CRIS
- Kto to? - szepnęłam do niej.
- Ma na imię Noel i fajnie się rusza. - odparła uśmiechnięta. - No to co robimy? - zwróciła się do piłkarzy.
- Wiem! - wyrwał się Bartra. - Zagrajmy w butelkę! - zaproponował z pijackim uśmieszkiem.
- Kretynie, tu? Teraz? Pomiędzy ludźmi? - skrytykował go Cristian.
- No wiesz?! Zawsze musisz mnie zgasić... - powiedział obruszony.
- Nie no, całkiem niegłupi pomysł. - Martin podrapał się po głowie. - Możemy iść na plażę.
- O! No widzisz Cristian, ten to mnie zawsze zrozumie... - odparł zadowolony Bartra i zawiesił się na Montoyi. - Kocham cię Martinku.
- Ej stary, nic nie mam przeciwko związkom homoseksualnym, ale ja w stu procentach jestem raczej hetero. - skrzywił się.
- Tak czy siak idziemy na plażę! - zawołał ożywiony Marc.
- Musimy tylko zrobić zapasy. - Alvaro klasnął w dłonie i pobiegł razem z Camacho po jakiś alkohol. Jedynie co, to pokręciłam głową ze śmiechem. Marc już zacierał ręce. Matko, ile on jeszcze w siebie wleje? Już i tak ledwo się trzyma. Spojrzałam na każdego. Rozmawiali o czymś z Lolą. Spojrzałam na Thiago, a on patrzył na mnie! Zmieszałam się i podeszłam do Loli, by wdrążyć się w jej rozmowę z resztą.
- A jak gramy? W pytania i zadania? - zapytała Lola i spojrzała na piłkarzy.
- Tak - pokiwał głową Thiago. - Ale jeśli nie będziecie chciały odpowiadać albo czegoś zrobić to..
- To co?
- To ściągacie jedną rzecz z siebie - dopowiedział Isco.
- Gra na fanty? Może jednak nie? - skrzywiłam się, lekko wystraszona.
- Jak to nie? Fajnie będzie. - wyszczerzył się Marc.
- Jakbyś nie zauważył, to ja mam mało rzeczy na sobie - warknęła Lola, której najwidoczniej też nie spodobał się ten pomysł.
- Ale nam wcale, a wcale to nie przeszkadza. - wyszczerzył się Isco. - Czyli boisz się, że pojawią się takie pytania, na które nie będziesz chciała odpowiedzieć? - szturchnął ją ramieniem.
- Nie.. Ja po prostu dmucham na zimne - uśmiechnęła się do niego głupkowato i spojrzała na mnie. - Cris, my nie musimy się na to zgadzać, prawda?
- Czemu nie? Dzięki temu jest szansa, że lepiej się poznamy. - odparł pewnie Thiago zanim zdążyłam otworzyć usta. Skubaniec spojrzał na mnie i mrugnął powieką.
- Chyba wiem o jakie poznanie wam chodzi - mruknęła cicho blondynka i uśmiechnęła się lekko. - Ale niech będzie. My nie jesteśmy tchórzami!
- No to załatwione. Możemy już iść na plażę, a Alvaro z Ignacio nas najwyżej dogonią. - postanowił Martin. - Chodźcie. - wstał ze swojego krzesełka i machnął ręką.
- No to idziemy - westchnęła Lola i udałyśmy się za piłkarzami. - Crisitina! - przywołała mnie do siebie. - Noel chce się jutro ze mną zobaczyć - powiedziała podekscytowana.
- Zgodziłaś się? A co z Isco? - zdziwiłam się, bo myślałam, że on się jej podoba, a Noel zaraz pójdzie w odstawkę.
- Jeszcze się nie zgodziłam, ale później chce go odszukać na tamtej imprezie i z nim pogadać - uśmiechnęła się szeroko. - A z Isco nic - dodała szeptem.
Jedynie pokręciłam głową. W niektórych momentach ją rozumiem, a w innych się gubię. Taka już jest nasza Lola. Dotarłyśmy za piłkarzami na skrawek jakiejś plaży, gdzie było pusto, a chwilę później dołączyli Vazquez z Camacho z wypakowanymi reklamówkami. Wtedy Marcowi aż zaświeciły się oczy. Usiedliśmy w okręgu. Po jednej stronie miałam Marca, a po drugiej Thiago. To on usiadł obok mnie! Naprzeciw mnie usadowiła się Lola, pomiędzy Isco, a Cristianem.
- Zaczynajmy. - Marc zatarł ręce i zakręcił pustą butelką, którą zwinął z baru. W tym samym czasie każdy częstował się puszkami piw, które były w workach.
- No i dlaczego ja?! - zapytała obudzona blondynka, kiedy przód butelki wskazał na nią.
- Masz szczęście - puścił do niej oczko Isco.
- No to prawda czy wyzwanie? - Marc poruszył zabawnie brwiami.
- Może na początek pytanie - powiedziała nieśmiało. Wszyscy piłkarze spojrzeli na uśmiechniętego Bartrę, który już nie mógł się doczekać, aż zada jej pytanie.
- Podoba ci się Isco? - wypalił, a wtedy wszystkie pary oczu zostały skierowane na moją przyjaciółkę, która jakby zamarła.
- Zdejmuję bransoletkę! - powiedziała z uśmiechem i położyła złoty przedmiot na piasek.
- Ej, czyli jest coś na rzeczy! - zaśmiał się obrońca.
- Ma do tego prawo, prawda? - stanęłam w jej obronie.
- No dobra, Lola, kręć. - powiedział Marc. Wtedy Lola nachyliła się żeby zakręcić butelką, a Isco jakby nie odrywał od niej wzroku. No cholera, ona mu się podoba, a on jej! Ja jej muszę to jakoś wbić do jej blondwłosego łba!
LOLA
Ja to mam szczęście, prawda? Marc oczywiście musiał zakręcić, że wypadło na mnie! I na dodatek zapytał się o Isco. Mogłam powiedzieć, że mi się podoba i tracę przy nim zmysły, ale nie. Ja wolałam się pozbyć bransoletki, by nic więcej z tego nie wyszło.
Teraz była moja kolej, więc schyliłam się, by zakręcić butelką. Czułam na sobie palące spojrzenie Alarcona, ale ignorowałam go. Ignorowałam, chociaż siedział obok mnie.
Niestety moje szczęście znów dało o siebie znać, bo butelka wskazała właśnie na niego. Hiszpan uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Dajesz, Lola! - usłyszałam krzyk Marca, który wlewał w siebie coraz więcej alkoholu.
- Czyli powtórka. Pytanie czy zadanie? - spojrzałam na niego, a właściwie na jego wielkie i śmiejące się oczy.
- Niech będzie zadanie - mruknął.
- Pocałuj ją! Pocałuj! - darł się Marc, który naprawdę przeginał. Miałam ochotę do niego podejść i przywalić mu w łeb.
- To ja zadaje zadanie, nie wy! - warknęłam i spojrzałam na niego. - Hmm.. - zamyśliłam się.
- Z twoimi ruchami, to będziemy do jutra grać - odezwał się i schylił się w moją stronę. Nim się zorientowałam nasze usta złączyły się w pocałunku.
- Zgłupiałeś?! - odskoczyłam od niego i zaczęłam wycierać usta. - On gra nie fair - zwróciłam się do reszty.
- Marc ci tylko postanowił pomóc w wyborze zadania dla Isco. - wyszczerzył się Tello, a ja przyłożyłam sobie z otwartej dłoni w czoło. Spojrzałam na Cristinę. Uśmiechała się, a mnie od środka skręcało.
- Oby to było ostatni raz - warknęłam i spojrzałam na Francisco. - Teraz twoja kolej.
- Bójcie się, bójcie - powiedział zadowolony i zakręcił butelką tak, że wypadło na moją przyjaciółkę. - Pytanie czy zadanie?
- Niech będzie pytanie. - odpowiedziała Cristina i spojrzała wyczekująco na chłopaka.
- Uwaga, chłopcy, bo teraz będzie nasze ulubione pytanie. Jesteś dziewicą? - wyszczerzył się, a Cris zrobiła ogromne oczy.
- Przecież ma chłopaka!
- No ale może chciała zachować czystość? - wtrąciłam się.
- Tak, racja mam chłopaka i... - zaczęła.
- Takiego, że z wyglądu pewnie każda dziewczyna chciałaby stracić z nim dziewictwo, ale jest głupi. - zaśmiałam się.
- Wcale nie! - warknęła szatynka.
- Kogo to obchodzi, jak wygląda? Odpowiadaj na pytanie - powiedział Isco, poruszając zabawnie brwiami.
- Świntuch - warknęłam do niego.
- Nie. - powiedziała cicho Cris.
- Ale co nie? - wtrącił Marc.
- No nie jestem. - powiedziała jeszcze ciszej.
- I o to nam chodziło. Twoja kolej. - Isco podał jej szklaną butelkę.
- Oby nie wypadło na mnie - wyszeptałam i spojrzałam na przyjaciółkę. Na jej twarzy malowały się rumieńce, jednak nikt oprócz mnie chyba tego nie zauważył. No, może jeszcze Thiago, który bacznie ją obserwował.
Odgarnęła kosmyk włosów z policzka i upiła łyk piwa z puszki. Zakręciła butelką i padło na Alvaro.
- Pytanie czy zadanie? - zapytała.
- Pójdę twoim śladem i też wybiorę pytanie. - odparł, otwierając już drugą puszkę.
- Hmmm... Czy jest w twoim życiu ktoś, za kogo wskoczyłbyś nawet w ogień?
- Tak! Woody! - odpowiedział od razu. Chłopcy zaczęli się turlać na piasku ze śmiechu, a my z Cris popatrzyłyśmy to na siebie, to na poważnego Vazqueza.
- Kto to Woody? - zapytałam.
- Jego kot! - odparł roześmiany Ignacio.
- Serio?! Kot?! - zapytałam ze śmiechem i dołączyłam do chłopaków, którzy się śmiali. Cris poszła w moje ślady.
- To nie jest zabawne - westchnął Alvaro i popatrzył na nas. - Kręcę!
- Tylko zrób to umiejętnie i z głową. - mruknął Martin. Zakręcił i znów padło na mnie!
- No dlaczego?! Ja to mam pecha - warknęłam. - Dawaj pytanie.
- No więc Lola... Twoja największa miłość?
- Yyy.. Może oddam buta? - zapytałam nieśmiało.
- Nie szalej, bo nie masz za dużo na sobie - uśmiechnęła się do mnie Crisitina.
- Dobra. Moja największa miłość to Paco.
- Potwierdzam. Odpowiedziała szczerze. Kochała go jak cholera. - dorzuciła od siebie szatynka, tylko zastanawiam się... Po co?!
- Siedź cicho! - krzyknęłam wręcz. - To teraz ja będę kręcić - uśmiechnęłam się do reszty.
- Nie, czekaj. Co to za Paco? - zainteresował się Isco i spojrzał na moją przyjaciółkę.
- Nie powinnam. Jeżeli zechce to sama ci powie. - wskazała na mnie. - No Lola, kręć!
- No już - powiedziała i zakręciła tak, że padło na Thiago. Spojrzała na niego oraz mnie i uśmiechnęła się szeroko. - Co wybierasz? - zapytała go.
- Będę odważny i wybiorę zadanie. - kiwnął głową, a ja zaczęłam myśleć nad zadaniem dla naszego ciasteczka.
- Marc, może mi pomożesz? - uśmiechnęłam się do niego.
- Pewnie! - odpowiedział zadowolony. - Chcesz buziaka czy od razu numerek? - zapytał przyjaciela.
- Marc, może już przestaniesz pić? - zapytał. - Czekam na zadanie od Loli, a nie od ciebie.
- Nudzisz - westchnął Marc i zabrał łyka piwa.
- No to ją pocałuj! - wskazałam na Cristinę, a ta od razu otworzyła szeroko oczy.
- Nie! - krzyknęła, patrząc na mnie wzrokiem zabójcy. Chłopak, który wcześniej leżał oparty o swoje łokcie, podniósł się i chwycił za dłoń mojej przyjaciółki. Pocałował jej wierzch.
- Ej, to miała byś porządna wymiana śliny! - wtrącił niezadowolony Barta.
- Ciesz się, że ma chociaż to. Dobra, kręć dalej - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
Thiago chwycił za nasz wskaźnik szczęśliwca i zakręcił. Padło na Marca, który zaczął cieszyć się jak jakieś małe dziecko.
- No dobra, pytanie czy zadanie? - zaśmiał się Alcantara.
- Ja jestem odważny i biorę zadanie - powiedział zadowolony. - Każcie mi kogoś pocałować!
- Chyba butelkę - rzucił zaczepnie Isco.
- Dobra Marc, pocałuj butelkę! - śmiał się Thiago, a ten kretyn za nią chwycił i zaczął całować. To wyglądało wprost epicko. I znów tego wieczoru turlaliśmy się ze śmiechu.
- Marc, ty jesteś po prostu cudowny! - śmiałam się głośno i nie mogłam przestać. - Ale kręć!
- Jasne księżniczko. - ukłonił się i zakręcił. - O! - zawołał, gdy szyjka butelki zatrzymała się... ZNÓW NA MNIE!
- O nie - jęknęłam. - Jak wszyscy biorą zadania to i ja też!
Marc spojrzał na mnie zadowolony i zatarł ręce.
- Ściągaj to bialutkie coś, co masz na sobie - powiedział całkiem serio.
- CO?! - krzyknęłam.
- No, ściągaj! - powiedział Vazquez, który najwidoczniej chciał COŚ zobaczyć.
- Ale ja nie będę się przed wami rozbierać!
- Jezu, kobieto - westchnął Isco i podszedł do mnie. Odpiął guziczki, które były z tyłu i tak właśnie zostałam w samych spodenkach i białym staniku.
- Ładnie ci - puścił do mnie oczko, a reszta zaczęła się śmiać.
- To nie jest zabawne! Siedzę w staniku wśród bandy facetów! - warknęłam i sięgnęłam po butelkę. - Jeżeli to będzie Marc, to się jakoś zemszczę... - powiedziałam bardziej do siebie i właśnie wycelowałam w Cristinę.
- Pytanie. - odparła od razu.
- Hm.. Moja kochana przyjaciółeczko - uśmiechnęłam się szeroko. - Który z obecnych tutaj piłkarzy jest najprzystojniejszy?
- Każdy z nich tu jest przystojny. - uśmiechnęła się.
- Ale Lola zapytała tylko o jednego. - wyszczególnił Martin.
- No dobra... - mruknęła i odłożyła swój kapelusz obok mojej bransoletki oraz gorsetu.
- Chyba znam odpowiedź. - odchrząknęłam, zakrywając dłonią buzię, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.
- Co wy takie tajemnicze jesteście, co? - zapytał Isco i spojrzał na Cris. - Proszę, wyceluj we mnie, bo później chce się dowiedzieć czy Lola również nie jest dziewicą - uśmiechnął się bezczelnie.
- Ej, tak nie wolno! - oburzyłam się, a szatynka zachichotała cicho i zakręciła butelką.
- Proszę bardzo! - zaśmiała się gdy faktycznie wypadło na Francisco.
- Ej! - zawołałam z wyrzutem.
- No to był przypadek. - zaśmiała się.
- To szybko dawaj mi pytanie, bo zaraz będę kręcił!
- Wygląd zewnętrzny twojej idealnej kobiety? - poruszyła zabawnie brwiami.
- Brunetka, ciemne oczy, szeroki uśmiech i długie, długie nogi - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Prawda. Nie lubi blondynek - pokiwał głową Camacho.
- Ignacio! - warknął i spojrzał na niego gniewnie. - Zamknij się.
- Przecież sam tak mówiłeś - mruknął.
- Mało ważne. Uwaga, bo kręcę - powiedział zadowolony i przesunął butelkę palcem tak, by wskazała na mnie. - O, Lola! Nie spodziewałem się.
- Jasne. A co zrobisz, jeśli wybiorę zadanie?
- Będę kazał ściągnąć ci spodenki - poruszył brwiami i dlatego skapitulowałam. - Więc, jesteś dziewicą?
- Jestem - mruknęłam cicho.
- Czas to zmienić, co? - zapytał głupkowato Marc.
- Grajmy dalej - jęknęłam i unikałam wzroku Isco, który non stop mi się przyglądał.
Piłkarze wymyślali kolejne głupie pytania oraz zadania, z którymi czasem trudno było nam sobie poradzić, ale dałyśmy radę. Kiedy miałam w sobie za dużo alkoholu, to stałam się śmielsza i nie pilnowałam się. Mówiłam wszystko, o co tylko zapytali.
***
Mam nadzieje, że się podoba. Właśnie piszemy epilog opowiadania i cóż.. Trochę smutno!
Od Coppernicany: #AnimsThiago ♥