LOLA
Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i przymknęłam oczy.. W mojej głowie wciąż siedział Isco, którego nie rozumiałam. Na początku było wszystko okej, nawet żartował, a później tak po prostu wyszedł.
Nie mogłam się pozbyć z głowy jego uśmiechu, którym mnie tak często obdarzał. Czułam te cholerne motylki w brzuchu, kiedy tylko o nim pomyślałam. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale nie jest to na pewno nic dobrego!
- Cris - jęknęłam, wstając z łóżka i wychodząc na balkon. - Przestań już romansować.
- Słuchaj Tyler, muszę kończyć. Zdzwonimy się jeszcze, tak? - mówiła do telefonu. - Całusy, pa. - dorzuciła i odłożyła komórkę. - Co tam? - w końcu zwróciła się do mnie.
- Mam pewien pomysł.. Może zaprosimy chłopaków na dzisiejszą imprezę na plaży? - zapytałam, uśmiechając się do niej szeroko.
- Ty to serio mówisz? - mocno się zdziwiła. - Jeszcze przedtem nie chciałaś ich widzieć, a w szczególności Isco.
- Całkiem serio! - pokiwałam twierdząco głową. - Chciałabym z nim porozmawiać. Myślisz, ze jest na mnie zły?
- Nie wiem dlaczego miałby być zły. - wzruszyła ramionami. - Jestem tylko ciekawa dlaczego się tak zmył.
- Ja też. I dlatego musimy się z nimi spotkać!
- Za szybko zmieniasz zdanie moja droga. Chcesz do nich zadzwonić? Z tego co wiem, to masz tylko numer Isco.
- Ty możesz do niego zadzwonić - powiedziałam szybko i zabrałam swój telefon do ręki. - Podać ci numer?
- Mam dzwonić do twojego faceta? Nie będziesz zazdrosna? - zaśmiała się.
- To nie jest mój facet, okej? Jeśli chcesz, to możesz go sobie zabrać - prychnęłam zła i wróciłam do pokoju. Nie miałam ochoty wysłuchiwać jej głupich uwag.
- Ej! No daj ten numer. - wpadła do pokoju zaraz za mną. - Żartowałam tylko.
- Dobra - westchnęłam i podałam jej ciąg cyfr. - Zadzwoń i zapytaj, czy mają ochotę na wspólne wyjście - uśmiechnęłam się lekko.
- Znając tą gromadkę, to zgodzą się bez zawahania. W szczególności Isco. - zaśmiała się i pokazała mi język, przykładając komórkę do ucha.
- Widziałaś, że nie był dziś w najlepszym humorze - wyszeptałam i czekałam, aż zacznie rozmowę.
- Halo, Isco? - mówiła. - Cześć, z tej strony Cristina... Dzwonię by zapytać czy nie macie ochoty gdzieś razem wyjść. Może jakaś imprezka na plaży? Na przykład dziś? Okay. No to do zobaczenia. - zakończyła rozmowę z uśmiechem na ustach. - No i się zgodzili. - powiedziała.
- To świetnie! - zapiszczałam i podskoczyłam ze szczęścia. - Znaczy się to nic takiego - uspokoiłam się, kiedy zauważałam, że Cris dziwnie się na mnie patrzy.
- Ty masz jakieś huśtawki nastrojów, serio... Może wczoraj, w drodze do domu jednak zdążyliście zmajstrować jakiegoś małego bobasa? - zapytała, nie odrywając wzroku ode mnie.
- Zgłupiałaś?! Ja się tylko z nim całowałam! I to bez języczka - westchnęłam i podeszłam do swojej walizki. - W co ja mam się ubrać? - zapytałam sama siebie.
- Idziemy na plażę, więc byle było ci wygodnie. - wzruszyła ramionami i sama pierwsza zajęła łazienkę.
- Muszę wyglądać zabójczo! Rozumiesz? ZABÓJCZO - powtórzyłam dobitnie i wybrałam rzeczy z walizki.
ISCO
Zdziwiłem się telefon od Cristiny.. Sam fakt, że ona nas zaprosiła był dziwaczny. Najpierw ledwo chciała wyjść z nami na drinka, później na lody, a teraz sama chce, byśmy z nimi poszli. Zgodziłem się, bo widziałem, że chłopacy polubili ich towarzystwo. Ja w sumie też.- Idziemy dziś na imprezę na plaży - krzyknąłem do nich z balkonu. Właśnie wylegiwałem się w słońcu, by moje ciało nabrało trochę koloru.
Przy okazji rozmyślałem o Loli, która była dla mnie zagadką. Kiedy byliśmy na drinku to nie odrywaliśmy od siebie wzorku, miałem wrażenie, że jej się podobam i może coś między nami być, ale dziś była zupełnie oschła. Może wstydziła się tego pocałunku a może po prostu wczoraj była pijana? Sam już nie wiem.
- Stary, musimy pogadać - obok mnie usiadł mój dobry przyjaciel, Ignacio.
- O co chodzi? - zapytałem i spojrzałam na niego.
- O przedtem. Wybiegłeś z tej lodziarni aż się kurzyło.
- Wydaje ci się - westchnąłem i założyłem na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Tak Isco, ale bujać to ja, nie mnie. - zdjął mi je i nałożył na swoją głowę. - Mów co ci na sercu leży. - rozłożył się, czekając na moją odpowiedź.
- Nic mi nie leży na sercu. Po prostu byłem zmęczony po wczorajszym drinku i dzisiejszych zakupach - odpowiedziałem spokojnie. - Oddawaj okulary, pajacu!
- Nie oddam, dopóki nie dowiem się prawdy! - zakomunikował i przytrzymał swoją zdobycz, tak bym nie mógł mu jej odebrać.
- Ale ty jesteś pierdolnięty - jęknąłem cicho i nabrałem powietrza. - Dobra, powiem ci. Całowałem się wczoraj z Lolą.
- O! - wyszczerzył się. - No dobrze, ale nadal nie mogę zrozumieć dlaczego wybiegłeś?
- Czy ty widzisz jak ona się zachowuje? Nawet nie powiedziała mi, że jest z Nowego Jorku! - oburzyłem się i wstałem z leżaka. - Na dodatek rozmawia ze wszystkimi, tylko nie ze mną.
- Ej, ty zazdrosny jesteś. - Camacho wybuchnął śmiechem. Mi do śmiechu nie było wcale. Ani ciut, ciut!
- Nie mam być o kogo zazdrosny. Jeśli chcesz, to możesz sobie ją zabrać. Już mnie nie interesuje - uśmiechnąłem się lekko.
- Yhmmm, czyli nie będziesz miał nic przeciwko, jeżeli któryś z nas na dzisiejszej imprezie zacznie z nią tańczyć, tak bardziej osobiście? - drążył, byle sprowokować.
- Nie, oczywiście, że nie - odparłem spokojnie, jednak w środku wszystko się we mnie gotowało.
- Nie martw się. - wstał i poklepał mnie po ramieniu. - Żaden z nas tego nie zrobi, bo widzimy jak ci się podoba.
- Wcale mi się nie podoba! Nie lubię blondynek!
- Ahaaaa. Stary, no sorry, ale jakoś musisz wytłumaczyć swoje zachowanie. Co jej powiesz jeżeli zapyta o to, że wyszedłeś?
- Że dzwoniła do mnie dziewczyna i musiałem z nią pogadać? - odparłem z szerokim uśmiechem. - Myślę, że to dobra wymówka.
- To ty masz dziewczynę? - zaśmiał się głośno. - Kłamczuszek. - wyszczerzył się.
- Nie mam, ale zaraz mogę kogoś mieć! I nie śmiej się, bo to jest poważna sprawa - oburzyłem się. - Taki z ciebie przyjaciel?
- Tak, wiem że najlepszy. - poruszył brwiami. - Chcę tylko dla ciebie dobrze.
- Skoro chcesz dobrze, to przestań rzucać jakieś głupie komentarze. Wkurzyłem się i wyszedłem, tyle - skwitowałem.
- No dobra, bo mnie tu zaraz pobijesz... - odsunął się o krok. - I tak, wiem swoje, że Lola ci się podoba.
- Jak zwykle pierdolisz głupoty - westchnąłem i zabrałem mu swoje okulary. - A jeśli jesteśmy przy pierdoleniu. Muszę dziś coś zaliczyć także zajmijcie się Cris i Lolą - puściłem mu oczko.
- Buntownik. - zaśmiał się. - O Cristinę to się nie martw, bo Thiago zrobi to pewnie z przyjemnością... A Lola? Dobrze wiemy, że to ją najchętniej byś zaliczył.
- Daj już mi spokój z tą Lolą, dobra? Ale jeśli będzie chętna, to czemu by nie? - wyszczerzyłem się.
- No i jesteśmy przy punkcie wyjścia. - klasnął w dłonie. - Lola jest twoja. - wyszczerzył się.
- Nie jest moja. Całowaliśmy się, bo była pijana, nic więcej.
- A ty wykorzystałeś sytuację. Więc czemu nie doszło do czegoś więcej?
- Sama rzucała jakimiś tekstami! - zamachałem rękoma. - Zastaliśmy Cris w pokoju i się skończyło.
- Biedak się napalił i nie wyszło. - dlaczego on ciągle musi się ze mnie nabijać?
- Nie byłem napalony! Gdyby tak było to wynajął bym pokój i zrobił to - odpowiedziałem.
- Dobra Isco, rób co chcesz. Lepiej idź i zrób się na bóstwo, jeżeli chcesz tam jakąś wypaczyć. - zaśmiał się i wszedł do pokoju.
- Taki mam zamiar - mruknęłam sam do siebie i również wszedłem do środka.
THIAGO
Siedzieliśmy już przy barze z
chłopakami. Każdy z nas delektował się tym co sobie zamówił.
Czekaliśmy na Lolę i Cristinę. Ja nie mogłem się doczekać
nadejścia tej drugiej. Cris wydawała mi się inna niż pozostałe
dziewczyny, na które natrafiałem. Podobała mi się i to bardzo.
Znakomicie prowadziło się z nią rozmowę i czułem, że ta
konwersacja mogłaby się nigdy nie kończyć. Był jeden problem.
Podobno miała chłopaka.
W końcu zobaczyłem je. Zaczęły się
rozglądać. Cristian pomachał do nich, by nas zauważyły.
Podziałało. Po chwili stały już koło nas. Nie mogłem oderwać
wzroku od szatynki, ponieważ wyglądała idealnie. Miała na sobie jasnoniebieską bluzkę i białe szorty, a na głowie spoczywał
kapelusz. Zamówiły po drinku i zajęły wolne miejsca. Trafiło
się, że Cristina zajęła krzesełko obok mnie.
- Ładnie wyglądasz. - zagadałem,
a ona niepewnie na mnie spojrzała.
- Dziękuję. - odparła i spuściła
lekko głowę.
- Może masz ochotę zatańczyć? -
zapytałem, wskazując na parkiet. Podniosła głowę i już miała
coś powiedzieć, kiedy wyręczyła ją jej przyjaciółka.
- Idź, idź. - prawie zepchnęła
ją z krzesła.
- Dziękuję za pomoc Lolu. -
spojrzała na nią wrogo.
- Jeżeli nie chcesz... - zacząłem
smutno.
- Nie, chodźmy. - lekko się
uśmiechnęła. Wstałem i wyciągnąłem dłoń w jej kierunku.
Położyła na niej swoją. Miała takie delikatne i drobne dłonie...
Przeszliśmy razem w stronę miejsca, gdzie inni tańczyli. Okręciłem
ją wokół jej własnej osi, a na jej twarzy pojawił się szczery
uśmiech. Taki mi się podobał. Muzyka nagle się zmieniła. Na
wolniejszą i spokojniejszą. Przybliżyłem się do niej o pół
kroku.
- Mogę? - zapytałem, zbliżając
twarz do jej ucha, a ona niepewnie skinęła głową. Właśnie, ta
jej niepewność... Była tajemnicza i za razem słodka. Położyłem
dłonie na jej biodrach, a ona swoje na moich ramionach. Spojrzałem
w jej oczy, ale to nie trwało długo, bo od razu spuściła wzrok.
Miała duże i brązowe oczy. Piękne.
CRISTINA
Zaproponował wspólny taniec, a ja
nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Lola praktycznie zepchnęła
mnie ze swojego miejsca i nakazała iść i z nim zatańczyć. No
dobrze. Gdy stanęliśmy na prowizorycznym parkiecie, okręcił mnie
wokół osi. Zawsze to lubiłam, więc się uśmiechnęłam. Nagle
muzyka się zmieniła. Skojarzyło mi się to z tradycyjnym
przytulańcem! Dlaczego?! Podszedł bliżej, a ja poczułam, że
tętno w żyłach automatycznie przyśpieszyło tempa.
- Mogę? - szepnął mi do ucha, a
ja skinęłam głową. Przeszły mnie dreszcze. Poczułam jego dłonie
na swojej talii. Ten dotyk definitywnie źle na mnie działał! Chcę do Tylera! Nie żeby coś mi się działo, ale... Cholera, będąc
tu, rzadziej myślę o własnym chłopaku, a częściej o nowo
poznanym piłkarzu! Tak nie powinno być. Położyłam swoje dłonie
na jego ramionach i spojrzałam na jego twarz i pierwsze co
zauważyłam były jego brązowe tęczówki... Którymi również
patrzył prosto w moje oczy! Spuściłam wzrok. Przełknęłam ślinę
i oparłam czoło o jego tors. Poczułam zapach jego słodkich
perfum. Zaciągnęłam się nimi, ale tak by nie zorientował się,
że to właśnie robię. Wtedy położył rozprostowaną dłoń na
dolnej części moich pleców. Poczułam dziwny, ale błogi spokój.
Nie obchodziło mnie wtedy nic. Bujałam się w rytm melodii z
Thiago, a raczej powinnam tak teraz trwać z Tylorem!
Piosenka się skończyła, a my
zamiast się od siebie oderwać, staliśmy w identycznej postawie. Co
było dziwne, Thiago jeszcze bardziej się przybliżył.
- Dziękuję za taniec. - szepnął
mi wprost do ucha, a ja przymknęłam powieki. Hipnotyzował swoim
głosem.
- Może odbijamy? - usłyszałam
obok głos Vazqueza. - lekko zdezorientowana odsunęłam głowę od
torsu Alcantary i spojrzałam na napastnika, a zaraz znów na Thiago.
Uśmiechnął się tylko.
- Jasne. - odparłam i zaczęłam
tańczyć z Alvaro. Teraz już z głośników leciały szybkie,
latynoskie rytmy. Przez jego ramię zauważyłam jak Thiago wraca do
baru. Stwierdzam, że ma niebiańsko seksowny tyłek. Cristina! Ty
zawsze musisz o czymś myśleć, a później sama siebie karcić.
LOLA
Przy barze zostałam z resztą piłkarzy. Rozmawiałam z Alvaro i Ignacio, którzy żartowali sobie z Isco. Jednak ten nie odpowiadał na ich zaczepki i zaczęło się robić nudno. Na szczęście podszedł do nas, a może w sumie tylko do mnie, wysoki brunet o oczach koloru oceanu. Był po prostu niesamowity!
- Hej. Jestem Noel - przywitał się i pocałował moją dłoń, którą mu podałam.
- Lola - odpowiedziałam, czując, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Uśmiechnął się do mnie szeroko i puścił mi oczko.
- Masz niezłą obstawę - spojrzał na piłkarzy.
- To tylko znajomi - odparłam szybko. Zauważyłam, że Isco patrzył na niego jak na jakiegoś nieudacznika.
- Fajnie. To może zatańczymy? - zapytał, posyłając mi uśmiech.
- Ona ma już partnera do tańca - odezwał się Francisco, który nagle pojawił się obok nas. - Prawda, Lola? - zwrócił się do mnie.
- Nic mi o tym nie wiadomo.
- To teraz już wiesz - uśmiechnął się szeroko i chwycił moją dłoń, prowadząc do miejsca wyznaczonego do tańca.
- A nie mówiłem?! - usłyszałam jeszcze krzyk Camacho, który śmiał się w najlepsze.
- O co ci chodzi? - krzyknęłam, kiedy zaczęliśmy tańczyć.
- O nic.
- Serio? Chciałam zatańczyć z Noelem - odparłam wściekła.
- Wczoraj chciałaś się całować ze mną - powiedział, patrząc mi w oczy. Spuściłam wzrok i uśmiechnęłam się głupkowato.
- Tak, to było wczoraj.
- Ok. Rozumiem - odparł smutno. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc po prostu zamilkłam.
Podczas naszego tańca zaczęłam mu się uważnie przyglądać. Kilkudniowy zarost dodawał mu kilku lat, ale jego oczy.. Cholera, miały coś w sobie. Mogłabym w nie patrzeć cały czas. Zauważyłam, że on również mi się przygląda. Uśmiechnęłam się lekko, bo właśnie doszłam do wniosku, że kompletnie się od siebie różnimy. On ma ciemne włosy - ja blond, on brązowe oczy - ja niebieskie, ale oboje uśmiechaliśmy się w ten sam sposób.
- Isco.. - wychrapałam i spojrzałam w jego oczy. - Dlaczego dzisiaj wyszedłeś z lodziarni?
- To skomplikowane - odparł i zamyślił się na chwilę. Nie chciałam na niego naciskać. - Może to po prostu zostawmy?
- Jeśli tego chcesz, to okej - uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam go po policzku. - Przepraszam, że tak się dzisiaj zachowywałam, ale u mnie też to jest skomplikowane.
- Nie szkodzi - odpowiedział i zbliżył swoją twarz do mojej. Wiedziałam do czego zmierza i nie zaprotestowałam, co mnie zdziwiło. Może naprawdę tego chciałam?
- Odbijany - usłyszałam męski głos obok nas. Okazało się, że był to Noel, którego poznałam przy barze.
- Zobaczymy się później - zwróciłam się do Isco i posłałam mu słodki uśmiech. Skinął głową i odszedł w stronę baru.
Ja zaczęłam tańczyć z Noelem.
_________________________________________
Podoba nam się fakt, że polubiliście to opowiadanie, bo my razem z Moniiką też je uwielbiamy! :)
Moniika chciała też Was zaprosić na swoje opowiadania [hiszpańskie-pocałunki], gdzie możemy poczytać sobie o Davidzie Villi oraz [beso-suerte] - opowiadanie o Isco!
Jeżeli mowa już o Guaje - VILLA, VILLA MARAVILLA ♥
Atleti grało wczoraj super, ale liczyłam na to, że Barca pokaże się od najlepszej strony! Czekamy na drugi mecz! :)
JARAJMY SIĘ! MISIEK SIĘ OGOLIŁ ♥
niesamowity rozdział, na prawdę! Thiago po prostu jest niesamowity♥
OdpowiedzUsuńKolejny pocałunek Loli i Isco *.* Jestem ciekawa czy ten Noel pojawi się w życiu dziewczyn ? Thiago zaczyna podobać się coraz bardziej Cris, coś czuję, że nic dobrego z tego nie wyniknie ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział. Fajnie, że wprowadzacie narrację piłkarzy. Przynajmniej wiadomo, co oni czują. Zacznę od tego, że Cris jest na granicy popełnienia zdrady! Thiago to lepsze ciacho niż jej facet! Obok Loli pojawił się kolejny przystojniaczek. Isco ma konkurencję! Czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńNo to się tu zaczyna robić ;D
OdpowiedzUsuńThiago też w ogóle mnie rozbraja a nie wspomnę o Isco ^^
Ja tam wolę Thiago z zarostem ;p
Buziaki :*
Ten cały Noel już mi się nie podoba. Mam nadzieję, że Isco nie pozwoli mu się za bardzo zbliżyć do Loli ;)
OdpowiedzUsuńGdzie się Noelu wpychasz ja się pytam? Lepiej zostaw Lolę, ona nie jest dla ciebie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że potem porozmawiają sobie z Isco :D
A co do Cris... No kurde szkoda, że ona ma tego Tylera...
Pozdrawiam! :))