niedziela, 29 grudnia 2013

Dwudziesty pierwszy: Ja ci dam striptiz!

LOLA

  Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.. Rozstanie z Noelem, szybkie zaręczyny z Isco i ślub. To ostatnie odbędzie się dopiero jutro, ale sam fakt! Będę miała męża i to nie byle jakiego, tylko samego Isco. Kogoś, o kim zawsze marzyłam.
Przebrałam się w długą sukienkę oraz sandałki na mój wieczór panieński. Dobrałam do tego małą torebeczkę, kapelusz i okulary przeciwsłoneczne. Ale najpiękniejszą ozdobą mojego stroju był pierścionek zaręczynowy, który dostałam dziś rano.
   - Cześć, dziewczyny - przywitałam się z Cristiną, Maitre, Lloreną i Violą. Nie miałam pojęcia gdzie mnie zabierają, ale po ich minach wiedziałam, że będzie to niezapomniana noc!
   - I jak? Stresujesz się już? - zapytała mnie wybranka Marca.
   - Nie, jeszcze nie - odparłam z uśmiechem. Udałyśmy się do małego klubu niedaleko plaży. Dziewczyny zajęły się wszystkim wcześniej, bo czekał na nas wynajęty box, alkohol i inne duprele, które na pewno się dziś nam przydadzą.
   - No to moje drogie panie, wieczór panieński Loli uważamy za rozpoczęty? - wyszczerzyła się Cristina.
   - Oczywiście, a co powiecie na jakiegoś striptizera? - Llorena poruszyła brwiami.
   - Ja ci dam striptiz! Mam pogadać z Cristianem, ma ci takie coś zaoferować? - zaśmiała się Maite.
   - Czemu nie? - Llorena wzruszyła ramionami, a my wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.  
   - Właśnie sobie to wyobraziłam - powiedziałam, śmiejąc się cały czas. - Tello i striptizer? Wchodzę w to!
   - Ale naprawdę mamy dla ciebie striptizera - puściła do mnie oczko Llorena. - I nie martw się, Isco się nie dowie. 
   - Żartujecie, prawda? - spojrzałam na każdą z nich.  
   - Nie! - Cris szybko zaprzeczyła i zaśmiała się. - Myślisz, że co właśnie robią faceci?
   - Oglądają gołe baby - dodała Viola z szerokim uśmiechem. - Ale to zrozumiałe, bo ty i Isco kończycie dziś z swoją wolnością!
   - A reszta zapewnia go, że się o tym nie dowiesz. - zaśmiała się Maite i upiła odrobinę swojego drinka. - To jaki temat obieramy, zanim nasze oczy zobaczą genialnie wyrzeźbione ciałko?
   - A coś proponujesz? - zapytałam.
   - Ploteczki na temat naszych gorszych połówek? - Viola poruszyła brwiami. 
   - Gorszych? Myślałam, ze Bartra to miłość twojego życia! - zaśmiała Llorena i dała jej pstryczka w nos. - Ale mnie pasuje. Uwielbiam mówić o Cristianie!
   - Ja o Martinie też bym mogła dniami i nocami - dodała Maite.   
   - Ponieważ trafiłyście idealnie. - zaśmiała się Cris. - Szczególnie ty. - dodała, patrząc się na mnie. 
   - Niepotrzebnie zmarnowaliśmy rok, ale nadrobimy to - uśmiechnęłam się szeroko. - Kocham go. Jest miłością mojego życia.   
   - Jakie to romantyczne! - jęknęła Maite i oparła głowę na swojej dłoni. - Powrót po roku! To się na jakiś serial albo książkę nadaje. - zaśmiała się. - Wyprzedałoby się jak złoto!
   - Zwłaszcza, że Lola jest tylko jego - powiedziała Cris, poruszając charakterystycznie brwiami. - Będziecie mieli ciekawą noc poślubną!
   - Ej, nie nabijajcie się ze mnie - pokazałam im język.  
   - Cristina, a ty? - zapytała Llorena, patrząc na nią.
   - Co ja? - zdziwiła się.
   - Co z tobą? Tyler? Thigo?  
   - Właśnie! Co jest między wami? - zainteresowała się Viola.
   - Są w sobie zakochani, ale jak na razie nie zdecydowali się na to, by cieszyć się swoim szczęściem - powiedziałam.
   - No, bo... - zająknęła się. - Spędziłam z Tylerem ładnych parę lat... Gdy poznałam Thiago, to wszystko stało się inne, niesamowite. - zaczęła się uśmiechać. Widać, że naprawdę była w nim zakochana. 
   - Dlatego powinnaś zostawić tego Tylera i zacząć myśleć o swoim szczęściu! Zrób to teraz, bo później może być już za późno - poradziła Maite.
   - Dokładnie. Thiago to fajny facet i widać, że mu na tobie zależy, ale nie wytrzyma kolejnego roku - poparła ją Llorena.
   - Kolejnego roku to chyba nawet ja bym już nie wytrzymała. - Cristina zaśmiała się pod nosem. - I wiecie co? Nawet seks stał się już całkiem czymś innym. - poruszyła brwiami.
   - I genialnie! - zaśmiała się Llorena. - Jak ja lubię takie tematy! - klasnęła w dłonie. 
   - Przestańcie! Ja miałam celibat przez rok - zaśmiałam się. - W sumie to nadal go mam. Do jutra oczywiście - dodałam.    
   - To uprzedźcie swoich sąsiadów, że będą im potrzebne stopery do uszu. - wyszczerzyła się Maite.
   - Gdzie ten striptizer?! - niecierpliwiła się Llorena.
   - Uważaj, ja chyba faktycznie pogadam z Tello. - wtrąciła dziewczyna Martina.     
   - Nie jestem pewna czy striptizer to dobry pomysł - mruknęłam cicho. Już wyobrażałam sobie reakcję Isco! Jestem pewna, że nadal jest tak samo zazdrosny, jak rok temu.
   - Oj przesadzasz! - zawołała Maite.
   - Witam, dostałem zgłoszenie, że w tym boxie robi się za głośno. - tuż obok nas, praktycznie znikąd, pojawił się wysoki, dość przystojny i dobrze zbudowany mężczyzna w policyjnym mundurze. 

THIAGO

 Stwierdziliśmy z chłopakami, że jednak trzeba porządnie i z klasą pożegnać wolność Francisco. Marc wraz z moim bratem, nieodwołalnie uparli się na klub ze striptizem. A niech chłopak sobie popatrzy w ostatnich chwilach... W dziewiątkę przekroczyliśmy progi klubu. Isco na dzień dobry zaczął coś jęczeć, że nie powinien i tak dalej, ale i tak go nie słuchaliśmy. Usadowiliśmy go przy wynajętym boxie i kazaliśmy napawać widokami, dopóki może. Siedziałem naprzeciw Tylera. Jakoś moim zdaniem, jego obecność była tu zbędna, ale... Cristina praktycznie przy wszystkich obiecała mi, że nim porozmawia. Ufam jej i tylko pozostaje mi czekać. 
   - Isco, jak się czuje przyszły pan młody? - Ignacio klepnął go w ramię.  
   - Dobrze - odpowiedział, krążąc wzrokiem za półnagą kelnerką. 
   - E, możesz się oglądać, ale tylko żebyś się nie rozmyślił. - Marc pogroził mu palcem.  
   - Za żadne skarby się nie rozmyślę, ale pilnujcie mnie! - zaśmiał się głośno i zabrał do ręki szklankę z drinkiem. 
   - Masz to jak w banku. - odparłem.
   - Ej, mogę się założyć, że one też sobie jakiegoś striptizera załatwiły. - zaśmiał się Alvaro.
   - Znając pomysły mojej Lloreny, to wcale to nie jest wykluczone. - spostrzegł Cristian i upił trochę swojego piwa.  
   - Co?! Ja zabraniam, aby Lola oglądała jakiegoś gołego faceta! - Alarcon się oburzył.
   - Ona go pewnie będzie dotykać - roześmiał się Vazquez. 
   - Weźcie go tam trzymajcie, bo zaraz wyskoczy. - śmiał się Martin.
   - No, bo nie chce żeby miały tam striptizera.
   - A ty masz tu gołe laski, więc siedź cicho. - zaśmiałem się.
   - Wolałbym mieć gołą Lolę - wyszczerzył się.
   - Od jutra będziesz miał aż do końca swojego życia - usłyszałem głos Tylera, który przez większość czasu milczał i popijał piwo.
   - No widzicie, my się tu staramy, ale ten dalej chce do niej uciec! - zawołał Marc i udał obrażonego.   
   - Wiemy, że ją kochasz i takie szmery bajery, ale zabaw się! - dorzucił się mój brat, który ciągle oglądał się za dziewczynami.  
   - Dziwicie się mi? Nie miałem jej przez cały rok! - powiedział i odłożył drinka na stolik. - Ale okej, jak mamy się bawić, to będziemy się bawić - wyciągnął z portfela banknoty i włożył kilka w pończochę jednej z tancerek.
   - I to mi się podoba - mruknął zadowolony Tello.
   - Ale jesteś tego pewien? Lola nie będzie zła? - podpuszczałem go.  
   - Nie dowie się, prawda? - zapytał i spojrzał na każdego z nas. 
   - Stary, masz to jak w banku! - wyszczerzył się Rafael.
   - Żadna o tym się nie dowie. Ja Cristinie nic nie wygadam. - zaśmiał się Tyler, który wcześniej wyglądał na zamyślonego. Trudno mi było w tej całej sytuacji, ale ja za to obiecałem czekać. 
   - Bo jak Lola się dowie.. Nawet nie chce o tym myśleć! - jęknął i przejechał dłonią po udzie tej samej tancerki, której podarował pieniądze. Ewidentnie wpadła mu w oko. 
   - Czyli wszystko to co tutaj zostanie wypowiedziane czy uczynione, zostaje tylko i wyłącznie tutaj. - zarządził Martin, po czym sam włożył banknot za pończochę drugiej tancerki, która właśnie tu przyszła.  
   - Ale przypilnujmy Isco, aby nie zrobił żadnej głupoty - mruknął do mnie Tyler. I wtedy poczułem się bardzo dziwnie. Spojrzałam na Alarcona, który miał już na kolanach tancerkę.
   - Ej, Isco! Lola tu idzie! - zawołałem i zrobiłem przestraszoną minę. On automatycznie strącił dziewczynę z kolan i zaczął się rozglądać. Jeszcze takiego przestraszonego to jeszcze go chyba nigdy nie widziałem.
   - Dałeś się nabrać. - zaśmiał się Alvaro, a po chwili z resztą turlaliśmy się ze śmiechu. 
   - Ej, to nie jest śmieszne! - oburzył się. - Mam się bawić czy nie? - zapytał po chwili.
   - Baw się - puścił do niego oczko Bartra i przyprowadził ''jego tancerkę''.
   Isco bawił się w najlepsze, a obok niego tańczyły prawie nagie kobiety. Raf sprzedał im informację, że to przyszły pan młody, więc tamte postanowiły się nim zająć. Ja siedziałem i po woli sączyłem swoje piwo. Myślałem o tym, jak to będzie z Cristiną, gdy będą mogli się już pokazać razem. Chciałbym ją przedstawić rodzicom, zamieszkać z nią i stworzyć swoją własną rodzinę. Jednak ona nadal jest z Tylerem, który w tym momencie ostro ładuje wraz z moim bratem i Cristianem. 
   - Ej, on ją zaraz przeliże. - Ignacio szturchnął mnie łokciem i wskazał na Alarcona, który był blisko z tamtą dziewczyną. Obaj wstaliśmy i podeszliśmy do niego.
   - Isco, powinieneś iść się na sekundkę przewietrzyć i ogarnąć. - zaproponowałem, podnosząc go za ramię. 
   - Co? Ale to chyba nie jest potrzebne - powiedział, uśmiechając się szeroko do szatynki.
   - Musisz - warknął Ignacio i wyprowadziliśmy go na zewnątrz. 
   - Miałeś się bawić, ale z umiarem. - spojrzałem na niego. - Jeszcze chwila i pewnie źle by się to skończyło. 
   - Nie, na pewno nie - pokręcił przecząco głową. - Przecież nic złego bym nie zrobił!
   - Isco, prawie się całowałeś z striptizerką! - krzyknął Camacho, a Alarcon zrobił wielkie oczy. Chyba do niego dotarło!
   - Wracasz i się ogarniasz, czy mamy iść do chłopaków i idziemy? - zapytałem.  
   - Nie chce ryzykować - westchnął i oparł się o ścianę. - Idźcie po nich. Resztę wieczoru spędzimy w hotelu - uśmiechnął się lekko.

CRISTINA

  Facet zapytał, która z nas to przyszła panna młoda, więc wszystkie wskazałyśmy na Lolę. Podszedł do niej i kazał wstać, odwrócić się i dać ręce do tyłu. Zakuł ją w kajdanki, po czym sam wskoczył na stół, rzucając w kąt swoją czapkę. Zaczęłyśmy piszczeć i śmiać się. Zaczął tańczyć i się rozbierać. 
   - Ej, kto mnie uwolni? - zaśmiała się uwięziona. 
   - Żadna! - zaśmiała się Llorena i spoglądała na umięśnionego tancerze. - Naciesz oczy!
   - Ale ja nie mogę! - zapiszczała i zamknęła oczy.
 Chłopak w tym momencie podniósł ją do góry i postawił obok siebie na stole. Ona zaczęła piszczeć, my bić brawo, a tamten nadal tańczył wokół niej.
   - Ja was uduszę! - śmiała się.  
   - Myślę, że Isco zrobi to szybciej - Viola puściła do niej oczko i rzuciła tancerzowi banknoty. Ten pozbył się swojej koszuli oraz spodni. Teraz tańczył już tylko w obcisłych majtkach!
   - Ja tam się go nie boję! Lola ma mieć niezapomniany wieczór panieński! - zawołałam i napiłam się swojego drinka.  
   - I taki będzie miała - odezwał się nasz policjant, puszczając oczko do przyszłej panny młodej.  
   - A uwolnisz mnie? - zapytała zalotnie trzepocząc rzęsami, ten tylko się zaśmiał i złapał ją w pasie, odchylając do tyłu. 
   - Nie - zaśmiał się cicho.
   - Ale mój facet mnie zabije! Jest cholernie zazdrosny!
   - Nie dziwię się - odpowiedział i usadził ją na wcześniej przygotowanym fotelu.  
   - Isco i tak o niczym się do dowie. - wyszczerzyła się Llorena. Chłopak wtedy zaczął obok niej krążyć, kręcić tyłkiem i wyginać się we wszystkie strony. 
   - Tylko tego nie ściągaj! - wskazała na jego majtki i uśmiechnęła się szeroko. - Nie chce tego oglądać!
   - Ja chce! - krzyknęła Viola.
   - I ja też! - poparła ją Llorena.
   - A ja to niby nie?! - zawołała Maite i klepnęła chłopaka w tyłek. Ten tylko się od niej odwrócił i pokiwał palcem.
   - O matko! - schowałam twarz w dłoniach, ciągle się śmiejąc.
   - Tobie co? - zaśmiała się Viola.
   - Ta ma dwa, więc na co jej oglądać trzeciego! - Llorena pokazała mi język. 
   - Bo jej jest zawsze mało - Lola pokazała mi język i opróżniła swojego drinka. 
   - Nie pozwalajcie sobie! - zaśmiałam się, patrząc jak chłopak wygina się przy Loli. 
   - Nie chce tego oglądać! Możemy wracać do hotelu? - zapytała z nadzieją w głosie. - Jutro mam ślub i muszę ładnie wyglądać!
   - Oszalałaś?! Chłopaki na pewno świetnie się bawią! - powiedziała Maite.
   - Z półnagimi kobietami - dodała smutno Lola. 
   - Ej, nie załamuj się! - odparła Viola.
   - Dobra, koniec przedstawienia. - Llorena klasnęła w dłonie. - Lola jest za święta. - wyszczerzyła się i kiwnęła do 'policjanta'. On pocałował Lolę w policzek i uwolnił ją z kajdanek.       
   - Jak dobrze! - wyszczerzyła się i odetchnęła z ulgą. - Nie wspominajmy nic Isco o policjancie, dobra?
   - No pewnie! - zaśmiałam się. - Będziemy siedzieć cichutko jak mysz pod miotłą. 
   - I dobrze. Nie chce go denerwować - puściła nam oczko. - Wracamy?
   - No to chodźmy. - uśmiechnęłam się i razem z dziewczynami wstałyśmy ze swoich miejsc.
   - Tamci się pewnie jeszcze bawią, ale nie ryzykujmy i chodźmy do pokoju Loli, co? - zaproponowała Viola. 
   - Pewnie. Urządzimy sobie babskie pogaduszki - mruknęła Lola i wyszłyśmy z klubu.
   - O naszych facetach! - pisnęła Maite.
   - O czym byśmy rozmawiały, gdybyśmy ich nie miały, co? - zaśmiała się Llorena. 
   - O tym, jakie życie jest do dupy.
   - Ta, na pewno - westchnęłam. Tylko ja nie byłam z tym facetem, z którym powinnam.
   - Cris, nie martw się. Już niedługo będziesz z Thiago - blondynka przytuliła mnie mocno.
   - Chciałabym. - szepnęłam.
   - Może to dziś zrobisz? - zaproponowała Maite.
   - Myślę, że dziś wróci nieprzytomny, więc i tak nic z tego nie zrozumie. - prychnęła Llorena.  
   - Każda chwila będzie nieodpowiednia na taką wiadomość. Trudno powiedzieć komuś, że się kocha kogoś innego - powiedziała Lola, która przecież całkiem niedawno była w takiej samej sytuacji.
   - Zrobię to po weselu, co? - mruknęłam. 
   - To jest dobry pomysł - przytaknęła Llorena.
   - Też tak myślę - zawtórowała jej blondynka i weszłyśmy do hotelu. Weszłyśmy do windy i skierowałyśmy się na drugie piętro.   

ISCO

    Mój wieczór kawalerski mogłem uznać za udany. Miałem przy sobie przyjaciół, alkohol i nagie dziewczyny. Lola nie byłaby zadowolona z tych ostatnich, ale umówiliśmy się, że o niczym się nie dowie. Lepiej, aby dziewczyna spała spokojnie.
 Przyznaję się, że wypiłem trochę za dużo i o mało nie zrobiłem głupoty, ale reszta na szczęście mi pilnowała. Gdybym pocałował tamtą tancerkę.. O nie, wolę nawet o tym nie myśleć.
 Zostałem przed klubem, kiedy Thiago razem z Ignacio poszli po resztę, byśmy mogli wrócić do hotelu i tam skończyć imprezę.
   - Już jesteśmy - uśmiechnął się do mnie Thiago.
   - Isco, mamy dla ciebie numer tamte tancerki! - wyszczerzył się Marc, podając mi małą karteczkę. 
   - A po co mi on? - zapytałem.
   - No nie wiem, tak jakbyś chciał... - Marc wzruszył ramionami. 
   - Jutro się żenię - uśmiechnąłem się szeroko i wyrzuciłem karteczkę. - Nie obchodzą mnie już inne kobiety, oprócz Loli.
   - Stary, cieszę się z waszego szczęścia, ale jesteście przesłodzeni - powiedział Alvaro, popijając piwo. - Ile można się miziać i gadać czułe słówka?  
   - No może lubią? - zaśmiał się Martin. - Mam ci to przypomnieć, gdy ty też się zakochasz? - szturchnął go łokciem. 
   - Nigdy! - zamachał rękoma. - Woody mi wystarczy - dodał ze śmiechem.
   - To kot - jęknąłem. - On z tobą nie porozmawia, nie przytuli cię, nie pocałuje.. - wymieniałem.
   - Nie zrobi ci dobrze - dodał Critian.
   - To w szczególności. - wyszczerzył się Raf i dopił swoje piwo.
   - Mam kota! No i czasem pogram w Fife z Amatem. - prychnął. 
   - A może ty jesteś gejem, co? - zapytał inteligentnie Bartra i odsunął się od niego. - Nigdy nie widziałem cię z dziewczyną!     
   - Spadaj! - wrzasnął. - Po prostu nie śpieszy mi się, o!  
   - I dobrze! Jak poznasz to jedyną, to po prostu to poczujesz - powiedziałem poważnie. - Ja wiedziałem od pierwszej chwili.
   - Kiedy przywaliłem Cris z piłki? - zdziwił się Bartra.
   - Już wcześniej ją zauważyłem na plaży! Obserwowała nas, ale nie mam pojęcia którym była zainteresowana - odpowiedziałem.  
   - Mną! - prychnął pewnie Marc.
   - Ty już sobie nie przychwalaj! - Martin zmierzył go wzrokiem i spojrzał na Tylera, który ledwo co kontaktował. - Myślę, że możemy na spokojnie rozmawiać. - wskazał na niego.
   - W sumie to powinniśmy podziękować Bartrze, co? - zapytałem z uśmiechem Thiago. - Dzięki niemu poznaliśmy cudowne kobiety.  
   - Nie ma za co, odrobicie mi to w dzieciach. - wyszczerzył się obrońca.
   - Masz zamiar takowe mieć? - zaśmiałem się.
   - Oczywiście! - zawołał.
   - Więcej takich Bartr na świecie, masakra! - zaśmiał się Vazquez. 
   - Jak na razie to pierwszy będę się rozmnażał ja, więc nie musicie się martwić - powiedziałem ze śmiechem.
   - Więcej Alarconów, to też nie wróży nic dobrego! - śmiał się Tello. 
   - Wcale nie! Będę miał piękne córeczki jak ich mamusia! Wyobrażacie sobie takie małe kopie Loli?    
   - Boże, on ześwirował - jęknął Camacho.
   - Lola na pewno nie będzie chciała teraz dzieci! - dodał Vazquez. 
   - Jest aktorką i pewnie będzie chciała zaistnieć. - powiedział Thiago.
   - Może zaistnieć z brzuszkiem! - wyszczerzyłem się.
   - Głupi jesteś, tyle ci powiem. - odezwał się Martin. 
   - Nie jestem głupi! Chce tylko stworzyć rodzinę z kobietą, którą kocham.
   - No dobra, niech ci już będzie. - zaśmiałem się. - Każdy z nas o tym marzy, prawda?  
   - Prawda - przytaknął Thiago, który do tej pory milczał. Wcale mu się nie dziwiłem, bo ja ciągle gadam o Loli i naszym ślubie, a on nadal czeka na Cristinę.

***
Taki trochę imprezowy rozdział, no ale Lola i Isco musieli pożegnać swoją wolność, prawda? :D
Ja wychorowałam się przez całe święta, a teraz przyszedł czas na Monikę! O my nieszczęsne! 
Następny rozdział będziecie mogli przeczytać już w Nowym Roku, więc czas na życzenia. 
 Więc chcemy życzyć Wam udanego Sylwestra spędzonego w jak najlepszym towarzystwie oraz jeszcze lepszego Nowego Roku. Byście wytrzymali w nim z nami, a także z Cristiną, Lolą, Thiago oraz Isco :)


piątek, 20 grudnia 2013

Dwudziesty: To może być ciekawe. Ma ktoś popcorn?

 LOLA

  Wspólna gra w butelkę okazała się być bardzo dobrym pomysłem. Bawiliśmy się świetnie, przypomniałam sobie zeszłe wakacje. Z moją kostką nie było za dobrze, ale Noel okazał się być wspaniałym chłopakiem i wszędzie nie nosił na rękach.
Po zakręceniu przez Isco butelki, która wskazała na mnie o mało nie dostałam zawału. Wybrałam zadanie, bo piłkarz mógłby zadać mi pytania, na które nie miałam ochoty odpowiadać. Być może też dlatego, że sama nie znałabym na nie odpowiedzi. Na szczęście Francisco wymyślił zwykłe zadanie - przeczytanie ostatniej wiadomości, którą dostałam.
 Sięgnęłam po swój telefon i szybko weszłam w wiadomości, by odczytać.
   - ''Było cudownie.. Musimy to powtórzyć? Twoja S.'' - powiedziałam i jeszcze raz przeczytałam wiadomość. Po kilkunastu sekundach skapnęłam się, że to telefon Noela, a nie mój! Dlaczego kupiliśmy sobie takie same?!
   - Zostaw to - usłyszałam jego głos.
   - Co to ma znaczyć?! - zapytałam podniesionym głosem.
   - To moje prywatne wiadomości. - odpowiedział.
   - Coś mi się zdaje, że teraz już nie. - wypalił Alvaro.
   - Jasne, że prywatne, ale nie zapominaj, że jestem twoją dziewczyną. Kim jest ta S?!
   - Lola, uspokój się, proszę - mruknął cicho i chciał mnie złapać za rękę, ale odsunęłam się.  
   - Do jasnej cholery, kim jest S?! - krzyknęłam, ciągle na niego patrząc.
   - To może być ciekawe. Ma ktoś popcorn? - wyszczerzył się Bartra, ale napotkał nasze karcące go spojrzenia.
   - Porozmawiamy o tym w pokoju - odpowiedział zmieszany Noel.
   - Nie, chce porozmawiać o tym teraz! Mów, albo to koniec - zaszantażowałam go. Byłam taka wściekła!  
   - Co chcesz wiedzieć?! - krzyknął zdenerwowany.
   - Zdradzasz ją? - warknął Isco, zaciskając pięść.  
   - To nie twoja sprawa - warknął w jego stronę Noel i spojrzał na mnie. - To było jednorazowa sprawa. Ciebie nie było, a ja po prostu..
   - Po prostu co?! - krzyknęłam, czując, że zaraz zacznę płakać. - Jak mogłeś mi to zrobić?!
   - Jestem po prostu facetem, Lola! Ile jeszcze miałem na ciebie czekać? Kolejny rok?! - wstał z piasku, patrząc na mnie z wyrzutem. Poczułam, że łzy zbierają mi się pod powiekami.  
   - Nie wiedziałam, że to dla ciebie taki duży problem! - krzyknęłam i rozpłakałam się. Nigdy nie sądziłam, ze Noel będzie zdolny do zdrady.. Nigdy. To mnie bardzo mocno zabolało i miałam to gdzieś, że wszyscy się na nas patrzą.
   - Lola... - usłyszałam cichy głos Isco. Poczułam jego dłoń na swoim ramieniu.
   - O to miało chodzić, nie? - szeptał Marc do kogoś.
   - Isco, co ty robisz? Niech sobie płacze. To jej sprawa. - pisnęła oburzona modliszka. 
   - Monica, daj mi spokój - warknął zły Isco. - Mam już ciebie dość! I wiesz co? Nigdy nic dla mnie nie znaczyłaś. 
   - Ale, ale jak to? - wydukała, nie wierząc w słowa Alarcona.
   - Tak to! To co usłyszałaś. - krzyknął na nią.  
   - Idź do diabła! - krzyknęła i wybiegła z płaczem z plaży.
   - Lola, nie mów tak, bo ja cię kocham - mówił dalej Noel. Czy on naprawdę myślał, że ja mu to wybaczę? 
   - I świetnie to udowadniasz. - prychnął Isco pod nosem.
   - Kochasz mnie, pieprząc się z inną laską?! - krzyczałam przez łzy. 
   - Proponuje, abyś zajął się swoimi sprawami, ty podróbko piłkarza - Noel skierował te słowa do Isco, który ledwo nad sobą panował. - To był tylko jeden jedyny raz. Naprawdę bardzo tego żałuje!  
   - A ja żałuje, że cię poznałam - wyszeptałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Zostaw mnie w spokoju - dodałam cała zapłakana. 
   - Ej, a kto to jeszcze jest te Alice, Sonia i Estella? - wyrwał nagle Bartra. Teraz ze mnie, wszyscy przenieśli wzrok na Marca. Trzymał w dłoni telefon Noela i bawił się nim.
   - Oddaj! - zawołał Noel i wyrwał mu komórkę.  
   - Nie wierzę, że byłam taka głupia - schowałam twarz w dłoniach i znów się rozpłakałam. W kilka minut mój idealny świat przemienił się w piekło.
   - Lola, nie płacz - Cris przytuliła mnie. 
   - Ja to wszystko wytłumaczę! - zawołał.
   - Ciebie tu już nie powinno być! Miałam nosa, żeby od początku mieć do ciebie uprzedzenie! - krzyczała Cristina.  
   - Lola, możemy porozmawiać na osobności? - zapytał, ale nawet na niego nie spojrzałam.
   - Nie - odparłam szybko.
   - Ale..
   - Nie słyszałeś?! Spadaj stąd! - warknął Isco.
   - I pakuj manatki, o! - krzyknął Raf. Noel wstał i machnął ręką, po woli się oddalając. Poczułam jak Cris mnie puszcza, a po chwili otula mnie silne ramię Francisco.
   - Nie płacz. - szeptał mi wprost do ucha.  
   - Jestem taka głupia - wyszlochałam i wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka.
   - Nie jesteś - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.  
   - Chodźcie może. - powiedziała Cristina wstając. Machnęła ręką, a cała reszta poszła w jej ślady. Oddalali się. Zostałam tam tylko ja, mocno przytulona do Isco.  
   - Zrobiłbym wszystko, abyś przestała płakać - powiedział i wytarł z moich policzków łzy.
   - To nie jest takie proste, Isco. Czuje się okropnie.. Myślisz, że to jest moja wina? Bo nie poszłam z nim do łóżka?
   - To nie jest twoja wina. Facet jeżeli kocha i wie, że kobieta z nim jest, to powinien potrafić czekać. - gładził moje włosy. - Naprawdę z nim nie byłaś?  
   - Nie - pokręciłam przecząco głową. - Po prostu nie potrafiłam tego z nim zrobić - dodałam smutno. 
   - To ja byłem kretynem i nie zaczekałem na ciebie. - pocałował mnie w czoło. - Kocham cię Lola. 
   - Ja ciebie też kocham - wyszeptałam i zbliżyłam swoje usta do jego. - Naprawdę nic nie czułeś do tej modliszki? - zapytałam.  
   - Nic, a nic. - uśmiechnął się lekko. - Myślałem, że jesteś w pełni szczęśliwa z Noelem, to też próbowałem coś szukać, ale nie wychodziło. Ty jesteś moim całkowitym szczęściem.
   - Cały ten czas wmawiałam sobie, że jestem szczęśliwa z tym dupkiem, ale to nie była prawda. Teraz jestem szczęśliwa, bo jesteś obok mnie - uśmiechnęłam się i lekko musnęłam jego usta.   
   - Wyjdź za mnie. - szepnął, a ja spojrzałam na niego pytająco. 
   - Zwariowałeś, prawda?
   - Nie, wcale nie. Nie mam pierścionka, ale proszę, wyjdź za mnie - uśmiechnął się szeroko. - Nie chce już cię nigdy więcej stracić.
   - To totalne szaleństwo, Isco! - zaśmiałam się.
   - Więc ponieśmy się temu szaleństwu. Chcę żebyś została moją żoną, chcę żebyś ze mną zamieszkała i chcę mieć z tobą dzieci. - mówił poważnie. - Kocham cię i nic tego nie zmieni. Tylko odpowiedz.    
   - Przecież wiesz, że istnieje tylko jedna odpowiedź - mruknęłam tajemniczo. - Wyjdę za ciebie - uśmiechnęłam się szeroko i poczułam jak mnie przytula i okręcał wokół własnej osi.
   - Jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi! - krzyczał, a ja śmiałam się z mojego głupka. - Pobierzmy się tu, na Ibizie. Najlepiej w tej chwili! 
   - Nie bądź taki w gorącej wodzie kąpany - śmiałam się głośno. - Chce jakoś wyglądać w najpiękniejszym dniu mojego życia, dlatego muszę wybrać odpowiednią sukienkę.
   - Dobrze, jak chcesz. Jutro wybierzesz sobie najpiękniejszy pierścionek zaręczynowy! - powiedział i postawił mnie na ziemię. 
   - Nie musi być najpiękniejszy. Wystarczy żeby był od ciebie i od serca. - uśmiechnęłam się i musnęłam jego wargi. - Muszę znaleźć Cristinę! - wyszczerzyłam się. 
   - Znajdziemy resztę i ogłosimy nasz ślub! To kiedy?
   - Pojutrze? - zapytałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
   - Pasuje - skinął głową i chwycił mnie za rękę.
   - Jeżeli mowa o Cristinie...Teraz przydałoby się jeszcze zaingerować, by przyśpieszyć drugi ślub. - zaśmiałam się.  
   - Zejdą się jeszcze, zobaczysz - odparł z uśmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że znów jesteśmy razem i że Isco znów jest tylko mój!
   - Bardzo bym tego chciała, bo oboje nie potrafią bez siebie żyć - mruknęłam cicho. 
   - Pozbyliśmy się Monici, Noela to i damy radę z Tylerem, chociaż trochę go już znam i uważam za porządnego faceta. - uśmiechnął się. - Ale i tak Cris bardziej pasuje do Thiago. 
   - Thiago został stworzony dla Cris! Musimy im pomóc - wyszczerzyłam się i wskazałam palcem na małą grupkę na plaży. - To chyba oni.
   - Oni, oni. - uśmiechnął się. Podeszliśmy bliżej. - Ej, ludziska! Mamy dla was dobrą wiadomość! - zawołał.
   - Widzimy, zeszliście się. - Thiago lekko się uśmiechnął i spojrzał kątem oka na Cris, która siedziała na piasku, a tuż obok niej Tyler.  
   - Bierzemy ślub! - uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam do ramiona Isco. Ich miny mówiły wszystko! 
   - Co?! - Cris aż otworzyła buzię.
   - Pojutrze Lola zostanie moją żoną! - wyszczerzył się Isco i pocałował mnie w policzek.
   - Lola! - pisnęła Cristina i zerwała się na równe nogi. Podbiegła do mnie i zaczęła mnie tulić.
   - Będziemy druhnami! - zapiszczała pozostała trójka i również po chwili mnie przytulały.  
   - Jestem taka szczęśliwa! - uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
   - Lola, a miałaś zostać moją żoną! - Marc udał obrażonego, ale po chwili uśmiechnął się szeroko. - Cieszę się, że jesteście razem!  
   - Wszyscy się cieszymy, że w końcu wam się udało! - zawołał Alvaro i panowie zaczęli gratulować Alarconowi.
   - Teraz wasza kolej. - szepnęłam na ucho Cristinie, której mina od razu zrzedła, ale po chwili lekko się uśmiechnęła.  
   - Jutro urządzimy ci taki wieczór kawalerski - wyszczerzył się Bartra.
   - Ej, nie pozwalam! - oburzyłam się. 
   - Nie masz nic do gadania, bo my urządzimy ci wieczór panieński! - zawołała Llorena. 
   - Tylko grzecznie tam - Isco pogroził nam palcem. Pokazałam mu język i usiadłam na piasku. - Gramy dalej? - zapytałam.
   - Kto ma butelkę? - zawołał Bartra. - Ignacio, dawaj! Gramy dalej. - krzyczał obrońca.
   - Gramy! - pokiwał głową i usiedliśmy w kółku. Isco był obok mnie i tyle do szczęścia wystarczyło.

 CRISTINA
 
   Gdy usłyszałam, że Lola wychodzi za mąż, całkowicie mnie to zaskoczyło. W pierwszej chwili przypomniało mi się, że jak byłyśmy małe, to obiecywałyśmy sobie, że będziemy mieć ślub w tym samym dniu. Taki podwójny. Ale jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, że się zeszli. Mogłabym skakać ze szczęścia. Isco i Lola są dla siebie stworzeni i tylko to się liczy. Czy za szybko? To nie było szybkie. To było ekspresowe! 
 Wszyscy dookoła byli szczęśliwi, ale gdy spoglądałam na Thiago, mi samej robiło się smutno. Kocham go, ale nie potrafię tego powiedzieć Tylerowi. 
   - Kręć Bartra! - zaśmiał się Isco. 
   - Się robi szefuńciu. - zasalutował i zakręcił. - Lola! Jak ja lubię na ciebie trafiać! - wyszczerzył się. 
   - Pytanie. - uśmiechnęła się. 
   - Rozumiem, że rzucasz Nowy Jork i jesteś gotować zamieszkać w Madrycie?  
   - I tak mam tam kręcić film, więc tak. Rzucam Nowy Jork - uśmiechnęła się szeroko i uścisnęła dłoń swojego narzeczonego.
   - Kręć skarbie. - powiedział Isco i ucałował ją w czubek głowy. Dziewczyna chwyciła za butelkę i zakręciła.
   - Och, Alvaro. - zaśmiała się. - Wybierasz pytanie czy zadanie?  
   - Niech będzie pytanie - wyszczerzył się.
   - Nadal oddałbyś życie za kota? - zapytała ze śmiechem.
   - Pewnie! 
   - Ciekawe na kogo teraz wypadnie. - Marc klasnął w dłonie, a Vazquez zakręcił.
   - Pytanie. - zaśmiała się Viola, na którą właśnie wypadło.
   - No więc, jakie było twoje pierwsze spostrzeżenie gdy poznałaś Marca?  
   - Świr - zachichotała cicho.
   - No ej! - oburzył się Marc.
   - Ale i tak cię kocham - mruknęła i pocałowała go w usta.
   - Ja ciebie jeszcze bardziej! - szepnął. Zakochany Bartra... Widok bezcenny i nietypowy!
   - Uwaga, kręcę! - zawołała dziewczyna i tak zrobiła. - Rafa, jak miło! - zaśmiała się. - Pytanie czy zadanie?
   - Ja nie lękam się niczego! Zadanko! - zatarł dłonie.
   - Okay. Zaraz ci coś wymyślę. - rozejrzała się. - O! Widzisz tamtą grupkę? - wskazała na miejsce niedaleko nas.
   - No jasne. - odparł. - Mam tam podejść i pocałować którąś z dziewczyn? - wyszczerzył się wstając.  
   - Nie, masz któreś stanik rozwiązać! - wypalił Alvaro.
   - Ej, dobry pomysł! - zauważyła Viola. - Do roboty panie niczego się nie bojący!
 Rafinha wstał i szybkim krokiem skierował się do grupki, która stała niedaleko nas. Wszyscy bacznie obserwowaliśmy jego poczynania, zwłaszcza Thiago, który uśmiechał się szeroko.
   - Nie wierzę, że to zrobi - Isco zaśmiał się cicho i przytulił do siebie Lolę.
   - Jest gorszym świrem niż ja - wyszczerzył się Bartra.
   - Chciałbyś - pokazał mu język starszy z braci Alcantara.    
 Po chwili usłyszeliśmy tylko plask otwartej dłoni na policzku Rafy.
   - Jauć! - skrzywili się chłopcy.
   - Kretyn to zrobił. - zaśmiała się Maite, widząc, że Raf wraca, trzymając się za policzek.
   - Ale ty głupi jesteś. - podsumował go Thiago, gdy siadał na swoje miejsce. 
   - Ale zadanie wykonane! - powiedział zadowolony i zakręcił butelką, która wskazała na Isco.
   - No w końcu! - ucieszył się.
   - Pytanie czy zadanie? - zapytał Alcantara.
   - A dawaj zadanie.
   - Okay. A ciesz się... - mruknął i machnął ręką. - Możesz pocałować przyszłą pannę młodą. - zaśmiał się, a wszyscy na raz zaczęliśmy bić brawo i krzyczeć 'gorzko'.  
   - To sama przyjemność - puścił do nas oczko i ujął w dłonie twarz blondynki. Isco chyba za bardzo wziął sobie to zadanie do serca, bo nie mógł się od niej odkleić. 
   - Kręć głupku! - zaśmiała się Lola, a ten mruknął niezadowolony i zakręcił. Padło na mnie. Wtem rozbrzmiał się dzwonek telefonu Tylera. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran.
   - Przepraszam, muszę odebrać. Grajcie dalej. - puścił do mnie oczko i odszedł kawałek.
   - Pytanie. - powiedziałam nie czekając aż zapyta co wybieram. 
   - Dlaczego jeszcze z nim jesteś, skoro kochasz Thiago? - zapytał poważnie. Wszyscy na mnie spojrzeli i czekali na moją odpowiedź.    
   - Boję się trochę reakcji Tylera. - westchnęłam i spojrzałam na Thiago, który siedział obok mnie. - Racja, kocham cię Thiago. Muszę w końcu znaleźć w sobie odwagę i porozmawiać o tym z Tylerem. Obiecuję ci, że to zrobię. - mówiłam, ciągle patrząc w jego oczy.
   - A ja zaczekam. - ścisnął moją dłoń i lekko się uśmiechnął. 
   - Wiedziałem, że z tej gry w butelkę będą same korzyści! - Martin uśmiechnął się zadowolony.
   - Miałeś nosa żeby ją zaproponować. - zaśmiała się Maite i oparła głowę o ramię swojego chłopaka. Zakręciłam. Tym razem padło na Ignacio. O, jego jeszcze tu dziś nie było. - Zadanie czy pytanie?
   - Wybieram pytanie. - odparł pewnie. 
   - Dlaczego taki fajny facet, jak ty jest sam?!
   - Bo moja wybranka jeszcze się nie urodziła - zaśmiał się cicho, ale po chwili spoważniał. - Ja czekam na swoją Lolę i Cristinę - puścił do nas oczko.
   - To było miłe. - uśmiechnęłam się do niego.
   - Jestem z powrotem. - usłyszałam głos Tylera. Usiadł obok mnie. - Dużo mnie ominęło? - pocałował mnie w policzek.
   - Nie dużo. - odparł Camacho i zakręcił. 
   - My chyba będziemy się już zbierać - Isco uśmiechnął się lekko i spojrzał na Lolę. - Prawda, kochanie?
   - Prawda - odwzajemniła uśmiech i chwyciła jego dłoń. - Muszę sprawdzić, czy Noel wyniósł się z apartamentu.  
   - I nie wiadomo co z Monicą. - dorzucił Marc.
   - Ty się tam o nich nie martw. Jeżeli będą chcieli to kąt dla siebie znajdą. - wyszczerzył się Raf.  
   - Racja. Powinienem sprawdzić czy ma jak wrócić do domu - zainteresował się Isco. Jego narzeczona spojrzała na niego zdziwiona, ale szybko ją pocałował. - Chodźmy już - powiedział i wstał, otrzepując się z piasku. Po chwili podał dłoń Loli, która również wstała. 
   - My też będziemy zmykać, co? - zapytał Tyler i złapał za moją rękę. 
   - To chodźmy razem - uśmiechnęła się do mnie szeroko Lola. - Pogadamy sobie - puściła oczko.   
   - Okay. - wstałam i uśmiechnęłam się do każdego na pożegnanie. Najdłużej chyba patrzyłam na Thiago. Mam tylko nadzieję, że Tyler nic nie zauważył! Objął mnie w pasie i ruszyliśmy we czwórkę w stronę naszego hotelu.
   - Musisz mi pomóc wybrać sukienkę na ślub! - usłyszałam głos Loli. Wyglądała na bardzo szczęśliwą, zresztą Isco też był zadowolony.
   - Nie ma problemu. Pójdziemy jutro i coś wybierzemy. Będziemy musiały chyba zacząć poszukiwania od rana. - uśmiechnęłam się. - Będziesz śliczną panną młodą, ja ci to mówię!  
   - Najpiękniejszą! - zacmokał Isco. - Jutro jeszcze pójdziemy po pierścionek.
   - Tak bardzo się cieszę!
   - To widać. - zaśmiał się Tyler. - My też jesteśmy szczęśliwi, prawda? - zapytał, a ja wysiliłam się na lekki uśmiech i skinienie głową.  
   - Jesteście ładną parą - dodała Lola. Jednak w jej głosie nie było słychać przekonania. - Myślicie, że nie zastanę Noela w pokoju? Nie mam ochoty z nim rozmawiać. 
   - Na twoim miejscu też bym nie miała. - westchnęłam.
   - Jeżeli tam jeszcze jest, to się nie martw, twój super narzeczony go wyrzuci. - Isco wypiął dumnie pierś. 
   - Mój super narzeczony lepiej zajmie się modliszką. Powinieneś sprawdzić czy zabrała swoje rzeczy i czy ma pieniądze na bilet do domu - Lola uśmiechnęła się lekko. - I spotkamy się jutro rano.
   - Jutro?! - oburzył się Francisco. - Przecież jestem twoim narzeczonym i możemy razem spędzić noc!
   - Czekałam na ciebie rok. Te dwa dni nas nie zbawią.
   - No dobrze - zgodził się niechętnie.
  W końcu dotarliśmy do hotelu i weszliśmy na swoje piętro. Najpierw odprowadziliśmy Lolę, by sprawdzić czy nadal jest tam Noel. Na szczęście nie było. Pożegnaliśmy się z nią i udaliśmy się do swojego pokoju. Łazienkę zajęłam pierwsza i później od razu położyłam się do łóżka. Odwróciłam się plecami i zamknęłam oczy. Po chwili z łazienki wyszedł Tyler i położył się za mną. Objął mnie w pasie i zaczął składać pocałunki na karku.
   - Kochanie... - szepnął, ale nie odpowiadałam. Chciał bliskości, ale ja jej nie chciałam. Chciałam grać fair w stosunku do Thiago. Udałam, że śpię. W końcu odpuścił i szepnął mi do ucha 'dobranoc'. Okrył nas kołdrą i sam ułożył się do snu.

***
W tym przypadku Blanaa stała się jasnowidzem! Brawa dla niej :D 
Po woli zaczyna się układać, ale wiadomo, że jeszcze wiele wydarzy się w tym opowiadaniu do tej sześćdziesiątej pierwszej notki, jaką już będzie końcowy epilog! :D

W związku z nadchodzącymi świętami, chciałybyśmy życzyć Wam tego czego życzy Thiago powyżej - Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku ♥

wtorek, 17 grudnia 2013

Dziewiętnasty: My jesteśmy Manchesterem

LOLA

    Wróciłam z Noelem do naszego apartamentu. Nie mogłam uwierzyć, że jest już blisko mnie i mogę go pocałować oraz przytulić!
    - Cieszę się, że zrobiłeś mi taką niespodziankę - powiedziałam, całując go czule w policzek. - Tęskniłam.
    - Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział i uśmiechnął się szeroko. - Kiedy idziemy na ten mecz?
    - Za dwie godzinki.
    - Ok - pokiwał głową i przytulił mnie mocno. - Nie wspominałaś, że Isco też tu jest.
    - Bo to nie ma żadnego znaczenia - odpowiedziałam pewnie. - Liczymy się tylko my - splotłam nasze dłonie.
    - Wiem, ale nie chce, byś przebywała w jego towarzystwie.
    - Uwielbiam, gdy jesteś taki zazdrosny - mruknąłem ze śmiechem i uwolniłam się z jego uścisku. - Całe szczęście, że spakowałam koszulkę Manchesteru United!
    - Tą, którą przysłał ci znajomy ojca z Anglii?
    - Tak - pokiwałam głową. - To Ryan Giggs, bardzo sławny piłkarz.
    - Kojarzę go. Pójdę pod prysznic - mruknął i ruszył w stronę łazienki.
    Ja w tym czasie uszykowałam sobie strój, w który szybko się przebrałam. Włosy spięłam w długą kitkę i zmyłam makijaż. Przecież i tak się spocę, więc na co mi to?
    Przed hotelem spotkaliśmy się z Cristiną oraz Tylerem, by razem pójść w wyznaczone miejsce. Reszta miała postarać się o jakieś boisko do gry.
    Po kilku minutach doszliśmy na miejsce. Wszyscy byli już obecni i okazało się, ze czekali tylko na nas.
    - Dobra, to możemy wybierać składy! - powiedział zadowolony Bartra, który trzymał w ręce piłkę. - Proponuje, aby kapitanowie wybierali zawodników swojej drużyny.
    - Jak w przedszkolu - Tello przewrócił oczami.
    - Cicho tam - westchnął Marc i wyznaczył dwójkę kapitanów. Isco oraz Thiago.
    - No to teraz wybierajcie swoje drużny! - zawołał Alvaro i usiadł sobie na piasku.
    - Proszę bardzo, zaczynaj. - Isco zwrócił się do przyjaciela, a tamten skinął głową.
    - Chodź tu kretynie! - spojrzał na Rafaela, który ciągle bajerował laskę od zdjęć.
    - Też cię kocham braciszku! - cmoknął w jego stronę i stanął obok niego.
    - Dobra, to ja biorę Camacho - uśmiechnął się do przyjaciela i przybił sobie z nim ''piątkę''.
    - Wiedziałem, że za mną tęskniłeś - odpowiedział Igancio.
    - Martin! - zawołał Brazylijczyk. Montoya podniósł się z ziemi i podreptał obok kumpla, uwieszając się na ramieniu młodszego Alcantary.
    - Bartra, chodź tu - mruknął Isco. Barta wstał z szerokim uśmiechem i dołączył do dwójki piłkarzy. Monica zrobiła głupią minę i udawała obrażoną.
    - No to może teraz jakaś dziewczyna? - uśmiechnął się Thiago, patrząc w naszą stronę. - Cristina? - widziałam, że ona również lekko się uśmiechnęła i ruszyła w stronę piłkarzy.
    - Zabieram moją złośnicę - usłyszałam głos Alarcona, który uśmiechnął się do modliszki.
    - Wiedziałam, że o mnie nie zapomnisz, kochanie - zapiszczała i uwiesiła się na jego szyi. To było zdecydowanie za słodkie.
    - No to może... - Thiago spojrzał po kolei na każdego i się zamyślił. - Maite.
    - Tyler - powiedział Isco i kątem oka spojrzał na swojego przyjaciela. Byłam pewna, że zrobił to specjalnie, aby Cris i Tyler nie byli w jednej drużynie.
    - Ej, lovelasie! - zaśmiał się Thiago na widok Cristiana całującego swoją dziewczynę. - Potrzebny mi rasowy napastnik, a ty się miziasz. - Tello tylko pokazał mu język i ruszył w stronę drużny.
    - Wbijasz nóż w plecy, wiesz?! - oburzył się Rafael. - Myślałem, że to ja nim tutaj będę! - udawał obrażonego.
    - To ty lepiej nie myśl. - zaśmiała się Maite i szturchnęła go ramieniem, ale tamten nadal się boczył.
    - Nam też będzie potrzebny napastnik, więc Alvaro - Isco wybrał kolejnego zawodnika. Vazquez wypiął dumnie pierś i podszedł do Bartry, który już się bawił piłką.
    - Noel. - powiedział Alcantara i odwrócił głowę do Isco, wymownie na niego patrząc.
    - Lola - Francisco uśmiechnął się do mnie szeroko. Dobra, to była krępująca sytuacja, ale skoro mnie wybrał to dołączyłam do nich.
    - Żartujesz, prawda?! - krzyknęła Monica.
    - Nie, dlaczego? Przecież mamy się bawić. - uśmiechnął się i puścił do mnie oczko, gdy go mijałam.
    - Niech będzie - westchnęła i pocałowała go w usta. No tak, musiała mi pokazać, że jest ''jej''.
    - Thiago, wybieraj - zwrócił się do niego Marc, który nie mógł się doczekać gry.
    - Llorena. - odpowiedział Thiago.
    - O! Moja Viola będę grała ze mną! - wyszczerzył się Bartra i mocno uścisnął swoją dziewczynę.
    - Marc! - wykrztusiła.
    - Tak skarbie?
    - Dusisz! - zajęczała, a ten od razu ją puścił z przepraszającym wzrokiem. Ona się tylko zaśmiała i pocałowała go w policzek.
    - To jak nazywamy swoje drużyny? - zawołał Noel.
    - Nie ma bata, my jesteśmy Manchesterem. - zaśmiał się Alvaro, wskazując na Lolę.
    - Okay, kapitan akceptuje. - odezwał się Alarcon. - A wy?
    - My będziemy Barceloną! - wyszczerzył się Rafael. - Ej, czekajcie! - pobiegł do swojej torby, leżącej niedaleko.
    - Co ty kombinujesz? - zawołał za nim Tello.
    - Mam strój dla naszej maskotki! - uśmiechnął się szeroko.
    - A kto niby ma nią u nas być? - zapytała Cristina, patrząc na prawdopodobnie, co jej tego życzę, przyszłego szwagra.
    - No jak to kto?! Ty! - zawołał i wcisnął jej w ręce kompletny strój Barcelony. - Spójrz na koszulkę! Będziesz w niej godnie reprezentować nasze ukochane barwy! Isco zdrajco! - zmierzył wzrokiem Alarcona.
    - Wybacz - roześmiał się głośno i puścił do niego oczko. - Ale nadal jestem Hiszpanem.
    - Dobra, to możemy grac! - Marc zatarł ręce.
    - Czekajcie sekundę! - zawołała Cris. - Oni tu nalegają, żebym się przebrała!
    - Okej - Isco pokiwał głową i ustawiliśmy się w kółko. - Dziewczyny nie muszą nic robić, my sobie damy radę - zwrócił się do piłkarzy.
    - Ja mogę być bramkarzem - odezwał się Tyler.
    - Jak to nie musimy nic robić?! - uniosła się Maite. - Pomożemy wam im dokopać! - wyszczerzyła się, obejmując Llorenę i Cristinę.
    - Jasne, jasne - wyszczerzył się Marc. - Moje dziewczyny są lepsze - pokazał im język.
    - Nie! To moje są lepsze! - zawołał Rafael. Walka kogutów?
    - Koniec tego! - warką Isco i zaczęliśmy grać.
    Na początku piłkarze grali między sobą, ale po jakimś czasie zaczęli podawać również nam. Przyznam, że ani trochę nie umiałam grać, ale dawałam jakoś radę. Mojej przyjaciółce szło o wiele lepiej, ale nie dziwiłam się, bo Thiago posyłał jej bardzo dobre piłki. Jednak to nasza drużyna wygrywała 1:0 po golu Isco. Chyba nie muszę wspominać, jak bardzo się cieszył, kiedy wpakował Noelowi bramkę?

CRIS

      Biegłam za piłką w te i wew te. Czasem odbijałam z Tylerem, ale nie byłam zawodową piłkarką, a dziś graliśmy pomieszani z utalentowanymi piłkarzami! Nasza Barcelona przegrywała 1:0, po golu Isco, który był nieźle usatysfakcjonowany, że strzelił gola Noelowi. Czasem dostawałam piłki i próbowałam wygrać z Tylerem, stojącym na bramce, ale łapał piłkę z łatwością i śmiał się ze mnie!
    - Ała! - usłyszałam krzyk swojej przyjaciółki, która leżała właśnie na boisku. Trzymała się za nogę i spoglądała wrogo na Monicę.
    - Dziewczyny, co się dzieje?! - zawołał Isco i zaraz do nich podbiegł.
    - Twoja dziewczyna nie zna zasad piłki i nie wie, że nie fauluje się zawodników swojej drużyny! - warknęła zła Lola, który cały czas trzymała się za nogę. - Bardzo mnie boli - dodała po chwili.
    - Pokaż - Isco ściągnął jej buta i zaczął oglądać stopę. Spojrzałam na Noela i modliszkę, którzy nie byli zadowoleni z takiego rozwoju wydarzeń.
    - Ja się znam na piłce! To ona jest jakaś niedorobiona! - piała modliszka.
    - Ty i piłka nożna? Twoja wiedz na temat piłki zamyka się w kapsułce pod tytułem 'klata Ronaldo'. - zmierzyłam ją wzrokiem i przykucnęłam przy przyjaciółce.
    - Mogłaś skręcić kostkę. - mruknął Isco pod nosem.
    - Teraz przerzuciła się na klatę Isco - wyszczerzył się Bartra i poklepał przyjaciela po plecach. - Jest aż tak źle? - zapytał go i spojrzał na nogę blondynki. - Rzeczywiście.. Jest skręcona.
    - To będziecie musieli sobie poradzić beze mnie - uśmiechnęła się lekko do Isco, który zabrał ją na ręce.
    - Ja się nią zajmę. - obok nas pojawił się Noel. Patrzyli na siebie z Francisco jakby mieli się zaraz pozabijać.
    - Przecież ci jej nie zabiorę - warknął z pogardą Isco i położył ją na ławce, która stała obok boiska.
    - Spokojnie - mruknęła cicho Lola, która na twarzy miała przyklejony grymas bólu.
    - Może przestańcie się kłócić, co? - zmierzyłam obu wzrokiem. Wokół ławki, na której siedziała Lola byliśmy już zgromadzeni wszyscy. Czułam jak Tyler kładzie dłoń na moim ramieniu, a Thiago zerka na to kątem oka.
    - Jak mam się nie kłócić, kiedy ten dupek dotyka moją kobietę?! - oburzył się Noel i usiadł obok Loli, która od razu się do niego przytuliła.
    - Sam jesteś dupkiem - odpowiedział mu Alarcon.
    - Przestańcie! - krzyknęła blondynka i posłała mi dziwne spojrzenie.. Chyba chodziło jej o mnie i Tylera, bo wcześniej nie miałyśmy okazji pogadać.
    - Lola ma rację, przestańmy. - powiedział cicho Noel, głaszcząc dziewczynę po włosach. - Zabiorę ją do hotelu, a wy możecie grać dalej.
    - W końcu was z nami nie będzie - modliszka uśmiechnęła się szeroko i zawisła na ramieniu Isco, który ją kompletnie zlał.
    - No to może ja stanę na bramce za Noela, co? - zapytała Maite, a my skinęliśmy głową.
    - Zagramy do remisu i kończymy. - powiedział Isco, odprowadzając wzrokiem Lolę i Noela.
    - To gramy! - zapiszczał Bartra i wróciliśmy do gry.
    Ciągle kopaliśmy tą piłkę między sobą. Stałam praktycznie w miejscu i myślałam o swojej przyjaciółce, czy wszystko jest w porządku. Stałam obok Bartry, który obstawiał obronę. Spojrzałam na to co się dzieje kawałek od nas. Thiago wyrwał piłkę spod nóg Isco i biegł. Obejrzałam się, ale stałam za Marcem. Zaraz... Spalony? Cofnęłam się, a Thiago podał mi wtedy piłkę.
    - Ej! - zawołał Bartra, gdy go miałam. Tyler gdzieś był zapatrzony, ale zorientował się, że mam piłkę wtedy, gdy ją już kopnęłam. Strzeliłam do bramki! Carrera stał jak słup i dziwił się, że strzeliłam, a ja zaczęłam piszczeć i skakać jak jakaś głupia. Za mną pojawił się Thiago, a ja bez namysłu uwiesiłam mu się na szyi.
    - Gratulacje. Zapamiętałaś wszystko - uśmiechnął się szeroko i mocno mnie przytulił.
    Automatycznie się uśmiechnęłam i przymknęłam oczy, by napawać się tą chwilą. Nagle poczułam czyjeś dłonie na swojej talii, które mnie odciągają.
    - Kochana! Strzeliłaś mi gola! - zaśmiał się Tyler i zaczął mnie łaskotać.
    - Przestań! - śmiałam się.
    - To jest kara! - odparł i położył mnie na piasek, nadal łaskocząc.
    - Ratunku! Thiago, Rafa, Viola! - wołałam tych, którzy byli najbliżej.
    - Będę twoim superbohaterem! - wyszczerzył się Rafa i podbiegł do nas, by mnie ''uratować''. Thiago tylko się nam przyglądał.. Widziałam w jego oczach smutek.
    - Koniec dzieciaki! - zawołał Bartra i wszyscy nagle spojrzeliśmy na niego. To brzmiało dziwnie w jego ustach. Nie wyobrażam sobie go w roli ojca! - My tu się bawimy, a nasza biedna Lola cierpi z bólu.
    - A niech sobie cierpi. - prychnęła Monica.
    - Trzeba zrobić jej jakiś opatrunek albo coś - powiedział Isco, zupełnie ignorując swoją dziewczynę. Wyglądał na bardzo zmartwionego.
    - Nic jej nie będzie, bo jest z nią ukochany - dodał Tello.
    - Ukochany jak ukochany. - prychnęłam pod nosem, drapiąc się po głowie. Ja już sama mam dość tego wszystkiego. Kłamstw Loli co do swoich uczuć, że wszystko będzie dobrze i kłamstw pomiędzy mną i Tylerem!
    - Wszyscy doskonale wiemy, kto jest jej ukochany - powiedział pewnie Ignacio, spoglądając na swojego przyjaciela. Właśnie zaczynał akcję ''Lola i Isco znowu razem''.
    - Właśnie! - poparł go Alvaro.
    - Isco, co myślisz o tym, by znów nasza Lola była ze swoim prawdziwym ukochanym? - zaproponował roześmiany Martin.
    - O, jak fajnie! A kto to? - wyszczerzyła się modliszka.
    - Myślę, że to jest nierealne - mruknął smutno i objął modliszkę. - Nikt ważny - zwrócił się do niej i pocałował ją w czoło.
    - A ja myślę, że to jest bardzo realne - puścił do niego oczko Ignacio.
    - Bardzo, bardzo tylko, że trzeba się kogoś pozbyć. - klasnęłam w dłonie. Widziałam minę Tylera. Przeprosił wczoraj, ale to nie zmieniało faktu, że nadal mu się to nie podoba.
    - Ja z wielką chęcią bym pomogła! - Viola uniosła dłoń do góry.
    - I my też! - dorzuciły się Maite z Lloreną.
    - Ej, to ja też! - solidarna Monica musiała od nas odpapugować. Ryknęliśmy śmiechem. O jaka szkoda, że jeszcze się nie zorientowała, że chodzi właśnie o nią.
    - Monica, kochanie.. - jęknął Francisco i spojrzał na nią. - To ja jestem ukochanym Loli - w końcu wyznał jej prawdę!
    - Co?! - wrzasnęła, odsuwając się od niego. - Od zawsze wiedziałam, że byłeś w kimś zakochany, ale że w niej?!
    - Isco, jesteś moim bohaterem! - zaśmiałam się. Był moim bohaterem, bo miał odwagę by się przyznać!
    - A ja cię kochałam - zajęczała Monica i zauważyłam, że zaczęła płakać.
    - Monica, przestań - powiedział Isco i szybko ją przytulił. - Pomiędzy mną, a Lolą nic już nie ma.
    - Jasne - prychnął Alvaro.
    - No, nie martw się. Pomiędzy nimi jest tylko miłość. - wyszczerzyła się Lorena i przybiła piątkę z Cristianem.
    - Przestańcie - warknął Isco i posłał nam gniewne spojrzenie. - Sprawdźcie co z Lolą, a my wracamy do siebie.
    - Widzisz, nawet się o nią martwi! - palnął Marc, a tamta schowała twarz w ramieniu Isco. Odeszli.
    - Myślę, że prędzej czy później ona tu z nami sfiksuje. - Rafinha wzruszył ramionami.
    - Trochę mi jej szkoda, bo musi patrzeć jak Isco spogląda na inną - mruknął smutno Thiago. Byłam pewna, że to również tyczyło się nas.
    - Musimy się jej pozbyć - westchnął Ignacio. - I Noela też.
    - Dla dobra Loli i Isco. - szepnęłam i spojrzałam na Thiago. Spuścił wzrok i bawił się swoimi palcami.
    - Co powiecie na wieczór z butelką? - zaproponował Martin. - Tak jak wtedy na plaży? Może uda nam się coś jeszcze wskórać?
    - Dobra. To będzie ich ostatnia szansa - zgodziłam się.

LOLA

     Umówiliśmy się w tym samym miejscu co w zeszłym roku. Zaopatrzyliśmy się w alkohol, jakieś przekąski i wodę, dużo wody. Uczymy się na swoich błędach sprzed roku. Byliśmy już wszyscy, gdy dołączyli do nas w końcu Noel i Lola. Ściemniło się, a my usiedliśmy w okręgu. Po swojej jednej stronie miałam Tylera, a po drugiej Violę. Tym razem Thiago siedział centralnie naprzeciw mnie, bym mogła bez problemu wpatrywać się w jego cudowne oczęta.
    - Martin zaczyna, bo on wpadł na taki pomysł. - zakomunikował Bartra i podał koledze pustą butelkę.
    - Dobra! - zatarł ręce i zakręcił tak, że padło na Lolę!
    - Historia lubi się powtarzać, co? - uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Isco. - Pytanie - zwróciła się do Montoyi.
    - No to dobra, czy jeżeli mogłabyś cofnąć czas i zrobiłabyś to, zmieniłabyś coś? - poruszył brwiami.
    - Myślę, że tak, ale to zależałoby od różnych czynników - odpowiedziała. Byłam pewna, że większość z nas dokładnie wiedziała, co miała na myśli blondynka. - Mogę kręcić?
    - Jasne! - zawołał Bartra. Lola zakręciła i padło na mnie.
    - Mam się bać? - zaśmiałam się. - Również pytanie.
    - Mnie? Nigdy - pokazała mi język i uśmiechnęła się szeroko. - Kochałaś kiedyś dwóch facetów jednocześnie?
    - Tatę i dziadka? Oczywiście! - wymyśliłam na poczekaniu, żeby tylko się nie zacząć jąkać i czerwienić. - To kręcę, tak? - lekko się zmieszałam, gdy poczułam na sobie wzrok chyba wszystkich facetów tu zgromadzonych.
    - Ale wybrnęła z tego pytania. Jak mistrz - wyszczerzył się Bartra. I to właśnie na nim zatrzymała się butelka. - O, ja!
    - Drogi Marcu, pytanie czy zadanie? - uśmiechnęłam się do niego.
    - Jak zwykle, będę odważy i zabiorę zadanie.
    - Znowu chcesz całować butelkę? - zaśmiał się Isco.
    - Nie! Teraz już mam kogo całować! - wyszczerzył się i spojrzał na Violę.
    - Co ja mam mu zadać? - zaśmiałam się, patrząc kolejno na każdego.
    - Niech pocałuje Viole i załatwione! - podsunął mi Vazquez. Marc nie czekając na mnie chwycił w ramiona swoją dziewczynę i namiętnie ją pocałował.
    - Dobra, wystarczy - Rafa próbował go od niej odsunąć.
    - Jak dla mnie za krótko! - jęknął.
    - Bartra, tobie wiecznie mało! - skarciła go Viola.
    - Dawać to, ja kręcę. - naburmuszył się Marc. - O, na Tylera!
    - Niech będzie pytanie - uśmiechnął się lekko.
    - Hm.. Czy Cristina to twoja pierwsza dziewczyna? - zapytał Bartra.
     - Nie. Przed nią miałem jeszcze dziewczyny i ona o tym wie. - nachylił się i pocałował moje czoło. No właśnie, on był ze mną szczery! Chwycił za butelkę i zakręcił. - Pytanie czy zadanie? - zwrócił się do Thiago. To było dziwne, że właśnie na niego musiał trafić.
    - Pytanie.
    - Czyli tylko ja byłem odważny i wziąłem zadanie? Jestem cudowny! - Bartra wypiął dumnie pierś.
    - E, nie pozwalaj sobie na za dużo! - wtrącił Raf.
    - Cicho siedź! - powiedział Marc i przytulił się do swojej dziewczyny.
    - Więc.. Która dziewczyna z tych tutaj obecnych, podoba ci się najbardziej? - zapytał, a mnie zrobiło się gorąco. Marzyłam o tym, by Thiago jakoś z tego wybrnął!
    - Wszystkie są czarujące. - odparł praktycznie od razu.
    - Mój kuzyn zapytał o jedną. - wtrąciła modliszka.
    - Mój brat nie sprecyzował dokładnie odpowiedzi i zapomniał dodać, że istnieje jedyny wyjątek. - Rafinha zjechał ją wzrokiem.
    - Proszę, przestańcie. Nie chce się znowu kłócić - wtrącił się Isco, który najwidoczniej nie miał ochoty na kolejną kłótnie. Chyba nikt nie miał.
    - To kręcę - uśmiechnął się Thiago.
    - Dlaczego znowu ja?! - zawołałam. - Marc, nadal będziesz jedyny odważny. - spojrzałam na obrońcę. - Pytanie. - spojrzałam Thiago w oczy.
    - Jesteś szczęśliwa? - zapytał, a cała reszta zamilkła.
    - Jestem, ale... - przygryzłam dolną wargę. - Chciałabym być jeszcze bardziej szczęśliwsza. - w tym momencie poczułam, że Tyler ściska moją dłoń i lekko się do mnie uśmiecha. Odpowiedziałam mu tym samym, ale po chwili zerknęłam na Alcantarę. Gdy nikt nie widział, puścił do mnie oczko. Czyli będzie dobrze.
    - Ale nudna ta gra - jęknęła Monica.
    - Przestań narzekać - warknął Isco, który cały czas obserwował Lolę i Noela.
    - Uwaga, kręcę! - przerwałam im i zakręciłam tak, że padło właśnie na chłopaka mojej przyjaciółki. - Pytanie czy zadanie?
    - Pytanie!
    - Noel... W zeszłym roku, gdyby Lola faktycznie była z Isco to w Nowym Jorku byś do niej zarywał? - zapytałam. Byłam ciekawa, czy zrobiłby to za wszelką cenę.
    - Gdyby z nim była, to zapewne byśmy się już nie spotkali. Ale uwierz mi, że nie było łatwo - odpowiedział pewnie i zakręcił butelką. Pech chciał, że trafił właśnie na Alarcona, który uśmiechnął się bezczelnie.
    - Poproszę pytanie, mój drogi przyjacielu.
    - Odpieprzysz się w końcu od mojej dziewczyny? - zapytał, a Isco zamilkł. Wszyscy spoglądali w jego stronę.
    - I co ja mam ci odpowiedzieć, co? - zaśmiał się cwaniacko i spojrzał najpierw na niego, a później na Lolę.
    - No, że się odwalisz. - podpowiadała mu Monica.
    - On nie potrzebuje adwokata! - zawołał Rafa i upił łyk piwa.
    - Może zostawmy to pytanie bez odpowiedzi - Lola próbowała ratować sytuację.
    - Ale dlaczego? Chętnie odpowiem - odpowiedział Isco, spoglądając w jej stronę.
    - Isco, proszę, daj spokój - jęknęła.
    - Robię to tylko dla ciebie.
    - No to teraz kręć Isco. - odezwał się Tyler, a chłopak zakręcił. Padło na blondynkę. Spojrzała na niego spode łba.
    - Zadanie. - mruknęła bez zastanowienia.
    - No wiesz Lola?! Myślałem, że będę jedyny! - Marc założył ręce.
    - Wybacz, kochany - uśmiechnęła się do niego i spojrzała na Isco.
    - Przeczytaj ostatniego sms'a, którego dostałaś - mruknął, a Lola wzięła do ręki swój telefon. Minęła chwila zanim go poszukała.
    - ''Było cudownie.. Musimy to powtórzyć? Twoja S.'' - zapytała sama siebie. 


***

Nie skomentuje rozdziału, tylko jedną rzecz..

Ludzie, ja pracuje i mam swoje życie prywatne. I to jest dla mnie najważniejsze, więc po prostu czasem to zrozumcie. 

piątek, 6 grudnia 2013

Osiemnasty: Jesteście obleśni!

LOLA

  Po długich przygotowaniach wreszcie wyszłam z Cristiną z pokoju i udałyśmy się do klubu, w którym mieliśmy się spotkać z resztą piłkarzy i ich dziewczynami. Moja przyjaciółka tryskała dobrym humorem, bo to właśnie dzisiaj miała rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Nowy rozdział z Thiago, miłością jej życia.
   - Chłopaki już są - zakomunikowała, kiedy weszłyśmy do klubu. Wskazała na nich palcem i od razu do nich podeszłyśmy. - Cześć wszystkim! - uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na modliszkę. - No może nie wszystkim - poprawiła się.
   - Cris - syknęłam i przywitałam się z wszystkimi całusem w policzek. Kiedy poczułam perfumy Francisco.. W moim brzuchu znowu pojawiły się te cholerne motyle. Przy Noelu nigdy tego nie miałam, co bardzo mnie dziwiło.
   - Siadajcie - powiedział Marc, który siedział obok swojej dziewczyny. - Chcecie drinka?
   - Poproszę - odparłam i usiadłam obok Alvaro Vazqueza, który był już nieźle wstawiony. - Co tam, Woody? - zapytałam ze śmiechem.
   - Spadaj, Lola - pokazał mi język, ale po chwili ucałował mój policzek. - Zatańczymy? - zapytał po chwili.
   - Jasne! - odpowiedziałam i chwyciłam jego dłoń.
Okazało się, że Alvaro jest świetnym tancerzem! Na parkiecie rozumieliśmy się bez słów. Była tylko muzyka i my. Kiedy puścili wolną piosenkę oboje stwierdziliśmy, ze to nie nasze klimaty i wyszliśmy.
  Zauważyłam, że przy stoliku nie ma mojej przyjaciółki i Thiago oraz Martina i jego dziewczyny. Nie pamiętam imienia! Dostrzegłam też, że nie było z nimi modliszki, a na twarzy Alarcona malowała się dziwna mina. Hmm, podejrzane.
 Nagle Marc, który przeglądał coś w swoim telefonie, który trzymał praktycznie pod stolikiem, zaczął się głupkowato śmiać.
   - A tobie co? - zdziwił się Alvaro i usiadł obok Alarcona.
   - Nie, nic, nic. - szczerzył się.
   - A tak właściwie, to gdzie zniknęła Monica? - zapytała Llorena, która właśnie wróciła z łazienki.
   - Kurwa! - Alvaro podskoczył, stawiając nogi na fotelu. - Jesteście obleśni!
   - O co chodzi? - zainteresowałam się, bo na chwilkę odpłynęłam. Musiałam odczytać sms'a od Noela. - Kto jest obleśny?
   - Oni! - skrzywił się Vazquez, najpierw wskazując na Isco, który nagle zrobił się cały czerwony, a później pod stolik.
   - Co?! - Llorena z Violą zajrzały pod stolik, ale nagle odskoczyły, zasłaniając sobie oczy.
   - Rozumiem, że nie powinnam tam zaglądać? - zapytałam, robiąc głupią minę. Marc zarechotał głośno i wskazał na swój telefon.
   - Później ci pokaże - wyszczerzył się.
   - Bartra, posrało cię do reszty?! - wydarł się Isco, ale po chwili na jego twarzy pojawiła się znów ta głupia mina. 
   - Rozumiem, że Marc ma już w zwyczaju nagrywać prywatne momenty Francisco? - zapytał Ignacio z głupkowatym spojrzeniem.
   - Prywatne? Kpisz sobie? Ja kurwa obok niego siedziałem! - krzywił się Alvarito i przysunął bliżej mnie.  
   - Nadal siedzisz - poinformowałam go z szerokim uśmiechem. - Ale przynajmniej zmienił partnerkę - powiedziałam, spoglądając na niego.  
   - Isco, poszlibyście przynajmniej do łazienki! - powiedział Cristian. - I weź ją w końcu wypuść spod tego stołu. - Tello przewrócił oczami, wstał i zabrał Llorenę na parkiet. 
   - To obrzydliwe - jęknęłam zniesmaczona. Nie wiedziałam co o tym myśleć.. Modliszka właśnie siedziała pod stołem i ''uszczęśliwiała'' swojego faceta w obecności tylu ludzi! Nie wiem jak on mógł się zgodzić na coś takiego. - Jak widać niektórzy nie mają dla siebie szacunku - dodałam. 
   - A ty miałaś, kiedy mi się oddałaś na jachcie po tygodniu znajomości? - wypalił Isco, a ja zamilkłam, bo to zabolało. I to bardzo, bardzo, bardzo. W moich oczach pojawiły się łzy.  
   - Ale ty jesteś jebnięty. - Ignacio spojrzał na przyjaciela.
   - Trochę godności to ty powinieneś mieć. - dorzucił Alvaro, Marc tylko pokręcił głowę i poszedł za Violą, a brat Thiago siedział w kącie i się przysłuchiwał.   
   - Od kiedy to ona jest ważniejsza niż ja?! Ciągle tylko Lola i Lola.. Szkoda, że mojej dziewczyny nie potraficie zaakceptować - wściekł się. W tym samym momencie Monica wyszła spod stołu. Wyglądała po prostu przepięknie.
   - Masz coś na twarzy - szepnęłam do niej. Wytarła się ręką i spojrzała na Isco.
   - Powinniśmy iść, skoro twoi przyjaciele nas tutaj nie chcą - zwróciła się do niego.
   - No idźcie, może zrobi ci po drodze drugiego loda. - prychnął Alvaro. Byli wspaniali, stawali za mną i karcili przy okazji Francisco. 
   - Okej - pokiwał głową i wstał od stolika, trzymając swoją ukochaną za rękę. - Alvaro, bronisz jej tak, bo chcesz, aby się z tobą przespała? Nie martw się, nie będzie to trudne - dodał jeszcze, a po moim policzku spłynęła łza. To było zbyt wiele.. Nie potrafiłam udawać, że mnie to nie obchodzi. Facet, którego kocham mówi takie rzeczy, a ja nawet się nie bronię.  Zauważyłam jak Alvaro ściska mocno pięść, a Ignacio mierzy go wzrokiem.
   - Chłopie, trochę szacunku do kobiety! - wyrwał młodszy Alcantara.
   - To przez tą kobietę taki jestem - odparł, spoglądając na mnie. Dopiero teraz zauważył, że płakałam. Puścił swoją modliszkę i ukucnął przy mnie. - Lola, przepraszam - wyszeptał i chciał zetrzeć łzę z mojego policzka, ale odwróciłam głowę w drugą stronę.
   - Francisco, chodźmy już - usłyszałam głos jego dziewczyny.
   - Idź sama - warknął, nawet na nią nie patrząc.  
   - Jak to sama?! - uniosła się. 
   - Idziemy! - zawołał Ignacio i machnął ręką do dwójki pozostałych chłopaków. Wstali i praktycznie na siłę wyprowadzili Monicę dalej. Zostałam sama z Isco. 
   - Wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć, prawda? - mruknął cicho i usiadł obok mnie. - Nigdy nie chciałem cię zranić.
   - Ale zrobiłeś to.
   - Przepraszam, Lola - uśmiechnął się lekko i spojrzał w moje oczy. - Proszę, nie płacz - wyszeptał i kciukiem starł płynące łzy.
   - Zostaw mnie - odparłam pewnie.
   - Nie zostawię - odpowiedział i objął mnie ramieniem. - Jestem takim dupkiem - powiedział sam do siebie.
   - To prawda - potwierdziłam i uśmiechnęłam się lekko. - Ale nie potrafię przestać cię kochać - wyszeptałam. Nie wiem po co to powiedziałam.. Może miałam dość tłumienia w sobie tych wszystkich uczuć.
   - Ja ciebie też nie - odpowiedział mi i złapał moją dłoń, którą po chwili pocałował. - Lola, dlaczego nie jesteśmy razem? - zapytał.
   - Bo mamy kogoś innego. I niech tak zostanie - wtuliłam się w jego ramie. Moje zachowanie było dziwne, bo jeszcze kilka minut doprowadził mnie do łez, a ja teraz przytulam się do niego. Jednak wierzyłam mu, że nie chciał tego powiedzieć.
   - Zrobię wszystko, abyś do mnie wróciła.
   - To niemożliwe, Francisco. Wracaj do swojej dziewczyny, okej? - pogłaskałam go po policzku i spojrzałam w jego czekoladowe oczy. - Udawajmy, że nic się nie stało. Mamy wspólnych przyjaciół i to normalne, że będziemy razem wychodzić.
   - Jesteś pewna, że tego chcesz? Mam wrócić do Monici i zapomnieć o tobie? - zapytał z niedowierzaniem.
   - Tak - odparłam i przymknęłam powieki, by zatamować łzy. - Życzę wam szczęścia.
   - Ale ja nigdy z ciebie nie zrezygnuje. Nigdy - powiedział i wpił się w moje usta. W tej chwili zapomniałam o Bożym świecie. Liczyły się tylko Isco, który delikatnie muskał moje podniebienie swoim językiem. Wplotłam swoją dłoń w jego włosy i przysunęłam się, by być bliżej niego. Wszystko we mnie drżało.
   - Koniec, Isco. Wystarczy - westchnęłam i odsunęłam się od niego. - Do zobaczenia.
   - Do zobaczenia - mruknął smutno i jeszcze raz mnie pocałował.   

CRISTINA

  Wyszliśmy z Martinem i Maite. W środku było za głośno, za duszno i za tłoczno. Szliśmy we czwórkę brzegiem plaży, głośno śmiejąc się z historyjek, opowiadanych przez chłopaków z ostatniego zgrupowania. Jak to niejaki Alvaro Morata pewnego ranka obudził się z ogoloną jedną nogą. Martin zaczął naśladować jego zachowanie, a my z Maite zachodziłyśmy się ze śmiechu. Później tamci lekko zwolnili i szli za nami, aż w końcu rozdzieliliśmy się całkowicie. - A tamci gdzie zniknęli? - zapytałam, rozglądając się. 
   - Pewnie chcieli pobyć trochę sami - uśmiechnął się do mnie.
   - My też zostaliśmy sami. - zaśmiałam się i w tym momencie poczułam jego usta na swojej szyi. Uśmiechnęłam się i postanowiłam trochę podroczyć. - Hola, hola, my się znamy? 
   - Thiago jestem - wyszczerzył się.
   - Cristina, miło mi. - zaśmiałam się. - Ja chyba nie powinnam... - odeszłam kawałek i wybuchając śmiechem, zaczęłam biec przed siebie. Zaczął mnie gonić i po krótkiej chwili złapał. Oboje nie utrzymaliśmy równowagi i upadliśmy na piasek.
   - I co teraz Thiago? - uśmiechnęłam się, oplatając jego szyję swoimi rękami.
   - Teraz chcę cię pocałować Cristino. - powiedział i delikatnie musnął moje wargi.
   - Przestań. Jeszcze ktoś nas zobaczy - mruknęłam cicho, jednak oddałam pocałunek.
   - No to ten ktoś będzie miał pecha. - zaśmiał się. - Jesteśmy daleko, a poza tym jest ciemno. - dodał z błyskiem w oku i zaczął całować moją szyję. Palcami pobłądził na mój kark, gdzie miałam zawiązaną sukienkę. Pociągnął po woli za sznureczek.
   - Ej, niegrzeczny jesteś! - zaśmiałam się.
   - Przez rok byłem bardzo grzeczny. - szepnął mi do ucha. 
   - Nie jestem pewna czy ci wierzę - odszepnęłam i uśmiechnęłam do niego słodko.
   - Powinnaś - odparł i pocałował mnie, zsuwając ze mnie sukienkę. Zostałam w samym bikini.
   - No może. - zaśmiałam się i włożyłam dłonie pod jego koszulkę, przesuwając palce do góry. Pomogłam mu ją zdjąć. Nagle wstał i wziął mnie na ręce. - Thiago, co ty kombinujesz?! - zawołałam. 
   - Weźmiemy szybką kąpiel! - krzyknął i wbiegł do wody.
   - Wariat z ciebie! - zachichotałam i trzymałam się jego szyi. 
   - Który cię kocha. - uśmiechnął się słodko i postawił mnie na dnie, patrząc w oczy. Nadal kurczowo trzymałam się jego szyi. Wpił się w moje usta, kładąc dłonie na mojej talii. - Więc.. Co dalej z nami będzie? - zapytał.
   - Jeszcze dziś porozmawiam o tym z Tylerem. - szepnęłam, przytulając się do niego. 
   - Ja śnię czy to się dzieje naprawdę? - uśmiechnął się szeroko i zaczął składać czułe pocałunki na mojej twarzy. 
   - Mam cię uszczypnąć? - zaśmiałam się zalotnie. - Ja sama mam dość tego wszystkiego i chcę jakoś normalnie żyć.
   - Ze mną? - zapytał.
   - Tak Thiago, z tobą. - wpiłam się w jego usta.  
   - To najpiękniejszy wieczór w moim życiu! - krzyknął i znów zabrał mnie za ręce. Wyszedł z wody i położył mnie delikatnie na piasku. - Kocham cię.  
   - Kocham cię. - powtórzyłam za nim i oddałam się jego delikatnym pocałunkom. 

LOLA

  Wyszłam przed klub i wyciągnęłam papierosa z mojej kopertówki. Szybko go odpaliłam i oparłam się o ścianę, by w spokoju wszystko sobie przemyśleć. Kolejny raz okłamywałam siebie i Isco, ale wiedziałam, że robię dobrze. Miałam Noela, który przez ten cały czas był dla mnie oparciem. Nie mogłam mu zrobić świństwa i rzucić się w ramiona Isco.
   - Miałaś rzucić te świństwo - usłyszałam głos Cristiny, która była cała mokra. Nie zdziwił mnie fakt, że Thiago, który trzymał ją za dłoń, również był przemoknięty do suchej nitki.
   - Wieczorna kąpiel? - zapytałam i uśmiechnęłam się lekko. Niestety, tylko na tyle było mnie stać, chociaż naprawdę chciałam cieszyć się jej szczęściem.
   - Yhymm - mruknęła i posłała Thiago znaczące spojrzenie.
   - Lola, gdzie chłopaki? - zapytała.
   - Są gdzieś w środku - odpowiedziałam cicho i zaciągnęłam się papierosem.
   - Pójdę ich poszukać - mruknął i pocałował Cris w usta. - Do zobaczenia - dodał i wszedł do klubu.
   - Jak było? - zapytałam przyjaciółkę.
   - Cudownie! - zapiszczała zadowolona. - Dzisiaj kończę z Tylerem. Tylko Thiago potrafi dać mi szczęście.
   - Cieszę się, że w końcu to zrozumiałaś - odpowiedziałam i rzuciłam papierosa na chodnik, by po chwili zgasić go szpilką od moich cholernie drogich butów.
   - Jestem taka szczęśliwa - powiedziała ze śmiechem i spojrzała na mnie badawczo. - Lola, czy coś się stało? - zapytała poważnie.
   - Nie, nic - pokręciłam przecząco głową. - Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
   - Płakałaś - zauważyła. Cholera, teraz będę musiała jej o wszystkim opowiedzieć.
   - Wracanie do miejsc, w których byłaś z kimś, kto był całym twoim światem, jest jak samobójstwo - powiedziałam smutno i zakryłam twarz dłońmi.
   - Chodzi o Isco, prawda?
   - Tak, chodzi o Isco.
   - Co się stało? - zapytała, ale milczałam. Nie chciałam już wracać do tego tematu. Najchętniej to spakowałabym swoje rzeczy i wróciła do Nowego Jorku, ale nie chce uciekać. Nie chce być tchórzem, którym byłam rok temu, bo uciekłam od niego. - Lola - warknęła i spojrzała na mnie gniewnie.
   - Chcesz wiedzieć? Monica zrobiła mu pod stołem loda, ja jej dowaliłam, a on zrobił to mnie, ale zabolało milion razy bardziej, niż ją. Popłakałam się - westchnęłam.
   - Co?! Zabije tego skurwiela!
   - Już mnie przeprosił - mruknęłam cicho i próbowałam zatamować łzy. - Wyjaśniliśmy sobie wszystko i doszliśmy do wniosku, że nie będziemy już sobie wchodzić w drogę.
   - Raczej ty doszłaś, bo on zapewne ma inne zdanie, prawda?
   - Tak - potwierdziłam jej słowa. - Ale Noel mnie teraz potrzebuje.
   - Rozumiem to, ale sama mi mówiłaś, że najważniejsze jest własne szczęście. Dlaczego ty z niego rezygnujesz?
   - Bo tak postanowiłam i koniec. Wracasz do hotelu? - zapytałam, a ona skinęła głową.
 Szłyśmy w ciszy. Cris zapewne rozmyślała o Thiago, a ja.. Nie, nie o Isco. Rozmyślałam o sobie i swoim życiu. Spełniłam swoje marzenie i zostałam aktorką, mam wspaniałego faceta oraz przyjaciół, a nadal czuje, że coś jest nie tak. 

CRISTINA

  Musiałam wrócić do swojego pokoju i porozmawiać z Tylerem, zakończyć to. Chciałam być z Thiago, ale bałam się reakcji mojego chłopaka. Jednak byliśmy ze sobą już mnóstwo czasu. Znaliśmy się i znakomicie się rozumieliśmy. Gdy weszłam do pokoju Tyler leżał na łóżku odwrócony tyłem. Zapewne spał, więc cicho, na paluszkach weszłam do łazienki. Chciałam wziąć prysznic, bo byłam cała pozlepiana z piaskiem. Zsunęłam z siebie sukienkę i wtedy poczułam dotyk na swojej talii. 
   - Przepraszam. - szepnął mi wprost do ucha, mocno mnie przytulając. - Lola to twoja przyjaciółka, zwierzacie się i ty wiesz lepiej czy jest szczęśliwa czy też nie. Za bardzo się uniosłem. Przepraszam cię Cristina. - delikatnie musnął moje ramię. 
   - W porządku. - powiedziałam. 
   - Czyli się już nie gniewasz? - uśmiechnął się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Poczułam jego ciepłą dłoń, która spoczęła na moim udzie, a druga wędrowała do zapięcia mojego stanika. 
   - Nie... To znaczy, nie gniewam się. - spojrzałam mu w oczy. - Byłam z Lolą w tym klubie, było tam głośno i za dużo dymu. Głowa mnie boli. - posłałam mu delikatny uśmiech. 
   - Jasne. - pocałował mnie w czubek głowy. - Czekam w łóżku. - szepnął i wyszedł z pomieszczenia, a ja zdjęłam bikini i weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek i pozwoliłam letniej wodzie po sobie spływać. Nie potrafię mu powiedzieć, że kocham innego, że jestem z tamtym szczęśliwa, że go zdradzam! 
Wychodząc, owinęłam się ręcznikiem i rozejrzałam się za swoją piżamą, którą rano tu zostawiłam. Nie było jej, ale była koszulka Tylera. Ubrałam ją i wyszłam. Położyłam się na swojej połówce łóżka i okryłam kołdrą. Po chwili mój chłopak się do mnie przysunął i mnie objął. Poczułam jak łzy napływają mi pod powiekę. Okłamuję go. 
   - Tyler... - musiałam to zrobić. 
   - Yhmm? - mruknął z zamkniętymi oczami. Uśmiechał się, a ja jednym zdaniem miałam popsuć mu ten humor? 
   - Nie, nic. - pogładziłam go po jego czarnych włosach. - Zupełnie nic... - westchnęłam i zamknęłam oczy. 
  Rano, jakby nic się nie stało, wstaliśmy i zdecydowaliśmy, że idziemy na plażę. Zabrałam rzeczy do torby i trzymając się za dłonie, ruszyliśmy w danym kierunku. 
   - Spójrz, tam już wszyscy są! - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Popatrzyłam w tamto miejsce. Faktycznie, byli tam wszyscy, nawet Lola... Chociaż nie widziałam z nimi Isco i Monici. Leżeli i opalali się. Rozmawiali się i szczerze się uśmiechali, śmiali z czegoś. Gdy zbliżyliśmy się bardziej, Lola nas zauważyła. Najpierw się uśmiechnęła, ale gdy zobaczyła nasze splecione dłonie, od razu się zmieszała i spojrzała na Alcantarę. Również to zrobiłam. Spuścił głowę i wbił wzrok w piasek. 
   - Cześć wam - przed nami wyrósł Bartra, który uśmiechał się szeroko. - Chcecie zobaczyć jak Monica robi loda? - zapytał.
   - Marc - jęknęła Viola i zakryła twarz dłonią. 
   - Może jednak zaoszczędzimy sobie tego, co? - mruknęłam, krzywiąc się. Usiadłam obok Loli i spojrzałam na Thiago. Podniósł głowę i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Podniósł jakiś kawałek patyka i zaczął się nim bawić. Miałam ochotę do niego podejść i go mocno przytulić.
   - Długo już tu jesteście? - zaśmiał się Tyler.  
   - Jakieś pół godzinki - odpowiedziała Lola i zabrała do ręki telefon.
   - Czekaliśmy nas was - dodał Montoya, który właśnie wybierał się do wody razem z Maite oraz Cristianem i jego dziewczyną. 
   - Ktoś może jest jeszcze chętny? - zapytał Tello i spojrzał w dal. - O! Idą i nasze zguby. 
   - Zguby? - zapytałam i spojrzałam w tamtą stronę. Zobaczyłam Isco, który trzymał za rękę modliszkę. Od razu zrobiło mi się niedobrze.
   - Mam nadzieje, że Isco zmądrzał i przestanie wygadywać głupoty - warknął Alvaro, który zmierzył Alarcona wzrokiem.
   - Zguby? - zapytałam i spojrzałam w tamtą stronę. Zobaczyłam Isco, który trzymał za rękę modliszkę. Od razu zrobiło mi się niedobrze.
   - Mam nadzieje, że Isco zmądrzał i przestanie wygadywać głupoty - warknął Alvaro, który zmierzył Alarcona wzrokiem.
   - A stało się coś? - Tyler zmarszczył brew.  
   - Stało, ale nie chciałbyś wiedzieć - odpowiedział mu Thiago. 
   - Okay. - kiwnął głową.
   - Cześć wszystkim. - zawołał Isco. Niby witał się ze wszystkimi, ale dziwnie patrzył tylko i wyłącznie na moją przyjaciółkę.  
   - Cześć - odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem na twarzy. Widać było, że starała się zachować normalne stosunki między nimi.
   - Skoro jesteśmy w komplecie to może porobimy sobie jakieś pamiątkowe zdjęcia? - zapytał Marc. -Wiecie, w moim telefonie musi być wszystko!
   - Tak, wiemy, wiemy - warknął Isco.
   - No to wstawajcie! - zawołała Viola, no i tak zrobiliśmy. Rafael za ten czas podszedł do jakiejś grupki dziewczyn, w zamiarze poproszenia o zrobienia nam zdjęcia, ale znając życie, pewnie którąś poderwie.  
 Poczułam się dziwnie, kiedy z jednej strony miałam Tylera, a z drugiej Thiago. Smutnego Thiago.
   - Zróbcie głupie miny! - zawołał Bartra i wywalił jęzor. - Będzie śmiesznie! - krzyczał dalej. 
   - Jasne. - szepnęłam sama do siebie. Nie potrafiłam w tej chwili zrobić głupiej miny! Tyler trzymał dłoń na mojej talii, a w pewnym momencie poczułam, że ktoś ściska moją dłoń. Spojrzałam na Thiago, a on na mnie. Lekko się uśmiechnął, a ja zrobiłam to samo.
   - Zrobione! - zawołała dziewczyna, a Rafa od razu do niej podbiegł i chwilę stał.
   - Zróbmy jeszcze jedno! Tylko każdy zrobi głupią minę! - spojrzał wymownie na mnie i Thiago. 
   - Dajcie spokój. Starczy już tych zdjęć - Lola próbowała uratować tą całą sytuację. Zapewne bała się, że Tyler coś zauważy. - Ja nie lubię zdjęć - dodała z uśmiechem.
   - A podobno taka z ciebie gwiazda - usłyszałam głos modliszki.
   - Monica, uspokój się - warknął szybko i posłał Loli przepraszające spojrzenie. 
   - Znów jej bronisz? Sam zacząłeś ja wczoraj wyśmiewać, a teraz jesteś po jej stronie? - uniosła głos, kiedy na moim i Thiago ramieniu uwiesił się młodszy Brazylijczyk. Tyler odszedł dalej, śmiejąc się z czegoś z Ignacio i Alvaro.
   - Ja wam to powiększę, wytnę i jebnę fototapetę na ścianę! - wyszczerzył się i pokazał nam przybliżony urywek. Ja i Thiago patrzyliśmy sobie prosto w oczy, oboje uśmiechnięci. Wtedy Raf ucałował nasze policzki i odleciał dalej.
   - Robi to, bo ma powód! - Cristian zmierzył wzrokiem kuzynkę Tylera.  
   - Dajcie już mi wszyscy święty spokój - jęknął Isco. - Nie chce się kłócić z moimi przyjaciółmi, rozumiesz? - zwrócił się do swojej dziewczyny.
   - Raczej z nią - wskazała na Lolę, która im się bacznie przyglądała.
   - Ona ma imię - powiedział wściekły Isco. 
   - Tak, racja, to nasza Lola jest! - wypalił Marc, robiąc przy tym duże oczy.
   - Kolejna kłótnia? - szepnął Thiago.
   - Na to wygląda. - odparłam.
   - Jak rozmowa? - zapytał, teraz nawet na mnie nie patrząc. 
   - Nie poszła tak, jak myślałam. Przepraszam - mruknęłam smutno.
   - Moglibyście przestać się kłócić?! - usłyszałam krzyk Loli. Byłam zdziwiona faktem, że chciała go pogodzić z Monicą. - To już jest męczące. 
   - I to bardzo! Ja tu przyjechałem odpocząć, a przez was migreny zaraz dostanę! - jękną Marc i wtulił się w swoją dziewczynę. - Ale przynajmniej mam kolejny filmik. - wyszczerzył się.  
   - Cicho, bo muszę odebrać telefon - powiedziała blondynka i przyłożyła sobie telefon do ucha. -Cześć, kochanie. Jestem na plaży, a co? - mówiła. - Ale po co mam się odwrócić do tyłu? - zapytała i zrobiła głupią minę.
   - Lola, faktycznie, odwróć się! - zaśmiałam się. Zrobiła to i od razu na jej twarzy ujrzeliśmy szeroki uśmiech. Wstała i pobiegła w stronę chłopaka, stojącego nieopodal.  
   - To ten Noel? - zapytała modliszka.
   - Tak! - odpowiedział Marc.
   - Przystojniak - powiedziała Viola. Bartra spojrzał na nią, a ona roześmiała się cicho. - Ale ty jesteś najlepszy, kochanie - pocałowała go.
   - Się wie! 
Objęci, podeszli do nas. Przywitaliśmy się z Noelem. Niechętnie uścisnął także dłoń z Isco. Zmierzyli siebie wzrokiem. Czyli wyczuwam rosnące napięcie.

***
No i proszę - konfrontacja Isco vs. Noel! 
Chcieliście znów Isco i Lolę w łóżku, a tu niespodzianka - TO CRIS SIĘ ZROBIŁA NIEGRZECZNA :D O Monice już nie wspominając... xd

A TE GIFY I MINY ROZWALIŁY MNIE NA ŁOPATKI: