sobota, 17 sierpnia 2013

Drugi: Podobno nie szukałaś faceta?

 CRIS

     Otworzyłam oczy i zobaczyłam wnętrze naszego hotelowego pokoju. Przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam swoją przyjaciółkę. Spała jak zabita, a że zapewne będzie miała sporego kaca, nie mam zamiaru jej na razie budzić. Zwlekłam się z łóżka, wzięłam kilka swoich rzeczy i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i się przebrałam. Rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gdy wychodziłam z łazienki, Lola nadal spała, więc postanowiłam, że zamówię śniadanie do pokoju. Sięgnęłam po słuchawkę telefonu i wybrałam numer. Złożyłam zamówienie, więc zostało mi tylko czekanie. Odwracając się, zobaczyłam, że Lola się przeciąga. Próbuje wstać, ale zamiast tego, jęczy.
       - A mówiłam, nie pij tyle. - zaśmiałam się.
    - To nie jest śmieszne - odezwała się i złapała się za głowę. - Mam kaca. Moralnego też - dodała po chwili.
    - Nie dziwię ci się. Ja sobie siedzę, a tu otwierają się drzwi i widzę ciebie i Isco, całujących się. Podobno nie szukałaś faceta? - zmarszczyłam brew i spojrzałam na nią.
     - Bo tak jest! To przez ten alkohol. Czułam się przy nim.. Dziwnie - jęknęła i wstała z łóżka. - Potrzebuje drinka.
    - Może nie na czczo? Zaraz przyniosą śniadanie. - usiadłam na rogu swojego łóżka. - Zaraz... Czułaś się przy nim dziwnie? - uśmiechnęłam się pod nosem. - Sprecyzuj to.
    - Nie wiem czy dam radę coś zjeść - na jej twarzy pojawił się grymas. - Czułam się tak, jak przy Paco. To chore, bo wcale go nie znam - pokręciła przecząco głową.
    - Ej, to nie jest chore! Ja też tak się czułam na początku przy Tylerze i co wyszło? Jestem z nim szczęśliwa. - stwierdziłam.
    - Zapomniałaś, że ja mieszkam w Nowym Jorku?
    - Zawsze możesz wrócić do Hiszpanii. Dla tego chłopaka dobrze, a i dla mnie lepiej, bo miałabym cię bliżej. - wstałam, bo właśnie ktoś pukał do drzwi. Otworzyłam, a do pokoju wjechał pracownik hotelu z naszym śniadaniem. Podziękowałam i dałam mu napiwek. Wyszedł, a ja wróciłam do przyjaciółki. - Tak czy inaczej, powinnaś się zakochać! - spojrzałam na nią, a ta tylko nakryła twarz poduszką
    - Nie jestem pewna, czy to jest dobry pomysł. Dobrze jest mi samej - uśmiechnęła się lekko i sięgnęła po dzbanek z sokiem. - Wiem jedno: nie mogę się już nigdy więcej zobaczyć z tym chłopakiem.
    - Dlatego, że prawdopodobnie podoba ci się bardziej niż powinien? Idziesz na prościznę Lola.
    - Ja po prostu spotykam się z facetami tylko raz. Skończyłam z związkami - uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na mnie. - A jak spacer z Thiago?
    - Tak jakby zaliczyłam wtopę, bo stwierdziłam, że musi mieć dziewczynę, a jednak jej nie ma... A tak to normalnie. Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, a później odprowadził mnie pod hotel. - włożyłam do buzi kawałek pomidora z talerza.
    - Romantycznie - puściła do mnie oczko i roześmiała się. - Podoba ci się?
    No i nastała wtedy chwilowa cisza, bo nie wiedziałam co odpowiedzieć.
    - Ten... - zaczęłam plątać.
    - Podoba? - niecierpliwiła się.
    - No przystojny to on jest... - stwierdziłam.
    - To chyba jednak ty powinnaś się zakochać w odpowiednim facecie - westchnęła i wstała z łóżka. Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej świeże rzeczy.
    - Tylko, że ja już kocham odpowiedniego faceta. - przewróciłam oczami. - Ogarnij się i może gdzieś wyjdziemy? Jest za gorąco żeby siedzieć w hotelu. - zaproponowałam.
    - Ok - pokiwała głową i poszła do łazienki.




LOLA

    Po pół godzinie wyszłyśmy z hotelu i udałyśmy się na małe zakupy. Było gorąco, więc obie miałyśmy na sobie sukienki, które zasłaniały to, co najważniejsze. Szłyśmy do sklepu w całkowitej ciszy, bo ja jakoś nie byłam rozmowna.
    Myślałam o Isco, który cały czas siedział mi w głowie. Jego uśmiech i oczy, które są wręcz niesamowite! Cały czas czułam jego wargi na swoich, co doprowadzało mnie to szału. Ja nie chciałam się w nikim zakochiwać.. Nie chciałam? Raczej nie mogłam, bo przecież mieszkam na drugim końcu świata. A na powrót do Hiszpanii moi rodzice by się nie zgodzili.
    Weszłyśmy do ogromnego sklepu z ciuchami. Wyglądał jak supermarket, bo wszędzie były półki i regały z wieszakami. Od razu skierowałyśmy się do działu z okularami przeciwsłonecznymi, bo moje gdzieś mi zginęły.
    - O, te są ładne - wskazałam palcem na jedną parę i przymierzyłam ją. - Jak wyglądam?
    - Może być - odparła Cris i również zaczęła przymierzać.
    - Cristina.. - jęknęłam, spoglądając na grupkę chłopaków, którzy się zbliżali do tego samego działu. Tak, to byli ONI.
    - Co? - zapytała i również spojrzała w ich stronę. - Chodź, przywitamy się - powiedziała i chwyciła mnie za rękę.
    - Zgłupiałaś?! Musimy się schować! - odparłam i pociągnęłam ją w głąb sklepu.
    Jedyne, czego mi teraz nie potrzeba to akurat spotkanie z tym chłopakiem!
    - Czemu schować?! Chciałaś kupić okulary. - zdziwiła się, gdy ciągnęłam ją pomiędzy kolejne półki.
    - Chciałam, ale nie wiedziałam, że tu będzie Isco - warknęłam.
    - Czyli faktycznie chcesz go unikać? - zapytała.
    - A myślałaś, że robię sobie jaja? Ja się wczoraj z nim całowałam!
    - To nie przestępstwo. - mruknęła, przeglądając bluzki na wieszakach. - Jesteś kobietą, a on facetem. Raczej pocałunek to normalne zjawisko. - nabijała się. - Odrobina miłości ci nie zaszkodzi.
    - Cris, nie nabijaj się ze mnie - westchnęłam i podeszłam do niej. - Nie chce się z nim spotkać. Mogłabyś chociaż spróbować to zrozumieć?
    - No dobra, okay. - uniosła dłonie w geście przegranej. - No to chodź do działu z sukienkami, tam chyba nie zawitają.
    - Mam taką nadzieje - uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam za przyjaciółką.


CRIS

      Przemierzyłyśmy cały ten sklep w dłuż i wszerz. Starałyśmy się być jak najdalej od piłkarzy. Lola za bardzo bała się zakochać, czego do końca na serio nie rozumiałam. Paco to przeszłość, a ona powinna już o tym dawno zapomnieć i przynajmniej spróbować być szczęśliwa z innym facetem. Francisco to raczej miły chłopak i widać było, że Lola mu się podobała. Wtedy w klubie pożerał ją wzrokiem.
      Lola tak jak zamierzała, wybrała parę okularów przeciwsłonecznych i jeszcze jakąś sukienkę. Ja kupiłam top i szorty, czyli zestaw, w którym zawsze czuję się najbardziej komfortowo. Na sukienkę stawiam tylko wtedy, gdy już naprawę trzeba, albo tak jak dziś, czyli namawia mnie na to moja przyjaciółka.
       - To możemy iść już do kasy? - zapytałam.
       - No chyba tak, a tamci gdzie są?
       - Widziałam ich przedtem przy butach, ale to faceci, więc zapewne dawno się już ulotnili z tego sklepu. - przewróciłam oczami.
       - No to chyba możemy. - odparła i razem ruszyłyśmy w kierunku lady. Ustawiłyśmy się w kolejce i cierpliwie czekałyśmy na swoją kolej. Przeglądałyśmy drobne błyskotki, które zawsze kuszą przy kasie, gdy usłyszałyśmy głośny śmiech. Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy grupkę mężczyzn, którzy wychodzili z jednej alejki i stanęli tuż za nami.
       - O! Cześć dziewczyny. - wyszczerzył się Alvaro.
       - Hej. - odparłam i spojrzałam na Lolę. Automatycznie pobladła i otworzyła szeroko oczy, po chwili na jej twarzy malował się szok, a zaraz ciężko przełknęła ślinę. W takim stanie to chyba jeszcze nigdy jej nie widziałam.
       - Miło tak się znów spotkać, prawda? - zapytał Isco, a ta tylko skinęła głową. Nadeszła nasza kolej przy kasie, więc pociągnęłam dziewczynę za sobą. Kasjerka wczytała kody i wystawiła rachunek.
       - Może dzisiaj też dacie się gdzieś wyciągnąć? Co wy na to? - zapytał Thiago, gdy płaciłyśmy. Uśmiechał się, a ja stwierdziłam, że ma zajebisty uśmiech, a tak nie powinno być!
       - Zobaczymy. - odparłam, zauważając, że Lola unika wzroku Isco jak ognia. Usłyszałam, że mój telefon zaczął dzwonić, więc wyjęłam go z torebki. - Musimy iść. Miło było. - posłałam im uśmiech. - To Tyler. - zwróciłam się do przyjaciółki i pociągnęłam ją za sobą.
       - Miałyśmy ich nie spotkać. - jęknęła, gdy wychodziłyśmy ze sklepu.
       - Racja, lepiej gdybyśmy ich w ogóle nie spotkały. - mruknęłam i odebrałam połączenie, a przed oczami ciągle miałam obraz uśmiechniętego Brazylijczyka.
       - Cześć kochanie. - usłyszałam w słuchawce.
       - Cześć. Jak tam w Maladze? - zapytałam.
       - W porządku. Chciałem cię przeprosić Cris. - zaczął. - Miałaś rację. Masz prawo do tego, by spędzić trochę czasu z Lolą. - mówił, a ja automatycznie się uśmiechnęłam.
       - Dziękuję, że to zrozumiałeś. - odparłam cicho. To było rzadkie zjawisko. Mój chłopak przyznał się do błędu!
       - Wiesz, że tęsknię za tobą? - zapytał.
       - Ja też za tobą tęsknię. - odparłam i usłyszałam jak ktoś woła mojego chłopaka.
       - Kochanie, przepraszam, ale szef mnie woła. Zadzwonię po pracy. Kocham cię.
       - Ja ciebie też. - uśmiechnęłam się i rozłączyłam się.
       - Jesteście przesłodzeni... - usłyszałam narzekanie Loli, czyli wiem, że jestem w normalnym świecie.
       - Cristina! Lola! Jak dobrze, że was złapaliśmy jeszcze. - ze sklepu wyszli piłkarze.
       - No, bo tak pomyśleliśmy... - zaczął Martin.
       - Żebyście z nami poszły na lody! - wypalił podekscytowany Marc.
       - Lody? - zapytałyśmy równo.
       - No takie śmietankowe,  czekoladowe, truskawkowe, jakie która lubi. - dorzucił Alvaro.
       - Wiecie, my się troszeczkę śpieszymy... - zaczęła niepewnie Lola.
       - Nie prawda. - powiedział pewnie Isco. - Nie dajcie się prosić. - uśmiechnął się do mojej przyjaciółki. Ona mu się podoba, a on jej! Powinna przynajmniej spróbować się z nim umówić!
       - Ale... - ciągnęła.
       - No chodźcie. - Cristian z Marciem przejęli nasze torby, a my zostałyśmy pociągnięte dalej przez Isco, Martina i Thiago.


LOLA

    Nie wiem jak to się stało, ale poszłyśmy razem z piłkarzami na lody. Rozsiedliśmy się wygodnie przy stoliku i każdy z nas zamówił sobie swój ulubiony smak. Ja oczywiście wybrałam miętowy.
    Siedziałam obok Cristiny i Isco, który cały czas się we mnie wpatrywał i posyłał mi uśmiechy. Większość z nich ignorowałam, chociaż w moim brzuchu roiło się od motyli. Zrobiło mi się bardzo gorąco, kiedy przypadkowo dotykał mojej ręki lub nogi pod stołem.
    - Do kiedy tutaj będziecie? - zapytał się Marc, który zdążył się już umazać lodami czekoladowymi.
    - Dwa tygodnie - odpowiedziałam cicho. - Rzadko się widujemy.
    - Naprawdę? - zapytał zdziwiony Isco. - Wyglądacie na prawdziwe przyjaciółki.
    - Bo nimi jesteśmy, ale ja od trzech lat mieszkam w Nowym Jorku - odparłam, spoglądając w jego stronę. Po prostu nie mogłam się oprzeć!
    - Zawsze chciałem tam polecieć! - wtrącił się Ignacio. - Słyszałem, że mają tam dobre kluby - puścił mi oczko.
    - To prawda - zaśmiałam się cicho. - Jeśli się kiedyś zdecydujesz odwiedzić Nowy Jork, to zadzwoń.
    - Chętnie!
    - Tak, super - mruknął Francisco i odszedł od stolika. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale nie wyglądał na zadowolonego.
    - W jakich klubach gracie? - zapytała Cris, aby rozluźnić atmosferę.
    - Ja, Marc, Martin i Cristian gramy w FC Barcelonie - odpowiedział jej z czarującym uśmiechem Thiago. Wyglądało na to, że spodobała mu się moja przyjaciółka!
    - A ja w Getafe - dodał Alvaro.
    - Isco i ja w Maladze, ale on ma zamiar zmienić klub - mruknął Ignacio.
    - Dlaczego? - zainteresowałam się.
    - Jest dobry.
    - Nie wkręcaj kitów - usłyszałam jego głos. - Ja już będę leciał do hotelu, bo jestem zmęczony - dodał po chwili i pożegnał się z Cris. Mnie nawet nie podał ręki.
    - O co mu chodzi? - zapytałam szeptem przyjaciółkę.
    - Nie wiem. Może o Nowy Jork? - odpowiedziała cicho i wzdrygnęła ramionami. - Idź za nim.
    - Nie - odpowiedziałam hardo i zwróciłam się do chłopaków. - Wasz kolega jest chyba trochę nerwowy.
    - No zachował się trochę dziwnie.. Pójdę z nim pogadać - odezwał się Camacho, który po chwili również nas opuścił.
    Cristina rozmawiała z resztą chłopaków, a ja milczałam. Nie rozumiałam zachowania Isco i nie rozumiałam też siebie. Skoro chce go unikać, to dlaczego jest mi teraz smutno, że podszedł sobie bez pożegnania?


***

Cześć i czołem :D

Coppernicana przeżywa, że chyba będzie musiała kupić Thiago maszynkę do golenia. Hmm, jakby co to ja się dorzucę :D

A tu coś ode mnie: Kocham ligę angielską, Manchester United i wszystkie moje Diabełki ♥
Trzymajcie kciuki za Malagę!


PS. Zdradzę Wam, że piszemy 53 rozdział tego opowiadania, ale cii.. :D

11 komentarzy:

  1. Co tak ta Lola chcę odseparować się od Isco ? Podobają się sobie i fajnie byłoby gdyby coś im z tego wyszło ;) Czekam na następny, mam nadzieję, że w miarę szybko się go doczekam bo bardzo się wciągnęłam w tą historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. 53 rozdział :O ale podoba mi się to haha :D Chcę jak najwięcej! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mother of God 53 O.O Awwww *_* To mi się w sumie podoba xD Ciekawa jestem co tam piszecie.. I jak to tam dalej będzie :D Jak będziecie przy 100 to dajcie znać zrobimy imprezę u Isco XD
    Cris ma rację. Lola powinna dać szansę Isco :P I żyli długo i szczęśliwie Amen XD
    Nie jeszcze nie amen. Jeszcze chciałam coś napisać ale nie pamiętam co ...
    Ammaann :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Lola odwala chałę... Żeby tak Isco od siebie separować....:D 53?! WAT?!Niemożliwe.... To ja też mogę się złożyć na tą maszynkę. CZekam na next <3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. piszecie 53 rozdział?! ŁO MATKO BOSKA xD
    Nie no, fajnie fajnie :D
    Oj, biedny Isco. Wkurzył się biedak o ten Nowy Jork xD
    Czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział! :) Lola ma być z Isco, a Cris z Thiago:*** Czekam na więcej xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy można będzie się doczekać następnego ? :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, może jakoś za kilka dni :D

      Usuń
  8. Na serio świetne opowiadanie. Główne bohaterki wspaniale wykreowana. Lola nie powinna uciekać od uczucia, a Cris (kojarzy mi się z Cristiano Ronaldo, ale to tak na marginesie) z bólem serca stwierdzam, że powinna rzucić Tylera dla Thiago! Choć ten Carrera to też niezłe ciacho! Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. DO TEGO STWORZONA JEST SPECJALNA ZAKŁADKA, PROSZĘ ROZGLĄDAĆ SIĘ PO CAŁYM BLOGU!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu Lola tak 'ucieka' od Isco? Trochę tego nie rozumiem. Przecież to fajny chłopak, dobry piłkarz, więc może warto by dać mu szansę? Myślę, że w przyszłości mogliby stworzyć fajna parę. No ale do niczego jej zmusić nie można przecież. Może się do niego przekona.
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń