Lola
Po ponad dziesięciu godzinach lotu
wylądowałam na Ibizie. Taksówką udałam się do hotelu, w którym
razem z Cristiną zarezerwowałam wspólny apartament z dwoma
ogromnymi łóżkami, piękną łazienką oraz oddzielnym balkonem.
Rodzice sypnęli trochę kasą, to obie mogłyśmy zaszaleć.
Na miejscu zjawiłam się pierwsza,
więc postanowiłam wybrać sobie łóżko obok dużego okna.
Uwielbiałam w nocy spoglądać w niebo i obserwować spadające
gwiazdy. Zawsze wtedy wypowiadałam marzenie, które jak na razie się
nie spełniło.
Kiedy wypakowywałam swoje rzeczy z
walizki drzwi od pokoju się otwarły i do pokoju weszła Cristina.
Wyglądała jak zwykle pięknie.. Jej długie brązowe włosy opadały
na ramiona, a oczy idealnie współgrały z kolorem sukienki, którą
miała właśnie na sobie.
- Ale się stęskniłam! - zapiszczałam
i przytuliłam ją.
Tak bardzo się cieszyłam, że
mogłyśmy się spotkać po takim długim czasie. Zdałam sobie
sprawę, że nasze długie rozmowy telefoniczne nie mogły mi jej
zastąpić.
- Ja też. Te dwa tygodnie będą
najlepsze w naszym życiu. Zobaczysz!
- Oby tak było - pokiwałam głową i
wróciłam do rozpakowywania rzeczy. - Zajęłam łóżko koło okna.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się
szeroko i wbiegła na swoje łóżko. - Wygodne! - zachichotała.
- Tyler nie ma nic przeciwko naszym
wspólnym wakacjom? - zapytałam, zerkając w jej stronę. Z ust
Crisitiny znikł uśmiech. - Pokłóciliście się? - dodałam.
- Trochę.
- Trochę? O co poszło?
- O nasze wakacje. Jest zły, że go
zostawiłam i takie tam - jęknęła.
- Typowy Tyler - mruknęłam cicho.
Od zawsze nie przepadałam za ukochanym
mojej przyjaciółki. Z Tylera zawsze było ciacho, ale niestety jego
mózg nie myślał. Nie wiem nawet czy on go ma.
- On nie jest taki zły, wiesz? Kocham
go.
- Nie rozumiem ludzi, którzy stawiają
miłość na pierwszym miejscu. Co masz po tym kocham? Same kłótnie
nie i nic więcej - powiedziałam i usiadłam obok niej.
- To nie są same kłótnie. Kiedy
wracam do domu to widzę jego uśmiechniętą twarz i to mi wystarcza
- na jej twarzy znów pojawił się uśmiech. - Zrozumiesz, kiedy się
zakochasz.
- Zapomnij - westchnęłam i sięgnęłam
po papierosa. - Idę zapalić na balkon.
- Rzuć to w końcu - usłyszałam
jeszcze jej głos.
Mój stosunek do facetów zmienił się,
kiedy w szkole średniej jeden chłopak z szkoły złamał mi serce.
Przez dłuższy czas nie mogłam się pozbierać, dlatego
postanowiłam, że nigdy więcej nie będę już cierpieć przez
jakiegoś głupiego samca, który nie liczy się z moimi uczuciami.
Dobrze było mi samej i marzyłam, by tak zostało.
- Nadal masz uraz przez Paco? -
zapytała mnie Cristina, która do mnie dołączyła.
- Nie, to już stara sprawa - pokiwałam
przecząco głową i wysiliłam się na uśmiech. - Po prostu chce
się realizować jako aktorka.
- A jak ci idzie?
- Jest dobrze. Wystąpiłam już w
kilku produkcjach, ale na razie to nic wielkiego.
- Nie mogę się doczekać aż zobaczę
cię na wielkim ekranie - uśmiechnęła się szeroko i przytuliła
się do mnie. - Ale rzuć te świństwo - dodała, kiedy wypuściłam
w jej stronę dym.
- Daj spokój!
- Nie. To nie jest zdrowe, Lola.
- I co z tego?
- Chcesz mieć raka płuc?!
- Nie przesadzaj - jęknęłam i
weszłam do środka. Wiedziałam, że zaraz zacznie się
kazanie pt. ''Palenie jest złe. Będziesz miała raka!''
- Lola, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Pewnie. Chodźmy na plaże - puściłam
do niej oczko i sięgnęłam po swoje bikini.
Cristina
Miło jest tak leżeć i wygrzewać
się w słońcu, nie przejmować się niczym i czuć się wolnym.
Chociaż nie potrafię myśleć o niczym... Gdy wylądowałam na
miejscu, napisałam wiadomość do Tylera, że już jestem. Nie
odpisał. Czyli nadal jest zły? Mam do niego zadzwonić czy
poczekać, kiedy on to zrobi? Na razie chyba poczekam. Niech zobaczy,
że też potrafię być uparta i stanowcza.
Wybrałyśmy z Lolą wolne miejsce na
plaży i od pewnego czasu już sobie tu leżymy. Wiem, że blondynka
bacznie obserwuje grupkę chłopaków, którzy grają w piłkę
bliżej wody. Ja po prostu leżałam na kocu z nałożonymi okularami
przeciwsłonecznymi na nosie i wpatrywałam się w niebieskie i
bezchmurne niebo.
- Cristina, zaczyna się dziać. -
szepnęła mi do ucha. - Ten najprzystojniejszy zdjął koszulkę! -
dodała. - Ajć, jaką ma klatę. Zobacz. - wyszczerzyła się.
- Lola... - westchnęłam. - Ja
swoją idealnie wyrzeźbioną klatę zostawiłam w Maladze.
- No, ale popatrzeć tylko możesz,
prawda? - zapytała z wyrzutem, a ja ciężko westchnęłam i
zsunęłam okulary na głowę. Lekko się podniosłam i... Ból i
ciemność.
- Cholera, zabiłem ją! - dopiero
po chwili zaczęłam słyszeć jakieś odgłosy. Niby blisko mnie,
ale jakby w oddali.
- Przestań pierdolić! - skarcił
go drugi głos. Oba należały do jakichś mężczyzn.
- No, ale się nie rusza! - jęknął
pierwszy. - Może zrobić jej usta, usta? - gdy to usłyszałam,
automatycznie otworzyłam oczy i zerwałam się do pozycji siedzącej.
Nie będzie jakiś obcy facet dotykał moich warg swoimi! Tamci od
razu zamilknęli i zdziwieni spojrzeli na mnie.
- Cristina, ty żyjesz! - usłyszałam
radosny krzyk Loli, która po chwili zaczęła mnie dusić w uścisku.
Wtedy dopiero poczułam jak bardzo boli mnie głowa. Dotknęłam
prawej części swojego czoła i poczułam jeszcze większy ból.
Skrzywiłam się i spojrzałam do góry. Nad nami stało kilku
chłopaków, wszyscy bez koszulek i wpatrywali się na nas.
- Lola, zaraz przestanę, jeżeli
nie przestaniesz mnie dusić. - wydukałam, a ona od razu się
oderwała, przepraszając mnie. - Co mi się stało? - zapytałam,
zasłaniając otwartą ręką słońce, by nie raziło mnie po
oczach.
- Piłka. - odpowiedział jeden.
- Sama tego nie zrobiła, więc
który jest temu winny? - przesunęłam wzrokiem po każdym z osobna,
a wtedy jak na komendę każdy pokazał na stojącego pośrodku
bruneta.
- No, ale ja nie chciałem.
Przepraszam! - powiedział, przeskakując z nogi na nogę jakby miał
jakieś owsiki.
- Będziesz miała pamiątkę. Guza!
- odezwała się Lola. - Chyba musimy wrócić do hotelu, by
przyłożyć ci do tego jakiś lód. - stwierdziła, oglądając moje
czoło. Podała mi dłoń i pomogła wstać. Wzięła oba koce oraz
nasze torby. Ruszyłam po woli za nią w stronę naszego hotelu.
- Ej! - zawołał jeden z chłopaków,
który stał w winnej grupce. Obie się odwróciłyśmy. Przed nami
stanął wysoki brunet z kilkudniowym zarostem. - Może dacie się
gdzieś zaprosić wieczorem w zamian za zadośćuczynienie? - wskazał
niepewnie na moje czoło.
- Jeżeli się tego pozbędę... -
powiedziałam i wtedy spojrzałam na Lolę. Patrzyła tylko na niego.
Może to tego chciała mi pokazać?
- Jasne. - odparła od razu, a ja
zmierzyłam wzrokiem. Nie wiem czy gdziekolwiek chcę wieczorem
wychodzić!
- Może zapiszesz mi swój numer?
Dalibyśmy wam znak o której i gdzie, okay? - zwrócił się
bardziej do mojej towarzyszki, a ta od razu wygrzebała z torby
długopis, a ten nadstawił rękę. Napisała mu swój numer na ręce!
- Odezwiemy się! - zawołał i porwał się pędem w stronę
przyjaciół.
- Lola! - spojrzałam na nią.
- No co? Słodki jest... Chodź,
musimy się jakoś pozbyć tego twojego kolosa. - spojrzała na guza
i skrzywiła się.
Lola
Wróciłyśmy do hotelu i zajęłyśmy
się czołem Cristiny. Szczerze mówiąc.. Nie wyglądało to za
dobrze, ale lód doskonale sobie z tym poradził. Cris co chwilę
jęczała, że wygląda okropnie i że do końca wakacji nie wyjdzie
z naszego apartamentu. Oczywiście skwitowałam to głośnym
śmiechem.
Może głupio to zabrzmi, ale z jednej
strony cieszyłam się, że ten niezdarny koleś przywalił jej w
głowę. Dzięki temu mamy możliwość bliższego poznania tych
przystojniaków.
Właśnie szykowałyśmy się do
wyjścia. Chłopak z plaży odezwał się i zaprosił nas na drinka.
Znaczy się.. Wszyscy nas zaprosili, ale tylko ten mnie interesował.
- Jesteś gotowa? - zapytałam
przyjaciółkę.
- Jestem, a czy muszę iść? -
zapytała, wychodząc z łazienki. - Ten gość praktycznie gapił
się na ciebie, ja byłam tam zbędna. - dodała.
- Oczywiście, że musisz! To przecież
ty jesteś poszkodowaną - uśmiechnęłam się lekko i zlustrowałam
ją z góry do dołu. - Prezentujesz się całkiem dobrze - puściłam
jej oczko. - A ten chłopak.. Patrzył się, bo chciał numer.
- Wpadłaś mu w oko i tyle... Pewnie
gdyby piłka uderzyła w twoje czoło, zająłby się tobą jak małą
dziewczynką. - gestykulowała rękami. - No właśnie, jestem
poszkodowaną, więc mogę zostać. - usiadła na rogu łóżka.
- Nie mów tak. Dobrze wiesz, że ja
nie pakuje się w ramiona mężczyzn - odparłam spokojnie i
poprawiłam swoją sukienkę. - Jak wyglądam? - zapytałam.
- Czarująco. - puściła do mnie
oczko. - A czy faktycznie muszę iść? - skrzywiła się z nadzieją,
że jej odpuszczę.
- I o to chodzi - uśmiechnęłam się
szeroko. - Tak, Cris, musisz iść. Chcesz mnie zostawić samą z
bandą facetów?!
- No nie, ale równie dobrze mogłaś
się nie godzić... - palnęła, tak jak to ona miała w zwyczaju. -
Właśnie, ich jest banda, a nas tylko dwie!
- Jak to nie godzić? To drink na
przeprosiny, nic więcej - mruknęłam i wzdrygnęłam ramionami. -
Obiecuje ci, że jeśli nie będzie ci się podobać, to wrócimy do
hotelu i obejrzymy romantyczną komedie z popcornem i lodami, ok? -
uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do niej.
- No i to zmienia postać rzeczy! -
kiwnęła głową. - Więc możemy iść, ale nie długo! A co do
filmu, to Titanic odpada! Wiesz, że irytuje mnie ten film! -
przewróciła oczami.
- Ale ja kocham ten film! Kiedy Rose
żegna się z Jackiem.. To wzruszająca chwila - zrobiłam smutną
minkę i chwyciłam ją za rękę. - Ale miejmy nadzieje, że ci
faceci są mili.
- Bla, bla, bla... Powiedzmy, że ci
ufam. Chodźmy. Nie lubię się spóźniać. - powiedziała i
wyszłyśmy z naszego pokoju.
- Dobrze, że bar jest niedaleko hotelu
i nie musimy daleko iść. Szpilki nie są do chodzenia -
powiedziałam, kiedy byłyśmy już w hallu recepcji. Oddałyśmy
klucz od apartamentu i wyszłyśmy na zewnątrz. Okazało się, że
chłopacy przyszli pod nasz hotel. Wszyscy wyglądali cholernie
seksownie. - Jak miło - szepnęłam do przyjaciółki i podeszłyśmy
do nich.
- Cześć dziewczyny. - wyszczerzył
się każdy z nich.
- Tak właściwie to pasowałoby się
wam przedstawić, prawda? - zaśmiał się ten, któremu zostawiłam
swój numer.
- Racja - mruknęłam cicho i
spojrzałam na niego.
- Jestem Francisco, ale mówcie mi Isco
- powiedział, spoglądając w moją stronę. - To jest Ignacio,
Alvaro, Marin i Cristian.
- Ja jestem Marc i jeszcze raz
przepraszam za tą piłkę - odezwał się winowajca całego zajścia
na plaży.
- No i zostałem tylko ja. Thiago -
powiedział ostatni, który posłał nam szeroki uśmiech.
- Trochę was dużo, ale mam nadzieje,
że zapamiętam wszystkie imiona. Jestem Lola - przedstawiłam się i
spojrzałam na przyjaciółkę.
- Ja jestem Cristina i nie gniewam się.
- spojrzała na winowajce swojego guza, a tuż potem na właściciela
szerokiego uśmiechu, Thiago.
- To dobrze, bo to było przypadkowo.
Naprawdę - zamachał rękoma.
- Ty sam jesteś jakiś przypadkowy -
zaśmiał się Isco i spojrzał na nas. - To jak? Możemy iść do
baru?
- Pewnie - odparłam i ruszaliśmy w
drogę.
Cristina
Siedzieliśmy wszyscy w klubie przy
jednym narożniku. Każdy z nas miał przy sobie szklankę z
zamówionym drinkiem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się z żartów
młodych piłkarzy, bo jak się okazało, byli zawodowymi
zawodnikami. Było nawet w porządku. Przynajmniej nie byłam skazana
na Titanica, bo wiem, że i tak Lola postawiłaby na swoim. Moja
przyjaciółka siedziała pomiędzy Ignacio i Isco, a ja po jednej
stronie miałam mojego zamachowca, który z każdym kolejnym łykiem
alkoholu coraz częściej mnie przepraszał i Thiago, z którym dosyć
dobrze mi się rozmawiało. I chyba to nasza dwójka najmniej tu
wypiła. Widziałam, że Lola też już ma za dobry humor.
- Może już wystarczy? -
skierowałam to pytanie do blondynki, która sięgała po kolejną
szklankę z trunkiem.
- Nie, mamo - odpowiedziała mi ze
śmiechem. - Nie jestem pijana. Jeszcze!
- Lola, ale za chwilę będziesz, a
raczej to ja będę skazana na odholowanie cię do łóżka. -
powiedziałam z wyrzutem. Tak będzie! Tak też było jeszcze w
Hiszpanii. Pamiętam jak pierwszy raz spróbowałyśmy wódki.
Odpłynęła i to ja musiałam, po cichu odprowadzić ją do domu.
- Myślę, że wśród nas znajdzie się
chętny - powiedział Cristian.
- Ty chyba jesteś zajęty, co? -
odpowiedział mu Isco.
- Sama dojdę do łóżka. Jestem już
dużą dziewczynką - puściła do mnie oczko i wypiła zawartość
swojej szklanki.
- Spokojnie, pomogę ci jeżeli będzie
trzeba. - usłyszałam głos Thiago. Lekko się do niego
uśmiechnęłam. Był miły... Tylko, że ja już mam Tylera!
- Ej, ja też! Muszę jakoś
przeprosić, nie? - wyrwał się Marc, a wszyscy spojrzeli na niego
jak na kretyna. Niech on już przestanie przepraszać!
- Marc, jesteś taki słodki - Lola
uśmiechnęła się do niego szeroko i zamówiła sobie kolejną
porcję alkoholu.
- I tak to jest mówić jak do
ściany... - mruknęłam sama do siebie i dopiłam swojego drinka.
- Więc nie patrz na to co robi. - znów
usłyszałam głos Brazylijczyka. Spojrzałam na niego. - Chcesz się
przejść, przewietrzyć?
- Ja też chcę! - wtrącił Marc, ale
Thiago od razu go uziemił, podając mu swoją, jeszcze prawie całą
szklankę z alkoholem.
- To jak? - zapytał, a ja nie
wiedziałam co odpowiedzieć. Zgodzić się czy też nie.
- No idź! Nic nikomu nie powiem -
powiedziała blondynka i puściła do mnie oczko. - Isco, napijesz
się ze mną? - zwróciła się do chłopaka.
- Ale... - zaczęłam.
- Odprowadzimy ją później. - odezwał się Ignacio, a ja skinęłam głową. Niech ma! Chciała szalone
wakacje, niech je ma.
- Więc idziemy? - zapytał Thiago, a
ja znów skinęłam głową. Oboje wstaliśmy i ruszyliśmy w
kierunku wyjścia z lokalu.
Szliśmy chwilę w ciszy. Była trochę
krępująca. Nawet nie trochę! Bardzo. Idę sobie deptakiem z obcym
facetem, który zaproponował mi spacer. Normalka...
- Na długo tu przyjechałyście? -
zapytał nagle.
- Dwa tygodnie. Dawno się nie
widziałyśmy, więc chciałyśmy spędzić trochę czasu razem. -
odparłam zgodnie z prawdą. - A wy?
- Szczerze mówić, to sam nie wiem.
Wróciliśmy ze zgrupowania, więc trzeba było wymyślić jakieś
wakacje. Padło na męski wyjazd. - powiedział.
- Twoja dziewczyna nie była o to
zazdrosna? - zapytałam, byłam pewna, że kogoś ma. W końcu był
przystojny, miły i dobrze się z nim rozmawia.
- Nie mam nikogo. - odparł i spojrzał
na mnie.
- O, przepraszam. Więc cofam pytanie.
- założyłam kosmyk włosów za ucho. Lekka wpadka, wynikająca z
błędnych obliczeń...
- W porządku, a ty? Masz kogoś?
- Yhymm. - przytaknęłam. - Mój
chłopak nie był zadowolony z tego wyjazdu. Nie lubią się z Lolą,
więc zrezygnowałam z jakiegokolwiek przemycenia go tutaj.
- Chyba nawet dobrze... - szepnął
bardziej do siebie.
- Słucham?
- Nie, nic, nic. Tak sobie. Czasem
lubię mówić do siebie. - zaśmiał się. - Spójrz tam. - wskazał
kierunek. Popatrzyłam. Zobaczyłam horyzont morza, gdzie jakby
zatapiało się w nim pomarańczowo-czerwone słońce. Widok zapierał
dech w piersiach.
- Wow. - jedyne co z siebie wydusiłam.
- Piękne, prawda? - uśmiechnął się.
- Cudowne. - powiedziałam, a on wyjął
telefon i uwiecznił ten obraz na zdjęciu.
- To co, idziemy dalej? - zapytał, a
ja po prostu po woli ruszyłam.
Lola
Po jakimś czasie zaczęło mi szumieć
w głowie. Cristina wyszła z tym brazylijskim ciachem, a mnie
zostawiła na pastwę losu reszty bandy. Dobra, będę szczera, nie
miałam nic przeciwko temu. Cieszyłam się, że moja przyjaciółka
wyszła z innym facetem, bo miałam dość jej Tylera.. No i wpadł
mi w oko ten przystojniak, który siedział obok mnie. Jednak
starałam się tego nie okazywać, bo nie chciałam się z nikim
umawiać.
- Muszę wracać - jęknęłam i
chciałam wstać, ale za pierwszym podejściem mi to nie wyszło. Za
drugim było już lepiej. - Chyba za dużo wypiłam - dodałam po
chwili.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytał
Martin, unosząc brwi do góry.
- Nie, dam sobie radę - odparłam i
tak niefortunnie stanęłam, że wylądowałam na kolanach Isco. -
Przepraszam - uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Nie szkodzi. Pomogę ci - odparł i
objął mnie ręką w pasie.
W moim brzuchu pojawiło się stado
motyli, których wcale nie chciałam czuć. Ostatni raz tak było,
kiedy Paco mnie całował lub dotykał. Czułam się trochę dziwnie.
- Okej. Wiesz, gdzie jest mój hotel -
powiedziałam i ruszyliśmy w drogę. Okazało się, że nie jestem w
stanie sama iść, więc Francisco zabrał mnie na ręce.
- Odprowadzę ją i wrócę do nas -
powiedział do swoich kolegów i uśmiechnął się do mnie. - Cieszę
się, że jesteś leciutka, jak piórko - skierował te słowa do
mnie.
- Chce być aktorką. Muszę być chuda
- odpowiedziałam mu ze śmiechem i wtuliłam swoją twarz w jego
szyję. - Zimno mi - wyszeptałam, kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
- Niestety nie mam żadnej bluzy.
- Nie szkodzi. Jesteś gorący -
palnęłam, zanim pomyślałam.
Piłkarz zaśmiał się cicho i
zamilknął. Czułam się dziwnie.. Może to przez ten alkohol?
- Jaki masz numer pokoju? - zapytał,
kiedy byliśmy już w hotelu. - Zaprowadzę cię tam.
- 10 - odparłam.
- Ok - pokiwał głową i ruszył na
górę. - Miejmy nadzieje, że Cristina już wróciła i nie będę
musiał cię przebierać w piżamkę - zaśmiał się cicho.
- Wolę spać nago - wyszeptałam
prosto do jego ucha.
- Brzmi ciekawie - odpowiedział i
lekko musnął moje usta swoimi. To muśnięcie zamieniło się w
namiętny pocałunek, który przerwała nam Cris, bo właśnie
przekroczyliśmy próg pokoju.
***
No i mamy pierwszy rozdział, który mamy nadzieję, że się Wam podobał :)
Mamy już tu wszystkich!
Ej ludzie, świat się kończy - Monika ogląda mecze Realu dla Romana, a ja Bayernu dla Thiago O.o Ale co się nie robi dla ukochanych?
O, powstała zakładka z informowanymi, więc jeżeli chcecie to się tam wpisujcie, a nie zapomnimy o Was!
jaram się cholernie tym rozdziałem :O nie mogę doczekać się więcej!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *_* fajnie że dostała tą piłka w głowę hahahahah xd miła ja xD biedny marc przepraszał i przepraszał niby miał za co ale przecież ile można? :) I ten pocałunek na końcu xD
OdpowiedzUsuńOj to będą ciekawe wakacje :pp
Pozdrawiam :D
Biedna Cristina będzie miała guza, ale dzięki tej piłce obie mogły poznać takich wspaniałych chłopców. I jeszcze ten pocałunek Loli i Isco na końcu *.*
OdpowiedzUsuńNiech Cristina zerwie z Tylerem i będzie z Thiago, a Lola z Isco. Wtedy było by idealnie. Jestem ciekawa jak Cristina zareaguje na całujących się Isco i Lole.
OdpowiedzUsuńHaha. Odcinek genialny. Nawalona w 3 du...py i Isco, haahah xd
OdpowiedzUsuńMarc, przestan juz przepraszac xd
Czekam na nowosc ; *
Moi kochani i wspaniali chłopcy tu są *o*
OdpowiedzUsuńNie no dziewczyny odcinek po prostu bombowy odcinek...
Czekam na NN i pozdrawiam :*
Isco i Lola nie próżnują i nie czekają :D Chyba coś z tego będzie. Tylko ciekawa jestem, co z Cristiną i Thiago, no i z Tylerem ;)
OdpowiedzUsuńCuuuudny rodział:** Czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do siebie na http://without-love-borders.blogspot.com/ na prolog:)
Bardzo fajny rozdział, wszystko zapowiada się dosyć ciekawie i interesująco. Ja z całą pewnością się na to piszę. Także śmiało informujcie mnie o kolejnych nowościach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
super rozdział czekam na nowy i dalszy ciąg wakacji :D
OdpowiedzUsuńIsco Isco Isco!!! Widzę że mania na tą dupeczkę trwa. Oczywiście kocham was! Blake jest moim ideałem kobiety więc widzieć ją tutaj to czysta przyjemność!
OdpowiedzUsuńNo no, pierwszy rozdział, a już sie dzieje :D
OdpowiedzUsuńA jakich wy tu macie przystojniaków! <3 Thiago, Isco *..* i cała reszta ;d Jestem ciekawa reakcji Cris na ten słodki pocałunek L & I :D No i mam nadzieje, że pomiędzy nią, a Thiago zaiskrzy ;)
Co do meczy to ja oglądam Real i Chelsea dla moich ukochanych także spoko, ja to rozumiem :D
Weny dziewczyny :*