czwartek, 8 sierpnia 2013

Pierwszy: Cholera, zabiłem ją!

 Lola

 Po ponad dziesięciu godzinach lotu wylądowałam na Ibizie. Taksówką udałam się do hotelu, w którym razem z Cristiną zarezerwowałam wspólny apartament z dwoma ogromnymi łóżkami, piękną łazienką oraz oddzielnym balkonem. Rodzice sypnęli trochę kasą, to obie mogłyśmy zaszaleć.
Na miejscu zjawiłam się pierwsza, więc postanowiłam wybrać sobie łóżko obok dużego okna. Uwielbiałam w nocy spoglądać w niebo i obserwować spadające gwiazdy. Zawsze wtedy wypowiadałam marzenie, które jak na razie się nie spełniło.
 Kiedy wypakowywałam swoje rzeczy z walizki drzwi od pokoju się otwarły i do pokoju weszła Cristina. Wyglądała jak zwykle pięknie.. Jej długie brązowe włosy opadały na ramiona, a oczy idealnie współgrały z kolorem sukienki, którą miała właśnie na sobie.
 - Ale się stęskniłam! - zapiszczałam i przytuliłam ją.
Tak bardzo się cieszyłam, że mogłyśmy się spotkać po takim długim czasie. Zdałam sobie sprawę, że nasze długie rozmowy telefoniczne nie mogły mi jej zastąpić.
 - Ja też. Te dwa tygodnie będą najlepsze w naszym życiu. Zobaczysz!
 - Oby tak było - pokiwałam głową i wróciłam do rozpakowywania rzeczy. - Zajęłam łóżko koło okna.
 - Nie ma sprawy - uśmiechnęła się szeroko i wbiegła na swoje łóżko. - Wygodne! - zachichotała.
 - Tyler nie ma nic przeciwko naszym wspólnym wakacjom? - zapytałam, zerkając w jej stronę. Z ust Crisitiny znikł uśmiech. - Pokłóciliście się? - dodałam.
 - Trochę.
 - Trochę? O co poszło?
 - O nasze wakacje. Jest zły, że go zostawiłam i takie tam - jęknęła.
 - Typowy Tyler - mruknęłam cicho.
 Od zawsze nie przepadałam za ukochanym mojej przyjaciółki. Z Tylera zawsze było ciacho, ale niestety jego mózg nie myślał. Nie wiem nawet czy on go ma.
 - On nie jest taki zły, wiesz? Kocham go.
 - Nie rozumiem ludzi, którzy stawiają miłość na pierwszym miejscu. Co masz po tym kocham? Same kłótnie nie i nic więcej - powiedziałam i usiadłam obok niej.
 - To nie są same kłótnie. Kiedy wracam do domu to widzę jego uśmiechniętą twarz i to mi wystarcza - na jej twarzy znów pojawił się uśmiech. - Zrozumiesz, kiedy się zakochasz.
 - Zapomnij - westchnęłam i sięgnęłam po papierosa. - Idę zapalić na balkon.
 - Rzuć to w końcu - usłyszałam jeszcze jej głos.
 Mój stosunek do facetów zmienił się, kiedy w szkole średniej jeden chłopak z szkoły złamał mi serce. Przez dłuższy czas nie mogłam się pozbierać, dlatego postanowiłam, że nigdy więcej nie będę już cierpieć przez jakiegoś głupiego samca, który nie liczy się z moimi uczuciami. Dobrze było mi samej i marzyłam, by tak zostało.
 - Nadal masz uraz przez Paco? - zapytała mnie Cristina, która do mnie dołączyła.
 - Nie, to już stara sprawa - pokiwałam przecząco głową i wysiliłam się na uśmiech. - Po prostu chce się realizować jako aktorka.
 - A jak ci idzie?
 - Jest dobrze. Wystąpiłam już w kilku produkcjach, ale na razie to nic wielkiego.
 - Nie mogę się doczekać aż zobaczę cię na wielkim ekranie - uśmiechnęła się szeroko i przytuliła się do mnie. - Ale rzuć te świństwo - dodała, kiedy wypuściłam w jej stronę dym.
 - Daj spokój!
 - Nie. To nie jest zdrowe, Lola.
 - I co z tego?
 - Chcesz mieć raka płuc?!
 - Nie przesadzaj - jęknęłam i weszłam do środka. Wiedziałam, że zaraz zacznie się kazanie pt. ''Palenie jest złe. Będziesz miała raka!''
 - Lola, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
 - Pewnie. Chodźmy na plaże - puściłam do niej oczko i sięgnęłam po swoje bikini.

Cristina

  Miło jest tak leżeć i wygrzewać się w słońcu, nie przejmować się niczym i czuć się wolnym. Chociaż nie potrafię myśleć o niczym... Gdy wylądowałam na miejscu, napisałam wiadomość do Tylera, że już jestem. Nie odpisał. Czyli nadal jest zły? Mam do niego zadzwonić czy poczekać, kiedy on to zrobi? Na razie chyba poczekam. Niech zobaczy, że też potrafię być uparta i stanowcza.
Wybrałyśmy z Lolą wolne miejsce na plaży i od pewnego czasu już sobie tu leżymy. Wiem, że blondynka bacznie obserwuje grupkę chłopaków, którzy grają w piłkę bliżej wody. Ja po prostu leżałam na kocu z nałożonymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie i wpatrywałam się w niebieskie i bezchmurne niebo.
  - Cristina, zaczyna się dziać. - szepnęła mi do ucha. - Ten najprzystojniejszy zdjął koszulkę! - dodała. - Ajć, jaką ma klatę. Zobacz. - wyszczerzyła się.
  - Lola... - westchnęłam. - Ja swoją idealnie wyrzeźbioną klatę zostawiłam w Maladze.
  - No, ale popatrzeć tylko możesz, prawda? - zapytała z wyrzutem, a ja ciężko westchnęłam i zsunęłam okulary na głowę. Lekko się podniosłam i... Ból i ciemność.
  - Cholera, zabiłem ją! - dopiero po chwili zaczęłam słyszeć jakieś odgłosy. Niby blisko mnie, ale jakby w oddali.
  - Przestań pierdolić! - skarcił go drugi głos. Oba należały do jakichś mężczyzn.
  - No, ale się nie rusza! - jęknął pierwszy. - Może zrobić jej usta, usta? - gdy to usłyszałam, automatycznie otworzyłam oczy i zerwałam się do pozycji siedzącej. Nie będzie jakiś obcy facet dotykał moich warg swoimi! Tamci od razu zamilknęli i zdziwieni spojrzeli na mnie.
  - Cristina, ty żyjesz! - usłyszałam radosny krzyk Loli, która po chwili zaczęła mnie dusić w uścisku. Wtedy dopiero poczułam jak bardzo boli mnie głowa. Dotknęłam prawej części swojego czoła i poczułam jeszcze większy ból. Skrzywiłam się i spojrzałam do góry. Nad nami stało kilku chłopaków, wszyscy bez koszulek i wpatrywali się na nas.
  - Lola, zaraz przestanę, jeżeli nie przestaniesz mnie dusić. - wydukałam, a ona od razu się oderwała, przepraszając mnie. - Co mi się stało? - zapytałam, zasłaniając otwartą ręką słońce, by nie raziło mnie po oczach.
  - Piłka. - odpowiedział jeden.
  - Sama tego nie zrobiła, więc który jest temu winny? - przesunęłam wzrokiem po każdym z osobna, a wtedy jak na komendę każdy pokazał na stojącego pośrodku bruneta.
  - No, ale ja nie chciałem. Przepraszam! - powiedział, przeskakując z nogi na nogę jakby miał jakieś owsiki.
  - Będziesz miała pamiątkę. Guza! - odezwała się Lola. - Chyba musimy wrócić do hotelu, by przyłożyć ci do tego jakiś lód. - stwierdziła, oglądając moje czoło. Podała mi dłoń i pomogła wstać. Wzięła oba koce oraz nasze torby. Ruszyłam po woli za nią w stronę naszego hotelu.
  - Ej! - zawołał jeden z chłopaków, który stał w winnej grupce. Obie się odwróciłyśmy. Przed nami stanął wysoki brunet z kilkudniowym zarostem. - Może dacie się gdzieś zaprosić wieczorem w zamian za zadośćuczynienie? - wskazał niepewnie na moje czoło.
  - Jeżeli się tego pozbędę... - powiedziałam i wtedy spojrzałam na Lolę. Patrzyła tylko na niego. Może to tego chciała mi pokazać?
  - Jasne. - odparła od razu, a ja zmierzyłam wzrokiem. Nie wiem czy gdziekolwiek chcę wieczorem wychodzić!
  - Może zapiszesz mi swój numer? Dalibyśmy wam znak o której i gdzie, okay? - zwrócił się bardziej do mojej towarzyszki, a ta od razu wygrzebała z torby długopis, a ten nadstawił rękę. Napisała mu swój numer na ręce! - Odezwiemy się! - zawołał i porwał się pędem w stronę przyjaciół.
  - Lola! - spojrzałam na nią.
  - No co? Słodki jest... Chodź, musimy się jakoś pozbyć tego twojego kolosa. - spojrzała na guza i skrzywiła się.

Lola

 Wróciłyśmy do hotelu i zajęłyśmy się czołem Cristiny. Szczerze mówiąc.. Nie wyglądało to za dobrze, ale lód doskonale sobie z tym poradził. Cris co chwilę jęczała, że wygląda okropnie i że do końca wakacji nie wyjdzie z naszego apartamentu. Oczywiście skwitowałam to głośnym śmiechem.
Może głupio to zabrzmi, ale z jednej strony cieszyłam się, że ten niezdarny koleś przywalił jej w głowę. Dzięki temu mamy możliwość bliższego poznania tych przystojniaków.
 Właśnie szykowałyśmy się do wyjścia. Chłopak z plaży odezwał się i zaprosił nas na drinka. Znaczy się.. Wszyscy nas zaprosili, ale tylko ten mnie interesował.
 - Jesteś gotowa? - zapytałam przyjaciółkę.
 - Jestem, a czy muszę iść? - zapytała, wychodząc z łazienki. - Ten gość praktycznie gapił się na ciebie, ja byłam tam zbędna. - dodała.
 - Oczywiście, że musisz! To przecież ty jesteś poszkodowaną - uśmiechnęłam się lekko i zlustrowałam ją z góry do dołu. - Prezentujesz się całkiem dobrze - puściłam jej oczko. - A ten chłopak.. Patrzył się, bo chciał numer.
 - Wpadłaś mu w oko i tyle... Pewnie gdyby piłka uderzyła w twoje czoło, zająłby się tobą jak małą dziewczynką. - gestykulowała rękami. - No właśnie, jestem poszkodowaną, więc mogę zostać. - usiadła na rogu łóżka.
 - Nie mów tak. Dobrze wiesz, że ja nie pakuje się w ramiona mężczyzn - odparłam spokojnie i poprawiłam swoją sukienkę. - Jak wyglądam? - zapytałam.
 - Czarująco. - puściła do mnie oczko. - A czy faktycznie muszę iść? - skrzywiła się z nadzieją, że jej odpuszczę.
 - I o to chodzi - uśmiechnęłam się szeroko. - Tak, Cris, musisz iść. Chcesz mnie zostawić samą z bandą facetów?!
 - No nie, ale równie dobrze mogłaś się nie godzić... - palnęła, tak jak to ona miała w zwyczaju. - Właśnie, ich jest banda, a nas tylko dwie!
  - Jak to nie godzić? To drink na przeprosiny, nic więcej - mruknęłam i wzdrygnęłam ramionami. - Obiecuje ci, że jeśli nie będzie ci się podobać, to wrócimy do hotelu i obejrzymy romantyczną komedie z popcornem i lodami, ok? - uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do niej.
 - No i to zmienia postać rzeczy! - kiwnęła głową. - Więc możemy iść, ale nie długo! A co do filmu, to Titanic odpada! Wiesz, że irytuje mnie ten film! - przewróciła oczami.
 - Ale ja kocham ten film! Kiedy Rose żegna się z Jackiem.. To wzruszająca chwila - zrobiłam smutną minkę i chwyciłam ją za rękę. - Ale miejmy nadzieje, że ci faceci są mili.
 - Bla, bla, bla... Powiedzmy, że ci ufam. Chodźmy. Nie lubię się spóźniać. - powiedziała i wyszłyśmy z naszego pokoju.
 - Dobrze, że bar jest niedaleko hotelu i nie musimy daleko iść. Szpilki nie są do chodzenia - powiedziałam, kiedy byłyśmy już w hallu recepcji. Oddałyśmy klucz od apartamentu i wyszłyśmy na zewnątrz. Okazało się, że chłopacy przyszli pod nasz hotel. Wszyscy wyglądali cholernie seksownie. - Jak miło - szepnęłam do przyjaciółki i podeszłyśmy do nich.
 - Cześć dziewczyny. - wyszczerzył się każdy z nich.
 - Tak właściwie to pasowałoby się wam przedstawić, prawda? - zaśmiał się ten, któremu zostawiłam swój numer.
 - Racja - mruknęłam cicho i spojrzałam na niego.
 - Jestem Francisco, ale mówcie mi Isco - powiedział, spoglądając w moją stronę. - To jest Ignacio, Alvaro, Marin i Cristian.
 - Ja jestem Marc i jeszcze raz przepraszam za tą piłkę - odezwał się winowajca całego zajścia na plaży.
 - No i zostałem tylko ja. Thiago - powiedział ostatni, który posłał nam szeroki uśmiech.
 - Trochę was dużo, ale mam nadzieje, że zapamiętam wszystkie imiona. Jestem Lola - przedstawiłam się i spojrzałam na przyjaciółkę.
 - Ja jestem Cristina i nie gniewam się. - spojrzała na winowajce swojego guza, a tuż potem na właściciela szerokiego uśmiechu, Thiago.
 - To dobrze, bo to było przypadkowo. Naprawdę - zamachał rękoma.
 - Ty sam jesteś jakiś przypadkowy - zaśmiał się Isco i spojrzał na nas. - To jak? Możemy iść do baru?
 - Pewnie - odparłam i ruszaliśmy w drogę.

Cristina

  Siedzieliśmy wszyscy w klubie przy jednym narożniku. Każdy z nas miał przy sobie szklankę z zamówionym drinkiem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się z żartów młodych piłkarzy, bo jak się okazało, byli zawodowymi zawodnikami. Było nawet w porządku. Przynajmniej nie byłam skazana na Titanica, bo wiem, że i tak Lola postawiłaby na swoim. Moja przyjaciółka siedziała pomiędzy Ignacio i Isco, a ja po jednej stronie miałam mojego zamachowca, który z każdym kolejnym łykiem alkoholu coraz częściej mnie przepraszał i Thiago, z którym dosyć dobrze mi się rozmawiało. I chyba to nasza dwójka najmniej tu wypiła. Widziałam, że Lola też już ma za dobry humor.
  - Może już wystarczy? - skierowałam to pytanie do blondynki, która sięgała po kolejną szklankę z trunkiem.
 - Nie, mamo - odpowiedziała mi ze śmiechem. - Nie jestem pijana. Jeszcze!
 - Lola, ale za chwilę będziesz, a raczej to ja będę skazana na odholowanie cię do łóżka. - powiedziałam z wyrzutem. Tak będzie! Tak też było jeszcze w Hiszpanii. Pamiętam jak pierwszy raz spróbowałyśmy wódki. Odpłynęła i to ja musiałam, po cichu odprowadzić ją do domu.
 - Myślę, że wśród nas znajdzie się chętny - powiedział Cristian.
 - Ty chyba jesteś zajęty, co? - odpowiedział mu Isco.
 - Sama dojdę do łóżka. Jestem już dużą dziewczynką - puściła do mnie oczko i wypiła zawartość swojej szklanki.
 - Spokojnie, pomogę ci jeżeli będzie trzeba. - usłyszałam głos Thiago. Lekko się do niego uśmiechnęłam. Był miły... Tylko, że ja już mam Tylera!
 - Ej, ja też! Muszę jakoś przeprosić, nie? - wyrwał się Marc, a wszyscy spojrzeli na niego jak na kretyna. Niech on już przestanie przepraszać!
 - Marc, jesteś taki słodki - Lola uśmiechnęła się do niego szeroko i zamówiła sobie kolejną porcję alkoholu.
 - I tak to jest mówić jak do ściany... - mruknęłam sama do siebie i dopiłam swojego drinka.
 - Więc nie patrz na to co robi. - znów usłyszałam głos Brazylijczyka. Spojrzałam na niego. - Chcesz się przejść, przewietrzyć?
 - Ja też chcę! - wtrącił Marc, ale Thiago od razu go uziemił, podając mu swoją, jeszcze prawie całą szklankę z alkoholem.
 - To jak? - zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zgodzić się czy też nie.
 - No idź! Nic nikomu nie powiem - powiedziała blondynka i puściła do mnie oczko. - Isco, napijesz się ze mną? - zwróciła się do chłopaka.
 - Ale... - zaczęłam.
 - Odprowadzimy ją później. - odezwał się Ignacio, a ja skinęłam głową. Niech ma! Chciała szalone wakacje, niech je ma.
 - Więc idziemy? - zapytał Thiago, a ja znów skinęłam głową. Oboje wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku wyjścia z lokalu.
  Szliśmy chwilę w ciszy. Była trochę krępująca. Nawet nie trochę! Bardzo. Idę sobie deptakiem z obcym facetem, który zaproponował mi spacer. Normalka...
 - Na długo tu przyjechałyście? - zapytał nagle.
 - Dwa tygodnie. Dawno się nie widziałyśmy, więc chciałyśmy spędzić trochę czasu razem. - odparłam zgodnie z prawdą. - A wy?
 - Szczerze mówić, to sam nie wiem. Wróciliśmy ze zgrupowania, więc trzeba było wymyślić jakieś wakacje. Padło na męski wyjazd. - powiedział.
 - Twoja dziewczyna nie była o to zazdrosna? - zapytałam, byłam pewna, że kogoś ma. W końcu był przystojny, miły i dobrze się z nim rozmawia.
 - Nie mam nikogo. - odparł i spojrzał na mnie.
 - O, przepraszam. Więc cofam pytanie. - założyłam kosmyk włosów za ucho. Lekka wpadka, wynikająca z błędnych obliczeń...
 - W porządku, a ty? Masz kogoś?
 - Yhymm. - przytaknęłam. - Mój chłopak nie był zadowolony z tego wyjazdu. Nie lubią się z Lolą, więc zrezygnowałam z jakiegokolwiek przemycenia go tutaj.
 - Chyba nawet dobrze... - szepnął bardziej do siebie.
 - Słucham?
 - Nie, nic, nic. Tak sobie. Czasem lubię mówić do siebie. - zaśmiał się. - Spójrz tam. - wskazał kierunek. Popatrzyłam. Zobaczyłam horyzont morza, gdzie jakby zatapiało się w nim pomarańczowo-czerwone słońce. Widok zapierał dech w piersiach.
 - Wow. - jedyne co z siebie wydusiłam.
 - Piękne, prawda? - uśmiechnął się.
 - Cudowne. - powiedziałam, a on wyjął telefon i uwiecznił ten obraz na zdjęciu.
 - To co, idziemy dalej? - zapytał, a ja po prostu po woli ruszyłam. 

Lola

 Po jakimś czasie zaczęło mi szumieć w głowie. Cristina wyszła z tym brazylijskim ciachem, a mnie zostawiła na pastwę losu reszty bandy. Dobra, będę szczera, nie miałam nic przeciwko temu. Cieszyłam się, że moja przyjaciółka wyszła z innym facetem, bo miałam dość jej Tylera.. No i wpadł mi w oko ten przystojniak, który siedział obok mnie. Jednak starałam się tego nie okazywać, bo nie chciałam się z nikim umawiać.
 - Muszę wracać - jęknęłam i chciałam wstać, ale za pierwszym podejściem mi to nie wyszło. Za drugim było już lepiej. - Chyba za dużo wypiłam - dodałam po chwili.
 - Potrzebujesz pomocy? - zapytał Martin, unosząc brwi do góry.
 - Nie, dam sobie radę - odparłam i tak niefortunnie stanęłam, że wylądowałam na kolanach Isco. - Przepraszam - uśmiechnęłam się do niego słodko.
 - Nie szkodzi. Pomogę ci - odparł i objął mnie ręką w pasie.
W moim brzuchu pojawiło się stado motyli, których wcale nie chciałam czuć. Ostatni raz tak było, kiedy Paco mnie całował lub dotykał. Czułam się trochę dziwnie.
 - Okej. Wiesz, gdzie jest mój hotel - powiedziałam i ruszyliśmy w drogę. Okazało się, że nie jestem w stanie sama iść, więc Francisco zabrał mnie na ręce.
 - Odprowadzę ją i wrócę do nas - powiedział do swoich kolegów i uśmiechnął się do mnie. - Cieszę się, że jesteś leciutka, jak piórko - skierował te słowa do mnie.
 - Chce być aktorką. Muszę być chuda - odpowiedziałam mu ze śmiechem i wtuliłam swoją twarz w jego szyję. - Zimno mi - wyszeptałam, kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
 - Niestety nie mam żadnej bluzy.
 - Nie szkodzi. Jesteś gorący - palnęłam, zanim pomyślałam.
Piłkarz zaśmiał się cicho i zamilknął. Czułam się dziwnie.. Może to przez ten alkohol?
 - Jaki masz numer pokoju? - zapytał, kiedy byliśmy już w hotelu. - Zaprowadzę cię tam.
 - 10 - odparłam.
 - Ok - pokiwał głową i ruszył na górę. - Miejmy nadzieje, że Cristina już wróciła i nie będę musiał cię przebierać w piżamkę - zaśmiał się cicho.
 - Wolę spać nago - wyszeptałam prosto do jego ucha.
 - Brzmi ciekawie - odpowiedział i lekko musnął moje usta swoimi. To muśnięcie zamieniło się w namiętny pocałunek, który przerwała nam Cris, bo właśnie przekroczyliśmy próg pokoju.

***

 No i mamy pierwszy rozdział, który mamy nadzieję, że się Wam podobał :)
Mamy już tu wszystkich! 
Ej ludzie, świat się kończy - Monika ogląda mecze Realu dla Romana, a ja Bayernu dla Thiago O.o Ale co się nie robi dla ukochanych?
O, powstała zakładka z informowanymi, więc jeżeli chcecie to się tam wpisujcie, a nie zapomnimy o Was!  

12 komentarzy:

  1. jaram się cholernie tym rozdziałem :O nie mogę doczekać się więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział *_* fajnie że dostała tą piłka w głowę hahahahah xd miła ja xD biedny marc przepraszał i przepraszał niby miał za co ale przecież ile można? :) I ten pocałunek na końcu xD
    Oj to będą ciekawe wakacje :pp
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Cristina będzie miała guza, ale dzięki tej piłce obie mogły poznać takich wspaniałych chłopców. I jeszcze ten pocałunek Loli i Isco na końcu *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Cristina zerwie z Tylerem i będzie z Thiago, a Lola z Isco. Wtedy było by idealnie. Jestem ciekawa jak Cristina zareaguje na całujących się Isco i Lole.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha. Odcinek genialny. Nawalona w 3 du...py i Isco, haahah xd
    Marc, przestan juz przepraszac xd
    Czekam na nowosc ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Moi kochani i wspaniali chłopcy tu są *o*
    Nie no dziewczyny odcinek po prostu bombowy odcinek...
    Czekam na NN i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Isco i Lola nie próżnują i nie czekają :D Chyba coś z tego będzie. Tylko ciekawa jestem, co z Cristiną i Thiago, no i z Tylerem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cuuuudny rodział:** Czekam na więcej:)
    PS. Zapraszam do siebie na http://without-love-borders.blogspot.com/ na prolog:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział, wszystko zapowiada się dosyć ciekawie i interesująco. Ja z całą pewnością się na to piszę. Także śmiało informujcie mnie o kolejnych nowościach.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. super rozdział czekam na nowy i dalszy ciąg wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Isco Isco Isco!!! Widzę że mania na tą dupeczkę trwa. Oczywiście kocham was! Blake jest moim ideałem kobiety więc widzieć ją tutaj to czysta przyjemność!

    OdpowiedzUsuń
  12. No no, pierwszy rozdział, a już sie dzieje :D
    A jakich wy tu macie przystojniaków! <3 Thiago, Isco *..* i cała reszta ;d Jestem ciekawa reakcji Cris na ten słodki pocałunek L & I :D No i mam nadzieje, że pomiędzy nią, a Thiago zaiskrzy ;)
    Co do meczy to ja oglądam Real i Chelsea dla moich ukochanych także spoko, ja to rozumiem :D
    Weny dziewczyny :*

    OdpowiedzUsuń