sobota, 16 listopada 2013

Piętnasty: Dobra, chodź Villa


THIAGO

           Isco ciągle nagabuje mnie żebym przyjechał do niego do Malagi. Nabawił się kontuzji i tam spędza ten czas. Mówi, że mu się nudzi i potrzebuje towarzystwa kolegów. Wyjajczał, wyjajczął i mu się udało. Postanowiłem tam do niego pojechać, z racji, że dostaliśmy z drużyną kilka dni wolnego. Gdy mój brat usłyszał, że jadę, uparł się, że jedzie ze mną. Chociaż tyle, że nie musiałem się tłuc tyle drogi sam. Na miejscu byliśmy popołudniu i od razu spotkaliśmy się z Alarconem w parku, gdzie miał siedzieć ze swoim psem. Przywitaliśmy się i usiedliśmy we trójkę na jednej ławce, patrząc jak pies Isco biega wokół.
       - Masz spokój, ptaszki ci śpiewają.. Aż tak pragnąłeś naszego towarzystwa? - zaśmiałem się, poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie.
    - Nie potrzebował bym was, gdyby Messi potrafił mówić - odpowiedział, uśmiechając się szeroko.
    - Oj Isco, Isco. - roześmiałem się i pokręciłem głową. - Jak tam ta twoja noga? - zapytałem, patrząc jak mój brat drapie labradora za uchem.
    - Jest w porządku. Za kilka dni będę mógł wrócić do treningów - mruknął. - Cieszę się, że mogłem odwiedzić rodzinę i przyjaciół.
    - Ej Isco, ty podobno tu na jakiejś gali byłeś? - wypalił Rafael.
    - To prawda - pokiwał głową. - Zostałem wyznaczony do przekazania nagrody dla Loli Rosales.
    - Co?! - prawie wrzasnąłem, bo właśnie piłem wodę z butelki, a przez to się oblałem! - A Lola czasem nie powinna być w Stanach?
     - Zagrała główną rolę z Mario Casasem. Kojarzysz go, nie? - zapytał ze śmiechem. - Przysiadłem się z nim do stolika Loli, Noela oraz Cristiny i jej chłopaka - dodał po chwili.
    - Loli i Noela? Oni są razem? - zdziwiłem się. Na słowo Cristina, lekko zamarłem, Raf na mnie spojrzał, ale mi to wcale nie pomogło.
    - Wierz mi, że byłem tak samo zaskoczony jak ty - westchnął, przecierając swoją twarz dłonią. - Ale pewnie raczej cię obchodzi jej przyjaciółka, co?
    - Isco, ty to specjalnie robisz, co? - zmrużyłem oczy.
    - Chcesz żeby mi brat znów w doła wpadł? - zaśmiał się Rafael. - Minęło tyle czasu, a on nie zapom... Nie chce zapomnieć. - wskazał na mój nadgarstek. Spoczywała na nim niebieska bransoletka z koralików. Tak, ta sama, którą zgubiła wtedy Cristina. Przypomina mi o kobiecie, którą pokochałem.
    - Nie muszę o niej mówić - powiedział i spojrzał na bransoletkę. - Nosisz damskie koraliki? - zaśmiał się i rzucił Messiemu piłkę, którą trzymał w dłoniach.
    - I wyobraź sobie, że nawet ich nie zdejmuję. - spojrzałem na niego. Wtedy usłyszeliśmy piskliwe szczekanie. Cała nasza trójka podniosła głowy i spojrzała przed siebie. Alejką nieopodal biegł labrador, taka mniejsza wersja psa mojego przyjaciela, a za nim szła objęta para. Widać było, że o czymś rozmawiali. Spojrzałem na dziewczynę i otworzyłem szeroko oczy, opierając się plecami o tył ławki. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Szczerze się uśmiechała. Wyglądała przepięknie.
     - O wilku mowa - mruknął Isco i pokiwał do chłopaka, który również go zauważył i zrobił to samo.
    - CO?! Kto to jest? - dopytywał się mój brat.
    - Cristina. - szepnąłem, spuszczając głowę i przygryzając dolną wargę. Najchętniej to zerwał bym się z tej ławki i tam do niej pobiegł!
    - To ona?! Nie widzę jej dobrze. - mruknął. - Ja muszę porządnie obczaić wybrankę serca mego starszego braciszka! - wyszczerzył się Raf. - Dawaj mi tego Xaviego. - spojrzał na Isco.
    - Jakiego znów Xaviego?! We łbie ci się popierdoliło? - spojrzał na niego jak na debila.
    - No psa. Chodź Iniesta! - złapał za smycz.
    - Do kurwy, nędzy! To Messi jest! - zawołał za nim Alarcon, już podburzony.
    - Dobra, chodź Villa. - zaśmiał się Brazylijczyk.
    - Mogę udusić twojego brata? Tak ładnie proszę! - Isco złożył do mnie ręce.
    - No przecież robię sobie jaja. Chcę żeby ten chwilowy gbur się uśmiechnął. - wskazał na mnie i pobiegł z psem w kierunku tamtych.
    - Wszystko okej? - zapytał mnie Isco, obserwując mojego brata i swojego psa.
    - Widzę Cristinę, w objęciach swojego chłopaka. Nie jest okej. - mruknąłem, pochylając się i oparłem łokcie na kolanach, chowając twarz w dłoniach.
    - Wiem jak się czujesz - westchnął. - Ale przynajmniej jest szczęśliwa, prawda?
    - Masz rację, tylko nie wiem co ten kretyn wymyśli... - wskazałem na Rafa, który coraz bardziej zbliżał się do pary.
    - Mam nadzieje, że mój pies wróci cały i zdrowy - wyszczerzył się i poklepał mnie po ramieniu. - Wiesz, ze znam jej chłopaka? 
     - Serio? - otworzyłem szeroko oczy. - Na Ibizie, wiedziałeś kto nim jest?  
    - Nie, nie wiedziałem nawet, że on kogoś ma, ale spotkaliśmy się na tej pieprzonej gali - wyjęczał.
    - Dobra... Ważne, że jest z nim szczęśliwa. - przejechałem dłonią po twarzy. - A jak z tobą po spotkaniu z Lolą?
    - Szczerze mówiąc to nie jest za dobrze. Była tak blisko mnie, a ja nawet nie mogłem jej pocałować!
    - Taki nasz marny los. - westchnąłem. - Kretyn z nimi gada! - spojrzałem na Rafinhę, który z nim stał i w najlepsze sobie gawędził. - Isco, znasz go... Nie skrzywdzi jej?
    - Tyler? Na pewno nie.. Na gali wyglądali na zakochanych - posłał mi lekki uśmiech. - Zupełnie jak Lola i Noel. 
     - Czyli nasze kobiety mają już swoich mężczyzn, innych? - spojrzałem na niego.
     - Niestety tak - odparł smutno i podrapał się do głowie. - Chyba czas zapomnieć i ruszyć dalej.

CRIS

       Wyszliśmy z Tylerem do parku, na spacer z naszym psem, który z dnia na dzień wydawał się być coraz większy. Złapałam go na smycz i przytulona do Tylera, wyszliśmy z budynku.
       - Cris, mogę o coś zapytać? - odezwał się po chwili ciszy.
       - Jasne, pytaj. - zdziwiłam się i spojrzałam na jego twarz.
       - Wiesz, bo na tej premierze miałem dziwne wrażenie, że Lola zna się z Isco. Wiesz coś o tym?
       - No, bo... - zamyśliłam się i westchnęłam. Nie wiedziałam czy mam go okłamać czy powiedzieć prawdę, ale nie całą. On wiedział kiedy kłamię. Przeważnie... - Poznaliśmy go na wakacjach. - powiedziałam cicho.
       - Serio? Czemu nic nie mówiłyście? I dlaczego udawaliście jakbyście się nie znali? - zmarszczył czoło.
       - To sprawa bardziej pomiędzy nim, a Lolą... - spuściłam wzrok.
    - To znaczy? Między nim a Lolą do czegoś doszło?
    - Jakby to ująć... Nie byli sobie obojętni.
    - To widać. Oboje nie mogli od siebie oderwać wzroku! - powiedział i skradł mi całusa w policzek. - Zupełnie jak my.
    - Od ciebie skarbie, nie da się oderwać wzroku. Jesteś na to za przystojny. - zaśmiałam się i mocniej go przytuliłam.
    - Ty jesteś piękniejsza - uśmiechnął się do mnie szeroko. - Ale teraz już wiem dlaczego Noel był taki wściekły na gali. On wiedział o niej i Isco?
    - Lola poznała Isco i Noela praktycznie w tym samym czasie. - odpowiedziałam. - Noel wie o wszystkim i o ciągłych uczuciach do Alarcona także.
    - No to mu współczuje - mruknął. - Widziałaś ich wspólny taniec?
    - Trudno było tego nie zauważyć. - przewróciłam oczami. - Kochają się, więc się dziwisz? Gdyby nie zazdrość Isco praktycznie o wszystko, może jakoś dalej by się spotykali.
    - Znam Isco kilka ładnych lat - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Cieszyłbym się, gdyby był z Lolą.
    - Tyler... To na serio ty?! - zaśmiałam się. - Od kiedy ty się martwisz i troszczysz o Lolę? Wy się nie lubicie. - ciągle się śmiałam.
    - Ale lubię się z Isco! A w ogóle ona jest twoją przyjaciółką!
    - Bardzo się cieszę, że w końcu słyszę takie słowa od ciebie. - pokazałam mu język. Wtedy zauważyłam jak jakiś chłopak, pewnie w moim wieku podchodzi do nas. Na smyczy trzymał dorosłego labradora. I on i nasz Loco mieli identyczną sierść.
    - Jeny, ja pamiętam jak mój Messi był taki mały! - zawołał, patrząc na moją psinkę.
    - Messi? Nazwałeś psa Messi? - zachichotałam cicho.
    - Pewnie! - zamyślił się chwilę. - To dlatego, że cenię tego piłkarza! - wyszczerzył się. - A wasz, jak się zwie?
    - Loco. - odparł Tyler, a ja zauważyłam, że ten chłopak dziwnie mi się przygląda.
    - Jest szalony? - zapytał i po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. I mogłabym przysiąc, że już kiedyś taki widziałam!
    - Można tak powiedzieć. - uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie walniętego Bartrę.
    - Rafinha, mógłbyś oddać mi mojego psa? - obok nas pojawił się Isco. - Cześć - przywitał się z nami.
    - Mówił, że to jego pies. - zaśmiał się Tyler i podał dłoń Alarconowi.
    - Messi jest mój i tylko mój - uśmiechnął się szeroko i przywołał do siebie labradora. - Co słychać? Jak po gali?
    - Może być. - mruknęłam i się zamyśliłam. Rafinha? Identyczny uśmiech? Jeszcze raz spojrzałam na tego chłopaka. Tak, był do niego podobny! - Isco, dlaczego twój znajomy przywłaszczył sobie twojego psa?
    - Za bardzo kocham psy! - wypalił chłopak z ciemniejszą karnacją, a ja jedynie i podejrzliwie skinęłam głową.
    - To mój kumpel - odparł.
    - Tak. Jestem bratem Thiago Alcantary - powiedział z szerokim uśmiechem, wpatrując się we mnie.
    - Serio?! Facet wymiatał na mistrzostwach młodzików! - wypalił podekscytowany Tyler, a ja przygryzłam dolną wargę i spojrzałam w ziemię. - Skarbie, znasz go? - zapytał mnie.
    - Był razem z Isco na Ibizie. - odparłam, nie podnosząc głowy.
    - Wybraliśmy się na męski wypad i wpadliśmy na twoją dziewczynę z przyjaciółką - skierował te słowa do Tylera. - Ale były grzeczne - dodał ze śmiechem.
    - Mam taką nadzieję. - zaśmiał się Tyler i mocniej objął mnie ramieniem. Dlaczego właśnie poczułam, że miał cholerną ochotę coś palnąć o Loli, ale się powstrzymywał? - Widzicie, tyle tam się działo, a ja niestety nic nie wiedziałem. - dodał ze śmiechem. Podniosłam głowę i znów spojrzałam na młodszego Alcantarę, ale jednak mój wzrok utkwił kawałek za nim. W oddali stała samotna ławka, a na niej siedział chłopak. Thiago. Nie mogłam się pomylić. Patrzył w naszą stronę. Wyobraziłam sobie, że zostawiam ich tu i kroczę po woli do niego, siadam obok, a on mnie przytula i mówi, że już wszystko będzie dobrze. Jednak szybko wróciłam na ziemię i oparłam głowę o ramię Tylera.
    - To my już nie będziemy wam przeszkadzać. Chodź, Rafa - zwrócił się do przyjaciela. - Pozdrów Lolę ode mnie, ok? - dodał po chwili.
     - Tak, tak. Zrobię to. - odpowiedziałam kiwając głową.
    - Dzięki - uśmiechnął się lekko i oboje odeszli w stronę ławki, na której siedział Thiago.
    - Ej, rozumiem, że damskie sprawy możecie sobie ukrywać, ale mogłaś powiedzieć, że poznałaś tam piłkarzy. - zaśmiał się Tyler.
    - Myślisz, że wiedziałam, że są piłkarzami? - zaśmiałam się. - Przecież wiesz, że nie przepadam za tym sportem.
    - No tak, wybacz! Nadal nie pojęłaś czym jest spalony. - pocałował mnie w czubek nosa.
    - Musisz mi to kiedyś wytłumaczyć - odezwałam się. Nie chciałam się przyznawać, że już wiem.
    - A może zabiorę cię kiedyś na boisko, co? Raz z chłopakami możemy się umówić, że przyprowadzamy swoje dziewczyny i pokazujemy im na czym polega ten genialny sport, co ty na to? - zapytał i ruszyliśmy dalej. Zawsze raz w tygodniu Tyler umawiał się ze znajomymi i grali rekreacyjnie w piłkę.
    - Czemu nie? - zapytałam z uśmiechem. Kątem oka spojrzałam na ławkę, na której wcześniej siedział Thiago. Teraz już go tam nie było.
    - To się cieszę. - uśmiechnął się. - Ścigajmy się, kto pierwszy do tamtego dębu! - zawołał i ruszył.
    - Ej, to nie fer! - krzyknęłam i pobiegłam za nim, puszczając smycz. Nasz pies pobiegł za nami.

LOLA

    Pożegnałam się z Noelem, który wyszedł do pracy i nalałam sobie do kubka kawy. Usiadłam na wysokim krześle w naszej jadalni i odpaliłam papierosa. Tak, nadal jestem uzależniona i dobrze mi z tym. Spojrzałam na gazetę, w której było pełno zdjęć z gali.. Noel, ja, Cris, Tyler, Mario i.. Isco. Naprawdę chciałam o nim zapomnieć, ale zdałam sobie sprawę, że nie potrafię.
    Wzięłam do ręki swoją komórkę i wybrałam numer przyjaciółki. Zapewne na początku dostanę opierdol, bo u nich jest zupełnie inna godzina. Ale to nic.
    - Halo! - usłyszałam mocno zziajany głos przyjaciółki.
    - Coś ty taka? - zdziwiłam się.
    - Biegam. Odreagowuje dzisiejszy dzień.
    - Dlaczego? Miałaś pracowity dzień z Tylerem? - zaśmiałam się cicho i zaciągnęłam papierosem.
    - Niekoniecznie. Masz pozdrowienia od Isco. - westchnęła, zapewne gdzieś usiadła.
    - Pozdrów go też - mruknęłam automatycznie. - CO?! - dopiero po chwili doszło do mnie to, co powiedziała moja przyjaciółka.
    - No tak. Ale to i tak nie było najdziwniejsze... Poznałam niejakiego Rafaela Alcantarę... - mruknęła.
    - Czekaj.. Czy to nie jest brat Thiago? - zapytałam szeptem.   
     - Jest. Nie wiem czy mam już omamy, ale jego też chyba widziałam... Wiesz... Tak teraz myślę, że zapaliłabym papierosa albo napiła się wódki, by zapomnieć o dzisiejszym dniu.
     - Ja palę. Chcesz trochę? - zapytałam, lekko się uśmiechając. Napiłam się łyka kawy i wróciłam myślami do wieczoru z gali.. Pamiętam dokładnie, kiedy na scenie pojawił się Isco w idealnie przylegającym garniturze i czarującym uśmiechem. Wyczytał moje imię i nazwisko, jako najlepszy debiut roku a mnie sercr waliło jak dzwon. I wcale nie chodziło o nagrodę, tylko o to, że mnie dotykał i pocałował w policzki. To niby nic takiego, a ja cała drżałam.
    - Może chyba jednak nie... - mruknęła. - Zawsze mogę zadzwonić o Tylera, że zawitałam u rodziców i tam zostanę na noc, a tak naprawdę iść i się upić. To trochę takie za bardzo męskie, co?
    - Teraz żałuje, że mieszkam w Nowym Jorku, bo chciałabym się upić z tobą. Wyobrażasz to sobie? Znowu byś musiała mnie zbierać - zachichotałam, przypominając sobie sytuację, kiedy Cristina musiała mnie przemycić do domu.
    - Błagam, nie przypominaj mi tego! Pójdę się chyba jednak znów wypłakać do mamy. - stwierdziła.
    - Jak się czujesz? Jest źle czy bardzo, bardzo źle?
    - Gdy zobaczyłam jak Rafa się uśmiecha, zaraz przed oczami pojawił mi się Thiago! Później miałam pieprzone wrażenie, że go faktycznie widzę! Wyobrażałam sobie, że mnie przytula! Lola, jest bardzo źle! - podniosła głos.
    - Ja wiem i rozumiem to, ale zbyt długo przejmujemy się tym wszystkim. To już jest koniec i musimy wrócić do normalnego życia, wiesz? Koniec z Isco i Thiago - powiedziałam pewnie i zgasiłam papierosa w popielniczce. Wzięłam kubek z kawą do ręki i udałam się na balkon, by spojrzeć na Central Park z balkonu. - Mam dla ciebie małą niespodziankę!
    - O! Zamieniam się w słuch! - powiedziała i usłyszałam, że coś pije.
    - Dostałam fajną propozycję filmu i na kilka miesięcy przeprowadzam się z Noelem do Hiszpanii - powiedziałam z uśmiechem na ustach.
    - Serio?! - prawie zapiszczała. - To genialnie! Ejj! Cieszę się! Wiesz już gdzie dokładnie zamieszkacie? W jakim mieście?
    - Jeszcze nie wiemy nic dokładnie, ale jestem tym podekscytowana. Tęsknie za Hiszpanią! I cieszę się, ze będę miała przy sobie Noela, bo wspiera mnie w każdym momencie - weszłam do domu i spojrzałam na nasze zdjęcie, które wisiało w salonie. Wyglądaliśmy na naprawdę szczęśliwych.
    - To wspaniale! Tyler coś dziś zaczął mówić, że chciałby zaplanować nam jakieś wakacje. Ciekawa jestem co wymyśli.
    - Myślisz, że byłaby możliwość, abyśmy pojechali razem?
    - Noel z Tylerem się polubili, więc chyba nie widzę żadnego problemu. Kolejne wakacje razem Lola. Ja już zaczynam się bać. - zaśmiała się.
    - Nie zapominaj, że będę z nami najcudowniejsi faceci na świecie - uśmiechnęłam się szeroko. - Kocham Noela. I chce być z nim szczęśliwa!
    - I prawidłowa odpowiedź. Ty już teraz kończysz zamartwianie się, a ja dopiero rano...
    - Cris, bądź silna. Kochasz Tylera i chcesz z nim być. Nie pozwól, by jakiś piłkarz odebrał wam szczęście - mruknęłam do komórki. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale doszłam do wniosku, ze koniec z myśleniem o Isco. Koniec z nim i to na dobre.
    - I teraz nie wiem czy mam wracać do mieszkania czy iść do rodziców... Szkoda, że nie mogę się rozdwoić!
    - Proponuje zabukować bilet i przylecieć do mnie! Poszłybyśmy na zakupy i na imprezę.. Byłoby świetnie!
    - Pomysł niby dobry, ale przypominam ci, że ja też studiuję. - zaśmiała się do słuchawki.
    - Studia nie uciekną! Cris, nie daj się prosić! - zajęczałam.
    - Sama nie wiem... - westchnęła. - Niby cię tam jeszcze nie odwiedziłam... - czułam, że miękła.
    - Dobra, dobra. To pogadaj z Tylerem o wakacjach i daj mi znać. Do usłyszenia - zakończyłam rozmowę i skierowałam się w stronę łazienki.

***

Heeeeeeeeeeeeeeeej :)

Mam weekend wolny, co jest cudem, bo w hotelu jest nasza reprezentacja. Ale daję radę :)

Isco, nie wstydź się kamery :D


Coppernicana się cieszy, bo Thiago wrócił do treningów. My też się cieszymy, prawda? :))

6 komentarzy:

  1. prawda prawda :D
    Ahh, czyli co, koniec kontaktów z tymi boskimi Hiszpanami? ALE JA SIĘ NIE ZGADZAM!
    A moje zdanie jest tu kluczowe ^^
    Lola ma być z Isco, Thaigo z Cris i wszyscy szczęśliwi, joł :D
    Czekam na nowość ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam sie z Inszaaa :D
    Kontakt z piłkarzami ma być i kropka! Ale płakałam ze śmiechu z Rafy i tej akcji z imieniem psa ;dd Iniesta, Xavi, Villa ;d
    Uwielbiam was normalnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję,że jednak dziewczyny nie zapomną o piłkarzach xd Thiago jest taki cudowny i kocha Cristine :) Oni muszą być razem ! Lola i Isco to uparciuchy ! :) love;** Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny ; ))) Rafinha w nim miażdży xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaaaak ;) Hurra! Cieszę, się, że jest tyle wątków tych dwóch par. Tzn. Od dłuższego czasu oni nie są już razem, każde wróciło do swojego życia więc mogłybyscie pisać i pisać, ale nadal ich drogi się przeplatają, a to dla nas dobry znak!!! Nie mogę się doczekać nn! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Cris będzie się teraz zamartwiać tym, że ma omamy ;) Mam nadzieję, że dziewczynom jednak nie uda się zapomnieć i dadzą naszym piłkarzom szansę ;)

    OdpowiedzUsuń