piątek, 22 listopada 2013

Szesnasty: Jak mogłeś zamienić Messiego na to zapchlone coś?!

 CRISTINA

  Właśnie przekroczyliśmy próg naszego pokoju hotelowego. Odłożyliśmy walizki w kąt i oboje z szerokim uśmiechem, wyszliśmy na balkon. Oparłam się o barierkę i spojrzałam w dal na plażę. Poczułam dłonie mojego chłopaka na talii i po chwili jego brodę, którą oparł o moje ramię. 
   - Jest pięknie. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. 
   - Cieszę się, że jestem tu z tobą. - zaśmiałam się. 
   - Mamy dla siebie calutki tydzień, jak na razie. Później balujemy razem z Lolą i Noelem. - zaczął nami bujać, a ja przymknęłam powieki. Gdy Tyler podał pomysł byśmy pojechali razem na Ibizę, nie wiedziałam co myśleć. Czy wracając do tego miejsca wszystko stanie mi przed oczami, czy jednak może będzie dobrze, bo będę z nim? - Co będziemy dziś robić? - zapytał, przesuwając czubkiem nosa po mojej szyi. 
   - Może chodźmy się przejść? - zachichotałam. 
   - A już myślałem, że zaproponujesz byśmy zostali w hotelu. - zrobił smutną minkę, a ja się zaśmiałam i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. 
   - Sam mówiłeś, że będziemy sami cały tydzień. - puściłam do niego oczko i pociągnęłam w stronę wyjścia. 
 Najpierw przeszliśmy się brzegiem plaży, smażąc się promieniami słonecznymi. Później poszliśmy do miasta. Kupiliśmy lody i usiedliśmy przy fontannie, podbierając sobie nawzajem różne smaki deseru.
   - Tu był gdzieś taki fajny sklep z ubraniami... - zaczęłam się rozglądać. 
   - Kochanie, sklep z ubraniami? Chcesz mnie wykończyć na starcie? - otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie błagalnie. 
   - Oj od razu wykończyć... - zaśmiałam się. - Tobie też coś kupimy. - chwyciłam za jego dłoń i słodko się uśmiechnęłam. 
   - No dobra, ale nie siedźmy tam pół dnia! - pogroził mi palcem. Wstał i ruszyliśmy w stronę ciągu budynków. 
   - Cristina! - usłyszałam znajomy głos, gdy przeglądaliśmy z Tylerem wieszaki z ubraniami. Ledwo zdążyłam się odwrócić, a już byłam przez kogoś mocno ściskana. Dopiero po chwili zorientowałam się kto to był. 
   - Marc! - pisnęłam z szerokim uśmiechem na twarzy. - Jak miło cię widzieć! - dorzuciłam. - Poznaj, to mój chłopak Tyler, a to Marc. - podali sobie dłonie. - Jesteś sam czy przyjechałeś z kimś?
   - Miałbym przyjechać sam? Żartujesz?! - zaśmiał się. - Jesteśmy wszyscy, a nawet z nadwyżką. - wyszczerzył się wskazując za siebie. Zbliżała się do nas grupa chłopaków i dziewczyn. Pierwszą osobą jaką zauważyłam... Nie, to nie był Thiago... Jego zobaczyłam jako drugiego. Była to ciemnowłosa dziewczyna, przyklejona do ramienia Isco. Pocieszył się chłopak, ale nieodpowiednio! Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia,
   - Isco, jak mogłeś zamienić Messiego na to zapchlone coś?! - nie hamowałam się, a ona zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół. Przy niej nigdy tego nie robiłam, a sama zauważyłam, że ostatnimi czasy nie byłam taka jak jeszcze rok temu. Nie rozklejałam się z byle powodu i to co chciałam powiedzieć, mówiłam. Stałam się odważniejsza i pewniejsza siebie. Alarcona zamurowało, a dziewczyna spojrzała na mnie z mordem w oczach. 
   - Monica! - zawołał Tyler i zaczął się z nią witać, a ja przewróciłam oczami.
   - To wy się znacie? - zdziwił się Francisco. 
   - Tyler to mój kuzyn. - zapiszczała, a mi się w kieszeni nóż otwierał. 
   - Nie martw się, my też za nią nie przepadamy... - usłyszałam za sobą i odwróciłam się. Był to Alvaro. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go na powitanie. 
   - Gdybym mogła, wydrapała bym jej oczy. - szepnęłam mu do ucha, a on się zaśmiał. Dalej przywitałam się z Ignacio, Cristianem i Martinem. Później przedstawili mi Llorenę, dziewczynę Tello, Maitę, partnerkę Martina oraz uwaga, dziewczynę Marca - Violę. No dla mnie to był największy szok. Bartra ma dziewczynę! Ale nawet jak stali obok siebie to wyglądali ze sobą idealnie. Oboje ciągle się uśmiechali. Na samym końcu stali Thiago i Rafael, coś do siebie szeptali. Gdy na nich spojrzałam, oni spojrzeli na mnie. Pomimo wszystkiego, posłałam im lekki uśmiech. Obaj odpowiedzieli tym samym. 
   - Naprawdę, bardzo miłe spotkanko. - powiedziała Monica i znów przylgnęła do Isco, a Tyler stał obok i cieszył się jak małe dziecko, że zobaczył swoją kuzynkę. 
   - Ej, tylko Loli tu jeszcze brakuje! - zawołał Alvaro. 
   - Lola przyjedzie, ale za tydzień i z Noelem. - wypalił Tyler. 
   - Super. - powiedział Isco, ściskając usta i poruszając brwiami. 
   - I w końcu będziemy mogły poznać obie dziewczyny, o których w zeszłym roku się tyle osłuchałyśmy. - Maite zwróciła się do Lloreny. 
   - Masz rację. - odparła Lopez. - Ja to już po woli zaczynałam się robić zazdrosna. - puściła do mnie oczko. 
   - Monica, długo już jesteście razem? - spojrzałam na nią, z dalszą chęcią mordu. 
   - Od półtora miesiąca, a co? - odparła, wyszczerzając zęby. 
   - Nie, nic, nic... - mruknęłam. Powiedziałabym coś, ale... A z resztą, co mi tam?! - Cudownie razem wyglądacie, ale ja jednak preferuje widok Isco z blondynką u boku. - szeroko się uśmiechnęłam i sama ruszyłam w stronę wyjścia ze sklepu. Po chwili dogonił mnie mój chłopak, obejmując mnie ramieniem. 
   - Kiedy w końcu z Monicą przestaniecie sobie skakać do gardeł? - westchnął. - Ona jest moją jedyną kuzynką, a ty kobietą. Nawet fajnie, że spotyka się z Isco.
   - Tyler... Oj, nie lubię jej i tyle. - mruknęłam. 
   - Chcą żebyśmy dziś wieczorem z nimi poszli na imprezę. Zgadzasz się? 
   - Może... Jeżeli nie będę miała ciągle przed sobą twojej kochanej kuzyneczki, to może i dobrze będę się bawić... - westchnęłam. - Straciłam ochotę na zakupy. Chodźmy coś zjeść. - powiedziałam. Odwróciłam się tylko na chwilę i jak na złość zobaczyłam jedynie starszego Alcantarę. Za pierwszym razem jakby spłynęło to ze mnie jak woda wylana z wiaderka, ale teraz? Teraz coś zabolało. 

 LOLA

   Leżałam w łóżku razem z Noelem i oglądaliśmy ostatni odcinek naszego ulubionego serialu, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Nie chciało mi się wstać, ale kiedy brunet zakomunikował, że dzwoni Cristina to szybko przyłożyłam sobie telefon do ucha.
   - Cześć, Kochana - zaświergotałam radośnie i wtuliłam się w ramię swojego chłopaka. - Jak tam na Ibizie? Słoneczko świeci?
   - Świeci, grzeje i wszystko to co ma gwarantować. - powiedziała szybko, tonem jakby była czymś zdenerwowana. - Pamiętasz ukochaną kuzyneczkę Tylera? 
   - Tą, której nie cierpisz? Kojarzę - odpowiedziałam i posłałam Noelewi szeroki uśmiech.
   - Tak, ta. Jest tu i już działa mi na nerwy. Wydrapałabym jej oczy i ty pewnie też zaraz będziesz mieć na to wielką ochotę. 
   - Dlaczego? Zrobiła coś złego? - zapytałam, mając złe przeczucia. Głos Cristiny pokazywał, że jest zła i smutna, co mnie zmartwiło.  
   - Prócz tego, że przyczepiła się do naszych przyjaciół, a w szczególności do jednego, to nic. - warczała. 
   - Możesz mówić jaśniej? Pojechała razem z wami? - dopytywałam się.  
   - Jaśniej? Twój Isco sobie ją teraz pewnie puka. - była zła, zła i to cholernie. - Jest tu też Marc, Cristian i Martin ze swoimi dziewczynami, plus Ignacio i Alvaro. I wiesz kto jeszcze? - mówiła podniesionym tonem, jakby miała o coś pretensje. 
   - Poczekaj chwilkę - wyszeptałam i zakomunikowałam Noelowi, że idę do drugiego pokoju. Podniosłam swoją chudą pupę i skierowałam się do własnej garderoby. Usiadłam na puszystym dywanie i skuliłam nogi. - Jak to Isco ją teraz puka? - zapytałam, próbując się nie rozpłakać. Przez cały ten czas próbowałam o nim nie myśleć i nie czytać o nim w internecie. Sądziłam, że to zamknięty rozdział, ale pomyliłam się. - Jest tam też Thiago, prawda? Dlatego jesteś taka zła?  
   - Nie, skaczę ze szczęścia. Lola, obiecałyśmy sobie, że zapominamy o nich... Teraz go zobaczyłam i... A Isco jest z Monicą. - powiedziała łamiącym się głosem. 
   - Bo zapomniałyśmy - powiedziałam pewnie. Chciałam i musiałam jej pokazać, że musimy być silne. - Cris, nie łam się. Jesteś tam z Tylerem, swoją wielką miłością. A jeśli Isco kogoś ma, to powinnam mu życzyć powodzenia, prawda? - westchnęłam i poczułam na swoim policzku samotną łzę.  
   - Masz rację. Wiesz, dziś zdałam sobie sprawę, że brakowało mi tych kretynów. - zaśmiała się. - Marc ma śliczną dziewczynę! Udało mu się w końcu! - mówiła weselej. - I idziemy z Tylerem z nimi dziś na imprezę. Trzymaj kciuki żebym nie zabiła tej czarnej suki. 
   - Marc ma dziewczynę?! Naprawdę? - zaśmiałam się cicho i westchnęłam głośno. - Mi też ich brakuje. Myślisz, że będą chcieli się ze mną zobaczyć? - zapytałam i wstałam z dywanu. - I zostaw ją w spokoju. Ona uszczęśliwia Isco - dodałam poważnie.
   - Chyba tylko w łóżku. - prychnęła. - Pytali o ciebie, więc chcą żebyś tu była.
   - To boli, wiesz? Ja spałam tylko z Isco - jęknęłam i oparłam głowę o ścianę. - To miłe. Ja również chce się nimi zobaczyć - na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
   - Wybacz. - mruknęła. - Jak myślisz, w co mam się ubrać na tą imprezę? I najchętniej dopiekłabym tej całej Monice. 
   - Jak to w co?! W najlepszą sukienkę, jaką masz! - zapiszczałam i przypomniałam sobie nasze zakupy w Nowym Jorku, kiedy mnie odwiedziła. - Chyba zabrałaś te nowe sukienki, co?
   - Tak, wzięłam je. - zaśmiała się. - Zaraz coś sobie wybiorę. 
   - No i super! Ja już jestem spakowana - uśmiechnęłam się szeroko. - Szkoda, że mnie dziś z wami nie będzie, ale Noel musi zostać w Nowym Jorku i uporać się z rozwodem rodziców. Bardzo to przeżywa i powinnam go wspierać.      
   - Rozumiem. Pozdrów go. - powiedziała. - Lola, czekam na ciebie. Chłopcy też. - zaśmiała się. - Musisz poznać dziewczyny. Na pierwszy rzut oka wydają się fajne, no z wyjątkiem kuzynki Tylera!
   - Zadzwoń później i mi wszystko opowiedz, dobrze? Pozdrów chłopaków i powiedz, że bardzo się za nimi stęskniłam! Szczególnie za Bartrą - powiedziałam i wyszłam z garderoby. Noel siedział w kuchni z kubkiem kawy. - Cris pozdrawia - wyszeptałam mu do ucha i przytuliłam się do niego. Uśmiechnął się szeroko i dał znak, bym też ją pozdrawiała. - Noel również pozdrawia - powiedziałam do komórki.  
   - Jasne, podziękuj. Ja już będę kończyć. Idę sobie coś przygotować do przebrania. - mówiła. - Pa Lola. Do usłyszenia. 
Usiadłam obok Noela i posłałam mu lekki uśmiech. Było mi go bardzo szkoda, bo ostatnio przeszedł bardzo wiele. Jego rodzina właśnie się rozpadła, a on nie wie, co robić.
   - Kochanie, wszystko będzie dobrze. Masz mnie - chwyciłam go za dłoń.
   - Wiem. I to jest najważniejsze - odpowiedział i ucałował moją dłoń.

CRISTINA

 Wybrałam jedną z sukienek i przebrałam się. Wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy w kierunku klubu na plaży, gdzie się umówiliśmy. Po dziesięciominutowym spacerku byliśmy z Tylerem już na miejscu. Jak się okazało, tamci też już byli. Zajęli dwa ogromne narożniki. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy do przy tym, gdzie było miejsce. Na szczęście nie był to stolik, gdzie siedział Thiago ze swoim bratem, ale na nieszczęście była tam Monica! Przy tamtym stoliku siedzieli bracia Alcantara, Martin z Maite, Camacho i Cristian z Lloreną, a przy naszym Marc z Violą, Isco z czarną pajęczycą, Alvaro no i nasza dwójka. Faceci oczywiście wpadli w temat piłki nożnej, Mo łasiła się do Alarcona i ciągle przytakiwała to jemu, to Tylerowi. Ja natomiast znalazłam wspólny język z dziewczyną Bartry. Jacy oni są do siebie podobni! Oboje lubili rozmawiać, śmiać się i gadać od rzeczy. Violi to się rzadko zdarzało, ale Marc to już robi, nawet o tym nie wiedząc! 
   - Długo jeszcze będziecie gadać o tej piłce? - wtrąciła się Violetta w pewnym momencie. 
   - Skarbie, to nie zależy od nas. To tak samo przychodzi... - jęknął Marc i ucałował ją w sam czubek nosa.  
   - No, bo chciałabym zatańczyć! - jęknęła czerwonowłosa. 
   - Tańczyć? Ktoś tu chce tańczyć?! U mnie też przynudzają, więc zapraszam. - tuż przy naszym stoliku, jak na zawołanie pojawił się Rafael i wyciągnął Violę. Ta tylko pokazała język swojemu chłopakowi i poszła za Alcantarą. 
   - Tyler... - powiedziałam. Mógłby się domyślić! Ten tylko skorzystał z okazji i przysunął się do Bartry, ciągle trajkocząc coś o jakimś ważnym meczu dla Barcelony. A to niby kobiety to wielkie plotkary! Ja mu o tym jeszcze przypomnę, naprawdę! 
   - Trudno kochanieńka, będziesz się nudzić. - szepnęła jadowicie Monica, siedząca teraz obok mnie. Nie dość, że to mnie wkurza samą obecnością, to śmie się jeszcze odzywać. 
   - Na to wygląda. - warknęłam. 
   - Udało mi się, wdrożyć w świat sławy, a ty tkwisz przy moim kuzynie. Jestem lepsza. - śmiała się, patrząc mi prosto w oczy! Miałam ochotę chwycić za jej kudły i je wyszarpać. Co ona sobie wyobraża?! 
   - A bądź sobie nawet i z księciem Williamem. Ja przynajmniej mam szczerych przyjaciół. - spojrzałam na nią z uśmiechem. 
   - Poszłabym zatańczyć. - powiedziała głośno i spojrzała na mnie. Nikt jakby nie usłyszał. Chłopcy rozmawiali dalej. Chciała tym coś udowodnić? Zaśmiałam się w duchu. 
   - Nudzi mi się. - jęknęłam. 
   - To chodź, zatańczymy! - zerwał się Alvaro i pociągnął mnie na parkiet. Kątem oka śledziłam Monicę. Siedziała naburmuszona. - Ma minę jakby wdepnęła w psie gówno. - zaśmiał się. 
   - Czyli widzę, że kochacie ją tak samo jak ja. - odparłam, gdy ten obracał mnie wokół mojej osi. 
   - Proszę... Lata za Isco jakby jej góry i niebo obiecał. Znalazł taką cizię i ma. Szkoda mi tylko Loli, gdy tu przyjedzie i zobaczy z czym on się teraz zadaje. - mówił. 
   - Racja. Rozmawiałam już z nią o tym. 
   - I? 
   - Powiedziała sobie, że chce o nim zapomnieć. 
   - A ty i Thiago? - zapytał cicho po chwili. Spuściłam wzrok. 
   - A co ma być? Nic. 
   - Dobra, nie wnikam. - puścił do mnie oczko. Po skończonej piosence, podziękował za taniec i wrócił do stolika. Ja z tego zrezygnowałam. Klub był na takim jakby podwyższeniu nad brzegiem plaży. Usiadłam na skraju drewnianych schodów. Było tu pusto i ciszej, więc mogłam przynajmniej usłyszeć swoje myśli. Vazquez zapytał o Alcantarę. Nie wiem czy wie o tym co się wydarzyło w zeszłym roku, ostatniej nocy, ale... Czy to było widać, że Thiago mi się podobał? Wpatrywałam się w ciemne niebo i księżyc, który odbijał się w tafli wody. 
   - Można? - usłyszałam i spojrzałam do góry. Obok mnie stał właśnie Thiago. 
   - Tak. - powiedziałam niepewnie. Usiadł obok i również utkwił wzrok na horyzoncie. 
   - Jak się masz? - zapytał.
   - Dobrze. A ty? - odparłam cicho. Przyznaję, czułam się niezręcznie.  
   - Wszystko okej. Jakoś leci - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Ładna z was para - dodał po chwili milczenia.
   - Dzięki. - szepnęłam, bo co mu miałam odpowiedzieć? Mój wzrok dziwnie przeniósł się na jego nadgarstek prawej ręki. Nosił moją bransoletkę. Co to mogło oznaczać? Znalazł ją i szkoda mu było wyrzucać? Mógł dać siostrze albo mamie, a on ją tak po prostu nosił. Zorientował się, że ją zauważyłam. Również na nią zerknął.  
   - Mam nadzieje, że nie jesteś zła, że ją zatrzymałem - odezwał się. 
   - Skądże, nie! Zgubiłam ją i okazała się twoim znaleziskiem. - odwróciłam wzrok, byle nie spojrzeć na jego twarz i w oczy.   
   - Cieszę się - powiedział i delikatnie chwycił mnie za brodę i pokierował nią tak, bym spojrzała na niego. - Wiele o tym wszystkim myślałem. Możemy o tym porozmawiać? - zapytał.
    - Ciągle rozmawiamy. - powiedziałam i znów uciekłam swoim wzrokiem. Bałam się mu spojrzeć w oczy. Jeszcze chyba nigdy się tak niczego nie bałam!
   - Ale nie o tym, co się wtedy stało. Uciekłaś i zostawiłaś mnie tam samego. Bez żadnych wyjaśnień.. - wyczułam w jego głosie smutek i trochę złości. I wcale mu się nie dziwiłam.  
   - Jeżeli o to chodzi, to nie żałuję. Też wtedy tego chciałam, ale rano miałam mętlik w głowie i zdecydowałam się jak najszybciej wrócić do domu. - powiedziałam i poczułam, że pojedyncza łza spływa mi po policzku. - Ja miałam swoje życie, poukładane i spokojne, ale... - spuściłam głowę. 
   - Ale postanowiłaś się od tego wyrwać i pobawić mną?  
   - Nie! - odparłam automatycznie. Mógł tak pomyśleć. - Żyłam sobie spokojnie w Maladze z chłopakiem, ale na wakacjach poznałam ciebie i... - przymknęłam powieki. - Proszę, nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej. - schowałam twarz w dłoniach. 
   - Myślisz, że dla mnie to wszystko jest łatwe? - zapytał z wyrzutem. - Jestem w tobie zakochany! I uwierz, nie jest mi łatwo patrzeć na ciebie i twój perfekcyjny związek!
   - A mi jest łatwo? - zapytałam z wyrzutem. - Wtedy w Maladze, wszystko stanęło mi przed oczami. Cholera, nawet w uśmiechu twojego brata, widziałam twój uśmiech!    
   - Więc dlaczego nie zostawisz Tylera i nie spróbujesz ze mną? Co cię powstrzymuje?
   - Z Tylerem mi się układa. Nie potrafiłabym z nim zerwać. - spojrzałam na niego. Był smutny, a ja miałam ochotę się do niego przytulić. Gdyby nie to, że jest tam Tyler, pewnie bym to zrobiła. 
   - To chyba wszystko, co chciałem wiedzieć - mruknął smutno. - Nie martw się, nie powiem nic twojemu chłopakowi. Chce, byś była szczęśliwa - uśmiechnął się i odszedł.
  W tym momencie miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Znów. Kocham go. I właśnie teraz sobie to uświadomiłam, tak naprawdę. Chciał wszystko tylko wyjaśnić i nic nie kombinować, bym była szczęśliwa z innym. Kocha mnie. Powiedział to. Ale czy ja teraz będę w pełni szczęśliwa z Tylerem? Wyjęłam z kopertówki paczkę chusteczek higienicznych, by wytrzeć łzy. Przez przypadek wytrąciłam swój telefon. Na wyświetlaczu widniało powiadomienie o wiadomości od Loli. Pytała jak tam impreza i czy Monica nadal żyje. Nie bawiłam się w odpisywanie. Od razu wykręciłam jej numer. Odebrała zaraz po pierwszym sygnale.
   - Lola ratuj. - powiedziałam przez łzy.
   - Co się dzieje? Dlaczego płaczesz?!
   - Ja nie potrafię się oszukiwać. Ja go kocham. 
   - Cristina.. - westchnęła. - Rozmawiałaś z nim?  
   - Przed chwilą. - kiwnęłam głową. - On... Ja... - jąkałam się. - Powiedział, że mnie kocha, ale nic nie zrobi, bo chce mojego szczęścia. 
   - Ja też pragnę twojego szczęścia, dlatego przylecę jak najszybciej i ogarnę cię! Kochasz Tylera i to się liczy - w jej głosie było słychać niepewność. Chyba sama siebie przekonywała co do racji jej słów.
   - Kocham, ale... Ja już sama nie wiem. Czuję się gorzej niż wtedy po nocy spędzonej z Thiago. Jakbym dostała kamieniem w głowę.   
   - Może powinnyśmy wybrać inne miejsce na wakacje? Nie jestem pewna, czy jestem gotowa na spotkanie z Isco.
   - Zacznijmy od tego, że to Tyler z Noelem uparli się na Ibizę, więc to im podziękuj! A z resztą skąd miałam wiedzieć, że oni znów tu będą? Że znów Thiago zrobi mi z mózgu paćkę i zaraz nie będę nawet wiedzieć jak się nazywam! 
   - Cris, uspokój się. Miałyśmy o nich zapomnieć, pamiętasz? - zapytała. - Za godzinę będę miała samolot.    
   - Przylecisz, naprawdę?! A co z Noelem? - otworzyłam szeroko oczy. 
   - Doleci do nas. On jest dużym chłopcem i sobie poradzi, a ty zagubioną dziewczynką, która mnie potrzebuje - powiedziała poważnie.   
   - Dziękuję ci. - szepnęłam. - Muszę się ogarnąć i wracać, bo będą się niepokoić.  
   - Trzymaj się. Niedługo będę - mruknęła i rozłączyła się. 
 Wstałam i wyrzuciłam do kosza zużyta chusteczkę. Zrobiłam kilka kroków, ale po chwili zostałam odciągnięta przez kogoś do baru. 
   - Jeszcze tam nie wrócisz, chyba, że chcesz żeby zaczęły się pytania dlaczego płakałaś? - paplał młody Brazylijczyk, Rafa. Zamówił dwie setki. - Płacząca dziewczyna i to jeszcze przez mojego brata... To zawsze przeze mnie dziewczyny płakały. - powiedział i podał mi kieliszek. Wypiłam alkohol jednym przechyleniem kieliszka. Skrzywiłam się. 
   - Bywa. - mruknęłam. 
   - Zapewne zachwalał bym teraz swojego brata, ale nie chcę żebyś mi się tu jeszcze bardziej rozpłakała, więc zapraszam do tańca. - wyciągnął dłoń. Rafa był szalony i zabawny, to było pewne. Porwał mnie w tłum tańczących. Do stolika wróciłam dopiero po dziesięciu minutach, bo po drodze odbili mnie jeszcze Cristian i Marc, ale na końcu i tak jeszcze zatańczyłam z Alcantarą. Stwierdził, że już nic po mnie nie widać, więc  możemy spokojnie wracać. Tak, zdecydowanie był szalony. Przy stoliku, nie żebym się rozglądała, ale ani przy jednym, ani przy drugim nie było Thiago. Ulotnił się. Może nawet i lepiej? 

***
Powrót na Ibizę! Jaramy się ♥ 
I mamy tu teraz większą liczbę bohaterów :D I tak, jest już Viola - Nataleczka, if you know what I mean? 
Oraz pajęczyca, modliszka, czarna suka i tak dalej - Monica :D 
Powiem tak, będzie się działo!

No i jeszcze... Pep, masz jutro wystawić do gry tego zmarzlaka, rozumiemy się? 

6 komentarzy:

  1. No to bedzie harcore. Niech sie Cris nie cacka i wraca do Thiago, hellol?!
    Czekam na nn ;*
    Inszaaaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. zabawa zaczyna się od początku :)
    czekam na więcej :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa ! Oni muszą być razem ! ;) Understand ? :p Thiago powiedział, że ją kocha! Jak słodko;**
    PS. Ciesze się, że też lubisz The Originals i tak jak ty uważam że Alcantara musi jutro zagrać:)
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja ryba wraca do grania. <3 Jak się cieszę, zresztą co ja pierdziele! Skaczę z radości po sam sufit! Kurde, ze tak teraz napiszę pieprzona Monica jest z Isco dla sławy! No, ręce opadają! Hmmm.. Thiago, wisienka na torcie, szkoda tylko,że nieszczęśliwy jest z powodu Cristiny! Oczywiście Rafa wkracza do akcji i to mi się podoba! Czekam na nn! - Cule96

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale sie dzieje <3 Znowu Ibiza i znowu chłopaki, a to dopiero początek ;d
    Thiago i Cris mają być razem, a Lola z Isco! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O proszę, powrót na Ibizę :) Mam nadzieję, że tam nasze bohaterki zdecydują się dać szansę piłkarzom.

    OdpowiedzUsuń