piątek, 10 stycznia 2014

Dwudziesty trzeci: Gdzie zgubiłaś Tylera?

LOLA

  Prawie cały następny dzień po ślubie spędziłam z Isco w łóżku, ciesząc się sobą i naszym szczęściem. Cristina i reszta dziewczyn wyciągnęły mnie tylko na zakupy, by wypytać o szczegóły nocy poślubnej, ale nie byłam skora do opowiadań. Chciałam zachować tą wspaniałą noc tylko dla nas.
  Jednak kolejnego dnia nie mogliśmy spędzić w hotelowym pokoju, dlatego udaliśmy się z resztą na plażę. Miałam na sobie jednoczęściowy strój, klubową koszulkę swojego męża, sandałki oraz kapelusz. Isco rozłożył nasz koc obok Marca oraz Violi i zaczęliśmy się opalać.
   - A gdzie jest reszta? - zapytałam, rozglądając się po plaży. Brakowało Thiago, Cristiny oraz Martina i Maite.
   - Montoya czeka na swoją damę w pokoju - odpowiedział mi Ignacio, który niedaleko nas budował zamek z Alvaro i Tello.
   - A tamta dwójka? - pytałam dalej.
   - Tam - Bartra wskazał palcem na dalszą część plaży. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam radosną przyjaciółkę, która trzymała Thiago za rękę. Nie mogłam w to uwierzyć! 
   - Gdzie zgubiłaś Tylera? - wyszczerzył się Cristian.
   - Od dawna w Maladze. - odparła i usiadła niedaleko mnie, a obok niej Thiago, który ciągle trzymał jej dłoń.  
   - Jak to od dawna? - zapytałam, przytulając się do Isco. - Dlaczego ja nic o tym nie wiem? - spojrzałam na Cris.
   - No, to znaczy od wczorajszego wieczora. - uśmiechnęła się i oparła o Thiago. 
   - I tak powinnam wiedzieć! - oburzyłam się.
   - Lola, przecież musieli się nacieszyć sobą - mruknął Isco, który wstał i podszedł do chłopaków, by pomóc im z tym zamkiem.    
   - Wy tu sobie pogadajcie. - uśmiechnął się Thiago, wstając, gdy zauważył, że podchodzą do nas Viola i Llorena. - Ja idę do chłopaków. - wstał i odszedł do nich.
   - Gdzie zgubiłyście Maite i Martina? - zapytała Cris. 
   - Są w pokoju - odpowiedziałam im i ciągle spoglądałam w stronę męża. Nadal nie mogłam uwierzyć, że jest tylko mój! - No, opowiadaj - zwróciłam się do przyjaciółki. 
  - Tyler mi się wczoraj oświadczył. - powiedziała i spojrzała po nas. 
   - Posrało go czy co? - zapytałam.
   - Ale odrzuciłaś je, prawda? - zwróciła się do niej Viola.
   - Gdybym przyjęła, siedziałabym tu teraz z Tylerem, a nie z Thiago. - uśmiechnęła się. - Powiedziałam mu, że nie mogę za niego wyjść, bo kocham innego faceta. - wytłumaczyła.
   - A on co? - pytała Llorena.
   - Przyjął to na klatę, jak to mówią. - westchnęła.  
   - Czyli okazał się dojrzałym facetem? - zapytałam ze śmiechem, patrząc jak nasi wybrankowie rzucają się piaskiem.
   - Jak widać. - uśmiechnęła się. - Cieszę się, że udało mi się w końcu do tego przyznać.  
   - A ja się cieszę, że w końcu jesteś szczęśliwa - mruknęłam i mocno ją przytuliłam.
   - Właśnie! - zawtórowała mi Llorena.
   - Jesteśmy! - usłyszeliśmy radosny głos Maite, która usiadła obok mnie. Martin od razu podszedł do naszych 'dzieciaków'.
   - Coście tacy spóźnieni? - zaśmiałam się.
   - Nie mogliśmy się wygramolić z łóżka. - powiedziała.
   - A, rozumiemy. - zaśmiała się Cristina.  
   - Ja to doskonale rozumiem - wyszczerzyłam się. 
   - Ty tak! - Cris szturchnęła mnie ramieniem. Wtedy chłopcy do nas wrócili.
   - Już się stęskniliście? - wyszczerzyła się Viola.
   - Ej, jakiś dzieciak zepsuł nam zamek. - zawołał Marc i usiadł smutny przy czerwonowłosej. Isco zajął miejsce obok mnie, a Thiago za Cris i się przysunął, a ona oparła się o jego tors.  
   - To zbudujcie nowy? - zaproponowałam i pocałowałam Alarcona w policzek. - Ale bez mojego faceta. Teraz jest tylko mój.
   - Już go trzymasz pod pantoflem? - zaśmiał się Thiago.
   - Ty też niedługo tak będziesz miał - mruknął Isco i wskazał na moją przyjaciółkę.
   - Wcale nie. - zaśmiała się dziewczyna i odwróciła głowę. Thiago skorzystał na sytuacji i wpił się w jej usta, namiętnie całując.
   - Mam to! - zawołał Rafa. - Zaraz cały Instagram dowie się, że mój braciszek nie jest już do wzięcia! Jego zwariowane fanki załamią się, kiedy zobaczą filmik jak się całujecie! - śmiał się wpatrując się w swój telefon. - Okay, oboje oznaczeni. - wyszczerzył się.  
   - Nie rób tego jego fanką! - zaśmiał się Isco.
   - Właśnie. Będą bardziej niż załamane - dodał Marc. - Moje fanki do teraz nie mogą się pozbierać.
   - Przecież ty ich nie masz - pokazał mu język Vazquez. 
   - To było wredne! - zaśmiała się Maite. - Jak to nie ma fanek?! Ma! - wstała i pocałowała Marca w policzek.
   - Właśnie! Ma i to takie najwierniejsze. - zaśmiałam się i zrobiłyśmy to samo z Violą, Lloreną i Cristiną.
   - Ha! No widzisz! Pięć, ale za to jakich! - Marc poruszył brwiami.  
   - Mnie wystarczy jedna - usłyszałam głos swojego męża i poczułam jak mnie przyciąga do siebie. Pogłaskał mnie czule po policzku i po chwili pocałował namiętnie.
   - Jesteście okropni. Zaczynam tęsknić za kotem! - jęknął Alvaro.
   - Trzeba ci znaleźć dziewczynę, Vazquez! - zaśmiał się Thiago.
   - Tak właśnie! - dorzucił Martin.
   - Ej, ten filmik robi furorę! W przeciągu kilku minut mam już ponad pięćset polubień! - wrzasnął Rafael i spojrzał na mnie i Isco. - Wy też musicie się pochwalić swoim małżeństwem. - wyszczerzył się i poruszył brwiami.  
   - Nie mamy zamiaru się niczym chwalić, prawda? - zapytałam Isco, który uśmiechał się szeroko.
   - Prawda - pokiwał głową i spojrzał na młodszego Alcantarę. - Żadnych zdjęć! I filmików też nie - pogroził mu palcem.
   - Ej no! Fanki Isco powinny wiedzieć, że już nie mają szans! - jęknął Marc.  
   - Nie chce im łamać serca - wyszczerzyłam się i złapałam go za dłoń. - Ale możesz zrobić zdjęcie obrączek. Nic więcej!
   - O, dobry pomysł! - poparł mnie mój mąż.
   - Co to za zdjęcie bez twarzy?! - oburzył się Raf. - Isco, pochwal się piękną żoną!
   - Jeszcze będę miał wiele okazji do tego. - uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta. Sam wyjął telefon i zrobił zdjęcie naszych dłoni z obrączkami. - Poszło. - zaśmiał się.
   - Czyli te wakacje uważamy za udane? - zapytał Ignacio. 
   - Jeśli o mnie chodzi to są one najpiękniejsze - odparłam z uśmiechem. 
   - Moje trochę z przygodami, ale też tak uważam. - Cris wtuliła się w Thiago. 
   - Isco, a kiedy macie zamiar powiedzieć swoim rodzicom, że wzięliście ślub? - zapytał nas Tello. Spojrzałam na niego przerażona i nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać reakcji moich rodziców.
   - Lepiej będzie, jeśli zabiorę resztę swoich rzeczy z mieszkania Noela, a później porozmawiam z rodzicami - jęknęłam tylko.
   - Tylko bądź delikatna. Znam twoją mamę i zaczynam się o nią martwić. - zaśmiała się Cris.  
   - Czuje, że nie będą zadowoleni - westchnęłam i wtuliłam się w ramiona Isco.
   - Moi jakoś to przeżyją. Będą się cieszyć, że jestem szczęśliwy - powiedział zadowolony.
   - A jak będzie u was? - zapytała Viola, patrząc na Alcantarę i moją przyjaciółkę.
   - Thaisa właśnie napisała mi SMS-a w związku z tym filmikiem, więc nasi rodzice już wiedzą. - wyszczerzył się Raf.
   - No to mamy już ich z głowy. - uśmiechnął się Thiago.
   - A twoi, Cris? - zapytał Tello.
   - Ona ma fajnych rodziców, więc będą się cieszyć. - puściłam jej oczko.
   - Plus to, że mama o wszystkim od początku wiedziała. - lekko się uśmiechnęła.
   - Czyli tylko Lola i Isco będą mieli problemy - wyszczerzył się Bartra. - Jeśli chcecie to udostępnię wam filmik z jachtu, aby im pokazać, że znacie się już od roku.
   - To nie jest najlepszy pomysł - zachichotałam cicho. - Na razie nie musimy się tym martwić, bo polecieli na wakacje do Malagi.
   - Czyli czytaj, siedzą u moich rodziców, piją kawkę i plotkują o cudowności i przyszłości swoich córek. - zaśmiała się Cristina.  
   - Zapewne planują nam śluby z Noelem i Tylerem. Zawsze marzyłyśmy o podwójnym, prawda?
   - O, tak! - zaśmiała się. - No to teraz się trochę przeliczą. - zachichotała. 
   - Ja myślę, że mnie polubią - wyszczerzył się Isco i pocałował mnie w nagie ramię. - Jeśli chcesz, to najpierw powiemy twoim rodzicom, a później moim. Mieszkają 15 kilometrów od Malagi.
   - Najpierw wolę zabrać swoje rzeczy od Noela - uśmiechnęłam się lekko.
   - Czyli lecicie prosto do USA? - zapytał Igancio.  
   - Ja muszę załatwić kilka spraw w Madrycie, więc Lola poleci sama - odpowiedział mu Isco.
   - Puszczasz ją samą do byłego chłopaka?! - wrzasnął Bartra. Spojrzałam na Francisco, który uśmiechnął się tylko i westchnął. 
   - A mam wyjście? Ufam jej, a poza tym... - złapał za moją dłoń i uniósł do góry. - To ją zobowiązuje. - wskazał na obrączkę.   
   - Zabiorę tylko swoje rzeczy i przylecę do Madrytu, by poszukać nam jakieś gniazdko - uśmiechnęłam się szeroko. - A w ogóle Noel to zamknięty rozdział.
   - Ja też muszę zabrać swoje rzeczy od Tylera. - mruknęła Cristina.
   - No właśnie, a wy co planujecie? - zainteresował się Cristian.
   - Zabieram ją do Barcelony. - uśmiechnął się Thiago i pocałował dziewczynę w policzek.  
   - A ja sądziłem, że masz zamiar się gdzieś przenieść - zauważył Isco. - Może czas na jakiś transfer?
   - Może taki jak ty? Do Realu? - prychnął Bartra.
   - Gram tam już od roku i naprawdę mi się podoba, więc dajcie już spokój. 
   - Na razie są wakacje, więc jestem w Barcelonie. - odpowiedział Alcantara.
   - Jeżeli będzie trzeba to pojadę za nim nawet i na koniec świata. - zaśmiała się Cris.  
   - O! I Cristina bardzo mądrze mówi. Kobieta powinna być przy swoim mężczyźnie - usłyszałam głos swojego męża.
   - I akceptować każdą jego decyzję. - dorzucił Martin i pocałował Maite w policzek.  
   - Koniec tego dobrego - powiedziałam i wstałam z koca. - Idziesz, kochanie? - złapałam go za dłoń i skierowaliśmy się do morza. Reszta poszła w nasze ślady.

CRIS

  Minął tydzień odkąd jestem w pełni szczęśliwą osobą, bo jestem z facetem, którego bardzo kocham. Wysiedliśmy we trójkę z samolotu na lotnisku w Maladze, ja, Thiago i Ignacio. Na Camacho czekał kolega, który miał go odebrać i przy okazji podwieźć mnie i Thiago oraz nasze bagaże do domu moich rodziców. Wczoraj wieczorem rozmawiałam z mamą i uprzedziłam ją, że przyjadę z nowym facetem. Wiedziała, bo podobno spotkała Tylera i dziwiła się, że jest już w domu, beze mnie. 
 Samochód zatrzymał się pod domem. Podziękowaliśmy kierowcy, pożegnaliśmy się z piłkarzem i ruszyliśmy w stronę mojego rodzinnego domu. U mnie tradycja to tradycja, więc po prostu nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi, nie pukając. 
   - Jesteśmy! - zawołałam, odkładając torbę w kąt holu. Z salonu wyleciała moja mama i zaczęła mnie przytulać. 
   - Skarbie, jak miło cię widzieć! - zawołała i po chwili spojrzała na Brazylijczyka. - Młody, przystojny, wysportowany... To musi być Thiago! - zaśmiała się. 
   - Tak mamo, to jest właśnie Thiago. - uśmiechnęłam się. 
   - Velma Malave, miło mi. - wyciągnęła dłoń w jego kierunku. 
   - Thiago Alcantara. - chciał ją uścisnąć, ale ta go przytuliła na powitanie. Chłopak był zaskoczony, a ja zaczęłam się śmiać. 
   - No dobra, to chodźmy do salonu, bo akurat mamy gości. - mama wskazała na pomieszczenie, skąd wcześniej wyszła. Skierowaliśmy się za nią. W środku od razu podbiegłam do taty i go przytuliłam. Gośćmi okazali się rodzice Loli, tak więc nadal odpoczywali w Maladze. Przedstawiłam Vincente - mojemu tacie i państwu Rosales mojego Thiago i usiedliśmy z nimi przy stole, a mama przyniosła dwa dodatkowe talerzyki na jej popisową szarlotkę. 
   - My ciągle myśleliśmy, że jesteś z tym Tylerem. - odezwała się Gracia, mama Loli. 
   - Ponieważ do niedawna byłam, ale... - zacięłam się. 
   - Los przynosi wiele niespodzianek. - dokończyła moja mama, uśmiechając się do mnie i Thiago. 
   - A państwo już może rozmawiali z Lolą? - zapytałam. 
   - Nie, a czemu? - odparł Emilio Rosales. 
   - Tak pytam. - uśmiechnęłam się. Czyli rozumiem, że jeszcze nie wiedzą o swoim zięciu? Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam pisać pod stołem wiadomość do Loli, czy wrócili już z Nowego Jorku. 
   - Ale Lola też już wróciła z Ibizy, tak? - zapytała jej mama. 
   - Tak, naturalnie. I zaraz tu będzie. - uśmiechnęłam się, czytając zwrotnego SMS-a. 
   - Jak to? Jest w Maladze? - zdziwił się Emilio i właśnie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Pierwsza zerwała się moja mama, a ja pobiegłam za nią. Otworzyła drzwi, a w progu stanęła blondynka, trzymająca dłoń swojego męża. 
   - Lola, jak miło cię widzieć. - uśmiechnęła się moja mama. 
   - Panią też dobrze widzieć - przywitała się z nią i weszła do środka. - Są tu może moi rodzice? - zapytała.
   - Tak - odpowiedziała im i zaprowadziła ich do salonu.
   - Jak emocje przed spotkaniem z teściami? - szepnęłam do Isco, gdy szłam za nimi do salonu.  
   - Jestem przerażony - odparł zupełnie poważnie. 
   - Dasz radę. - zaśmiałam się i poklepałam go po plechach. Weszliśmy do pomieszczenia, a rodzice Loli, na widok Isco lekko się zdziwili.
   - Witaj Lola. - odpowiedziała Gracia, gdy blondynka całowała policzek rodzicielki, a tamta ciągle patrzyła się na młodego chłopaka. 
   - Moja malutka córeczka - powiedział ojciec blondynki i mocno ją przytulił. Lola od zawsze była jedyną i ukochaną córeczką Emilio.
   - Gdzie Noel? - zapytała jej mama.
   - Mamo - warknęła Lola i spojrzała na mnie. Zapewne chciała, bym dodała jej odwagi.
   - Co mamo? Pytam ci się, gdzie jest twój chłopak - powiedziała twardo Gracia.
   - Mamo, ja nie mam chłopka. - pokręciła głową. - Mam... - zaczęła niepewnie. - Męża. I to właśnie on, Isco. - powiedziała i zamknęła oczy, czekając na reakcję rodziców. Isco wtedy chwycił jej dłoń, by dodać jej otuchy. 
   - To jakiś żart, prawda? Trenujesz do nowej roli? - na twarzy jej mamy pojawił sie nerwowy uśmiech. - Bo jeśli to jest prawda, to obiecuje ci, że już jutro będziesz po rozwodzie!
   - Gracia, przestań. To nasza córka - Emilio próbował ratować sytuację. Lola przytuliła się do Isco, który wyglądał na naprawdę przestraszonego.
   - Nie obchodzi mnie to! Kim w ogóle jest ten chłopak?! - spojrzała na Alarcona z pogardą.
   - Nazywam się Francisco Alarcon i jestem piłkarzem - odezwał się w końcu.   
   - Pani Gracio, Lola jest z nim szczęśliwa. - powiedziałam cicho, siadając obok Thiago i łapiąc go za dłoń.
   - Piłkarz to nie jest odpowiedni zawód dla mężczyzny, mającego rodzinę. - zmroziła go wzrokiem. - Poza tym moja córka jest jeszcze bardzo młoda! 
   - Ale ja jestem z nim szczęśliwa - powiedziała Lola. - I nie będziesz kierować moim życiem!
   - Uważaj na słowa - warknęła. - Jeszcze dzisiaj skontaktujemy się z prawnikiem.
   - Pani nie słyszała? Lola jest ze mną szczęśliwa - warknął Isco. - Nie rozdzieli nas pani. Nigdy.
   - Gracio, nie powinnaś tak reagować. - wtrąciła moja mama. - Przedtem sama mówiłaś, że pragniesz szczęścia dla Loli. - mówiła spokojnie. - Piłkarz czy nie piłkarz... Ważne, że go kocha i chce z nim być, prawda? Moja Cristina też ma teraz piłkarza, a my nie mamy nic przeciw temu, bo wierzymy, że to dobry chłopak. - dodała i uśmiechnęła się w naszą stronę.  
   - Nie mogę w to uwierzyć, że rzuciłaś Noela dla jakiegoś piłkarzyka! - wydarła się. - A ten ślub? Chyba ci się w głowie poprzewracało, bo nie tak cię wychowaliśmy! Nie jesteś już naszą córką.
   - Mamo, proszę, nie mów tak - wyszeptała Lola i zaczęła płakać. - Zawsze będą waszą córką.
   - Będziesz, kiedy skończysz zachowywać się jak dziecko - powiedziała i spojrzała na swojego męża. - Emilio, idziemy stąd. 
   - Nie, ja nigdzie nie idę. - powiedział mężczyzna, a ja myślałam, że się przesłyszałam. Ojciec Loli chyba po raz pierwszy sprzeciwił się swojej żonie. Wstał, podszedł do córki i ją przytulił.  
   - Velma, masz jakieś proszki? Od tego wszystkiego źle się poczułam - westchnęła Gracia i zakryła twarz w dłoniach.
   - Wszystko okej, mamo? - zapytała ją blondynka.
   - Nie, nie jest okej! - znów podniosła głos. - Nawet mój własny mąż jest przeciwko mnie! 
   - Tylko dlatego, że próbujesz zniszczyć szczęście naszej jedynej córki. Ona kocha tego chłopaka - spojrzał na Isco. - Nie pozwoliłaś im nawet nic wytłumaczyć, tylko od razu wielkie pretensje.  
   - Ale ile oni się znają? Tydzień, dwa? I już ślub? - krzyczała. - Cristina też tyle potrzebowała żeby wymienić sobie chłopaka? - teraz to i mnie wmurowało. Przepraszam bardzo, za kogo ona nas ma?  
   - Gdybyś nie krzyczała, to powiedziałabym ci, że znam Isco od roku, ale ty jak zwykle nikogo nie słuchasz! - Lola również zaczęła krzyczeć.
   - Spokojnie, kochanie - Alarcon próbował ją uspokoić.
   - I nie naskakuj na moją przyjaciółkę, bo nic o niej nie wiesz!
   - Obie pojechałyście na Ibizę ze swoimi chłopakami, a wracacie z kimś innym. To normalne nie jest. - prychnęła.
   - Gracia posłuchaj, dziewczyny są już dorosłe. Mają po dwadzieścia jeden lat i chyba już same mogą decydować o swoim życiu. - w końcu głos zabrał mój tato. - Oboje z Velmą całkowicie akceptujemy decyzję Cristiny, czy jest z Tylerem czy też z Thiago. Też powinnaś uszanować decyzję Loli.  
   - Nigdy nie zaakceptuje tego piłkarza - warknęła i szybko opuściła dom moich rodziców.
   - Super - blondynka zaczęła płakać. - Wiedziałam, że będzie źle, ale nie sądziłam, że aż tak. 
   - Przepraszam skarbie, no ale muszę... - mruknął jej ojciec, całując ją w czubek głowy.
   - Jasne, idź za nią. - Lola lekko się uśmiechnęła i ścisnęła dłoń Emilio.
   - Wiedz, że dla mnie jesteś najważniejsza córeczko. - uśmiechnął się do niej i do Francisco, a po chwili wybiegł za swoją żoną.
   - Może uda mu się coś wskórać? - zapytałam z nadzieją.
   - Mama nie zmieni zdania - pokręciła głową i spojrzała na moich rodziców. - Przepraszam za to przedstawienie. My już sobie pójdziemy.
   - Nie, nic się nie stało. - moja mama wstała i położyła na jej ramieniu swoją rękę. - Usiądźcie, porozmawiamy, opowiecie jak było na Ibizie. - uśmiechnęła się do nich i do nas.  
   - Nie chcemy przeszkadzać. Na pewno państwo chcą spędzić trochę czasu z córką i przyszłym zięciem - odezwał się Francisco.
   - Lola zawsze była dla nas jak taka druga córka, więc nie ma problemu. - uśmiechnął się mój tata.
   - Zostańcie. - powiedziałam i wskazałam na wolne miejsca przy stole.  
   - Dziękujemy - powiedziała Lola i usiadła razem z swoim mężem.
   - No to opowiadajcie! - zarządziła moja mama. - Wasze zejścia, ślub, z kim tam byliście. - uśmiechała się.  
   - Ślub to najlepsza rzecz jaka mi się w życiu przytrafiła - odpowiedziała Lola, szeroko się uśmiechając. - Poleciałam na Ibizę z Noelem, ale okazało się, że mnie zdradził i..
   - I wtedy zdała sobie sprawę, że kocha tylko mnie - dokończył za nią Isco. 
   - Nie zapominajmy, że ja od początku nie lubiłam Noela! I co? I miałam rację! - zaśmiałam się. - Ja ci mówiłam już rok temu, że powinnaś być z Isco. 
   - A ja ci mówiłam, że powinnaś być z Thiago - pokazała mi język.
   - Lola dawała ci dobre rady. - zaśmiał się mój Brazylijczyk.
   - Ale potrzebowałam roku żeby je przetrawić. - odparłam. - Poza tym, teraz jestem bardzo szczęśliwa. - uśmiechnęłam się szeroko.  
   - Wszyscy są szczęśliwi i to jest najważniejsze - mruknęła blondynka i spojrzała na zegarek. - Wybaczcie, ale zaraz mamy spotkanie z rodzicami Isco. Nie chce się spóźnić.
   - Jasne. Trzymamy kciuki, ale mamy nadzieję, że twoi rodzice tak nie zareagują jak Gracia. - mój tato zwrócił się do Alarcona.  
   - Oni już wiedzą, że mam żonę, tylko jeszcze jej nie poznali. Ale jestem pewien, że pokochają ją tak bardzo jak ja - odpowiedział mu.
   - Dziękujemy za gościnę, ale na nas już czas. - odezwała się Lola i wszyscy wstaliśmy od stołu i odprowadziliśmy ich do wyjścia. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do salonu.
   - Więc.. Thiago, jakie masz zamiary względem mojej córki? - tata zwrócił się do niego. 
   - Ammmmm... - typowe ojcowskie pytanie, które zaskoczyło mojego chłopaka, gdy siadaliśmy na kanapie. Moi rodzice usiedli naprzeciw nas, a tata objął mamę ramieniem. - Na razie chcę ją porwać do Barcelony, a później się jej pewnie oświadczę. - uśmiechnął się i najpierw spojrzał na mnie, a później na moich rodziców. 
   - Brzmi dobrze - zaśmiała się moja mama. - Ale chciałabym moją córeczkę bliżej siebie.   
   - Będę was odwiedzać. - uśmiechnęłam się. - Poza tym, istnieją komórki i internet.
   - Ale zawsze byłaś kilka ulic dalej. Jednak nie ma znaczenia, gdzie będziesz, bo ważne jest to, że jesteś szczęśliwa - odezwał się tata.
   - Zgadzam się. Cała promieniejesz - dodała mama.  
   - Bo z Thiago mogłabym nawet mieszkać i w Wigwamie na jakimś pustkowiu. - zaśmiałam się i przytuliłam do niego. 
   - A co robią twoi rodzice? - zapytał tata.   
   - Moja mama była siatkarką, ale później zrezygnowała dla rodziny, a tata zawodowo grał w piłkę. Teraz zajmuje się sprawami moimi i mojego młodszego brata, który też gra. - odpowiedział.
   - I także mieszkają w Katalonii? 
   - Tak, ale nie są razem. - Thiago kiwnął głową. 
   - Rozumiemy, że wzięli rozwód, tak? - zapytała mama. 
   - Tak, ale przyjaźnią się. 
   - Prócz brata, masz jeszcze jakieś rodzeństwo? - zapytał tato. 
   - Jeszcze młodszą siostrę i brata, ale on jest już synem mojej mamy z drugiego małżeństwa. - wytłumaczył. 
   - A jest szansa na jakiś karnet na mecze? - uśmiechnął się tata. 
   - Oczywiście. - zaśmiał się Thiago. 
   - Dobra chłopie. Witamy w rodzinie. - uśmiechnął się tato i podał dłoń Thiago, który ją uścisnął. Wszystko było na dobrej drodze. Dobrze wystartowaliśmy, więc musi być idealnie. 

***
Thiago i Cristina zadowoleni, ale już troszeczkę gorzej z Isco i Lolą! Jak to się dalej potoczy? :P
Do następnej :)

8 komentarzy:

  1. Hahaahahaha. W Wigwamie? Co to jest? :D
    Leże i nie wstaje XD
    Myślałam, że jednak rodzice Loli lepiej zareagują na Isco, przecież on nie jest taki straszny :D
    A tata Cris z tym karnetem XD najlepsze :D ale i tak Wigwam wymiata :D
    Buuuuuziak :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Lola.. miec taką matke -.-
    ale ciesze sie, że są z Isco szczęśliwi <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, mama Loli dość niezadowolona.. Przynajmniej jej ojciec jest po ich stronie.
    Ale za to rodzice Cris są bardzo otwarci i no, nie zrobili awantury awantury córce, za to, ze przyprowadziła nowego chłopaka. Jest dobrze :*
    Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha. Karnet na mecz i ziec zaakceptowany na maxa. Pieknie!
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Mama Loli to jakaś masakra! Tylko ojciec fajny! :)
    Rodzice Cris są świetni! Karnet na mecz i witaj w rodzinie!
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rodzice Cristiny są świetni. Szkoda, że matka Loli nie. Mam nadzieję, że ona i Isco będą mieli wsparcie w rodzicielach chłopaka, a jej ojciec nie da się omotać swojej żonie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń