CRISTINA
Minął miesiąc o powrotu
do domu. Szczerze przyznam, że długo nie zabawiłam w Barcelonie,
ogólnie w Hiszpanii. Mój facet podpisał kontrakt z najlepszą
brytyjską drużyną i jest szczęśliwy, chociaż wiem, że już
tęskni za rodziną i przyjaciółmi z Blaugrany. Gdy zapytał się
czy zamieszkam z nim w Anglii, bez najmniejszego zawahania się
zgodziłam. Kocham go i chcę być przy nim.
Na razie kupiliśmy niewielkie
mieszkanie w centrum Manchesteru, ale Thiago obiecał mi, że kiedyś
dostanę dom z dużym ogrodem, taki o jakim marzę. Załatwiłam
sobie kontynuację swoich studiów i przyznam, że zaczyna nam się
tu układać, z dala za rodzina, za którą tęsknimy. Na razie nie
mieliśmy tu za wielu znajomych, jedynie David, bramkarz. Dobry
kolega Thiago z reprezentacji Hiszpanii. Również bardzo pozytywny
chłopak, który już rok temu życzył Alcantarze przeprowadzki do
Premier League.
Praktycznie codziennie, późnym
wieczorem wybieraliśmy się na wspólne spacery po mieście. Objęci,
trzymając się za rączkę mogliśmy tak przemierzać spore
kilometry. Zatrzymaliśmy się na środku długiego mostu. Oparłam
się o balustradę, a Thiago objął mnie w pasie, kładąc swoją
głowę na moim ramieniu. Po obu brzegach rzeki odbijały się
światła latarni, które wyglądały jak gwiazdy na ciemnej tafli
wody.
- Wiesz, cieszę się, że znów
pojechałam wtedy na Ibizę, spotkałam ciebie, później w zgodzie
rozeszłam się z Tylerem i teraz stoję tu razem z tobą. -
uśmiechnęłam się, opierając o jego tors i zaciągając się
perfumami.
- Ja też się cieszę. Najważniejsze,
że jesteśmy razem - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
- Za tydzień gracie towarzyski z
Barceloną. - spojrzałam na niego. - Jak się czujesz?
- Dziwnie - mruknął pod nosem. -
Trudno będzie mi zagrać przeciwko swoim przyjaciołom.
- Rozumiem cię. Ja się cieszę, że
spotkam się na trybunach z Violą, Lloreną i Maite. - uśmiechnęłam
się pod nosem. - Będziesz traktował Rafe ulgowo, czy nie będzie
dla niego litości? - śmiałam się.
- Dla niego nigdy nie mam litości! -
zaśmiał się głośno. - Chciałabyś wrócić do Hiszpanii? Do
rodziców?
- Bardzo za nimi tęsknię, ale myślę,
że się przyzwyczaję. Wiele dzieci mieszka daleko od swoich
rodziców. Minęły trzy tygodnie odkąd tu jesteśmy, a ja czuję
się jakbym nie widziała ich rok.
- Też tak mam, ale wszystko
wynagradzasz mi ty - pocałował mnie w czubek nosa. - Po meczu z
Barceloną wylatuje na zgrupowanie Hiszpanii. Mogłabyś wtedy
polecieć do domu.
- Mogłabym, ale przypominam ci o moich
studiach. - uśmiechnęłam się lekko. - Może uda mi się ich
namówić, żeby nas tu odwiedzili?
- To jest bardzo dobry pomysł!
- Mogliby sobie w końcu zrobić wolne,
bo całe życie ucieka im przez tą klinikę. Nigdy nie byli w
Wielkiej Brytanii, a teraz mieliby szansę.
- Moglibyśmy zorganizować jakieś
spotkanie z moimi rodzicami - uśmiechnął się szeroko. - Lepiej,
aby poznali się wcześniej, bo później może być gorzej niż u
Loli i Isco.
- Oj przestań, masz wspaniałych
rodziców, a moi od razu cię polubili. Ale to dobry pomysł, żeby
przyjechali tu w jednym czasie. Tak rodzinnie.
- Czyli zorganizujemy coś, kiedy wrócę
z zgrupowania. A co u naszych gołąbeczków? Lola jest już w tej
ciąży?
- Na razie jeszcze mi o tym nic nie
wiadomo. - zaśmiałam się. - Ale nie martw się, jeszcze u niej z
Isco wywalczymy tego dzieciaka. - dodałam zadowolona.
- Oby - zaśmiał się i spojrzał na
mnie. - A kiedy my wywalczymy dzieciaka?
- Następny? - wybuchnęłam śmiechem.
- Chcesz już być tatusiem?
- A dlaczego by nie? Jestem starszy od
Isco - zauważył.
- Ale ja mam tyle samo lat co Lola. -
uśmiechnęłam się. - Przyjdzie na to czas, chociaż nawet jeżeli
teraz by się przydarzyło to cieszyłabym się. - pocałowałam go w
policzek.
- Ja też! Od zawsze marzyłem o dużej
rodzinie, bo sam z takiej pochodzę.
- Ja jestem jedynaczką, ale bardzo
lubię dzieci, a twój brat jest słodki! - uśmiechnęłam się.
- Nasze dzieci będą jeszcze słodsze
- puścił do mnie oczko.
Uśmiechnęłam się i oparta o mojego
faceta, przymknęłam oczy. Chciałam stworzyć z nim rodzinę i mieć
dzieci, ale to może jeszcze troszeczkę poczekać. Wszystko ułożyło
się z naszymi rodzicami i z tego jesteśmy zadowoleni. Jednak wiele
par tak zaczyna, ale później...
- Thiago? - mruknęłam, otwierając
oczy. Spojrzał na mnie pytająco. - A co jeżeli nam się nie uda?
Coś się zepsuje?
- Dlaczego miałoby się zepsuć? -
zapytał i przytulił mnie. - Zobacz ile razem przeszliśmy.. Ten rok
rozłąki, rozstanie z Tylerem. To wszystko nie było łatwe.
- Wiem... Chcę po prostu żebyś przy
mnie był. - odwróciłam się i przytuliłam do niego.
- Przecież wiesz, że będę. Zawsze.
- Kocham cię. - szepnęłam.
- Ja ciebie też - odpowiedział i
pocałował mnie w usta.
- Chłodno się robi. Wracajmy już,
dobrze? - zaproponowałam. To nie była Hiszpania, gdzie o tej porze
było jeszcze bardzo ciepło, lecz Wielka Brytania, całkiem inny
klimat i strefa.
- Jak chcesz - mruknął i chwycił
mnie za dłoń.
Ruszyliśmy w stronę naszego
mieszkania. Po dziesięciu minutach wchodziliśmy do naszej sypialni.
Ułożyłam się obok mojego chłopaka i mocno w niego wtuliłam.
Przymknęłam powieki i odpłynęłam.
LOLA
Czas szybko leciał. Na planie
filmowałam spędzałam całe dnie, nieraz zostawałam nawet na noc,
bo musieliśmy coś poprawić. Zdawałam sobie sprawę, że
zaniedbuje męża, ale chciałam się spełniać zawodowo. A ten film
na pewno bardzo wiele mi da. Mario cały czas mi pomaga, daje rady.
Świetnie się dogadujemy i jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.
Był późny wieczór, a ja dopiero
wracałam do domu. Isco miał jutro wyjechać na zgrupowanie i rano
obiecałam mu, że będę wcześniej i zjemy wspólnie kolacje, ale
niestety, nie udało się. Miałam nadzieje, że nie będzie zły, bo
ostatnio i tak nie mamy czasu, by ze sobą rozmawiać.
Weszłam do domu i zobaczyłam
siedzącego Isco na kanapie. Siedział przy małej lampce, która
ledwo oświetlała nasz salon, jednak udało mi się dojrzeć stolik,
który był przygotowany na kolacje. Zdjęłam szpilki i podeszłam
cicho do kanapy, kładąc dłonie na ramionach swojego męża.
- Francisco, przepraszam - wyszeptałam.
- Robisz to za każdym razem, Lola -
mruknął.
- Wiem i jest mi z tego powodu bardzo
głupio. Ale dzisiaj miałam z Mario tyle na głowie, że całkowicie
zapomniałam - powiedziałam i chciałam mu usiąść na kolanach,
ale się odsunął. Niedobrze. - Znowu jesteś zazdrosny - prychnęłam
zła i wstałam z kanapy. - Ja też mam tego serdecznie dosyć.
- Tak, jestem zazdrosny, ale i nie
tylko! Całymi dniami nie ma cię w domu, nocami z resztą też.
Okay, rozumiem, że praca, ale gdy raz chciałem spędzić z tobą
trochę czasu, bo wyjeżdżam, to też zawalasz.
- Nie moja wina, że wyjeżdżasz! Ja
też mogłabym mieć pretensje o twoją pracę, ale nie mam -
podniosłam głos.
- Tylko w naszym przypadku, to ja
jestem częstszym gościem w tym mieszkaniu, niż ty.
- Jak skończymy ten film, to wszystko
wróci do normy. Ale nie myśl sobie, że zamkniesz mnie w
mieszkaniu, bo nie mam zamiaru być kurą domową!
- Lola, nie chodzi o to! Chcę mieć po
prostu swoją żonę. A ten wasz reżyser przesadza! Pracujesz dniami
i nocami, non stop! Nie masz nawet czasu porządnie się wyspać ani
zjeść, a tym bardziej nie wspomnę o jakiejkolwiek dłuższej
rozmowie ze mną!
- Musisz wiedzieć, że mój świat nie
kręci się wokół ciebie - warknęłam i spojrzałam na niego. Był
wściekły.
- Dobrze! Tylko tak zwyczajnie też się
o ciebie martwię!
- Martwisz? - zapytałam z kpiącym
uśmieszkiem. - Wydaje mi się, że bardziej chodzi ci o to, że
spędzam dużo czasu z Casasem. Od zawsze byłeś zazdrosny!
- A dziwisz się? Spędzasz z nim
więcej czasu niż z własnym mężem! - patrzył na mnie z
wściekłością.
- Bo mam pracę, na której mi zależy,
Isco. Ty też nie zrezygnowałbyś dla mnie z piłki.
- Jeżeli trzeba by było, to pewnie i
to bym zrobił. - warknął i wyszedł na balkon.
- Nie wierzę w to - wyszłam za nim. -
Nie rozumiem, jak możesz mieć do mnie pretensje po tym wszystkim,
co dla ciebie zrobiłam!
- Niby co takiego zrobiłaś? - zapytał.
- Zostawiłam Nowy Jork i swoich rodziców. To chyba dużo!
- Niby co takiego zrobiłaś? - zapytał.
- Zostawiłam Nowy Jork i swoich rodziców. To chyba dużo!
- Może od razu powiedz, że żałujesz
swojej decyzji, co? - spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Może - mruknęłam i oparłam się o
balustradę. Byłam wściekła i mówiłam rzeczy, o których nawet
nigdy nie myślałam.
- Okay. - skinął głową. - Czyli to
wszystko potoczyło się jednak za szybko?
- Chyba tak. Byłam wtedy zraniona
przez Noela i chciałam mieć po prostu kogoś obok.
- Czyli jestem zastępstwem za Noela?! - krzyknął wściekły i wszedł do mieszkania. Po chwili usłyszałam trzask.
- Czyli jestem zastępstwem za Noela?! - krzyknął wściekły i wszedł do mieszkania. Po chwili usłyszałam trzask.
- Super. - przejechałam otwartą
dłonią po twarzy, ciężko wzdychając.
Weszłam do środka i zobaczyłam
roztrzaskaną lampę oraz ramkę z naszym wspólnym zdjęciem na
panelach. Isco siedział na kanapie i wpatrywał się w sufit.
- Jestem takim idiotą. Nie powinienem ci się oświadczać - mruknął cicho. Zabolały mnie jego słowa, jednak nie chciałam mu tego pokazać. Byłam aktorką i potrafiłam tłumić w sobie emocje.
- Jestem takim idiotą. Nie powinienem ci się oświadczać - mruknął cicho. Zabolały mnie jego słowa, jednak nie chciałam mu tego pokazać. Byłam aktorką i potrafiłam tłumić w sobie emocje.
- Nie mów tak. - powiedziałam
cicho.
- A jak mam mówić? Jakbyś się
czuła, gdybym ci powiedział, że jesteś moją żoną, bo chciałem
mieć kogoś blisko po zerwaniu z Monicą? No jak?! - zapytał z
wyrzutem.
- Isco, przestań. - powiedziałam
przez zęby.
- No to odpowiedz!
- I bez tego czuje się okropnie, bo okazuje się, że moje małżeństwo to jakaś pomyłka.
- Widzę, że podczas tej naszej
kulturalnej - zaakcentował - wymiany zdań, możemy się wiele
dowiedzieć!
- To akurat twoja wina. Wróciłam
późno do domu, a ty już urządzasz sceny! Nie jestem twoją
własnością, Isco - krzyknęłam i podniosłam nasze ślubne
zdjęcie. Przez chwilę się w nie wpatrywałam.
- Wiesz... Wydawało mi się wtedy, że
naprawdę tego chcesz. - powiedział ciszej.
- Mnie też, bo straciłam cię na rok.
Teraz jest zupełnie inaczej - pokręciłam głową i podarłam
zdjęcie na pół.
- Czyli co? Tak jak chciała twoja
mama? Chcesz rozwodu?
- Nie wiem, Isco - wyszeptałam i
poczułam na swoich policzkach łzy. Nie panowałam już nad tą całą
sytuacją, bo jeszcze chwilka i stracę najważniejszą osobę w moim
życiu.
- Więc się dowiedz. Masz na to
tydzień. - powiedział i wstał. - Idę się przespać do
Vazqueza.
- Okej - skinęłam głową i patrzyłam
jak wychodzi z mieszkania z walizką. Nie zrobiłam ani nie
powiedziałam nic, by go zatrzymać. Po prostu pozwoliłam mu odejść.
CRISTINA
Stałam w holu lotniska, mocno
tuląc się do mojego chłopaka. Miał wyjechać na tydzień, ale ja
już cholernie za nim tęskniłam, pomimo tego, że nadal był obok.
- Muszę już iść. - powiedział i
lekko się uśmiechnął. - Będę tęsknić. - ucałował moje
czoło.
- Uwierz, ja jeszcze bardziej. -
przewróciłam oczami, a wtedy rozległo się wezwanie pasażerów
lotu do Madrytu. - Leć i ustrzel dla mnie gola. - uśmiechnęłam
się.
- Dla ciebie, zawsze. - wyszczerzył
się i wpił w moje usta. - Zadzwonię jak wyląduje.
- Koniec tych miłości. - tuż obok
nas pojawił się David, klepiąc Thiago po ramieniu.
- Pilnuj mi go tam. - zaśmiałam się
do bramkarza.
- Posterunkowy De Gea melduje się na
służbie. - zasalutował zabawnie. - A teraz porywam ci faceta, bo
zaraz nam zamkną terminal. - uśmiechnął się.
- Pa! - zawołał Alcantara i jeszcze
raz wpił się w moje usta, ale został odciągnięty przez Hiszpana.
Pomachałam im jeszcze i pozostałam w tym miejscu do momentu, kiedy
nie zniknęli mi z oczu. Wyszłam przed budynek i już miałam
kierować się na parking do samochody Thiago, który mi zostawił,
gdy zauważyłam znajomą blondynkę z walizką, próbującą złapać
wolną taksówkę.
- Lola? - zawołałam i ruszyłam w jej
stronę. Spojrzała na mnie i jakby odetchnęła z ulgą. - Lola, co
ty tutaj robisz?! - zapytałam, przytulając ją.
- Wszystko popsułam. Boże, jestem
taka głupia! - mruknęła cicho.
- Jaśniej, po woli i od początku, co?
- spojrzałam na nią pytająco.
- Pokłóciłam się z Isco. Zaczęło
się pretensjami o moją pracę i Casasa, a skończyło na tym, że
żałuje ślubu.
- Lola... - westchnęłam i mocno ją
przytuliłam. - Chodźmy do samochodu. - chwyciłam za rączkę jej
walizki.
- Mamy tydzień na przemyślenie
wszystkiego. Czuje, że to koniec - rozpłakała się.
- Chyba nie chcesz dać swojej mamie
satysfakcji, co? - zapytałam, pakując jej torbę do bagażnika. -
Musisz walczyć o niego, bo go kochasz, prawda?
- To oczywiste, że go kocham. Ale
wczoraj naprawdę miałam tego dość - westchnęła i wsiadła do
samochodu.
- Kochana, nie obraź się, ale on też
ma trochę racji. - odpaliłam silnik. - Nie widywał cię całymi
dniami i brakowało mu ciebie.
- Ale taką mam pracę. Myślałam, że
to rozumie - mruknęła smutno i zaczęła wycierać swoje mokre
policzki.
- Posłuchaj, będzie dobrze. - podałam
jej paczkę chusteczek za schowka. - Wróci to porozmawiacie na
spokojnie.
- A jeśli on stwierdzi, że chce tego
rozwodu?
- Nie wygaduj głupot, Lola! -
spojrzałam na nią z wyrzutem. - On poza tobą przecież świata nie
widzi!
- Ale powiedzieliśmy sobie tylko
okropnych rzeczy.. Nawet nie został w domu na noc.
- Musiał to wszystko przemyśleć. Z
resztą, chłopaki go tam ustawią do pionu!
- Lepie będzie, jeśli zrezygnuje z
bycia aktorką - uśmiechnęła się lekko. - Nie chce go stracić.
- Ale ty zawsze o tym marzyłaś... -
westchnęłam i zatrzymałam się na światłach. - Pogodzicie to
jakoś, wierzę w was.
- Przepraszam, że ci się tak zwalam
na głowę. Ale nie chciałam lecieć do rodziców.
- I bardzo dobrze zrobiłaś! Ja też
nie będę siedzieć sama. - uśmiechnęłam się i złapałam ją za
dłoń. - Będzie dobrze, wierzę w to.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałą
przyjaciółką - posłała mi szeroki uśmiech.
Przyjechałyśmy do mieszkania.
Oprowadziłam ją po całym, ponieważ go jeszcze nie widziała.
Później usiadłyśmy na balkonie i przez połowę dnia i wieczór,
wspominałyśmy nasze szczeniackie lata, tak jak obiecałyśmy, ani
słowa o piłkarzach. Później padłyśmy od razu na moim dużym
łóżku.
Rano nagle zerwałam się, bo poczułam jak Lola przeze mnie przeskakuje i wybiega z pokoju. Co jest?! Wstałam i wyszłam za nią. Zamknęła się w łazience.
- Lola, wszystko w porządku? - zapukałam.
Rano nagle zerwałam się, bo poczułam jak Lola przeze mnie przeskakuje i wybiega z pokoju. Co jest?! Wstałam i wyszłam za nią. Zamknęła się w łazience.
- Lola, wszystko w porządku? - zapukałam.
- Tak, wszystko okej - powiedziała,
ale usłyszałam, że wymiotuje. Nacisnęłam na klamkę. Na
szczęście się nie zamykała. Weszłam, a ona klęczała przy
sedesie, odgarniając swoje włosy.
- Chyba jednak nie okay... - mruknęłam
i odciągnęłam jej jasne kosmyki na bok.
- No jednak nie. Nie wiem co mi jest -
jęknęła.
- Może się czymś zatrułaś? -
zapytałam.
- Na pewno tak. Albo to z przemęczenia,
bo ostatnio dużo pracuje.
- Albo... - zaczęłam. - Lola, a
może...
- A może co? - zapytała i spojrzała
na mnie. - Nie, to niemożliwe - dodała szybko.
- Może jednak? - spojrzałam na nią z
lekkim uśmiechem. - Dlaczego nie?
- Ostatnio nie mieliśmy na to czasu.
- Tylko to się nie musiało przytrafić
ostatnio. - położyłam dłoń na jej ramieniu. - Może jeszcze
zanim wpadłaś w ten wir kręcenia tego filmu?
- Boże - szepnęła i znów zaczęła
wymiotować. - To jest możliwe - dodała, kiedy skończyła.
- To poczekaj. Szybko się ogarnę i
pobiegnę po test dla ciebie, a po drodze kupię baterię do pilota,
bo mam dość tego ciągłego latania do telewizora. - pocałowałam
ją w czoło i wróciłam do swojego pokoju, otwierając szafę i
wyjmując z niej czyste ubrania. Szybko się ubrałam i wyszłam z
domu, kierując się do pobliskiej apteki. Kupiłam ten test i
ruszyłam do kiosku, by kupić baterie.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się
do kobiety. - Poproszę dwie baterie.
- Tak, oczywiście. - schyliła się, by wyjąć całe opakowanie spod lady. Rozpakowywała je i ciągle się mi przyglądała.
- Coś nie tak? - zapytałam zdezorientowana.
- Ja już chyba gdzieś panią widziałam. - mruknęła, kładąc dwa paluszki na ladę. Chwyciłam za nie i włożyłam do torebki. - Już wiem! - zawołała, tak jakby przynajmniej odkryła nowy kontynent. Zaczęła grzebać w stosie gazet tuż obok niej. Chwyciła za jedno plotkarskie czasopismo i zaczęła je kartkować. - O tu! - rozłożyła je przede mną i wskazała. Praktycznie cała strona była wysypana mniejszymi i większymi zdjęciami... Nawet nie patrzyłam na podpisy czy nagłówek, zdjęcia całkowicie mnie zaskoczyły. Rzuciłam kobiecie banknot i wzięłam gazetę. Zamknęłam ją i wpakowałam do torby. Chciałam to na spokojnie zobaczyć w domu. To było... Wstrząsające! Wpadłam do mieszkania i usiadłam na kanapie, w pośpiechu wysypując wszystko z torebki. Otworzyłam gazetę i zobaczyłam zdjęcia Thiago. Na niektórych był ze mną, a na innych z Julią.. I z tego co było tu napisane, to oni widzieli się wczoraj. Spojrzałam na kolorowy nagłówek, który brzmiał ''Czerwony Diabeł i dwie piękne kobiety!''. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Tak, oczywiście. - schyliła się, by wyjąć całe opakowanie spod lady. Rozpakowywała je i ciągle się mi przyglądała.
- Coś nie tak? - zapytałam zdezorientowana.
- Ja już chyba gdzieś panią widziałam. - mruknęła, kładąc dwa paluszki na ladę. Chwyciłam za nie i włożyłam do torebki. - Już wiem! - zawołała, tak jakby przynajmniej odkryła nowy kontynent. Zaczęła grzebać w stosie gazet tuż obok niej. Chwyciła za jedno plotkarskie czasopismo i zaczęła je kartkować. - O tu! - rozłożyła je przede mną i wskazała. Praktycznie cała strona była wysypana mniejszymi i większymi zdjęciami... Nawet nie patrzyłam na podpisy czy nagłówek, zdjęcia całkowicie mnie zaskoczyły. Rzuciłam kobiecie banknot i wzięłam gazetę. Zamknęłam ją i wpakowałam do torby. Chciałam to na spokojnie zobaczyć w domu. To było... Wstrząsające! Wpadłam do mieszkania i usiadłam na kanapie, w pośpiechu wysypując wszystko z torebki. Otworzyłam gazetę i zobaczyłam zdjęcia Thiago. Na niektórych był ze mną, a na innych z Julią.. I z tego co było tu napisane, to oni widzieli się wczoraj. Spojrzałam na kolorowy nagłówek, który brzmiał ''Czerwony Diabeł i dwie piękne kobiety!''. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Cristina, co się dzieje? - Lola
usiadła obok mnie i spojrzała pytająco.
- Prócz tego, że mój facet spotyka się ze sobą byłą, to nic! - krzyknęłam i schowałam twarz w dłoniach. - Przynajmniej mogliby się z tym kryć, żebym się nie dowiedziała o tym z gazet! - krzyczałam z bezsilności i poczułam łzy na swoich policzkach.
- Prócz tego, że mój facet spotyka się ze sobą byłą, to nic! - krzyknęłam i schowałam twarz w dłoniach. - Przynajmniej mogliby się z tym kryć, żebym się nie dowiedziała o tym z gazet! - krzyczałam z bezsilności i poczułam łzy na swoich policzkach.
- Pokaż mi to - mruknęła i sięgnęła
po gazetę. Przez chwilę oglądała w ciszy. - Przecież to jakiś
szmatławiec. Oni kłamią.
- Te zdjęcia też?!
- To akurat mógł być przypadek,
prawda?
- Tu całuje go w policzek, a on się
uśmiecha! - wskazałam na jedno ze zdjęć. - Może przez ten czas
ciągle miał z nią kontakt?!
- A co miał robić? Płakać? -
zapytała i spojrzała na mnie. - Cris, zadzwoń do niego!
- O nie! - przeczesałam palcami swoje
włosy. - Nie będę do niego dzwonić ani odbierać! Może
faktycznie mnie z nią zdradza?!
- Przestań gadać głupoty! On cię
kocha!
- A jak kłamał?! No spójrz,
wyglądają na szczęśliwych, że to nie jest ich pierwsze
spotkanie! Przecież on mówił, że go skrzywdziła, bo tak naprawdę
podobał się jej Rafinha! - wstałam i podeszłam do okna.
- Twoje domysły są niedorzeczne,
Cristina - powiedziała i stanęła obok mnie. - Po prostu z nim
porozmawiaj.
- Nie. - pokręciłam głową. - Pewnie
mu jeszcze przeszkodzę w czymś ważnym. - wycedziłam przez zęby.
- Lepiej zrób ten test. - wskazałam na pudełeczko, które wypadło
z mojej torebki.
- Boję się wyniku - szepnęła i
chwyciła pudełko. - Trzymaj kciuki - posłała mi lekki uśmiech i
wesżła do łazienki.
Jeżeli okaże się, że Lola jest w
ciąży, to tego dnia przynajmniej to będzie radosną nowiną. Może
w końcu przestaliby się ciągle sprzeczać? Życzę im by byli
razem szczęśliwi. Ale co ze mną i Thiago? Zdradza mnie ze swoją
byłą dziewczyną? To niedorzeczne, ale te zdjęcia nie kłamią!
Piszą tam, że najpierw o jego związku dowiedzieli się z filmiku z
Instagramu, a później mnie z nim widywali i bardzo do siebie
pasujemy, a teraz kilka zdjęć, gdzie jego była i on, jakby nigdy
nic się do siebie uśmiechają. To raniło i to bardzo. Może to
trwało, a tylko ja byłam taka głupia, żeby tego nie zauważyć?!
Wytarłam mokre policzki i podeszłam pod drzwi łazienki.
- Lola? - zapukałam.
- Lola? - zapukałam.
- Co? - zapytała. Było słychać, że
płacze.
- I jak? - bez zastanowienia wtargnęłam
do pomieszczenia. Blondynka siedziała na krawędzi wanny i ściskała
w dłoni test. Usiadłam obok niej i objęłam ramieniem.
- Jestem w ciąży - wyszlochała
i schowała twarz w dłoniach.
- Ej, to wspaniała wiadomość! -
przytuliłam ją.
- Zapomniałaś, że właśnie
zastanawiam się z Isco nad rozwodem? - dalej płakała. - I jeszcze
ten film.
- Nie weźmiecie rozwodu! Przynajmniej
wy bądźcie szczęśliwi! - spojrzałam na nią surowym wzrokiem. -
Film już jest prawie na finiszu, więc... Ja nie widzę problemu!
- Po prostu nie wyobrażam sobie siebie
w roli matki. Jestem jeszcze za młoda - wzruszyła ramionami i
wstała z wanny. - Pójdę się położyć. Nikomu nie mów o ciąży,
zwłaszcza Isco.
- Jasne. - uśmiechnęłam się lekko i
odprowadziłam ją wzrokiem do pokoju. Wstałam i wróciłam do
salonu. Leżący na stoliku mój telefon zaczął wibrować.
Spojrzałam na wyświetlacz - Thiago... Odwróciłam wzrok i wyszłam
na balkon, kładąc się na miękkim leżaku.
MARC
Wreszcie zgrupowanie! Cieszyłem się,
bo znowu możemy spotkać się w naszym gronie, pograć, powygłupiać
się trochę i pośmiać. Od zawsze lubiłem przyjeżdżać na
zgrupowanie i zaszyć się w męskim towarzystwie. Jednak teraz było
zupełnie inaczej. Nikomu nie było do śmiechu, bo Isco nie odzywał
się prawie wcale, a Thiago chodził cały czas z telefonem. Podobno
Cris nie odbierała i się martwił. Na dodatek z Ikerem zerwała
dziewczyna i nie miał humoru. A ja się tym wszystkim przejmowałem,
bo uważałem ich wszystkich za braci.
- Chłopaki, nie mogę patrzeć na wasze smętne miny - powiedziałem i rozsiadłem się wygodnie w pokoju Isco. Na początku dzielił go z Thiago, ale rozdzieliśmy ich, bo ciągle zamulali. Aktualnie oglądaliśmy tu film.
- Chłopaki, nie mogę patrzeć na wasze smętne miny - powiedziałem i rozsiadłem się wygodnie w pokoju Isco. Na początku dzielił go z Thiago, ale rozdzieliśmy ich, bo ciągle zamulali. Aktualnie oglądaliśmy tu film.
- W takim razie się nie patrz... -
mrukną Isco, wpatrzony w ekran.
- Ej, bo znowu na treningu was trener okrzyczy, że jesteście gdzieś całkiem indziej! - najpierw spojrzałem na Alarcona, a później na Thiago.
- Ej, bo znowu na treningu was trener okrzyczy, że jesteście gdzieś całkiem indziej! - najpierw spojrzałem na Alarcona, a później na Thiago.
- Siedź cicho, okej? Nie mam ochoty
gadać - warknął ten pierwszy.
- Dobrze mówił - poparł go Thiago.
- Mam tego dosyć - powiedziałem twardo i wyłączyłem telewizor. - Co się z wami dzieje? Jutro mamy bardzo ważny mecz!
- Dobrze mówił - poparł go Thiago.
- Mam tego dosyć - powiedziałem twardo i wyłączyłem telewizor. - Co się z wami dzieje? Jutro mamy bardzo ważny mecz!
- Damy radę z meczem. - powiedział
nasz el capitano.
- Byłoby lepiej gdyby w końcu Cris odebrała, a Isco się spiął i zadzwonił do Loli! - powiedziałem pewnie.
- Byłoby lepiej gdyby w końcu Cris odebrała, a Isco się spiął i zadzwonił do Loli! - powiedziałem pewnie.
- Nie mam zamiaru do niej dzwonić. Nie
będę im przeszkadzał - warknął wściekły. - No Loli i Mario -
dodał, kiedy trafił na mój pytający wzrok.
- Coś ty się tak uwziął na tego
Casasa? Znów zazdrosny? Ja tu od trzech dni nie mogę się dodzwonić
do Cristiny i nie wiem co się z nią dzieje! - Thiago podniósł
głos.
- To zadzwoń do Loli i zapytaj się o
co chodzi - powiedziałem inteligentnie.
- To nie jest takie głupie... -
zauważył, wyjął telefon i po chwili spojrzał na Isco, który już
nie reagował na nic, nawet na Vazqueza, który w tym momencie wszedł
do pokoju.
- Dzwoń, jeśli chcesz. Mnie to nie
obchodzi - mruknął cicho.
- A co się dzieje? - zapytał Alvaro i
usiadł na fotelu.
- Thiago będzie dzwonił do Loli żeby dowiedzieć się co z Cris! - odpowiedziałem mu.
- Thiago będzie dzwonił do Loli żeby dowiedzieć się co z Cris! - odpowiedziałem mu.
- O, to jest dobry pomysł - powiedział
i poklepał Isco po plecach. - A ty nie chcesz z nią porozmawiać?
- Nie - odpowiedział szybko.
- Nie - odpowiedział szybko.
- I nic jej od ciebie nie przekazać? -
zapytał Thiago.
- Nie - powiedział i wyszedł z
pokoju.
- Z nim nie idzie się dogadać - mruknął i spojrzałem na Alacantare. - Dalej, dzwoń!
- Z nim nie idzie się dogadać - mruknął i spojrzałem na Alacantare. - Dalej, dzwoń!
- Tak, tak. Już. - powiedział i
wykręcił numer. - Lola? Hej, słuchaj nie wiesz co się dzieje z
Cristiną?
- Ej, daj ją lepiej na głośnik! - zawołałem, a on przekręcił oczami i to zrobił.
- Ej, daj ją lepiej na głośnik! - zawołałem, a on przekręcił oczami i to zrobił.
- Hej - mruknęła cicho. - U Cris?
Wszystko jest okej.
- Więc dlaczego nie odbiera moich
telefonów? Martwię się o nią. Nie daje żadnego znaku, że żyje.
- powiedział smutno.
- Thiago, szukam cię i szukam! - do pokoju wpadł zziajany Cristian. Ja mu mówiłem, żeby rano tyle nie jadł, a on nie! To teraz sapie biedaczek! - Patrz co tu mam! - dodał, siadając i rzucając na łóżku gazetę.
- Thiago, szukam cię i szukam! - do pokoju wpadł zziajany Cristian. Ja mu mówiłem, żeby rano tyle nie jadł, a on nie! To teraz sapie biedaczek! - Patrz co tu mam! - dodał, siadając i rzucając na łóżku gazetę.
- Ale żyje - powiedziała. - Właśnie,
gazeta. Obejrzyj ją.
- Ale po co? - zdziwił się, a ja z
Alvaro zaczęliśmy rozrywać pomiędzy sobą to czasopismo. -
Przestańcie, bo podrzecie! - krzyknął Brazylijczyk.
- Od razu pokieruję was na ósmą stronę. - mruknęła cicho Lola.
- Od razu pokieruję was na ósmą stronę. - mruknęła cicho Lola.
- Thiago, jak mogłeś?! - krzyknąłem
i pokazałem mu zdjęcia.
- Jasna cholera! - krzyknął. - Lola,
proszę cię, powiedz mi, że to nie było powodem tego, że Cris nie
odbiera! Uwierzyła w to?!
- Niestety tak - westchnęła. -
Próbowałam ją nakłonić, aby z tobą porozmawiała, ale jest
uparta. Tak samo jak Francisco.
- Lola posłuchaj. Julię spotkałem na
ulicy, przywitała się i wymieniłem z nią kilka słów. Minęło
dwa lata odkąd już nie jestem z nią. Poza tym, nie mógłbym
wywinąć czegoś takiego Cristinie. - mówił podenerwowany, a my z
Cristianem i Alvaro siedzieliśmy i słuchaliśmy.
- Spróbuje z nią porozmawiać, ale
niczego nie obiecuje, Thiago.
- Dziękuję. - szepnął.
- A co z tym drugim upartym osłem?! - wypalił Vazquez.
- Przeniosłem się do jego pokoju, ale ten dalej zamula! - zawołałem.
- A co z tym drugim upartym osłem?! - wypalił Vazquez.
- Przeniosłem się do jego pokoju, ale ten dalej zamula! - zawołałem.
- Zostawcie go samego. Tak będzie
najlepiej - powiedziała cicho blondynka.
- No i w tym momencie jest sam, bo
gdzieś poszedł. - powiedział Tello.
- Ty też powinnaś z nim porozmawiać. - dorzucił Thiago.
- Ty też powinnaś z nim porozmawiać. - dorzucił Thiago.
- Porozmawiam, ale jak wróci. Teraz
mam zbyt wiele na głowie - westchnęła. W tym momencie do pokoju
wszedł Isco.
- Czyli ten film masz na głowie? -
zapytałem.
- Nie, jestem u Cristiny, w Manchesterze. - powiedziała, a Isco po prostu usiadł obok.
- Nie, jestem u Cristiny, w Manchesterze. - powiedziała, a Isco po prostu usiadł obok.
- To co takiego masz na głowie? -
dopytywał Vazquez. Zapewne robił to dlatego, aby Isco się trochę
uspokoił.
- Moje małżeństwo, które się sypie, Alvaro - warknęła. - Muszę wszystko sobie poukładać i dowiedzieć się, czego chce.
- Moje małżeństwo, które się sypie, Alvaro - warknęła. - Muszę wszystko sobie poukładać i dowiedzieć się, czego chce.
- Widzisz głupku! Nie zadaje się z
Casasem! - Cristian rzucił w niego poduszką.
- Emmm... Isco tam jest? - zapytała zmieszana.
- Emmm... Isco tam jest? - zapytała zmieszana.
- Jest - odparłem szybko, a ten
zmroził mnie wzrokiem.
- Ale domyślam się, że nie chce ze mną rozmawiać - powiedziała smutno. - Rozumiem.
- Ale domyślam się, że nie chce ze mną rozmawiać - powiedziała smutno. - Rozumiem.
- Odezwałbyś się przynajmniej. -
burknął Thiago do przyjaciela.
- Cześć, Lola - odezwał się w
końcu.
- Cześć - odpowiedziała i nastała cisza.
- Cześć - odpowiedziała i nastała cisza.
- A coś więcej? - chciałem to jakoś
rozruszać.
- Nie... - odpowiedziała nagle. - Muszę kończyć, bo Cris wychodzi z łazienki. Pa chłopaki.
- Nie... - odpowiedziała nagle. - Muszę kończyć, bo Cris wychodzi z łazienki. Pa chłopaki.
- Pamiętaj, o rozmowie, dobrze? -
dorzucił jeszcze Thiago.
- Obiecuje, że z nią porozmawiam -
odparła szybko i się rozłączyła.
- Ale z ciebie dupek, Isco - zwróciłem się do niego. - I ty chcesz mi powiedzieć, że ją kochasz?
- Ale z ciebie dupek, Isco - zwróciłem się do niego. - I ty chcesz mi powiedzieć, że ją kochasz?
- Miałeś okazję żeby z nią
porozmawiać, a ty nic! - zawołał Alvaro.
- Przez telefon? Przy wszystkich? -
zapytał i spojrzał na nas. - To jest poważna sprawa.
- No to trzeba było wziąć telefon i
gdzieś pójść! - Thiago przewrócił oczami.
- Porozmawiamy w domu. Teraz nawet nie
wiem, co miałbym jej powiedzieć!
- Teraz przede wszystkim to skupcie się
na treningach i tym meczu, okay? - zapytał Vazquez.
- Okej - Isco pokiwał głową. - Jutro
musimy wygrać - uśmiechnął się lekko.
- I wtedy możecie dalej zamulać, choć
wcale wam tego nie życzymy! - zawołał Tello. - Tak, więc
dziewczyny i żony zaczekają!
- Jak to mówią, jak kocha to poczeka. - wyszczerzyłem się.
- Jak to mówią, jak kocha to poczeka. - wyszczerzyłem się.
- Gorzej jak nie kocha, nie?
- Nie gderaj! - skarcił Cristian. - My
akurat mamy szczęście, bo nasze kobiety nas kochają! I Viola i
Llorena i Cris i Lola! - wymieniał, a na końcu Alvaro tylko
odchrząknął.
- Ciebie Vazquez to mamusia kocha. - zaśmiałem się, a ten pokręcił głową.
- Ciebie Vazquez to mamusia kocha. - zaśmiałem się, a ten pokręcił głową.
- Raczej kot - dodał ze śmiechem
Isco. Chyba pierwszy raz na tym zgrupowaniu zobaczyłem jak się
śmieje. Może to dlatego, że usłyszał Lolę?
***
Tak jak wspominałam pod wcześniejszym rozdziałem, zmiana w karierze transferowej Alcantary :P
Jest ciąża, ale są i nieporozumienia :D Za dobrze by było, gdyby było tam jak w bajce!
No i mój ukochany głupek ma dziś urodziny ♥ Wszystkiego najlepszego, Rafa! Wracaj szybko do "DOMU" ♥
Ah. Wspaniala wiadomosc! Lola w ciazy ale jak zwykle posulas wszystko na lini Lola-Isco i Thiago-Cris pffffff
OdpowiedzUsuńInszaaa
Wszystko się sypie ;c ALE BĘDZIE DZIDZIUŚ *o* . Nie mogę normalnie skomentować rozdziału bo w głowie mi tylko śpiewa BĘDZIE DZIDZIUŚ <3
OdpowiedzUsuń+Mój mąż ma urodziny <3 xD
Uwielbiam Marca w tym opowiadaniu! Jest moim osobistym głupkiem. ♥ Wymiana zdań Loli i Isco wow.. żałować małżeństwa. ;d Czzekam na nn.
OdpowiedzUsuńPS. Kocham jak Thiago się tłumaczy. :P
świetny jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńJej! Lola w ciąży! Jak świetnie! Oby wszystko wróciło do normy. A Thiago niech szybko porozmawia z Cris i wyjaśni wszystko. :)
OdpowiedzUsuńA te ostatnie zdania najlepsze! Uśmiałam się przy tym :P
Czekam na kolejny! Pozdrawiam :**
Heeey! :D Dawno mnie tutaj nie było i tyle się działo :O
OdpowiedzUsuńO-M-G. Od czego by tu zacząć hymhym. LOLA JEST W CIĄŻY! :D OMG. Jak pięknie *-* Myślę, że pogodzi się z Isco no w końcu nie mogą teraz wziąć rozwodu, prawda? Powiedz że nie mogą! ^^ No także ten. Co do Cristiny i Thiago to myślę, że oni też sobie wszystko wyjaśnią i będzie pięknie, ładnie :D
Drobna reklama: http://keep-calm-and-jump.blogspot.com/ zapraszam do siebie w wolnej chwili :D
Pozdrawiam <3
To sie porobiło -.-
OdpowiedzUsuńLola w ciąży *...*
Oni mają być razem i kropka!
No to się pomieszało... Proszę, nich Thiago szybko wyjaśni wszystko Cristinie i Isco, i Lola pogodzą się i wszystko wróci do normy :)
OdpowiedzUsuń