CRIS
Minęło już kilka dni od poranku, kiedy to zostałyśmy wrzucone do wody i zaziębiłyśmy się. Powstałyśmy na nogi, oczywiście dzięki chłopakom. Faszerowali nas lekami, przynosili gazety, filmy, a nawet obiadki. Nie pozwalali nam się nudzić. Szczerze przyznam, że częściej rozmawiałam z Thiago. Czasem po prostu siadałam w kącie z nim i tak sobie rozmawialiśmy. Nie raz napotykałam na ciekawskie spojrzenia Loli, ale ona miała to samo z mojej strony, gdy to zarywała do Isco, a on do niej.
W końcu, gdy całkowicie czułyśmy się dobrze, wybrałyśmy się na plażę. Było słoneczne przedpołudnie, a my byłyśmy żądne słońca! Miałyśmy dość ciągłego siedzenia w pokoju pod nadzorem naszych 'aniołów stróżów'. Chociaż, ich towarzystwo było nawet miłe i przyjemne. Zaprzyjaźniliśmy się z tą bandą kretynów i wcale tego nie żałujemy.
Leżałam na kocu z ciemnymi okularami, nasuniętymi na nos. Spojrzałam w stronę, gdzie miałam Lolę. Siedziała ze skulonymi nogami i wpatrywała się w złocisty piasek, którego było pełno dookoła.
- O czym tak myślisz? - zainteresowałam się, podpierając na łokciach.
- A jak myślisz? - posłała mi szeroki uśmiech.
- W twoim przypadku, pierwsze co przychodzi mi do głowy, to jest to, że myślisz o Isco. - stwierdziłam.
- Powinno mnie to przerażać, nie? Ciągle o nim myślę!
- Czyli mam wnioskować, że właśnie się przyznałaś do tego, że uwaga, czujesz do niego coś więcej niż tylko zwykły pociąg fizyczny? - poruszyłam brwiami. Mogłaby się w końcu do tego przyznać!
- Chyba tak - wyjąkała i wstała z piasku. - Może to dlatego, że ciągle u nas przesiadywali? I ciągle mnie całował? Jak myślisz? - zapytała.
- To drugie na pewno... - stwierdziłam. - Mogłabyś dla niego zrezygnować z Nowego Jorku. W Hiszpanii też kręcą dobre filmy.
- Nie. To nie jest na tyle silne, aby rezygnować z Nowego Jorku, gdzie mam swoich rodziców - mruknęła cicho i zaczęła grzebać nogą w piasku. - Po prostu nie wiem, co się ze mną dzieje! Musiałabym znów go unikać.
- Ile razy już to powtarzałyśmy? Oni są wszędzie! Ich się nie da unikać. - mruknęłam. - Sama stwierdziłam przecież, że to dobry pomysł, ale niestety szybko wybiłam sobie to z głowy. Są kretynami, ale ich lubię.
- Więc co mam zrobić? - zapytała i spojrzała na mnie.
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Niby nie chcesz mu robić nadziei, a całujecie się ciągle po kątach.
- Może dla niego te pocałunki nic nie znaczą? Sama już nie wiem - westchnęła i znów usiadła obok mnie. - A co z Thiago? Podoba ci się?
- Lola... - jęknąłem i usiadłam po turecku. - Jak cholera. - powiedziałam i zamknęłam oczy, czekając na reakcję przyjaciółki.
- Więc.. Co z Tylerem? Nie myślałaś o nim, kiedy się o tym dowie?
- Tyler... Ja sama mam teraz mętlik w głowie. Może gdyby tu był, wszystko potoczyłoby się inaczej?
- Na pewno! On by nie pozwolił na to, abyśmy widywały się z gorącymi facetami - puściła do mnie oczko i zachichotała cicho. - Czuje, że z tych wakacji wywieziemy jedynie problemy.
- Ale ja ich nie chcę. - mruknęłam. - Dlaczego życie musi się aż tak komplikować? Dlaczego na naszej, no przynajmniej mojej drodze los postawił taką ekipę z Thiago na czele, a ten musi mi mącić w głowie?!
- Ty przynajmniej mieszkasz w Hiszpanii i mogłabyś się z nim spotykać, prawda? A ja po dwóch tygodniach wrócę do Nowego Jorku i będę musiała zapomnieć! To jest najgorsze - jęknęła, chowając twarz w dłoniach.
- No sorry, mieszkam w Maladze z Tylerem, a on w Barcelonie... Ty się za bardzo uparłaś na ten Nowy Jork. Ty mu mówisz, że wyjeżdżasz na inny kontynent, ale on i tak nic sobie z tego nie robi. Wygląda na to, że zależy mu na tobie.
- Ale to nadal Hiszpania! A może on oczekuje tego, co Paco? Może jemu na mnie nie zależy?
- Nie wydaje mi się żeby taki był... - pokręciłam nosem. - Z resztą to facet, a to jest nieprzewidywalne stworzenie. Zawsze mogę się mylić. Chociaż zauważ też to, że nie każdy facet musi być taki jak Paco.
- Ale ten jeden facet sprawił, że poczułam się jak kompletny śmieć - powiedziała smutno. - Nigdy mu tego nie wybaczę!
- Lola? Cześć! - obok nas pojawił się wysoki brunet.
- Cześć, Noel - blondynka uśmiechnęła się do niego.
- Jak miło cię znów zobaczyć. - uśmiechnął się. - Tak mi się wydawało, że to właśnie ty tu sobie siedzisz z koleżanką, więc podszedłem się przekonać. - Noel jestem. - wyciągnął dłoń w moim kierunku. Uścisnęłam ją.
- Cristina. - przedstawiłam się. Czasem mam dziwne uprzedzenia do ludzi... A temu facetowi źle się z oczu patrzy.
- Fajnie, że podszedłeś. Co słychać? - zapytała Lola i wyglądało na to, że zupełnie zapomniała o Isco.
- Nic nowego. Czekałem wtedy na ciebie, ale nie pojawiłaś się.
- Przepraszam, ale grałam z przyjaciółmi w butelkę - uśmiechnęła się lekko.
- Nie szkodzi. - odparł i usiadł obok na piasku. - Jak wam mijają wakacje?
- Wyśmienicie. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem i się podniosłam. Zaczęłam składać swój koc i rzeczy.
- Gdzie ty idziesz? - zdziwiła się blondynka.
- Głowa mnie rozbolała. - skłamałam. - Wracam do hotelu. - dodałam i już mnie nie było. Lola nim też się zachwyca, ale on mi się jakoś nie podoba!
Chwilę później już byłam w naszym pokoju. Odłożyłam koc i swoją torbę na fotel. Już miałam zdejmować swoje pareo i udać się do łazienki by wziąć prysznic, usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Ten obrazek jakoś mnie ani nie zdziwił, ani nie zaskoczył.
- Cześć! - wyszczerzył się Bartra i wszedł do pokoju. - Co tam? Gdzie nasza blondyneczka? - zapytał. Po chwili w pokoju zjawiła się reszta.
- Właśnie.. Gdzie Lola? - dodał Isco.
- Ładnie wyglądasz - powiedział Thiago i puścił do mnie oczko.
- Dzięki. - odpowiedziałam niepewnie. - Lola została na plaży.
- Sama? - zapytał Alvaro i usadowił się na drugim fotelu.
- Nie, jakiś Noel z nią siedzi. - skrzywiłam się.
- Noel? Ten koleś z plaży? - dopytywał Marc. - Isco, masz rywala! - poklepał go plecach, jednak Alarcon nie odpowiedział.
- A my mamy dla was nagrodę - uśmiechnął się lekko Martin.
- Nagrodę? Dla nas? Za co? - zdziwiłam się.
- Za bycie grzecznymi pacjentkami - odpowiedział mi Thiago.
- Ale Lolę to ominie - mruknął Isco.
- Nie wiem co wymyśliliście, ale ja z wami sama nie chcę przebywać. Tak czy siak, powiedzcie co to za nagroda?
- To tylko zaproszenie na jacht - powiedział spokojnie Cristian. - Będzie fajnie, zobaczysz!
- Jacht? Brzmi ciekawie, ale i tak zadzwonię po nią. - zaśmiałam się i sięgnęłam po swój telefon. Wybrałam jej numer i czekałam aż w końcu odbierze. Spróbowałam dwa razy, ale na próżno. - Czemu nie odbiera? - pomyślałam głośno.
- Może jest zajęta swoim nowym kolegą? - zapytał jadowicie Isco.
- Kogoś tu zazdrość zżera. - zauważyłam z uśmiechem.
- I to jaka! - wyszczerzył się Marc
- Nie, wcale nie - odpowiedział pewnie. - Możemy się już zbierać? - zapytał po chwili i spojrzał na resztę piłkarzy.
LOLA
Świetnie rozmawiało mi się z Noelem, ale musiałam wracać, bo nie chciałam, aby Cristina siedziała sama w pokoju. W końcu to miały być nasze babskie wakacje! Dowiedziałam się, że Noel również jest tutaj na wakacjach razem ze swoimi znajomymi z Nowego Jorku! Nie spodziewałam się tego.
Brunet odprowadził mnie pod hotel, gdzie wymieniliśmy się swoimi numerami. Noel był bardzo sympatyczny i na dodatek mieszka w tym samym mieście, co ja! To nie może być przypadek, prawda?
Wparowałam uśmiechnięta do pokoju, gdzie zastałam swoją przyjaciółkę w towarzystwie piłkarzy. Dlaczego mnie to nie zdziwiło?
- Cześć i czołem! - przywitałam się.
- Czemu nie odbierałaś? - zapytała szatynka.
- Miałam wyciszony telefon, zauważyłam je jak byłam już pod hotelem, a co tam?
- Nic. Zabieramy twoją przyjaciółkę na jacht - powiedział Isco. Wyglądał jakby był zły.
- Ciebie też oczywiście, moja piękna! - dodał Marc i przytulił mnie.
- To w końcu tylko Cristinę czy mnie też? - zapytałam zdezorientowana, patrząc na Isco. O co znów mu mogło chodzić?
- Jeśli chcesz, to też możesz - odpowiedział.
- Chyba jednak ktoś nie chce bym tam była. I tym kimś jesteś ty - warknęłam, nie patrząc na niego. Zrobiło mi się trochę smutno, bo przecież przez ostatnie kilka dni wydawało mi się, że ciągnie nas do siebie, a on teraz mówi takie rzeczy.
- Powiedziałem, że jeżeli chcesz to też możesz, prawda? - uniósł głos.
- Zostawmy ich może samych? - zaproponował Ignacio.
- Żeby sobie do gardeł powskakiwali? - Martin przewrócił oczami.
- Tak czy siak, zbieracie się obie i za góra piętnaście minut widzimy was na dole. - odezwał się Thiago i spojrzał na Isco, po czym wskazał na drzwi.
- O co mu chodzi? - zapytałam, kiedy wyszli.
- Tak zareagował na Noela? - Cristina bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Dobrze wiedzieć, że jest zazdrosny - wyszczerzyłam się i zajrzałam do mojej walizki. - Muszę się przebrać.
- A ja w końcu iść pod ten prysznic! - powiedziała i zniknęła. Co ja mam ze sobą wziąć na taki jacht? A w co się ubrać?!
Wygrzebałam z walizki nowe bikini oraz jakąś sukienkę i poczekałam, aż Cris wyjdzie z łazienki. Do torby wrzuciłam okulary przeciwsłoneczne, ręcznik i jakiś krem na słońce. Również wzięłam szybki prysznic i byłam gotowa na ten jacht. Tylko nie byłam do końca pewna czy powinnam tam być. Isco na pewno się to nie spodoba, ale chyba powinnam mu wytłumaczyć, że z Noelem tylko rozmawiałam.
Kiedy moja przyjaciółka również się przebrała i była gotowa, zeszłyśmy na dół. Czekała tam na nas już ta banda piłkarzy. Szybko podeszłam do Isco.
- Ja z nim tylko rozmawiałam - powiedziałam i czekałam na jego reakcję. Nie powiedział nic, tylko podał mi swoją dłoń, którą szybko złapałam.
- Możemy iść? - zapytał wyraźnie podekscytowany Marc.
- Chodźmy. - odezwała się Cristina i po chwili została przepuszczona w drzwiach przez Thiago, który prawie pożerał ją wzrokiem.
- Już się nie mogę doczekać. - znów usłyszeliśmy głos Bartry.
- Ciebie to trzeba będzie pilnować żebyś nam się tam nie utopił! - zaśmiał się Vazquez.
- Żebyś ty się czasem nie topił! - odgryzł mu się obrońca.
- Ogoliłeś się - powiedziałam do Isco. Zauważyłam to dopiero teraz, kiedy lekko musnął moje usta swoimi.
- Bo mówiłaś, że cię drapię po szyi - odpowiedział z uśmiechem.
- Ojejciu.. Jakie to słodkie - usłyszałam obok siebie głos Bartry. Czy on musi wszystko komentować?!
Po kilku minutach doszliśmy już do przystani. Chłopcy się postarali, bo jacht były ogromny! I tylko do naszej dyspozycji, co mnie bardzo ucieszyło. Nikt nie będzie nas podglądał!
Ściągnęłam z siebie sukienkę i zostałam w samym bikini. Musiałam się trochę opalić! Oczywiście czułam na sobie spojrzenia chłopaków, ale nic sobie z tego nie robiłam.
- Cris, posmarujesz mnie kremem? - zapytałam przyjaciółki.
- Myślę, że ktoś inny zrobiłby to lepiej. - zaśmiała się i spojrzała na Isco. Zareagował automatycznie, podnosząc głowę i spoglądając na mnie.
- Ale ty jesteś pomocna. Zapamiętam to sobie - puściłam do niej oczko i zwróciłam się do Alarcona. - Mógłbyś? - wskazałam na tubkę kremu.
- Jasne. - podszedł do mnie i chwycił za tubkę. Zauważyłam uśmiech na twarzy przyjaciółki i to, że pokręciła głową.
- Co będziemy tutaj robić? Macie jakieś plany? - zapytałam reszty chłopaków.
- Mam karty! - powiedział wesoło Marc. - Możemy pograć w pokera, co nie?
- I znowu przegrasz całą forsę - odpowiedział mu ze śmiechem Isco.
- Ale ja nie umiem grać w pokera - mruknęłam i poczułam, jak Isco rozciera krem na moich plecach. Robił to tak delikatnie, że odpływałam!
- To połączymy się w dwójki - mruknął Thiago.
- Ja też nie potrafię! - dołączyła się Cristina.
- No to faktycznie, grajmy po dwoje. - zauważył Tello.
- Ale nie jest nas parzyście. - jęknął Marc.
- Więc ty grasz sam. Lepiej żebyś przegrał tylko swoją forsę niż jeszcze kogoś innego. - zaśmiał się Ignacio.
- Pozwólcie, że przyjmę pod swoje skrzydła Lolę - usłyszałam głos Francisco.
- Muszę cię ostrzec, że nie potrafię grać w karty - mruknęłam cicho.
- To nic. Mam trochę kasy, więc nic się nie stanie - odparł i odłożył tubkę z kremem, bo właśnie skończył mnie smarować. - To jak się dzielicie?
- Ja z Alvaro - powiedział Camacho i usiedli obok siebie.
- No ja sam - mruknął smutno Marc.
- Chodź, Martin - Tello powiedział do swojego przyjaciela i wskazał mu miejsce obok siebie.
- No to Cris z Thiago - uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- Wygramy to. - zaśmiał się Thiago i spojrzał na Cristinę.
- No chyba nie! Ja to wygram i zgarnę całą kasę. - wyszczerzył się Marc.
- Widze, że żarty się ciebie trzymają, Bartra - odparł ze śmiechem Alvaro. - Dawaj te karty i zaczynamy grę! - zatarł ręce.
- Siadaj - powiedział do mnie Isco i zrobił mi miejsce obok siebie. I zaczęliśmy grać..
Nie wiem czy mieliśmy dobre karty, czy złe... Ja się na tym nie znam. To Isco kierował naszą grą.
- Wyciąg tą kartę. - wskazał na naszą talię.
- Którą? - zapytałam.
- O tą. - zaśmiał się i sam ją wyciągnął i skradł mi całusa.
- Wygraną mam już w kieszeni - wyszczerzył się Bartra. Wszyscy na niego spojrzeli. - No co? Samemu najlepiej!
- Powiem ci coś: my już to wygraliśmy! - odpowiedział mu Thiago i wyciągnął kartę z ręki Cris. Najwidoczniej musiała to być dobra karta, bo Isco pokręcił głową.
- Musimy zabrać kartę - powiedział i znów skradł mi całusa.
- Zacznijcie grać, a nie ciągle się miziacie, bo faktycznie nawet Bartra was wyprzedzi. - śmiał się Alvaro.
- No to oczywiste, bo wygram. - uniósł się obrońca.
- Chciałbyś! - zawołał Brazylijczyk.
- Przecież nic nie robimy - westchnął Isco, a ja cicho zachichotałam. - Nie moja wina, że dostaliśmy takie karty!
- Zwalcie na Camacho, bo on je rozdawał. - zaśmiał się Martin.
- Właśnie! Ignacio zrobił to specjalnie - powiedziałam i spojrzałam na blondyna, który pokazał nam język.
- Nam idzie dobrze, prawda? - zapytał go Alvaro i przybili sobie 'piątki'.
- Teraz nasza kolej - powiedział Isco i położył kartę na mały stolik. - Widzicie? Nie idzie nam wcale tak źle - dodał i musnął moje usta swoimi rozgrzanymi wargami.
- Nie znudziło się wam już to całowanie? - skrzywił się Marc.
-Moglibyście się od nas odwalić? - warknął Isco.
- Właśnie! - poparłam go. - Tutaj jest jeszcze jedna para - posłałam przyjaciółce szeroki uśmiech.
- Miałaś na myśli Bartrę i jego głupotę? - odgryzła się.
- Ej! Ja wcale nie jestem głupi.
- Wybacz kochany. - posłała mu całusa w powietrzu.
- Wybaczam. - wyszczerzył się.
- Nie.. Miałam na myśli ciebie i twojego kolegę o niebiańskim uśmiechu - odpowiedziałam jej.
- Ej, ja też mam taki uśmiech! - oburzył się mój partner od kart.
- Nie masz, słońce - mruknęłam. - Ale za to świetnie całujesz - wyszeptałam i wpiłam się w jego usta.
- Grajcie, a nie sprzeczajcie się! Ja chcę wygrać! - oburzył się Bartra. Spojrzałam na Cristinę. Siedziała po turecku z wypiekami na twarzy.
- Przecież i tak nie wygrasz - odpowiedział mu Thiago. - Uwaga, bo chyba mamy wygraną w kieszeni - uśmiechnął się szeroko.
- Veto! Nie zgadzam się! - mruknął smutny.
- E tam. My już nie gramy - Isco rzucił nasze karty na bok i chwycił mnie za dłoń. - Idziemy sobie.
- Gdzie? - zapytałam, marszcząc brwi.
- Tam, gdzie będziecie mogli się w spokoju miziać - powiedział Alvaro i pokazał mi język.
- Mam ci go odciąć? - zmarszczyłam brwi.
- Nie, przyda mi się jeszcze. - zaśmiał się.
- Wygraliśmy! - zawołał Thiago
- Gratulacje! - wydarłam się.
- O matko, wygraliśmy! - Cris ucieszyła się i z tego wszystkiego przytuliła Thiago. Wszyscy byli tym zaskoczeni.. Nawet on!
- Idziemy? - wyszeptał do mojego ucha Isco. Na jego twarzy dało się zauważyć cwany uśmieszek.
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam zaczepnie.
- Zobaczysz - powiedział i pociągnął mnie w stronę kajuty.
- Ładnie tu - powiedziałam, kiedy rozejrzałam się dokładnie. Isco objął mnie od tyłu i zaczął delikatnie całować moją szyję.
- Też mi się tu podoba - wyszeptał. Odwróciłam się do niego przodem i ponownie wpiłam się w jego usta.
Nie wiem dlaczego, ale moje pożądanie sięgnęło zenitu. Kiedy Isco dotykał mojego ciała.. Czułam się jak w niebie. Ściągnęłam z niego koszulkę i zaczęłam całować jego tors. Szczerze mówiąc to robiłam to pierwszy raz w życiu.. Nigdy nie byłam jeszcze tak blisko z facetem.
- Isco, chodźmy tam - wychrapałam mu do ucha i spojrzałam na łóżko. Byłam zdziwiona, że mieli tu łózko, ale skoro już było, to pomyślałam, że moglibyśmy je wykorzystać..
- Jesteś tego pewna? - zapytał patrząc w moje oczy. Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się słodko.
Isco zabrał mnie na ręce i delikatnie położył na łóżku. Szybko pozbył się górnej części mojego stroju i zaczął bawić się moimi piersiami. Z moich ust wydarł się cichy jęk. Musiałam się pilnować, bo na górze została moja przyjaciółka z resztą piłkarzy. Nie chciałam, aby nas zastali. Nie tutaj!
- Jeśli zmienisz zdanie, to daj znać a przestanę - powiedział Isco i zsunął z siebie swoje spodenki.
- Nie zmienię - powiedziałam poważnie i przyciągnęłam go do siebie.
Łatwo się domyślić co było dalej.
***
Rozdział dedykuje Kai, która siedzi obok mnie :D Kocham Cię najgłupszy człowieku na świecie ♥
Tak sobie teraz to czytam i się śmieje, bo ten pomysł z jachtem chyba nie był najlepszy :D
Coppernicana czeka na Thiago, bo już za Nim tęskni!
OMG Isco i Lola i ta jego zazdrość jest taka słodka ;***
OdpowiedzUsuńWiedziałam , że Cristinie podoba się Thiago ! Ale co z Tylerem ? Coś mi się wydaję,że Tyler ją zdradza ale może mi się tylko zdaję.
No to Lola już nie jest dziewicą. Ciekawe co dalej będzie z nią i Isco :)
No nie mogę oni są tacy słodcy :***
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nowy :)
Tak bardzo mnie ciekawi Lola i Isco :D
Strasznie się wkręciłam w tą historię :)
OdpowiedzUsuńObie piszecie tak lekko, ze aż chce się czytać !
Z niecierpliwością czekam na kolejny (oby jak najszybciej) ;))
Lola się trochę rozkręciła. Niby tu taka... Czeka na tego jedynego, ale emocje wzięły górę. Ciekawa jestem jak po tej sytuacji będą do siebie. W jakich stosunkach. Czy są jak para czy jakby chcą to przemilczeć.
OdpowiedzUsuńWoohoh XDD Nieźle XD Może Lola jednak pomyśli nad tą Hiszpanią ^^ Pięknie by było :D
OdpowiedzUsuńMarc ze swoją głupotą przegrali :C Buu szkoda mi go hahahah XD Mogłabym sb z nim zagrać ewentualnie XD
łojejku, jak słodziachnie <3
OdpowiedzUsuńIsco zazdrośnik jeden :D
Świetny rozdział!!!!!!
OdpowiedzUsuń