sobota, 14 września 2013

Szósty: Chrapiesz w nocy?

 ISCO

  Wróciłem razem z Thiago i Bartrą do hotelu. Przez całą drogę rozmawialiśmy trochę o wakacjach, piłce, ale omijaliśmy temat dziewczyn. Wszyscy wiedzieliśmy, że to Thiago i ja najbardziej jesteśmy zainteresowani dziewczynami. W pokoju czekali już na nas pozostali piłkarze, którzy byli już przebrani i właśnie zamawiali coś do jedzenia.
   - I jak tam? Dziewczyny odprowadzone? - zapytał Ignacio, poruszając zabawnie brwiami. Skarciłem go spojrzeniem i wszedłem do łazienki.
 Po kilku minutach usiadłem na łóżku i przeczytałem wiadomość od Loli ''Nie mogę dzisiaj, bo źle się czuje. Przepraszam :) Lola''. Było mi trochę przykro, ale rozumiałem to. Pewnie się przeziębiła razem z Cristiną.
   - Zaraz będziemy mogli zejść na obiad - zakomunikował Tello, który głaskał się po brzuchu. - Ale jestem głodny - dodał.
   - Ja też - uśmiechnąłem się lekko, bo właśnie poczułem w brzuchu głód. Od wczoraj wieczora nic nie jadłem, tylko wlewałem w siebie alkohol, więc wcale nie dziwiłem się mojemu żołądkowi.
   - Muszę ci powiedzieć, że ta Lola jest całkiem niezła - puścił do mnie oczko, a we mnie się zagotowało. Jednak nie dałem tego po sobie poznać.
   - Może - mruknąłem i spojrzałem na Thiago, który był wyraźnie zamyślony. Może myślał o Cris?
   - Będę chory - usłyszałem głos Bartry. Nie dziwię się, skoro wpakował się do wody! I to jeszcze z własnej woli! - Apsik - psiknął i usiadł obok mnie. - Trzeba mi kupić jakieś leki.
   - Wiem! - krzyknąłem, a cała reszta się na mnie spojrzała. - Lola mi napisała, że nie da rady dziś wyjść na kolacje, bo jest chora. Może wybierzemy się do nich z lekarstwami? - zapytałem z uśmiechem i znów spojrzałem na Brazylijczyka. Również uśmiechnął się szeroko i pokazał mi uniesiony kciuk.
   - To zjemy coś i pójdziemy do jakieś apteki, ok? - zapytał Cristian.
   - Dobra - odpowiedział Thiago, wyraźnie zadowolony.
   - Ja zostanę tutaj - powiedział Martin.
   - I ja też - mruknął Ignacio. - Musimy zadzwonić do swoich dziewczyn - puścił mi oczko.
   - Może ty też powinieneś, Tello? - zaproponowałem mu, jednak ten machnął ręką. Nagle zaczął mnie denerwować.. Może ja już popadam w jakąś paranoję? On tylko powiedział, że blondynka jest nawet niezła i tyle, a ja jak zwykle sobie coś dodaje.
  Wczorajsza gra w butelkę i dzisiejszy poranek uświadomił mi, że Lola cholernie mi się podoba. I chociaż jest ona troszkę niedostępna to ja i tak będę próbował się z nią umówić. Martwi mnie tylko to, że mieszka w Nowym Jorku, ale mogłaby przecież tutaj przyjeżdżać i mnie odwiedzać.. Ja też mam przecież czasem wolne i chętnie bym do niej poleciał. Jednak do tego to jeszcze dużo czasu.
   - Isco, nie myśl tyle, bo myślicielem zostaniesz - powiedział Bartra, który poczochrał mnie po włosach.
   - A ty się nie mądruj - pokazałem mu język i wystukałem wiadomość do blondynki: ''Zdrowiej, piękna :)''. - Idziemy do tej restauracji? - zapytałem, a reszta pokiwała głowami.

THIAGO

   Po obiedzie od razu wyszliśmy z naszego hotelu i znaleźliśmy aptekę. Kupiliśmy różnorakie leki na przeziębienie i ruszyliśmy w kierunku hotelu, w którym mieszkały Cristina i Lola. Stwierdzam, że Isco wpadł na idealny pomysł z tymi odwiedzinami u chorych. Przynajmniej znów mogłem zobaczyć szatynkę. Utkwiła mi w głowie i nie chce wyjść. Ale nawet i nie chcę żeby wychodziła. Jest śliczna i ma wspaniały charakter. Tylko szkoda, że ma tego chłopaka. Obiecałem sobie, że nie zrobię nic przeciwko jej woli. Nie chcę żeby mnie znienawidziła! 
 Wkroczyliśmy do wysokiego budynku. Alvaro chciał iść do recepcji i zapytać o pokój, ale Isco kiwnął ręką i powiedział, że wie gdzie iść. Ciekawy jestem skąd? Pierwszy wsiadł do windy i nacisnął guzik, później pierwszy z niej wyszedł i prowadził nas pod drzwi pokoju Hiszpanek. Zapukałem.
   - Tak? - usłyszeliśmy zachrypnięty głos Cristiny. 
   - Obsługa hotelowa. - zawołał inteligentnie Cristian. Cisza. W końcu tupot stóp. Drzwi się otworzyły, a w progu pojawiła się szatynka w dresach i z chusteczką higieniczną w dłoni. Była zaskoczona naszym pojawieniem się. 
   - Co wy tu robicie? - zdziwiła się. 
   - Mamy lekarstwa dla chorych. - Alvaro podniósł do góry siatkę z lekami, którą trzymał w ręce. 
   - Czyli dla mnie też. - odezwał się Marc i nie czekając na zaproszenie wpakował się do ich pokoju. Wskoczył od razu do łóżka, na którym leżała blondynka. 
   - Bartra, a ty co tu robisz?! - krzyknęła, a Cristina wtedy zaprosiła nas do środka. 
   - Jestem chory, tak jak wy, więc też chcę być niańczony przez chłopaków! - powiedział. Jeny, ten to zawsze musi być ten najbardziej poszkodowany! 
   - Ciekawe kto wpadł na taki pomysł, by wrzucić mnie pierwszą do wody? - zadrwiła Cris. 
   - Cichaj! Bartra z Isco i Tello to wykonali, więc wina spada na nich! - wychrypiała Lola i kichnęła. Cristina usiadła na rogu swojego łóżka, a tuż obok niej Alvaro. Isco usiadł w nogach u Marca i Loli, a ja na fotelu. Chciałem usiąść na miejscu Alvaro, ale nie! Trzeba się powstrzymać. - Ale tak na serio, to po co tu przyszliście? - zapytała Lola, wpuszczając Marca pod kołdrę. Również była ubrana w dres, ale czerwony.
    - Tak na serio, to sprawdzić jak się czujecie. - zaśmiał się Isco i zaczął grzebać w torbie z lekarstwami. - Tabletki, syropy... - wyliczał.
    - Jak miło - uśmiechnęła się do niego i psiknęła. - Przyda nam się, nie? - zwróciła się do swojej przyjaciółki.
   - Mi też - dodał Bartra, któremu najwidoczniej pasowało łóżko Loli.
   - Przyda się, przyda. - powiedziała Cristina i teraz to ona kichnęła.
   - Aleście się obie zaprawiły. - pokręciłam głową.
   - Nie zapominajcie o mnie! - jęknął Marc.
   - No przecież! Jakże moglibyśmy o tobie zapomnieć?! - naśmiewał się Cristian.
   - No bo biedaczek też jest chory - Lola zaśmiała się i przytuliła go. - No, Isco, pokaż co tam masz - spojrzała na niego.
    - Wiele rzeczy... - mruknął, a ta obrzuciła go karcącym spojrzeniem. Jak na moje oko to te ich podchody były po prostu zabawne. - No dobra, to może syrop na początek?
   - Ale owocowy! Innego nie lubię - odparła i odkryła się. - Cris, chodź, dostaniemy trochę syropku od doktorka - zaśmiała się i puściła jej oczko.
   - I znowu o mnie zapomnieliście - westchnął Bartra, który wyskoczył pierwszy z łóżka i ustawił się przed Alarconem.
    - No, ale nie zapominaj, że to damy mają pierwszeństwo. - wtrącił Vazquez.
   - Właśnie, poczekaj na swoją kolej. - zaśmiał się Isco i wyprzedził go, stając obok dziewczyn.
   - Idź ty pierwsza - powiedziała Lola i popchnęła swoją przyjaciółkę. Ta spojrzała się na nią dziwnie i uśmiechnęła szeroko.
   - Przecież cię nie otruje - Isco puścił do niej oczko i otwarł syrop. - Dobra, jedną łyżeczkę teraz a drugą po kilku godzinach.
   - I jak? - zapytała Lola, gdy Cris przełykała to ohydztwo. Po czym stwierdziłem, że ohydztwo? Ledwo powstrzymała się od skrzywienia.
   - Dobre. - odparła i odeszła.  
   - Owocowe? - upewniła się Lola, a tamta skinęła głową i uciekła do łazienki. - Ej, to chyba to nie jest dobre - powiedziała Lola i spojrzała na Isco. - Jeśli dasz mi jakieś świństwo, to cię zabije - wbiła w jego klatkę piersiową swój palec.
   - Jasne, słońce - odpowiedział i posłał jej szeroki uśmiech. - Zamknij oczy i otwórz buzię.
   - Ja też będę musiał zamknąć oczy?! - zapytał z przerażeniem Bartra.
   - Tak, ty w szczególności. - Isco przewrócił oczami i nalał kolejną porcję na łyżkę. - No to za... Za kogo chcesz wypić? - zwrócił się do blondynki.
   - Ja chcę za Ninę! - wykrzyknął Bartra.
   - Jaka znowu Nina?! - z łazienki właśnie wyjrzała Cristina, w trakcie czyszczenia zębów. Nawet i wtedy wyglądała idealnie.
   - Jego pupil. Suczka. - odpowiedziałem.
   - Boże, koty, psy... Zaraz się okaże, że inni hodują chomiki i rybki! - powiedziała ironicznie Lola.
   - Ej, ja też mam psa! Messi się wabi. - uniósł się Isco. - Z resztą Cristian ma aż trzy. Thiago też ma.
   - Tylko, że bardziej to one chyba należą do mojego rodzeństwa niż do mnie. - zaśmiałem się.
   - Dobra, Lola pij to lekarstwo. - pośpieszał ją Marc. - Ja też chcę!
   - Dobra - powiedziała i zamknęła te oczy. Isco wpakował jej do buzi łyżkę z syropem, który po chwili wylądował na koszulce Hiszpana, bo blondynka go wypluła. - Miał być owocowy! - krzyknęła.
   - Dzięki za koszulkę - westchnął i ściągnął ją z siebie.
   - Isco to golas - wyszczerzył się Bartra i wypił syrop prosto z buteleczki. Jemu zasmakował!
   - Może chcesz jakąś moją bluzkę na zadośćuczynienie? - wyszczerzyła się Lola.
   - Mam łazić w damskich fatałaszkach?! Nigdy! - odparł Francisco.
   - Czemu nie! Tak Isco, załóż jej bluzkę! - Marc zaczął skakać.
   - Ej, czy on czasem się czegoś nie naćpał? - z łazienki wyszła Cristina, dziwnie przypatrując się Bartrze.
   - Nie - Alvaro pokręcił głową. - On jest taki cały czas - wyszczerzył się do nas.
   - Dobra, może obejrzymy jakiś film? - zaproponował Isco i położył się na łóżko Loli.
   - Pewnie, ale ty oglądasz na balkonie - powiedziała blondynka i próbowała go wyrzucić, jednak Isco nawet nie drgnął. W końcu się zdenerwował i powalił ją na łóżko obok siebie.
Bartra oczywiście musiał się wewalić do nich na trzeciego, bo przecież nie przeżyłby! Zanim włączyli film musiałem jeszcze wyjść do łazienki. Gdy wróciłem, fotel na którym siedziałem był przesunięty na środek, a na nim rozwalił się Tello. Super. Rozejrzałem się. Jedynie było miejsce obok Cristiny, na jej łóżku, gdzie w nogach leżał sobie Alvaro. Raz się żyje, najwyżej mnie skopie z łóżka. Niepewnie podszedłem i ułożyłem się z kraju. Nawet nie spojrzała, ale usłyszałem jak przełknęła ślinę.
   - To co w końcu oglądamy? - zapytał Isco.
   - Byle nie horror, bo będę musiała wyciągnąć mojego misia, by się przytulić - powiedziała Lola.
   - Masz się do kogo przytulać - westchnęła Cris i spojrzała na Isco, który uśmiechnął się szeroko.
   - Właśnie, słońce! - powiedział i przygarnął ją do siebie. - My się tutaj poprzytulamy, a Bartra pójdzie sprawdzić czy go nie ma u nas w hotelu.
   - No wiesz co, Isco? - powiedział smutno Marc. - Jestem chory a ty do mnie z takimi słowami!
   - Dobra, przestańcie gadać, tylko włączcie coś - odezwała się Lola.
   Włączyli film. Minęła chwila, a według mnie nic się tam nie działo. Takie filmy na mnie nie wypływały. Spojrzałem na Cristinę. Kurczowo ściskała poduszkę. Przysunąłem się kawałek. 
   - Wcale nie jest straszny. - szepnąłem, a ona na mnie spojrzała. 
   - Właśnie, że jest. - kiwnęła głową. 
   - Boisz się? 
   - Nie lubię horrorów. - stwierdziła. 
   - Moje ramię zawsze służy pomocą. - uśmiechnąłem się. 
   - Nie będzie tak źle. - powiedziała i wbiła wzrok w ekran. Wtedy nagle na ekranie pojawiła się jakaś zjawa, duch... Nie wiem co to było, ale podziałało na dziewczyny. Usłyszeliśmy pisk Loli, a ja poczułem jak silne palce ściskają moje ramię. Spojrzałem na szatynkę. 
   - Jednak się przydaję. - powiedziałem zadziornie. Ta tylko zawstydzona odwróciła głowę, a to dopiero początek filmu...

LOLA

  Film był tak straszny, że ciągle krzyczałam i przytulałam się do półnagiego Isco. Jemu to pasowało, bo ciągle się uśmiechał, jednak mnie wcale do śmiechu nie było. Bałam się i to jeszcze jak, chociaż miałam obok siebie dwóch facetów! Po jednej stronie Isco, a po drugiej Marca, który również szeroko się uśmiechał.
  Cristina siedziała obok Thiago i wyglądała na przestraszoną. Nie byłam pewna, czy to z powodu filmu, czy może z powodu Alcantary.
Kiedy na ekranie pojawiła się jakaś straszna zjawa wtuliłam się mocniej w Isco i zamknęłam oczy. Pod ręką czułam jego miękką skórę i moje zmysły szalały. A na dodatek tak pięknie pachniał.. Męskie perfumy zawsze robiły na mnie wrażenie.
   - Boje się - wyszeptałam i poczułam, jak całuje czubek mojej głowy. To było bardzo miłe.. I słodkie. Spojrzałam na niego i ulokowałam swój wzrok na jego ustach. Tak bardzo chciałabym go pocałować.. Jednak to byłby znak, że mi się podoba i chce czegoś więcej. A ja nie mogę tego zrobić, nie mogę dać mu tej nadziei.
   - Dlaczego mi się tak przyglądasz? - usłyszałam jego głos i spuściłam swój wzrok. - I tak widziałem - dodał po chwili mojego milczenia.
   - Po prostu nie chce patrzeć na ten przerażający film.
   - Mam go wyłączyć? - zapytał.
   - Nie, bo nie będę miała wtedy powodu, aby się do ciebie przytulać - powiedziałam poważnie i zrobiłam to. Tak, pocałowałam go i wcale nie czułam się źle. Jego lewa dłoń wylądowała na moim biodrze, a druga na policzku. Ja nie pozostałam mu dłużna i objęłam jego szyję.
Nie przeszkadzało mi to, że pewnie teraz wszyscy się na nas patrzą. Liczył się on.. No dobra, liczyły się jego usta i język, który delikatnie jeździł po moim podniebieniu.
   - To było.. - wychrypiał, kiedy skończyliśmy nasz namiętny pocałunek.
   - Cudowne - dokończyłam za niego z szerokim uśmiechem. - Ale możemy udawać, że to był przyjacielski pocałunek? - wyszeptałam mu do ucha.
   - Jeśli dostanę jeszcze jednego przyjacielskiego całusa - odpowiedział, a ja ponownie wpiłam się w jego usta. Po całym moim ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
   - Mam to na telefonie - usłyszałam głos Batry i szybko odsunęłam się od jego przyjaciela.
   - Zostaw ich w spokoju - powiedział Alvaro, który właśnie zorientował się, że Marc nas nagrywa.
   - Ej, to nie jest fair - wyjęczałam.
   - Daj spokój - powiedział Isco i przyciągnął mnie do siebie. - Oglądamy dalej film - dodał. Po chwili to on mnie pocałował. I tak wyglądało nasze oglądanie filmu.

CRISTINA

  Nie lubiłam horrorów i koniec kropka! To, że ścisnęłam jego ramię było normalną reakcją na strach. Zamiast Thiago mógł tam leżeć którykolwiek, a zachowałabym się tak samo. Chyba... Tak myślę...
Po chwili usłyszeliśmy głos Marca, który chwalił się, że coś nagrał. Rozchodziło się o Isco i Lolę, ale o co dokładniej? Szturchnęłam Alvaro, a ten spojrzał na mnie pytająco. 'O co chodzi?' - wyczytał z mimiki mych ust. 
   - Całowali się. - szepnął i wrócił do oglądania. Spojrzałam w stronę drugiego łóżka. Czy ja po raz enty mam powtarzać, że nie rozumiem swojej przyjaciółki? Okay, ogólnie to rozumiem, ale nie w wątku z Alarconem.
   - Jak myślisz, będą razem? - zapytał szeptem Thiago. Popatrzyłam na niego, on robił to samo i czekał na odpowiedź. 
   - Lola się zarzeka, że nie chce mu robić nadziei.
   - Marnie jej to wychodzi. - stwierdził. - No nic, a jak film? 
   - Znasz odpowiedź. - przewróciłam oczami i spojrzałam na biały sufit. Chwilami tylko spoglądałam w kierunku ekranu. Przyznam, że już zasypiałam, a na dodatek z głośników płynęła wolna i lekko przerażająca muzyka. Już mi się oczy zamykały, kiedy... Jakiś damski pisk. Zerwałam się i znów złapałam za ramię Alcantary. 
   - Jeżeli tak bardzo chcesz, to nie musisz jej już puszczać. - powiedział z uśmiechem. W tym momencie w głowie miałam dwa głosy. Jeden, żeby go puścić, bo co będzie gdyby, nie daj Boże, Tyler się o tym dowiedział, a drugi bym pozostała przy Thiago.
   - Chrapiesz w nocy? - wypaliłam nagle, a ten pokręcił głową. - Dobranoc. - szepnęłam i mocniej wtuliłam się w to jego ramię. Z jednej strony nie chciałam żeby tu był, ale z drugiej ciągnęło mnie do niego. Tylko będę spała bardzo blisko niego, z resztą już po raz drugi... To nie zdrada ani grzech. 
   - Miłych snów. - szepnął i poczułam jak odgarnia włosy z mojego policzka. Nie otwierałam już oczu. Nie chciałam. Byle by już tylko zasnąć.
_____________________________________
Końcówka słodka, nie? :D

Ja sobie leżę, odpoczywam po męczącym tygodniu w szkole, a Monika śle Wam pozdrowienia z pracy i jara się uśmiechem Isco! :D

7 komentarzy:

  1. Bartra moim mistrzem!!!!!!!!! "Mam to na telefonie!" hhahahahahah

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham jak piszesz ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę prawie codziennie żeby zobaczyć czy jest nowy rozdział. Dzisiaj miałam szczęście :) Szkoda, że tak rzadko dodajecie nowe rozdziały, bo czyta się je bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no. Bartra jest tutaj boski xd
    I ta Lola...niby nic nie chce a jednak ;D
    Cristina! Zostaw Tylera i idz do Thiago ;3
    Czekam na nowosc!
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo końcówka jaka słodka ; 333
    MARC mnie rozwalił xDDD
    Pozdrawiam i czekam na next ; ***

    OdpowiedzUsuń
  6. Liczę na to, że Cristina i Thiago już niedługo będą razem, bo słodko jest pomiędzy nimi :D I niech Lola w końcu przyzna się sama przed sobą, że Isco podoba jej się bardzo :D

    OdpowiedzUsuń