Cristina
Na początku oboje byliśmy
jakoś spięci. Szliśmy obok siebie w ciszy. Dopiero gdy doszliśmy
do dość tłocznego placu, gdzie w jednym miejscu kilkoro
nastolatków tańczyło breakdance, rozkręciliśmy się. Zaczęliśmy
ich komentować, śmiać się i bić brawo. Później poszliśmy na
plażę i tak po prostu chodziliśmy i rozmawialiśmy. O pogodzie, o
tym, że chłopcy dopiero co wrócili z wygranych mistrzostw, a nawet
o Isco i Loli. Oboje stwierdziliśmy, że do siebie pasują, ale też
zgodziliśmy się przy tym, że Lola to uparciuch!
Gdy się już troszkę bardziej
ściemniło, Thiago zaproponował, żebyśmy poszli coś zjeść.
Przystałam, bo faktycznie poczułam się głodna. Oboje zamówiliśmy
rybę i białe wino. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Szczerze?
Coraz pewniej i lepiej czuję się w jego towarzystwie. Rozmawiamy o
wszystkim, a nawet jeżeli drugie widzi, że jakoś temat się
kończy, zaczynamy następny i tak w kółko.
- Słuchaj, bo Tyler raz
mnie wziął na mecz, nawet nie wiem kto grał, ale widział, że nic
nie kumam. Później już chodzi na mecze sam. Mogę o coś zapytać?
- mówiłam niepewnie.
- Jasne. Zamieniam się w
słuch. - upił łyk wina.
- Należę do tych
dziewczyn, które są zielone w tym temacie, więc... Co to jest ten
cały spalony? - zapytałam śmiertelnie poważnie, a ten zaczął
się uśmiechać pod nosem.
- Spróbuję ci to
zademonstrować. - zaczął przestawiać wszystko to, co znajdowało
się na naszym stoliku. - Spójrz. Sól to Bartra, a pieprz to
Montoya, ponieważ są obrońcami. - ustawił ich. - Moja komórka to
ja, a twoja to ty. Ja jestem pomocnikiem, a ty w tym momencie robisz
za napastnika, czyli za zadanie masz strzelanie bramek. - gdy mówił
o piłce, jego oczy się świeciły. Musiał to naprawdę kochać.
Przestawiał wszystko i coś tłumaczył, ale ja nie słuchałam.
Wpatrywałam się po prostu w niego, w każdy jego ruch. - Rozumiesz?
- zapytał w pewnym momencie, a ja się ocknęłam.
- Ymmmm... - mruknęłam i
zmarszczyłam czoło.
- Panienka, może i by
zrozumiała, gdyby słuchała, a nie wpatrywała się ciągle w tego
przystojnego młodzieńca. - obok nas siedziało jakieś starsza
para, a to powiedział mężczyzna.
- A pamiętasz jak ty mi
też tłumaczyłeś czym jest ten spalony? Też tak miałam i nadal
nie wiem czym jest. - zaśmiała się kobieta. - Jak to fajnie być
takim młodym i zakochanym. - dodała i puściła do mnie oczko.
Cholera, zarumieniłam się!
- Może powtórzę? Ale
teraz się skup. - uśmiechnął się. Przecież ja cały czas byłam
skupiona, no tylko że na nim... - Biegniesz do bramki, a ja podaję
ci piłkę. Jeżeli wyminiesz Marca oraz Martina i jesteś już za
nimi, a ja w tym momencie kopnąłem piłkę, to jest spalony, ale
jeżeli kopnę ją zanim ich wyprzedzisz, to nie ma spalonego. -
mówił.
- Po woli ogarniam. -
kiwnęłam głową.
- Będziesz musiała się
wybrać na mecz i to zobaczyć.
- Barcelony, żeby
zobaczyć cię w akcji? - zaśmiałam się.
- Mecze Barcelony zawsze
są pasjonujące, ale nie wiadomo czy mnie tam zobaczysz.
- Czemu? - zdziwiłam
się.
- Możliwe, że zmienię
klub, ale jeszcze nic nie wiem. Chciałbym więcej grać, a później
zostać powołany na Mistrzostwa w 2014 roku. Taki mój teraźniejszy
cel.
- Rozumiem. Jesteś
facetem z pasją i ambicjami. To się ceni. - spojrzałam na swój
zegarek. - Późno się już robi. Powinnam wracać do hotelu.
- Jasne. Odprowadzę cię.
- Nie musisz. Dam radę. -
uśmiechnęłam się.
- No przestań. Taki
obowiązek faceta. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.
- mówił pewnie.
- Okay. - wzięłam do
ręki torebkę i chciałam wyjąć portfel.
- Przestań. Ja zapłacę.
- wyjął banknot i zostawił na stole. - Chodź. - wstał z
uśmiechem.
- Ale... - zająknęłam
się.
- To ja cię zaprosiłem,
więc ja stawiam.
Ja sama siebie po woli
przestawałam rozumieć. Gdy go nie widzę, wmawiam sobie, że nie
powinnam się z nim w ogóle spotykać, że to jest złe, ale gdy już
z nim jestem, chcę żeby to trwało. Genialnie mi się z nim
rozmawia i rozumiemy się.
Całą drogę do hotelu, o dziwo,
rozmawialiśmy o piłce. Po prostu opowiadał o tym, a mi po woli
zaczynało się to podobać. Odprowadził mnie pod samiusieńkie
drzwi.
- Dziękuję za wieczór.
- powiedział.
- Ja też dziękuję. W
końcu dowiedziałam się czym jest spalony. - zaśmiałam się.
- Fakt. Dobranoc i do
zobaczenia. - powiedział.
- Dobranoc. - szepnęłam
i nacisnęłam na klamkę. Uchyliłam lekko drzwi, ale od razu je
zamknęłam, po cichu. Uniosłam głowę i zaczęłam wszystko
analizować.
- Stało się coś? -
zdziwił się Brazylijczyk.
- Nie... Wiesz co? -
odwróciłam się i usiadłam na podłodze. - Ja tu jednak zaczekam
aż skończą. On zdziwiony spojrzał na nasze drzwi, a później na
mnie.
- Aaa, rozumiem. - usiadł
obok mnie. - Poczekam z tobą. - uśmiechnął się.
- Nie musisz.
- Ale chcę. - odparł i
spojrzał na mnie. - Zapomniałam ci dziś coś ważnego powiedzieć.
- Co takiego? - zdziwiłam
się.
- Pięknie wyglądasz. -
powiedział spokojnie, a mnie automatycznie ogarnęła fala gorąca.
- Dziękuję. - szepnęłam.
Nastała cisza. Niezręczna cisza. - Masz może jakiś pomysł na
temat do rozmowy?
- Może zagrajmy w
pytania? Zadajemy je sobie na zmianę i odpowiadamy szczerze. Co ty
na to? - zaproponował.
- Czemu nie? -
przekręciłam głową. - Zaczynaj.
- Długo znasz się z
Lolą?
- Praktycznie od małego.
Podczas gry w butelkę, odmówiłeś odpowiedzi na temat zerwania ze
swoją dziewczyną. Powiesz o co chodziło?
- Mało kto wiedział o co
właściwie poszło. Rozstaliśmy się w ciszy. Z Julią byłam przez
pół roku, a dopiero potem mi się przyznała, że była ze mną
tylko i wyłącznie dlatego, by zwrócić na siebie uwagę mojego
brata. - przewrócił oczami.
- Żartujesz sobie? -
otworzyłam szeroko oczy. - Nie mów, że teraz on z nią jest?
- Przestań. Nie zrobiłby
mi tego. Z resztą, sam mówił że mu się nie podoba, a po tym
wszystkim ją wyśmiał. - kiwnął głową. - Ty jesteś szczęśliwa
ze swoim chłopakiem?
- Myślę, że tak. -
odparłam. - Różnie jest, tak jak w każdym związku, ale myślę,
że jestem z nim szczęśliwa. - odpowiedziałam, a on spuścił
głowę. Czyli się tym przejął? - Prócz brata, masz jeszcze
jakieś rodzeństwo?
- Mam trójkę rodzeństwa.
Rafael ma 20 lat i też jest piłkarzem, gra w Barcelonie, później
Thaisa, gra w koszykówkę, ma 15 lat no i Bruno, syn z drugiego
małżeństwa mojej mamy. Jest jeszcze mały, ma 5 lat i jest
pociesznym dzieckiem. Uwielbiam całą trójkę. A ty, masz
rodzeństwo?
- Nie. - pokręciłam
głową. - Jestem jedynaczką. Co robią twoi rodzice?
- Mama wcześniej grała
zawodowo w siatkówkę, a później zajęła się nami. Tata był
piłkarzem, a teraz zajmuje się sprawami moimi i Rafy. Twoi?
- Oboje są weterynarzami.
Często pomagam im w ich prywatnej klinice, którą mają przy domu.
Staję na recepcji lub asystuję w gabinecie.
- Ale jednak wybrałaś
ekonomię? - zapytał, a ja skinęłam głową.
- Jesteś Brazylijczykiem,
a grasz w reprezentacji Hiszpanii. Czemu tak?
- Urodziłem się we
Włoszech, a wychowałem w Hiszpanii i fakt, jestem Brazylijczykiem.
Moja mama stwierdziła, że w Brazylii mnie nie docenili, ale później
dali szansę Rafinhi.
- A teraz grasz i
zdobywasz trofea z Hiszpanią. - uśmiechnęłam się.
- I jestem kapitanem.
- Gratuluję.
- Dzięki. Twoje marzenie?
- zapytał, a ja tak właściwie się zacięłam. Nigdy nie stawiałam
sobie pytania 'Co chcę osiągnąć w życiu?'
- Po prostu być
szczęśliwa. - wzruszyłam ramionami. - A twoje marzenie, prócz
zagrania na tych mistrzostwach?
- Ehhh... - westchnął i
odchylił głowę, opierając ją o ścianę. - Znaleźć wspaniałą
dziewczynę, stworzyć z nią rodzinę, założyć dom i mieć
dzieci. Dzieci są słodkie. - zaśmiał się na końcu.
- Przyznaję. Ostatnio
straciłam głowę dla córki mojej kuzynki. Zostałam jej chrzestną.
Mała jest słodka i taka genialna. To jest radość.
- Może sama powinnaś o
takim pomyśleć? - zapytał roześmiany.
- Wiesz... Może jeszcze
poczekam. - pokazałam mu język. - Ile im tam jeszcze zejdzie? -
zajęczałam.
- Na to pytanie już
niestety ci nie odpowiem. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Marc
- Panowie, mam dla was wyśmienitą
propozycję! - zawołałem, zacierając dłonie.
- Jaką? - zapytał Camacho, który
siedział obok mnie.
- Nie ma Isco, więc na luzie możemy
jeszcze raz i dokładniej zobaczyć jego podboje! - wyszczerzyłem
się.
- Pewnie! - odpowiedział
uśmiechnięty Alvaro. - Podłączaj telefon!
- Dajcie spokój, co? To jego sprawa co robi i z kim - odparł Montoya. Tak, niezły z niego pantoflarz i nudziarz!
- Dajcie spokój, co? To jego sprawa co robi i z kim - odparł Montoya. Tak, niezły z niego pantoflarz i nudziarz!
- Martin po części ma rację, no ale
przecież co zakazane, smakuje najlepiej. - zaśmiał się Cristian.
- Jesteś przegłosowany, więc wybacz Monti.
- Dobra, dobra. Ja też z chęcią
obejrzę - wyszczerzył się.
- No i to mi się podoba! - odpowiedziałem i podłączyłem telefon. Na ekranie mojego laptopa ukazał się obraz. - Ma niezłe cycki - powiedziałem.
- No i to mi się podoba! - odpowiedziałem i podłączyłem telefon. Na ekranie mojego laptopa ukazał się obraz. - Ma niezłe cycki - powiedziałem.
- Ciesz się, że Isco cię nie słyszy.
- Ignacio wybuchnął śmiechem.
- Ej, mogłeś to bliżej dać. - grymasił Vazquez. Tak! Jakbym podszedł bliżej to zły Isco zauważyłby biednego Marca i pewnie wyrzucił za burtę, a tak to niech się przynajmniej cieszą z tego co mają!
- Ej, mogłeś to bliżej dać. - grymasił Vazquez. Tak! Jakbym podszedł bliżej to zły Isco zauważyłby biednego Marca i pewnie wyrzucił za burtę, a tak to niech się przynajmniej cieszą z tego co mają!
- Jak miałem dać bliżej? No jak?
Zauważyli by mnie!
- Wątpię.. Byli bardzo zajęci. Sobą rzecz jasna - odpowiedział ze śmiechem Cristian. - Nie wierzę, że była dziewicą.
- Wątpię.. Byli bardzo zajęci. Sobą rzecz jasna - odpowiedział ze śmiechem Cristian. - Nie wierzę, że była dziewicą.
- O tym tylko i wyłącznie Isco się
przekonał. - wtrącił Martin.
- Ej, ja też mogłem! Kto by nie poleciał na wspaniałego Marca Bartrę?! - wypiąłem pierś do przodu.
- Ej, ja też mogłem! Kto by nie poleciał na wspaniałego Marca Bartrę?! - wypiąłem pierś do przodu.
- Wierz mi lub nie, ale większość
kobiet ma cię za totalnego idiotę - zarechotał Vazquez. Pff! I on
się uważa za mojego przyjaciela! - Stary, na ciebie to by nawet
mucha nie poleciała. - dorzucił.
- Zobaczycie! Jeszcze będą miał
najpiękniejszą dziewczynę na świecie! - oburzyłem się.
- Tak, tak - zaśmiał się Monti.
- Wiecie co? Wkurzyliście mnie i koniec oglądania! - chciałem odłączyć, ale Ignacio zamachał rękoma.
- Cicho, bo dochodzą! Wyłączysz w najlepszym momencie - wyszczerzył się.
- Właśnie. Daj obejrzeć, bo niektórym brakuje - powiedział Tello.
- Wiecie co? Wkurzyliście mnie i koniec oglądania! - chciałem odłączyć, ale Ignacio zamachał rękoma.
- Cicho, bo dochodzą! Wyłączysz w najlepszym momencie - wyszczerzył się.
- Właśnie. Daj obejrzeć, bo niektórym brakuje - powiedział Tello.
- To idź sobie pofapaj do gazety, albo
leć do tej swojej Llorenki! - zmierzyłem go wzrokiem.
- Ty.. Uważaj sobie! - Cristian
podniósł głos.
- Nie boję się ciebie - zaśmiałem się.
- Chłopaki, dajcie spokój - usłyszałem głos Alvaro. - Nie dziwi was to, że nie ma ani Thiago ani Isco? A jest już trochę późno.
- Nie boję się ciebie - zaśmiałem się.
- Chłopaki, dajcie spokój - usłyszałem głos Alvaro. - Nie dziwi was to, że nie ma ani Thiago ani Isco? A jest już trochę późno.
- Każdy z nich spędza miły wieczór
z ładną dziewczyną, więc... - zaczął Camacho.
- Ej, ale ja się będę o nich martwić! - jęknąłem. - Może ich ktoś porwał i zażąda okupu?! - zacząłem panikować.
- Szkoda, że ciebie nikt nie porwał... - zauważył Tello. Kolejny przyjaciel, wbijający nóż w plecy.
- Nie wiem czy dorzuciłbym się do okupu. - Montoya pokręcił nosem. Martin, ty też?!
- Ej, ale ja się będę o nich martwić! - jęknąłem. - Może ich ktoś porwał i zażąda okupu?! - zacząłem panikować.
- Szkoda, że ciebie nikt nie porwał... - zauważył Tello. Kolejny przyjaciel, wbijający nóż w plecy.
- Nie wiem czy dorzuciłbym się do okupu. - Montoya pokręcił nosem. Martin, ty też?!
- Jesteście okropni! Nienawidzę was!
- wyjęczałem. - Ja naprawdę boję się o naszych przyjaciół.
Może powinienem do nich zadzwonić?
- Ja ci tylko radzę, nie dzwoń do
Isco, on i tak już chce cię poćwiartować, a jeżeli przerwiesz
mu... No wszyscy wiemy co, to nic z ciebie nie zostanie. - zauważył
inteligentnie Ignacio.
- Więc zrobisz to rano. - dodał Alvaro.
- Więc zrobisz to rano. - dodał Alvaro.
- Rano?! On ma zamiar wrócić rano?! -
oburzyłem się. O nie, tego to już za wiele! Nie dość, że
rozdziewiczył biedną Lolę na jachcie, to teraz będzie miał ją
do dmuchania?! Nie zgadzam się! - Nie, muszę to zrobić teraz.
- Zostaw ten cholerny telefon - westchnął Montoya.
- To może zadzwonię do Thiago?
- Nie! - wszyscy się wydarli.
- Zostaw ten cholerny telefon - westchnął Montoya.
- To może zadzwonię do Thiago?
- Nie! - wszyscy się wydarli.
- No, ale dlaczego nie mogę zadzwonić
do Thiago?! - oburzyłem się. Przecież on nie rozdziewicza
Cristiny, bo przyznała się przy butelce, że już się kochała!
- Bo na pewno chciałby spędzić miły
wieczór z miłą dziewczyną - odparł inteligentnie Alvaro. Od kiedy on taki mądry?!
- Róbcie co chcecie, ja idę spać - powiedział Camacho i wstał z kanapy. - Dobranoc, mamusiu - skierował te słowa do mnie.
- Słodkich snów, Ignacio - odpowiedziałem.
- Róbcie co chcecie, ja idę spać - powiedział Camacho i wstał z kanapy. - Dobranoc, mamusiu - skierował te słowa do mnie.
- Słodkich snów, Ignacio - odpowiedziałem.
- Ej to jak Marc jest mamusią, to kto
będzie tatusiem? - Cristian podrapał się po głowie.
- Lola. Mówiła, że chce mieć ze mną
dzieci - odpowiedziałem poważnie.
- No tak, sorry! - Cristian podniósł
dłonie do góry.
- Więc dorobiliście się już siódemki pociech! Sześciu mega przystojnych synów i gorącą córkę. - wyszczerzył się Vazquez.
- Więc dorobiliście się już siódemki pociech! Sześciu mega przystojnych synów i gorącą córkę. - wyszczerzył się Vazquez.
- Ale czy to oznacza, że Isco kocha
się z własną matką? - zapytał Tello. - Ej, to jest karalne!
- Nie pierdol głupot, Tello - odparłem.
- Nie pierdol głupot, Tello - odparłem.
- Ja tylko stwierdzam bardzo realne
fakty! - oburzył się napastnik.
- Ej no dobra, ale ja nadal się o nich martwię! - zawołałem.
- Idź się lepiej połóż spać, to ci przejdzie to macierzyństwo. - zaśmiał się Martin. Dlaczego oni zawsze muszą się ze mnie naśmiewać?! Martwię się o mojego każdego przyjaciela! To źle?
- Ej no dobra, ale ja nadal się o nich martwię! - zawołałem.
- Idź się lepiej połóż spać, to ci przejdzie to macierzyństwo. - zaśmiał się Martin. Dlaczego oni zawsze muszą się ze mnie naśmiewać?! Martwię się o mojego każdego przyjaciela! To źle?
- Ale oni nie są już dziećmi. Jutro
wstaniesz i na pewno będą już w hotelu - uśmiechnął się
szeroko Alvaro. - Dobranoc, Marc. Spierdalaj stąd! - warknął.
- Znęcacie się nade mną psychicznie,
wiecie?! Ja się przejdę! - uniosłem palec i im pogroziłem.
Skierowałem się do pokoju, gdzie spał Ignacio. - Ej, weź się
posuń, bo jak ich nie ma to sam nie zasnę, albo będą mi się
koszmary śniły!
- Bartra, spadaj. Chcę spać i to sam
- jęknął.
- Zawsze śpisz z Isco i ci to nie przeszkadza.
- Bo on nie jest takim świrem!
- Ty również jesteś przeciwko mnie?! - zapytałem. Miałem tego dość!
- Nie, Marc. Zostań - powiedział po chwili i zrobił mi miejsce.
- Zawsze śpisz z Isco i ci to nie przeszkadza.
- Bo on nie jest takim świrem!
- Ty również jesteś przeciwko mnie?! - zapytałem. Miałem tego dość!
- Nie, Marc. Zostań - powiedział po chwili i zrobił mi miejsce.
- Dziękuję. Jednak jesteś dobrym
przyjacielem. - uśmiechnąłem się. - Dobranoc. - okryłem się
kołdrą i przymknąłem powieki.
Lola
Obudziłam się wtulona w Isco, który
już nie spał, tylko delikatnie gładził mnie opuszkami palców po
moich nagich plecach. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i
podniosłam głowę, by złożyć na jego ustach całusa.
- Dzień dobry - wyszeptałam, patrząc w jego oczy.
- Bardzo, bardzo dobry - odpowiedział i wpił się w moje usta. Jego pocałunki stawały się coraz zachłanniejsze i okręciliśmy się tak, że teraz to on był nade mną.
- Isco, nie możemy - wychrypiałam, próbując wydostać się z władania jego dłoni oraz ust. - Cristina śpi obok - dodałam, kiedy napotkałam jego zaskoczony wzrok.
- Przecież jej nie ma - odparł spokojnie.
- Jak to nie ma?! - przestraszyłam się i odsunęłam od niego. Szybko wstałam i spojrzałam na łóżko przyjaciółki.. Faktycznie, nie było jej. I najgorsze było to, że jej łóżko było nie tknięte, czyli nie wróciła na noc.
- Wyglądasz cudownie - usłyszałam jeszcze głos Francisco. Dopiero teraz do mnie doszło, że stoję przed nim nagusieńka. Niby nie miałam się czego wstydzić, bo przecież mnie taką widział, ale i tak szybko naciągnęłam na siebie jego koszulę.
- Mógłbyś przestać? - rzuciłam w jego stronę i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. - Gdzie ona może być?
- Lola.. - jęknął i podszedł do mnie. - Uspokój się. Była z Thiago na kolacji, pewnie coś wypili i..
- I co?
- I może też wylądowali w jednym z hotelowych pokoi? - uśmiechnął się szeroko i chwycił moją twarz w swoje dłonie. - Wyglądasz naprawdę seksownie, kiedy się denerwujesz - powiedział zmysłowo do mojego ucha.
- Przestań! - jęknęłam i odsunęłam się od niego. Byłam zbyt denerwowana, aby teraz z nim romansować. - A może ktoś ją napadł? Zgwałcił? - do głowy zaczęły napływać mi coraz gorsze historie.
- Daj spokój. Zaraz ją znajdziemy - powiedział i naciągnął na siebie bokserki. - Próbowałaś się do niej dodzwonić?
- Jesteś geniuszem - mruknęłam i sięgnęłam po swój telefon. Wybrałam jej numer i przyłożyłam sobie komórkę do ucha. - Jest sygnał - mruknęłam spokojnie.
- A ja słyszę jakąś muzyczkę - powiedział Isco i otworzył drzwi od pokoju.
Moim oczom ukazała się śpiąca Cristina w towarzystwie Thiago.
- Są nasze zguby - powiedziałam ze śmiechem i dałam przyjaciółce pstryczka w nos.
- Dzień dobry - wyszeptałam, patrząc w jego oczy.
- Bardzo, bardzo dobry - odpowiedział i wpił się w moje usta. Jego pocałunki stawały się coraz zachłanniejsze i okręciliśmy się tak, że teraz to on był nade mną.
- Isco, nie możemy - wychrypiałam, próbując wydostać się z władania jego dłoni oraz ust. - Cristina śpi obok - dodałam, kiedy napotkałam jego zaskoczony wzrok.
- Przecież jej nie ma - odparł spokojnie.
- Jak to nie ma?! - przestraszyłam się i odsunęłam od niego. Szybko wstałam i spojrzałam na łóżko przyjaciółki.. Faktycznie, nie było jej. I najgorsze było to, że jej łóżko było nie tknięte, czyli nie wróciła na noc.
- Wyglądasz cudownie - usłyszałam jeszcze głos Francisco. Dopiero teraz do mnie doszło, że stoję przed nim nagusieńka. Niby nie miałam się czego wstydzić, bo przecież mnie taką widział, ale i tak szybko naciągnęłam na siebie jego koszulę.
- Mógłbyś przestać? - rzuciłam w jego stronę i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. - Gdzie ona może być?
- Lola.. - jęknął i podszedł do mnie. - Uspokój się. Była z Thiago na kolacji, pewnie coś wypili i..
- I co?
- I może też wylądowali w jednym z hotelowych pokoi? - uśmiechnął się szeroko i chwycił moją twarz w swoje dłonie. - Wyglądasz naprawdę seksownie, kiedy się denerwujesz - powiedział zmysłowo do mojego ucha.
- Przestań! - jęknęłam i odsunęłam się od niego. Byłam zbyt denerwowana, aby teraz z nim romansować. - A może ktoś ją napadł? Zgwałcił? - do głowy zaczęły napływać mi coraz gorsze historie.
- Daj spokój. Zaraz ją znajdziemy - powiedział i naciągnął na siebie bokserki. - Próbowałaś się do niej dodzwonić?
- Jesteś geniuszem - mruknęłam i sięgnęłam po swój telefon. Wybrałam jej numer i przyłożyłam sobie komórkę do ucha. - Jest sygnał - mruknęłam spokojnie.
- A ja słyszę jakąś muzyczkę - powiedział Isco i otworzył drzwi od pokoju.
Moim oczom ukazała się śpiąca Cristina w towarzystwie Thiago.
- Są nasze zguby - powiedziałam ze śmiechem i dałam przyjaciółce pstryczka w nos.
- Co? Jak? Gdzie?! - zerwała się
nagle.
- Miło się spało na korytarzu? -
zapytałam.
- Wiesz... - spojrzała na Thiago. -
Gdyby było bardziej wygodnie... - zaśmiała się cicho i
potrząsnęła nim. - Thiago, pobudka.
- To trzeba było pożyczyć od niego
ramię - odezwał się Isco i spojrzał na kumpla. - Wstawaj,
śpiochu!
- Już... - mruknął, przeciągając
się.
- Że nikt was stąd nie zmiótł... - zaśmiał się Isco.
- Na przykład taka wredna sprzątaczka. - zaśmiałam się.
- Mieliśmy szczęście, ale to i tak przez was. - Cristina pokazała mi język.
- Że nikt was stąd nie zmiótł... - zaśmiał się Isco.
- Na przykład taka wredna sprzątaczka. - zaśmiałam się.
- Mieliśmy szczęście, ale to i tak przez was. - Cristina pokazała mi język.
- A niby dlaczego przez nas?! -
oburzyłam się. - Drzwi były otwarte.
- Właśnie - poparł mnie Isco i objął mnie w pasie. - Wchodźcie do środka.
- Właśnie - poparł mnie Isco i objął mnie w pasie. - Wchodźcie do środka.
- Może dlatego, że zajmowaliście się
dogłębnie sobą? - z ust Cristiny popłynęła ironia.
- Może.. - mruknęłam nieśmiało i
spojrzałam na Isco, który uśmiechał się szeroko.
- Moje łóżeczko! - zawołała i
rzuciła się na pościelone łóżko, a ja się zaśmiałam.
- To ja zamówię śniadanie -
mruknęłam i już miałam chwycił słuchawkę od telefonu, kiedy
poczułam na swojej tali męskie dłonie.
- Ja zamówię, a ty idź się ubrać - powiedział Isco. - Stary, jak się spało na podłodze? - zagadał do Thiago.
- Ja zamówię, a ty idź się ubrać - powiedział Isco. - Stary, jak się spało na podłodze? - zagadał do Thiago.
- Twardo. - zaśmiał się pod nosem. -
Ale w miłym towarzystwie.
- Bartra zrobi ci później masaż
- zarechotał i przeniósł swój wzrok na mnie. - Kochanie,
chciałbym odzyskać swoją koszulę, bo paraduje w bokserkach przed
twoją przyjaciółką.
Zaraz.. Czy ja się przesłyszałam czy on powiedział do mnie ''kochanie''?!
- No już, już - mruknęłam i wyciągnęłam jakieś rzeczy z walizki.
Zaraz.. Czy ja się przesłyszałam czy on powiedział do mnie ''kochanie''?!
- No już, już - mruknęłam i wyciągnęłam jakieś rzeczy z walizki.
- Isco i tak nie zwracam na ciebie
uwagi, moim jedynym skarbem w tym momencie jest to łóżko. -
wymamrotała.
- A ja myślałam, że coś innego lub ktoś. - lubiłam jej dogryzać.
- A ja myślałam, że coś innego lub ktoś. - lubiłam jej dogryzać.
- Ale i tak wolałbym się ubrać -
mruknął. - Właśnie, ja też tak myślałem! - spojrzał wymownie
na swojego przyjaciela.
- Ty podobno miałeś śniadanie
zamawiać. - podniosła głowę i spojrzała wrogo na niego.
- Ups, zapomniałem - wyszczerzył
się.
- No to się za to zabierz, a ja idę
się przebrać. - zaśmiałam się i weszłam do łazienki.
- Thiago, będziemy mieli przechlapane
jak wrócimy - usłyszałam głos Isco. Musiałam zostawić drzwi
otwarte, abym wiedziała o czym rozmawiają!
- Przechlapane? - zdziwił się
Brazylijczyk.
- Coście nabroili? - zaśmiała się moja przyjaciółka.
- Coście nabroili? - zaśmiała się moja przyjaciółka.
- Nie wróciliśmy na noc do hotelu. Po
tym jak Bartra pokazał im filmik z jachtu.. Będzie piekło!
- No sorry Isco, ale to tylko po tym ty
będziesz miał piekło. Mi się tylko oberwie za to, że nie dałem
znać mamusi Marcowi, że nie będę spał w swoim łóżeczku. -
zaśmiał się Thiago.
- Ja już to sobie wyobrażam jak chłopcy mu dogryzają. - wtrąciła Cristina. Nie ma to jak oparcie w niej!
- Ja już to sobie wyobrażam jak chłopcy mu dogryzają. - wtrąciła Cristina. Nie ma to jak oparcie w niej!
- O wilku mowa - westchnął Isco i
odebrał swój dzwoniący telefon. - Marc, spierdalaj, nie będę ci
się tłumaczył. Jak wrócę to cię poćwiartuje i dam Nine do
zjedzenia! - warknął.
- Co ty taki nerwowy? - zapytał go Thiago.
- Bo mnie wkurwił. Podobno chłopcy urządzili sobie seans z filmem z jachtu.
- Tego jachtu? - zapytałam, kiedy wyszłam z łazienki. Podałam mu jego koszulę i pocałowałam przelotnie w usta.
- Tak, ale nie martw się tym.
- Jak mam się nie martwić?! Wszyscy widzieli jak uprawiamy seks! - oburzyłam się.
- Ja nie widziałam - wyszczerzyła się Cris. - I chyba muszę zadzwonić w tej sprawie do Marca.
- Co ty taki nerwowy? - zapytał go Thiago.
- Bo mnie wkurwił. Podobno chłopcy urządzili sobie seans z filmem z jachtu.
- Tego jachtu? - zapytałam, kiedy wyszłam z łazienki. Podałam mu jego koszulę i pocałowałam przelotnie w usta.
- Tak, ale nie martw się tym.
- Jak mam się nie martwić?! Wszyscy widzieli jak uprawiamy seks! - oburzyłam się.
- Ja nie widziałam - wyszczerzyła się Cris. - I chyba muszę zadzwonić w tej sprawie do Marca.
- Kochana! Ty się tu za bardzo
wycwaniłaś! - zawołałam, łapiąc się pod boki. Tamta się tylko
zaśmiała.
- I tak z nim pogadam. - pokazała mi język.
- I tak z nim pogadam. - pokazała mi język.
- Jesteś okropna - odparłam i
spojrzałam na Isco. W ogóle nie przejmował sie tym, ze ktoś nas oglądał!
- Chodź - chwycił mnie za dłoń i pognał w stronę łazienki. - Pomożesz mi się ubrać - puścił do mnie oczko i weszliśmy do pomieszczenia.
- Chodź - chwycił mnie za dłoń i pognał w stronę łazienki. - Pomożesz mi się ubrać - puścił do mnie oczko i weszliśmy do pomieszczenia.
- Powtórka z nocy? - usłyszeliśmy
głos Cristiny.
- Niewyżyci. - zaśmiał się Thiago.
- Niewyżyci. - zaśmiał się Thiago.
- Nie, wcale nie! - krzyknęłam
jeszcze, a Isco zaśmiał się głośno. - Przestań - dodałam,
kiedy jego dłonie wylądowały pod moją koszulką.
- Możecie zatkać uszy - powiedział do nich i wpił się w moje usta.
- Możecie zatkać uszy - powiedział do nich i wpił się w moje usta.
- Lola! Jesteście obrzydliwi! -
jęknęła Cristina. - Idę na to śniadanie na dół! - dodała.
- Czekaj, pójdę z tobą. - usłyszeliśmy głos Thiago i po chwili zamykające się drzwi do pokoju.
- Czekaj, pójdę z tobą. - usłyszeliśmy głos Thiago i po chwili zamykające się drzwi do pokoju.
- I znów mam cię tylko dla
siebie - wyszeptał to między pocałunkami. - Co mam z tobą zrobić?
- zapytał na głos.
- Zostawić w spokoju - odpowiedziałam ze śmiechem. - Ubieraj się i też schodzimy na dół, bo jestem głodna.
- Ja też jestem głodny, ale czego innego - odpowiedział z uśmieszkiem i wpakował mnie pod prysznic. - Tutaj jeszcze tego nie robiliśmy - dodał, a ja dałam za wygraną.
- Zostawić w spokoju - odpowiedziałam ze śmiechem. - Ubieraj się i też schodzimy na dół, bo jestem głodna.
- Ja też jestem głodny, ale czego innego - odpowiedział z uśmieszkiem i wpakował mnie pod prysznic. - Tutaj jeszcze tego nie robiliśmy - dodał, a ja dałam za wygraną.
***
No to witam! Zmęczona Monika sobie śpi, a ja dodaję rozdział!
Kocham scenę z Cris, Thiago i spalonym :D
Rafael Alcantara made my day *.* Zreetweetował mojego tweeta! Jaram się i nie mogę przestać!
Awww *.* Kto nie kocha tego pacana, który jara się zdjęciem brata?
Rafa w Monachium ♥
Nom i jest pięknie xd Chce więcej;** Thiago jest taaaaki slooooodki:*** Isco też;) Genialny rozdział xd
OdpowiedzUsuńJestemjestemjestemjestem . : D
OdpowiedzUsuńAaa... rozdział epicki, dosłownie płakałam ze śmiechu, a Isco jaki niewyżyty. ; p
Aaaaa rozdział świetny ; 33 + kradnę cudowne zdjęcie Rafy <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
Ale sie wciągnęłam! *...* Lola i Isco są tacy kochani razem <3 No i Cris powinna olać Tylera :p Troche Bartra mnie tu drażni, ale przeżyje ;d
OdpowiedzUsuńDodajcie szybko kolejny! :**
Lola i Isco są słodcy. I Thiago, i Cristina też. Mam nadzieję, że i oni będą razem :)
OdpowiedzUsuńUuuu zazdroo! Też chcę, żeby mi tt zretweetował... obojętnie kto no ale XDD A co do rozdziału to oczywiście cudowny jest *.*
OdpowiedzUsuńA ta scena ze spalonym to serio dobra XDD I ta babcia hyhyhy XDD
Świetny rozdział!!!!!
OdpowiedzUsuń