piątek, 4 października 2013

Dziewiąty: Udanego wieczoru.

LOLA

    Wróciłyśmy z jachtu bardzo zadowolone. Dobra, przynajmniej ja. Spędziłam z Isco wspaniałe chwilę i nie żałuje tego. Jedyne, czego żałuje to mój wyjazd do Nowego Jorku. Ale ja już postanowiłam, że wracam i koniec kropka.
    Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i wyszłam na balkon, by zapalić papierosa. Po takim długim i męczącym dniu na pewno mi się przyda. Po chwili dołączyła do mnie Cris z dwoma kubkami malinowej herbaty, która od zawsze była naszą ulubioną. Widocznie zamówiła ją, kiedy ja byłam w łazience.
    - Rozumiem, że teraz czeka nas rozmowa? - zapytałam, zapierając od niej jeden kubek.
    - Tak - skinęła głową. Wypuściłam z ust dym i uśmiechnęłam się lekko.
    - Mam ci opowiedzieć swój pierwszy raz ze szczegółami?
    - Lola.. - przewróciła oczami i zachichotała.
    - No dobrze. Czekaj, tylko napiszę mu, że pod prysznicem nic mnie nie zjadło - uśmiechnęłam się i odłożyłam papierosa do popielniczki. Szybko wystukałam na telefonie krótkiego sms'a i wróciłam do przyjaciółki. - Teraz możemy w spokoju pogadać.
    - No chyba jednak nie - mruknęła, słysząc dźwięk nadchodzącej wiadomości. Sięgnęłam po telefon i uśmiechnęłam się szeroko.
    - Życzy nam miłego wieczoru i przesyła buziaki od Thiago - wyszczerzyłam się do niej.
    - I pewnie oczekują odpowiedzi? - zaśmiała się.
    - Oni mogą poczekać - odparłam i odstawiłam telefon na stolik. - My musimy porozmawiać.
    - Racja. No więc, ostatnio rozmyślałaś nad tym, że Isco może chodzić tylko o to, o co chodziło Paco. Skąd taka nagła zmiana?
    - Po prostu przestałam o tym wszystkim myśleć i stało się. To był impuls i nie panowałam nad tym. Jednak mam nadzieje, że nie chodziło mu tylko o to - powiedziałam poważnie, biorąc porządnego łyka herbaty.
    - Czyli nie żałujesz? - zapytała cicho, patrząc na mnie.
    - Nie - pokiwałam przecząco głową. - Nigdy nie myślałam, że stracę dziewictwo na jachcie!
    - Ja też nie myślałam. - zaśmiała się i ciężko westchnęła, opierając się o barierkę.
    - Myślisz, że dobrze zrobiłam?
    - Prędzej czy później by się to zdarzyło, gdzieś, z kimś... A chyba dobrze to zrobić z osobą do której coś się czuje, jak w twoim przypadku?
    - Nigdy nie sądziłam, że przez tydzień moje życie się tak zmieni. Że będę w stanie zakochać się w facecie - uśmiechnęłam się lekko. - Czuje się przy nim dobrze, nie muszę nikogo udawać.
    - Bardzo dobrze cię rozumiem. - upiła łyk herbaty. - Też tak się czułam, gdy poznałam Tylera, a teraz... Dobra, cofam dwa ostatnie wyrazy!
    - A teraz w głowie siedzi ci Thiago, prawda? I proszę, nie zaprzeczaj, bo to widać - szturchnęłam ją ręką. - Jeśli ci się podoba to dlaczego nie zaryzykujesz? Tylera tutaj nie ma!
    - Masz rację, siedzi w głowie... Co mam ryzykować? I co z tego, ze Tylera tutaj nie ma? - przewróciła oczami.
    - Przecież możesz z nim trochę poflirtować..
    - I narobić mu takich nadziei jakie ty robisz Francisco?
    - Nie robię mu nadziei! On doskonale wie, że ja wracam do Nowego Jorku. Do rodziców i na studia - powiedziałam smutno. - Myślisz, że nie chciałabym spędzić z nim więcej czasu?
    - Wierzę ci, tylko, że ty nie masz nikogo tam, a na mnie czeka mój chłopak, który mnie kocha i szanuje. Nie potrafiłabym tak...
    - To nadal będziesz robić słodkie oczka, kiedy tylko cię dotknie albo na ciebie spojrzy? - zaśmiałam się i sięgnęłam po papierosa z paczki. Szybko go zapaliłam i zaciągnęłam się.
    - Co ja poradzę, że tak na mnie działa?!
    - Podoba ci się i to nie jest tajemnica. Ja jutro idę z Isco na kolacje, to może ty wyjdź razem z Thiago?
    - Nie będę mu się narzucać... Może ma jakieś plany z chłopakami?
    - Mam zapytać Isco? - skinęłam głową na swój telefon.
    - Może jednak nie? - pokręciła głową. - Posiedzę sobie wtedy w pokoju. Poczytam coś może.
    - Czyli nuda - podsumowałam. - Powinnam się ubrać na tą kolację na luzie czy bardziej elegancko?
    - To zależy gdzie cię zabierze. Może go zapytaj o to?
    - Będę musiała, bo nie chce wyjść na idiotkę. A mam taką odlotową sukienkę! Wydałam na nią całe trzy wypłaty - puściłam do niej oczko.
    - Ty tak lubisz, a ja nigdy bym za ubranie tyle kasy nie dała! - stwierdziła. - Czekaj... Chyba mi jakiś SMS przyszedł. - weszła do pomieszczenia i po chwili wróciła z komórką w ręce i zdziwioną miną.
    - Kto to? - zapytałam z uśmiechem.
    - Miałaś im nic nie pisać o mnie, o jutrzejszym wieczorze. - zmierzyła mnie wzrokiem.
    - Przecież nawet nie ruszyłam komórki! - oburzyłam się. - A co napisali?
    - Thiago pisze i pyta co robię jutro wieczorem. - przygryzła dolną wargę.
    - Nie odrzucaj go. To tylko jeden wieczór, prawda?
    - No niby tak. Zawsze można gdzieś iść i spotkać się, tak po przyjacielsku oczywiście... - mruczała pod nosem.
    - Tak! Dokładnie! - zapiszczałam. - Później możecie dołączyć do mnie i Isco - wyszczerzyłam się.
    - Ale jeżeli któreś z was, przynajmniej raz użyje słowa randka to was powieszę! - podniosła głos.
    - Nawet my nie idziemy na randkę, tylko na kolację! - oburzyłam się.
    - Ja tak już na zaś mówię, w razie czego... - zaczęła bawić się swoją bransoletką. Zawsze to robi, gdy ją coś martwi. Ma ją już od kilku lat i zawsze jest to samo.
    - Co się dzieje, hmm? - zapytałam z troską w głosie.
    - Nie mówiłam ci... Śnił mi się dzisiaj. - jej głos zadrżał. - Nie wiem co się ze mną dzieje. - położyła głowę na moim ramieniu.
    - Thiago?! OMG, mam nadzieje, że Isco też mi się dziś przyśni!
    - Lola, ja poważnie mówię... - mruknęła. - Co ja mam zrobić?
    - Nic. Ludzie nie potrafią panować nad swoimi uczuciami chociaż bardzo by tego chcieli.
    - Wiesz czego boję się najbardziej? Że jak wrócę do Malagi to będzie mi trudno o nim zapomnieć.
    - Ty przynajmniej będziesz miała innego faceta, do którego będziesz mogła się przytulić - mruknęłam smutno.
    - Jeżeli nie Isco, to powinnaś tam sobie kogoś poszukać. - stwierdziła. - Odpisuje mu, że nic nie robię. - wbiła wzrok w swój telefon.
    - W Nowym Jorku trudno o fajnego faceta - westchnęłam. - Niech pozdrowi ode mnie Isco - dodałam po chwili.
    - No dobra. - stukała w ekranową klawiaturę. - Wysłano. Lola, ja idę się położyć. Jestem zmęczona, nawet nie wiem po czym za bardzo. Dobranoc. - pocałowała mnie w policzek.
    - Dobranoc - posłałam jej szeroki uśmiech i zapaliłam jeszcze jednego papierosa.
    Po chwili dostałam sms'a: ''Ja też cię pozdrawiam, Słońce :)''. Jest taki słodki!


ISCO

    Stałem przed lustrem i zapinałem guziczki koszuli, którą kupiłem dziś rano. Musiałem wybrać się na zakupy, bo pakując się na Ibizę nie sądziłem, że będę potrzebował takich ciuchów. Przecież nie planowałem wypadów na randki. No, w sumie to też nie była randka, ale zaprosiłem Lolę do eleganckiej restauracji. Nie wypada mi tam iść w zwykłej koszulce i krótkich spodenkach!
    Kątem oka zauważyłem jak Thiago szuka czegoś w swojej walizce. Tak, on też ma dzisiaj swoją ''randkę'', ale z zajętą dziewczyną. My to mamy szczęście..
    - Słuchajcie, mam prawdziwą bombę - powiedział poważnie Bartra, który latał po apartamencie w samych bokserkach.
    - Co?! Posrało cię?! - wydarł się Alvaro, który najwyraźniej się przestraszył.
    - No nie taką - Marc machnął ręką i uśmiechnął się szeroko. - Pokażę wam coś.
    - Co takiego? - zainteresowałem się.
    - Zobaczysz - puścił do mnie oczko i zawołał resztę z balkonu. Podłączył swój telefon do laptopa i wskazał nam na ekran.
    - Nic tam nie ma - zakomunikował Martin, który stał najbliżej. - Bartra, odpal ten złom.
    - No chwila, chwila.
    - Co ty tam znów masz kretynie? - podszedłem bliżej.
    - Wiesz, Isco, chyba cię to zainteresuje - wyszczerzył się i włączył filmik. - Żałuje, że nie przyszedłem wcześniej - dodał po chwili.
    - O czym ty pierdolisz? - wymamrotałem i spojrzałem na ekran laptopa. Dopiero po chwili doszło do mnie, że to jest nagranie z jachtu! - Wyłącz to, idioto! - krzyknąłem.
    - Ej nie, to ciekawe jest. - śmiał się Cristian, zbliżając głowę do ekranu.
    - Ile to trwa Marc? - wyszczerzył się Ignacio.
    - To nie jest fajne! - zacząłem machać rękoma. - Thiago, proszę cię, trzymaj mnie, bo zabije tego idiotę! - warknąłem.
    - Isco, spokojnie. A ty to faktycznie wyłącz. - zwrócił się do obrońcy. - Chciałbyś żebyśmy tak ciebie oglądali z jakąś laską?
    - Przecież jego i tak żadna nie chce - rzuciłem zaczepnie. - W ogóle kto ci pozwolił tam wchodzić?
    - No wiesz... - oburzył się. - Przecież jestem najprzystojniejszy i najseksowniejszy z was wszystkich. - stwierdził pewnie. - Nie potrzebowałem pozwolenia, a poza tym, nie zamknęliście się.
    - I najgłupszy też - dorzucił ze śmiechem Alvaro.
    - Nie zamknęliśmy, bo nie poszliśmy tam ze zrobieniem tego! I jak zauważyłeś, co robimy to trzeba było wyjść - powiedziałem, siląc się na spokój, chociaż mi to wcale nie wychodziło. - Jeśli Lola się o tym dowie..
    - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że już wie. - Bartra pokiwał głową.
    - No chyba mu zaraz przywalę! - warknąłem.
    - Wyluzuj. - powiedział Martin.
    - Nie zwracaj uwagi na jego głupotę. - dodał Thiago.
    - Przez swoją głupotę nagrał jak uprawiam seks! To jest normalne?
    - Nigdy nie marzyłeś o seks taśmie? - Bartra posłał mi szeroki uśmiech, a ja miałam ochotę mu przywalić. Zrobiłbym to, gdyby nie Thiago i Ignacio.
    - Ty idź może skończ się przygotowywać, co? - zaproponował Montoya.
    - I chyba tak zrobię. - westchnąłem. - Thiago, wychodzimy po nie razem, nie? - zapytałem, a on skinął głową.
    - Później obejrzymy resztę - usłyszałem jeszcze jak Bartra mówi do reszty.
    - Tylko spróbuj, a obiecuje ci, że nic z ciebie nie zostanie - ostrzegłem go i spojrzałem w lustro. - Nie wyglądam jak goguś? - zapytałem Thiago, który stał obok. Miałem na sobie koszulę, ciemne jeansy i białe trampki.
    - Chyba jest w porządku. Tak myślę. - powiedział. - A ja? - zaprezentował się. Był ubrany w jeansowe spodenki do kolan i białą polówkę.
    - To zależy gdzie się wybieracie - odpowiedziałem, posyłając mu lekki uśmiech. - Gdzie ją zabierasz?
    - Chyba po prostu na spacer. Nie wiem, do miasta, na plażę? Możesz poratować radą.
    - Sam nie wiem.. Ale wydaje się być spokojną dziewczyną, więc spacer nad brzegiem morza i kolacja w pobliskiej knajpce będzie dobrym pomysłem.
    - Myślisz? Chyba tak zrobię. Dzięki. - uśmiechnął się lekko i poklepał mnie po ramieniu.
    - Nic innego mi nie przychodzi do głowy - mruknąłem i wziąłem do ręki małe pudełeczko. - Jesteś gotowy?
    - Jestem, ale czekaj... Co ty tam masz? Chyba nie chcesz się już oświadczać? - wyszczerzył się.
    - Nie! - odpowiedziałem szybko. Nie jestem aż tak głupi, aby pchać się do zaręczyn! - To tylko mały prezent.
    - No to dobra, chodźmy. - Thiago wpakował swój portfel i telefon do kieszeni. - Idziemy. - zawołał do reszty i skierował się ku wyjściu z pokoju .
    - Bądźcie grzeczni - powiedziałem i puściłem do nich oczko. Po chwili już nas nie było w apartamencie. - Ciekawe czy dziewczyny już na nas czekają - zaśmiałem się.
    - Lola na ciebie to na pewno.
    - A na ciebie Cristina - posłałem mu szeroki uśmiech. - Pewnie założyła coś ekstra!
    - Czeka, ale na pewno nie tak jak Lola na ciebie, a chciałbym żeby tak było. - westchnął.
    - Ale przynajmniej nie mieszka na drugim końcu świata, nie? - zapytałem. - To, że Cris ma faceta nic nie znaczy. Zgodziła się z tobą wyjść, a to już coś - zauważyłem.
    - Niby tak. Największą rzeczą, która mnie hamuje to fakt, że właśnie ma tego swojego Tylera.
    - Ciekawe kto to jest, nie? Widziałeś jakieś zdjęcie?
    - Nie. - pokręcił głową. - I nie wiem czy chcę wiedzieć kim on jest. - mruknął.
    - Gdyby Lola miała kogoś, to chciałbym wiedzieć z kim konkuruje - puściłem do niego oczko.
    - Jedno jest pewne, jest szczęściarzem. Jeżeli ona jest z nim szczęśliwa, to co ja mam do gadania?
    - To prawda. Jednak wszystko się może zdarzyć - westchnąłem. - Zobaczysz, że jeszcze będzie twoja.
    Thiago nie odpowiedział nic. W milczeniu doszliśmy pod hotel dziewczyn.


CRIS

      Siedziałam po turecku i przeglądałam zawartość swoich toreb. Przyznam, że trochę się denerwowałam, a przecież to miał być zwykły spacer. Czuję się przy nim wyjątkowo dziwne, gdy jesteśmy w towarzystwie, a dziś mamy być tylko my! I nie wiedziałam w co mam się ubrać! Nie wiedziałam na co postawić. Potrzebowałam pomocy.
    - Lola! Ratuj! - zawołałam rozpaczliwie. Blondynka wyszła z łazienki już ubrana w swoją sukienkę.
    - Co się dzieje? - zdziwiła się. - Dlaczego jeszcze nie jesteś gotowa?
    - Ponieważ nie wiem co na siebie włożyć!
    - Jak to nie wiesz? Coś sexy!
    - No chyba nie... - zmierzyłam ją wzrokiem. - Pomogłabyś. - znów zaczęłam przegrzebywać swoje ubrania, które tu ze sobą przywiozłam.
    - Ja coś ci poszukam.. - mruknęła i kucnęła przy mojej walizce. - Chcesz ubrać szorty?
    - Dobrze wiesz, że jakoś nie pałam miłością do sukienek. - mruknęłam, przypatrując się jak grzebie w ciuchach.
    - Dobra - pokiwała głową. - Zabierz te.. - podała mi szorty. - I tą bluzkę! Jest idealna! - uśmiechnęła się szeroko.
    - A nie uważasz, że jest zbyt... Prześwitująca i wyzywająca? - zmarszczyłam brew.
    - Cris, nie jest! Wolisz ubrać worek po ziemniakach?
    - No dlaczego by nie? - podrapała się po głowie. - Ja sama nie wiem dlaczego zgodziłam się na to i kto mnie namówił... - spojrzałam na przyjaciółkę.
    - Przecież nie idziecie na randkę, więc nie narzekaj - mruknęła. - Zakładasz tą bluzkę i koniec kropka.
    - Dobrze, o pani! - udałam głos jakiegoś robota i zabrałam te ubrania ze sobą do łazienki. Przebrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam sandałki i na głowę nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. - I jak? - zapytałam, gdy wróciłam do pokoju.
    - Wyglądasz świetnie! Thiago oszaleje, kiedy cię zobaczy - puściła do mnie oczko i podeszła do lustra. - Co mam zrobić z włosami? Upiąć je jakoś czy zostawić rozpuszczone?
    - Nie chcę żeby szalał. - zaśmiałam się. - Zostaw rozpuszczone. Tak ci lepiej. - powiedziałam.
    - Ale i tak będzie szalał. Muszę zobaczyć jego minę! - posłałam jej szeroki uśmiech. - Niby tak, ale wtedy Isco nie będzie mógł mnie całować po szyi - przymknęła oczy i przygryzła dolną wargę.
    - Nie za dużo tych wszystkich całusów? - zaśmiała się. - Z resztą dla chcącego nic trudnego. Jak będzie chciał to sobie poradzi.
    - Gorzej jak nie będzie chciał. Ale masz racje, lepiej mi w rozpuszczonych - zauważyła i rozczesała dokładnie blond włosy.
    - Nie musimy już schodzić na dół? - zapytała, spoglądając na zegarek w swoim telefonie.
    - Już?! A ja nie jestem gotowa.. Spójrz jak wyglądałam! - zaczęła panikować i szybko pobiegła do łazienki. - Muszę poprawić makijaż! - krzyknęła.
    - No to szybko. Zejdę sama, a jeżeli już tam będą to powiem Isco żeby łaskawie na ciebie poczekał, ok? - zaproponowałam.
    - Okej! Ucałuj go ode mnie, a ja zaraz się pojawię - odpowiedziała szybko.
    - Nie wiem czy mogę. - zaśmiałam się i chwyciłam za swoja małą, niebieską torebkę. - Dobra, to idę.
    - To była przenośnia! - usłyszałam jeszcze jej krzyk.
    Zeszłam do lobby, a do hotelu właśnie wchodzili Thiago i Isco. Spojrzałam na pierwszego. Mówił coś do przyjaciela, a po chwili tamten wskazał na mnie. Przeniósł wzrok przed siebie i szeroko się uśmiechnął, a ja poczułam, że moje nogi miękną. Cristina, ogarnij!
    - Cześć. - przywitał się Isco, całując mnie w policzek. Po chwili Thiago zrobił to samo, a ja dziwnie wstrzymałam oddech! Dobra, teraz już faktycznie muszę się ogarnąć! - Gdzie zgubiłaś Lolę? - zapytał.
    - Wiesz, zrezygnowała. - powiedziałam dość poważnie.
    - Co? Czemu? Nic mi nie mówiła. - Isco otworzył szeroko oczy.
    - Żartuję. - zaśmiałam się. - Prosiła żebyś na nią chwilę jeszcze poczekał.
    - Poczeka, poczeka... I można skojarzyć, ze nawiązuję to z takim jednym powiedzeniem. - wtrącił uśmiechnięty Alcantara.
    - Uważaj sobie. - Isco pogroził mu palcem, oczywiście na żarty. - Możecie już iść, a ja poczekam na tą Lolę. - puścił do nas oczko.
    - No to zobaczenia. - pomachał mu Thiago.
    - Udanego wieczoru. - powiedziałam jeszcze do Alarcona.
    - I nawzajem. - zawołał za nami, gdy wychodziliśmy z budynku.
    - To gdzie idziemy? - zapytałam, idąc ramię w ramię z chłopakiem.
    - Co powiesz na to, byśmy obrali kierunek na plażę? - zaproponował, uśmiechając się.
    - Możemy iść. - odparłam.
    - No to się cieszę. - powiedział Thiago, znów się uśmiechając.


LOLA

    Zeszłam na dół i zaczęłam rozglądać się za moją przyjaciółką oraz dwójką piłkarzy. Przestraszyłam się, kiedy nie zauważyłam żadnego z nich.. Czyżby Isco zrezygnował z kolacji, a Cristina poszła z Thiago?
    - Cześć, Lola - usłyszałam znany głos i poczułam jak męskie dłonie obejmują mnie w pasie.
    - Cześć, Isco - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko. Czułam jego perfumy, które całkowicie mnie paraliżowały. A może to był jego dotyk?
    - Wyglądasz tak pięknie, że brak mi słów - złapał mnie za dłoń i okręcił wokół własnej osi.
    - Ja też muszę przyznać, że wyglądasz cholernie seksownie w tej koszuli - westchnęłam i spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek. - Musisz ubierać się tak częściej.
    - A myślałem, że wolisz mnie bez ciuchów - powiedział zaczepnie i delikatnie musnął moje usta swoimi. - Gotowa na kolacje? - wyszeptał po chwili.
    - Oczywiście - odpowiedziałam i chwyciłam jego dłoń, którą wyciągnął w moim kierunku.
    Do restauracji szliśmy w całkowitej ciszy, ale nie przeszkadzała mi ona. Cieszyłam się obecnością piłkarza, który co chwilę spoglądał w moją stronę. Czułam się wtedy naprawdę wyjątkowo.
    Usiedliśmy przy stoliku dwa dwojga. Restauracja była wypełniona po same brzegi i dlatego czułam się trochę niezręcznie, bo co chwilę ktoś do nas podchodził. Zdarzyło się, że kilka osób podeszło do Isco i prosiło go o zdjęcie lub autograf.
    - Mogę ci się o coś zapytać? - mruknęłam, kiedy Isco zamówił butelkę czerwonego wina i coś do jedzenia.
    - Jasne. O co chodzi?
    - Jesteś sławny? Wybacz, że o to pytam, ale ja nie interesuję się piłką nożną - uśmiechnęłam się lekko. Isco zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie.
    - Tydzień temu razem z chłopakami wygrałem Mistrzostwa Europy do lat 21.
    - To gratulacje! - zapiszczałam i dałam mu buziaka w policzek. - W USA europejski futbol nie jest aż tak popularny.
    - Przecież nic się nie stało. Cieszę się, że nie lecisz na moją sławę - puścił do mnie oczko.
    W tej samej chwili podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem. Isco podziękował szybko i nalał mi do kieliszka wina.
    - Wznieśmy toast.
    - Dobrze. Za co? - zapytałam i spojrzałam na niego.
    - Za nasze spotkanie. I aby następne dni ciągnęły się w nieskończoność - powiedział, patrząc mi w oczy.
    - Yhymm - pokiwałam twierdząco głową i stuknęłam jego kieliszek swoim. - Myślisz, że to jest dobry pomysł, aby o tym porozmawiać?
    - O czym? O Nowym Jorku?
    - O tym wszystkim - powiedziałam nieśmiała i przyłożyłam mu palec do ust, bo chciał coś powiedzieć. - Wysłuchaj mnie, proszę.
    - Zamieniam się w słuch.
    - Bardzo się cieszę, że cię spotkałam i miałam możliwość poznania kogoś takiego, jak ty. Jesteś cudownym facetem i uwierz, że naprawdę mi się podobasz i może to dziwne, ale zakochałam się w tobie przez taki krótki okres czasu. To szalone, co? - zapytałam głupio. - Szalone jest też to, że straciłam z tobą dziewictwo na jachcie chociaż nigdy o czymś takim nie marzyłam. Ale nie żałuje, bo wiem, ze jesteś odpowiednim facetem. Tylko jest jeden problem.. I on tkwi we mnie.
    - Lola.. - wyszeptał.
    - Wysłuchaj mnie do końca. Byłam nieszczęśliwie zakochana w Paco, który chciał mnie wykorzystać.. Pewnie domyślasz się jak, ale to teraz nie ma znaczenia. On mnie naprawdę zranił i po tym wszystkim postanowiłam, że to koniec z facetami i dlatego zgodziłam się wyprowadzić do Nowego Jorku. I mam tam studia i rodziców, których nie chce zostawiać.
    - Ja to rozumiem - pokiwał głową i pogłaskał mnie po policzku. - Lola, jesteś piękną i mądrą dziewczyną. Cieszę się, że mi to wszystko powiedziałaś.
    - Ale to nadal niczego nie zmienia - powiedziałam smutno.
    - To prawda, ale możemy spędzić ze sobą jeszcze kilka wspaniałych dni. A jeśli zmienisz zdanie i zechcesz wrócić do Hiszpanii to będę najszczęśliwszym facetem na świecie - uśmiechnął się do mnie szeroko.
    - Francisco, ja nie zmienię zdania. Tam jest całe moje życie.
    - Wymyślimy coś - mruknął i zabrał się za jedzenie. - Przecież cały czas nie studiujesz, prawda? - zapytał mnie.
    - Prawda - odpowiedziałam z uśmiechem i również zaczęłam jeść. - Myślę, ze moi rodzice nie mieli by nic przeciwko, jeśli bym przylatywała tutaj co jakiś czas.
    - Ja mam tylko wolne w święta i wakacje, ale wykombinowałbym dla ciebie trochę czasu.
    - Naprawdę?
    - Tak. Bo widzisz.. Ja też się w tobie zakochałem - wyszeptał, przybliżając do mnie swoją twarz. - I nigdy więcej nie pozwolę, by ktokolwiek cię zranił tak samo jak Paco - pocałował mnie.
    - Jesteś wspaniały, naprawdę. Gdzie ty się chowałeś przez cały czas? - zapytałam ze śmiechem.
    - A tu i tam - odparł, cały czas się uśmiechając. - Mam coś dla ciebie - dodał po chwili.
    - Co takiego? - spojrzałam na niego zaskoczona.
    - Sama zobacz - mruknął i podał mi małe pudełeczko, które po chwili otwarłam. Zobaczyłam w nim przepiękną parę kolczyków oraz bransoletkę z pereł.
    - Nie mogę tego przyjąć - wyszeptałam.
    - Ale dlaczego? Kupiłem to z myślą o tobie.
    - Musiało cię to sporo kosztować, Isco. Nie chce, abyś wydawał na mnie swoje pieniądze - westchnęłam, zamykając pudełko. Po chwili oddałam mu je.
    - To jest dla ciebie i koniec kropka. Kiedy będziesz w Nowym Jorku i spojrzysz na to, to masz pomyśleć o mnie, dobrze? - posłał mi czarujący uśmiech.
    - No dobrze, dobrze - zgodziłam się. - To jest naprawdę piękne.
    - Cieszę się, że ci się podoba.
    W restauracji spędziliśmy jeszcze trochę czasu. Złapałam się na tym, że chciałam, aby ten wieczór nigdy się nie kończył. Wspólna kolacja, spacer brzegiem morza i wygłupy. Czułam się przy nim wyjątkowo i nie chciałam go stracić.
    - Chyba musimy się już pożegnać, co? - powiedział Isco, całując moją szyję.
    Cris miała rację, że dla chcącego nic trudnego.. Alarcon idealnie poradził sobie z moimi włosami.
    - A może zostaniesz u mnie na noc? - powiedziałam i posłałam mu figlarny uśmieszek. - Moglibyśmy obejrzeć jakiś film, wypić wino na balkonie albo..
    - Albo co? - wyszeptał do mojego ucha.
    - Albo powtórzyć coś z jachtu.
    - Grę w pokera? - zarechotał cicho i złapał mnie za rękę.
    - Spadaj - mruknęłam i pokazałam mu język. - Nie chodziło mi o to.
    - Wiem. Podobało ci się?
    - Tak - odpowiedziałam szybko.
    - No to chodź - powiedział i udaliśmy się do mojego hotelu.
    Mieliśmy szczęście, że Cris jeszcze nie było. Piłkarz szybko pozbył się mojej sukienki oraz swojej koszuli i jeansów. Byliśmy teraz w takim amoku, że nic by nas od siebie nie odciągnęło. Czułam jego dłonie i usta na moim ciele i nic więcej mi nie było do szczęścia potrzebne. Tylko on.



***

 Muszę przyznać, że to jeden z moim ulubionych rozdziałów :) Kocham w nim dosłownie WSZYSTKO. 

Coppernicana jara się, że jej kochana kaleka wraca do zdrowia! Cieszymy się, prawda? :D

PS. Mała reklama! 
Mój nowy blog.. Nie pytajcie o kim, bo to wiadome :D

4 komentarze:

  1. Rozdział jest po prostu IDEALNY !
    Z każdym kolejnym to opowiadanie coraz bardziej zdobywa moje serce.
    Z niecierpliwością czekam na dziesiąty !

    PS. Czy tylko ja mam problem z otwieraniem niektórych linków do stylizacji Loli i Cristiny (wyskakuje komunikat o hotlinkowaniu) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o polskie opowiadania, to już zajmuje jedno z pierwszych miejsc a z każdym rozdziałem coraz bardziej mi się podoba więc aż strach pomyśleć co będzie dalej :*
    A co do linków to u mnie też nie działają wszystkie :c

    OdpowiedzUsuń
  3. No no no. Cris w końcu wychodzi gdzieś z Thiago. A ja im tak nieśmiało kibicuje, bo oni mają być ze sobą !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Mam nadzieję, że Lola jednak może zostanie w Hiszpanii.

    OdpowiedzUsuń