niedziela, 20 października 2013

Jedenasty: Isco, ogarnij!

 LOLA

    Całą grupką udaliśmy się na plażę. Był piękny, słoneczny dzień i dlatego korzystaliśmy z pogody. Wylegiwałam się obok Isco, który co chwilę robił mi zdjęcia. Jeśli ktoś nas obserwował, to na pewno był pewien, że jesteśmy parą. Skradaliśmy sobie czułe całusy i obdarzaliśmy się ukradkowymi spojrzeniami.
    Cristina leżała między chłopakami, którzy się o to kłócili. W końcu wylądowała obok Thiago (dlaczego mnie to nie dziwi?) i Marca, który stwierdził, że tak bardzo martwił się o nich w nocy, że należy mu się teraz nagroda.
    - Ale mi gorąco - jęknęłam i spojrzałam na puste butelki wody. - I nie ma nic do picia - zakomunikowałam im.
    - Chcesz iść do wody? - zapytał mnie Tello, a Isco posłał mu mordercze spojrzenie.
    Tak.. Isco to typ zazdrośnika. Na każdy korku musiał podkreślać, że nie jestem już do wzięcia. Nawet swoim przyjaciołom! To było trochę słodkie, ale również i wkurzające.
    - Nie. Przejdę się do sklepu po wodę - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko do Francisco. - Zaraz wracam - pocałowałam go w policzek i wstałam z koca, zabierając pieniądze z torby.
    - Wiesz, że nie chce jej poderwać, nie? - usłyszałam jeszcze głos Cristina.
    - Wiem - odpowiedział Isco i roześmiał się.
    Miałam szczęście, że sklep znajdował się niedaleko, bo inaczej umarłabym z pragnienia. Zabrałam kilka butelek z lodówki i stanęłam przy kasie. Po chwili zapłaciłam i mogłam już wracać do przyjaciół, ale mignęła przede mną znajoma twarz. To był Noel!
    - Cześć, Noel - pokiwałam mu i podeszłam do niego. Ten ucałował mnie w oba policzki i uśmiechnął się szeroko. - Co u ciebie? Kiedy wracasz do Nowego Jorku?
    - Za kilka dni. A ty?
    - Ja też - pokiwałam głowa. - Spotkamy się jeszcze?
    - Jak przyjaciele? - zapytał i wskazał głową na Isco, który nam się przyglądał.
    - Przeszkadza ci to? - zmarszczyłam brwi.
    - Nie, wcale. Zadzwonię do ciebie - odpowiedział z uśmiechem i przytulił mnie. - Do zobaczenia.
    - Do zobaczenia - powiedziałam i wróciłam do Isco, który miał minę jakby ktoś pozabijał mu całą rodzinę.
    - Dobrze, że kupiłaś wodę, bo umieram z pragnienia - powiedziała Cris i wyciągnęła dłoń po butelkę, którą jej podałam.
    - Nie jestem pewien czy poszła tam po wodę - warknął Isco. O tak.. Jego zazdrość właśnie dała o sobie znać.
    - Co? Coś ty powiedział?
    - To, co słyszałaś - odparł poważnie i wstał. - Widziałem jak z nim flirtowałaś!
    - Ty kompletnie zgłupiałeś - roześmiałam się.
    - Ona jest za bardzo zaślepiona tobą, żeby z nim flirtować. - wtrąciła Cristina i spojrzała w naszym kierunku.
    - Właśnie widziałem - krzyknął zły. - Może chcesz tam wrócić i znów się do niego poprzytulać? - zwrócił się do mnie.
    - Przytuliliśmy się na pożegnanie. Jak przyjaciele - dałam nacisk na ostatnie słowo.
    - No to idź do swojego nowego przyjaciela! - uniósł się i zacisnął usta.
    - Isco, ogarnij! - zawołał Thiago.
    - Co w ciebie wstąpiło?! - dołączył się Alvaro.
    - Nie wtrącajcie się - powiedział zjadliwie.
    - Wiesz co? Z chęcią bym do niego poszła, bo on przynajmniej na mnie nie krzyczy!
    - No to dlaczego jeszcze tu jesteś? - zapytał.
    - Bo... - zacięłam się. - Bo może cię kocham durniu! Nie pomyślałeś o tym? - poczułam jak łzy zbierają mi się do oczu. Isco jest wybuchowy i to bardzo! Zazdrosny? Jeszcze bardziej. Nie czekałam na jego reakcję, tylko wzięłam swoją torbę i ruszyłam w kierunku hotelu.
    - Lola, zaczekaj. - usłyszałam za sobą głos przyjaciółki.
    - Na co mam czekać? Aż mi powie, że byłam tylko jego zabawką? A może że zdradziłam go z Noelem?!
    - Kto wie - mruknął na tyle głośno, abym usłyszała.
    - Fuck! Nie miałam go za takiego! - pisnęła zaskoczona Cristina i złapała mnie za ramię. - Chodź, wracamy do hotelu.
    - Dziewczyny! - za nami pojawili się Thiago, Alvaro i Marc. Martin, Cristian i Ignacio stali przy Alarconie i coś mu mówili.
    - Gdzie idziecie? - zapytał Marc ze smutną minką.
    - Do hotelu - odpowiedziała Cris.
    - Dajcie nam spokój - mruknęłam, czując, że na moich policzkach pojawiły się łzy.
    - Lola, on nie chciał. - bronił go Vazquez. - Wiesz, że on jest wybuchowy.
    - Za bardzo. - warknęła Cristina i pociągnęła mnie za sobą.
    - Właśnie, że chciał! Wykorzystał mnie - powiedziałam smutno. - Przekażcie Isco, że to koniec. Nie chce mieć z nim nic wspólnego - dodałam po chwili.
    - Ale.. Ale jesteś tego pewna? - zapytał zszokowany Bartra.
    - Tak - odparłam pewnie.
    - Trzymaj się! - zawołał i mocno mnie przytulił. Nie wytrzymałam i łzy poleciały mi stróżką po policzkach.
    - Cristina, chcę iść do pokoju. - oderwałam się od Bartry i pognałam pierwsza.
    - Do zobaczenia - pożegnała się z resztą i dołączyła do mnie.
    Kiedy dotarłyśmy do hotelu rozpłakałam się na dobre. Było mi przykro, bardzo przykro. Rzuciłam się na łóżko z płaczem i nie mogłam przestać.


CRIS

       Odkąd weszłyśmy do pokoju, Lola ciągle płakała. Rzuciła się na swoje łóżko i w pościel wylewała łzy. Nie mogłam tak bezczynnie patrzeć, jak mojej przyjaciółce kraje się serce. Po woli położyłam się obok niej i mocno ją przytuliłam.
        - Ciii. On nie jest wart tych łez. - mówiłam, głaszcząc ją po włosach. Nadal łkała, a ja nie wiedziałam co mam robić. - Wszystko będzie dobrze,  słyszysz?
    - Dobrze? - zapytała, cały czas płacząc. - Byłam taka głupia, że zwróciłam na niego uwagę.
    - Skarbie, czasu już nie cofniesz, a sama mówiłaś, że nie żałujesz tych chwil z nim. - powiedziałam, a ona jeszcze głośniej zapłakała. - Jednak okazał się egoistycznym dupkiem, który widział tylko czubek swojego nosa. - szepnęłam sama do siebie.
    - Ale jak mogłam do tego dopuścić? Jak mogłam się zakochać w kimś takim?!
    - Nikt nie wiedział, że tak będzie. Przecież wszyscy wam kibicowaliśmy, byliście tu parą idealną.
    - Ale już nie jesteśmy. I nigdy nie będziemy - nadal płakała. - Najgorsze jest to, że ja go naprawdę kocham.. Cris - jęknęła. - Gdybym wiedziała, że tak zareaguje, to nigdy bym nie poszła do Noela!
    - To nie jest twoja wina. Z jednej strony to lepiej, że zobaczyłaś co teraz wyrabia z zazdrości, niż później gdy będziesz musiała pocałować drugiego aktora na planie. - zauważyłam.
    - Masz rację - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Szkoda tylko, że to ja teraz płaczę, a nie on.
    - Faceci są gruboskórni, rzadko płaczą!
    - Ale wolałabym wiedzieć, że chociaż trochę cierpi - westchnęła.
    - Spokojnie. - pocałowałam ją w czubek głowy. Właśnie rozległo się pukanie do drzwi. - Może to on.
    - Nie chcę go widzieć! - powiedziała z lekkim strachem w oczach.
    - Poczekaj. - wstałam i podeszłam do drzwi. - Kto tam? - zapytałam.
    - Thiago. Jestem sam. - wyprzedził moje pytanie. Spojrzałam na Lolę. Skinęła głową, więc otworzyłam i wpuściłam go.
    - Jak się trzyma? - zapytał i posłał mi lekki uśmiech. - Przyniosłem ci czekoladki na poprawę humoru - zwrócił się do Loli.
    - To miłe. Bardzo dziękuje - odpowiedziała.
    - Proszę. - uśmiechnął się i usiadł na rogu mojego łóżka. - Jak się czujesz? - zapytał.
    - Kiepsko. I głowa mnie boli. - mruknęła.
    - Chcesz jakieś proszki? - zapytałam.
    - Nie.. To mi przejdzie za jakiś czas. Muszę tylko zapalić - blondynka wstała z łóżka i sięgnęła po paczkę papierosów. Wyjęła jednego i odpaliła go zapalniczką.
    - Rzuć to w cholerę! - warknęłam. Najchętniej to bym jej go wyrwała z ręki i wyrzuciła. Stanęła w progu balkonu. - Jak Isco? - szepnęłam do chłopaka.
    - Wpadł jak burza do hotelu i zamknął się w pokoju. Nikogo nie wpuszcza i nie odzywa się. - odpowiedział i się skrzywił. - Szkoda ich. Jego zazdrość i głupota zwyciężyła.
    - Najchętniej to bym mu przywaliła, wiesz? Nie mogę patrzeć jak ona cierpi - wskazałam na przyjaciółkę.
    - On też cierpi, tylko nie chce się do tego przyznać - odpowiedział.
    - Wiecie co? Muszę się napić - usłyszałam głos Loli, która zgasiła papierosa w popielniczce i podeszła do swojej walizki. - Wybieram się na imprezę - zakomunikowała nam.
    - Samej cię nie puszczę! - zawołałam od razu.
    - Nie martw się. Zadzwonię po Noela - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Skoro Isco powiedział, że z nim flirtowałam, to powinnam to zrobić.
    - Lola! - zawołałam, a jej już nie było. - I co ja mam z nią teraz zrobić?! - opadłam na łóżko, wypuszczając z siebie całe powietrze.
    - Najlepiej zostawić. - odparł, kładąc się obok mnie. Automatycznie poczułam jego ciepło i zapach perfum.
    - Zostawić? - zdziwiłam się.
    - Powinna sobie sama z tym poradzić, tak samo Francisco. Są już dorośli. - stwierdził. I chyba nawet miał trochę racji.
    - Myślisz? - zapytałam, a on skinął głową. - Nie wiem, Thiago! - jęknęłam, zakrywając twarz w dłoniach.
    - Nie będziesz jej ciągle niańkować. Da radę. Oboje wiemy, że jest silna. - spojrzał na mnie. - Co robisz jutro?
    - To zależy od tego co zrobi Lola. - westchnęłam.
    - W takim razie daj znać. Czasem mam dość ciągłego, męskiego towarzystwa. - puścił do mnie oczko.
    - Jasne. Dzięki Thiago. - uśmiechnęłam się.
    - Za co? - zapytał.
    - Za to, że tu jesteś i ze mną rozmawiasz. Sama pewnie bym tu sfiksowała. - mruknęłam.
    - Nie ma za co. - dodał. - Może masz ochotę iść do nas zamiast siedzieć tu sama?
    - Czemu nie. - kiwnęłam głową. Jakoś nie uśmiecha mi się tu siedzieć sam na sam ze ścianami. Podniosłam się i chwyciłam za ucho torby. Wyszliśmy.
    Kilkanaście minut później byliśmy się już w apartamencie chłopaków. Igancio, Cristian, Martin i Alvaro oglądali jakiś film, a Marc siedział smutny na łóżku.
    - Co się stało? - zapytałam go.
    - Jest mi smutno, bo Isco i Lola są smutni.
    - Lola? - z drugiego pokoju wyłoniła się głowa Isco. Rozejrzał się po pokoju z nadzieją, że pewnie ją zobaczy, ale nic takiego nie miało miejsca. - Wracam tam - powiedział sam do siebie.
    - Widzisz? A to miały być takie fajne wakacje! - jęknął Bartra.
    - Może powinnam z nim porozmawiać? - zapytałam niepewnie, spoglądając na każdego.
    - A obiecasz mi, że nic mu nie zrobisz? - zapytał Thiago.
    - Bądź dla niego delikatna - dodał Marc, który naprawdę wyglądał na zatroskanego.
    - Postaram się go nie uszkodzić... - westchnęłam i ruszyłam w stronę jego pokoju. Zapukałam i nacisnęłam na klamkę. Drzwi były zamknięte. - Isco, możemy pogadać?
    - O czym? - otwarł drzwi i wpuścił mnie do środka.
    - A tak sobie o pogodzie. - powiedziałam z ironią w głosie, przekraczając próg. - A jak myślisz? - spojrzałam na niego.
    - Myślę, że przyszłaś pogadać o swojej przyjaciółce - mruknął oschle.
    - O tobie także. - powiedziałam i usiadłam na krześle. - Isco posłuchaj, ja naprawdę miałam jeszcze nadzieję, że ona się jeszcze złamie i wróci do Hiszpanii, dla ciebie. Nie mogłeś tych scen zazdrości zachować do siebie? Uwierz, nie zdradziłaby cię.
    - Nie zrobiłem tego specjalnie, dobra? Ja taki jestem i już - powiedział. - Nie chciałem jej zranić! Szaleje za nią i zrobiłbym wszystko, aby móc się z nią widywać nawet w tym cholernym Nowym Jorku.
    - No to może teraz idź i ją znajdź? Czy może ta wasza pieprzona, męska duma ci na to nie pozwala? - uniosłam głos i wstałam z miejsca.
    - Ona mi tego nie wybaczy - powiedział pewnie. - A jak się trzyma? - zapytał.
    - Hektolitry łez, szybki papieros i nagła adrenalina wystarczą czy wymieniać dalej? - burknęłam.
    - O matko.. Gdzie ona jest? W hotelu? - wstał z łóżka i podszedł do drzwi.
    - Nie wiem. Wyszła i tyle ją widziałam. - powiedziałam. - Co chcesz zrobić?
    - Porozmawiać z nią. Muszę coś zrobić, bo inaczej tutaj sfiksuje - westchnął.
    - Brawo! Idziemy jej szukać. - zawołałam i otworzyłam drzwi, a pod nimi, niczym domek z kart posypali się piłkarze. - Nie będę wam prawić kazać na temat, że tak raczej nie można,bo nie ma czasu. Słyszeliście? Idziemy jej szukać.
    - Mogę zrobić to sam. Naprawdę - odezwał się Isco.
    - Sam to nigdy jej nie znajdziesz! Mogę się założyć, że poszła na imprezę - powiedział zadowolony Bartra.
    - Idziemy wszyscy! - zawołał Alvaro i zaczęliśmy się przeciskać w drzwiach.
    - Panowie, ogarnijcie! Nie wszyscy na raz! - przewróciłam oczami i wyszłam pierwsza, a za mną Isco, tamci dreptali za nieszczęśliwie zakochanym Alarconem.
    - Tutaj jest pełno klubów. Nie mam pojęcia gdzie mogła pójść - odezwał się Tello, który myślał racjonalnie. - Może się podzielimy i wtedy ją znajdziemy?
    - To chyba nie będzie potrzebne - mruknął Isco.
    - No to może ja i Martin pójdziemy na te przy plaży od lewego brzegu. - Vazquez zaczął dzielić. - Marc z Cristianem i Camacho pójdą do centrum, a wy - wskazał na mnie, Thiago i Isco, bierzecie prawy brzeg.
    - Powiedziałem, że to nie będzie potrzebne - warknął wściekły Isco. - Jesteście ślepi czy co? - zapytał i cały czas patrzył się w jedno miejsce.
    - O, Lola! - zawołał Marc a blondynka spojrzała się nas nas. Nie była sama. Obok niej stał wysoki brunet, który uśmiechał się do niej szeroko. To był Noel.
    - I tak z nią porozmawiam - powiedział Francisco i już chciał do niej podejść, kiedy blondynka pocałowała swojego nowego ''przyjaciela''. I wcale nie wyglądało to na przyjacielski pocałunek.
    Isco pokręcił głową i szybko wbiegł do hotel, z którego przed chwilą wyszliśmy. Widać było, że był zły i to bardzo. Wcale mu się nie dziwiłam, bo Lola zrobiła właśnie największą głupotę w swoim życiu.
    - Boże, to moja wina.. - wymamrotałam. - Ja chciałam dla nich dobrze, chciałam, aby się pogodzili - mówiłam, czując się za to wszystko odpowiedzialna.
    - Hej, to nie jest twoja wina - powiedział Thiago i mocno mnie przytulił. I wcale nie miałam nic przeciwko, bo czułam się okropnie.


LOLA

    Nie wiem co się ze mną stało.. Może to przez nadmiar tych wszystkich uczuć, ale potrzebowałam porządnie zabalować. Na swojego kompana wybrałam Noela, na złość Isco, który i tak zapewne się o tym nie dowie. A jeśli się dowie, to trudno. Sam tego chciał!
    Zadzwoniłam do bruneta, który od razu zgodził się zabrać mnie na wspaniałą imprezę, na której był kilka nocy temu. Akurat tak się przytrafiło, że ten klub mieścił się niedaleko hotelu, w którym zatrzymali się piłkarze. Rozdzielał mnie ból od środka, kiedy przypomniałam sobie Francisco, ale musiałam być silna.
    - O, Lola! - usłyszałam męski głos i spojrzałam w tamtą stronę. Stała tam moja przyjaciółka w towarzystwie piłkarzy, w tym Isco. Teraz jest już jego przyjaciółką?! Jak mogła mi to zrobić?! Doskonale wiedziała, jak bardzo mnie zranił!
    Nie myśląc za dużo ujęłam w swoje ręce twarz Noela i pocałowałam go. Wiedziałam, że przez to Isco utwierdzi się w swojej wersji, ale to nie miało już znaczenia. Przez to wszystko co powiedział na plaży.. I tak bym do niego nie wróciła.
    - Za co to? - zapytał z uśmiechem Noel, kiedy się od niego oderwałam. Spojrzałam w stronę Cris, która stała i kręciła głową. Czyżby nie spodobał jej się pocałunek? Dodam tylko, że Isco już tam nie było.
    - Nie wiem - pokręciłam głową. - Wiesz co, Noel.. Darujmy sobie tą imprezę, okej?
    - Ale jak to? Co się stało?
    - Po prostu źle się poczułam - mruknęłam.
    Tak naprawdę to czułam się źle z powodu tego pocałunku. Nie wiem po co to zrobiłam i chyba już zaczynam żałować.
    - Lola, widzę, że coś się stało. Chodzi o tego piłkarza, prawda? - zapytał, a ja przytaknęłam. - Kochasz go?
    - Bardzo - wyszeptałam, czując, że do moich oczu zaczynają się zbierać oczy. - Ja muszę wracać..
    - Odprowadzę cię - powiedział i spojrzał na mnie z czułością. - Jeśli go kochasz, to walcz o niego. Człowiek zakochuje się tylko jeden raz na całe życie.
    - Tym próbujesz mnie pocieszyć?
    - Nie. Próbuje cię przekonać do tego, abyś z nim szczerze porozmawiała.
    - On widział nasz pocałunek.
    - To ja z nim porozmawiam. Powiem mu, że to był impuls i nie wiedziałaś co robisz.
    - Noel, nie trzeba. Ale dziękuje - mruknęłam i posłałam mu lekki uśmiech. - Trafię do hotelu sama. Na razie - pożegnałam się i szybko pognałam w stronę hotelu. Jedyne o czym marzyłam to papieros.


CRIS

    - Wiesz, to zawsze było tak, że próbowałam ją wyciągnąć z tarapatów czy kryć przed jej rodzicami...  Dziś też chciałam pomóc i myślałam, że się uda. - szłam wolnym krokiem wzdłuż chodnika. Po prostu chciałam się przejść, a Thiago zaproponował, że mi potowarzyszy. Okazał się również znakomitym słuchaczem. Wylewałam swoje żale, opowiadałam mu o mnie i Loli, a ten po prostu słuchał. - Gdy zakochała się w Paco, świata poza nim nie widziała. Była młodsza, więc rodzice ciągle ją kontrolowali. Wiele razy mówiła, że nocuje u mnie, a tak naprawdę spotykała się z tym chłopakiem. W nocy faktycznie do mnie przychodziła, ale późno. Zawsze zostawiałam jej otwarte okno w łazience na dole, a moi rodzice wiedzieli co się święci. Ja miałam inaczej, bo mieli do mnie większe zaufanie, niż rodzice Loli do niej. Później dowiedziała się, że jej rodzice chcą wyjechać, a dzień później Paco chciał ją wykorzystać. Wpadła w nocy, cała zapłakana, budząc moją mamę, bo tata wtedy był na jakimś szkoleniu w Madrycie. Spędziłyśmy z nią cała noc, kiedy w końcu wyciągnęłyśmy z niej co się stało. Strasznie było mi  jej szkoda. Postanowiła pojechać z rodzicami do Stanów i zapomnieć. To ją trochę zmieniło, ale gdy przyjechałyśmy tu i poznała Isco, miałam wrażenie, że stara Lola wraca. Ciągle się uśmiechała i była szczęśliwa, ale nie, bo musiało się spieprzyć... - westchnęłam.
    - Oni sami są tego winni. Oboje są uparci i drążą do swojej wersji. - odezwał się Brazylijczyk.
    -  Masz rację, ale i tak mi ich szkoda. I Loli i Isco, bo naprawdę to się mogło udać. Lola w końcu byłaby szczęśliwa, czego bardzo bym chciała.
    -  Za bardzo przejmujesz się innymi. Pomyśl czasem o swoim szczęściu. -  uśmiechnął się. - Jak zareagowałaś na informację, że twoja przyjaciółka  zamieszka na innym kontynencie?
    - Było mi smutno, bo znałyśmy się od dziecka i wszystko, zawsze razem robiłyśmy, ale wiedziałam, że tak będzie dla niej lepiej.
    - Byłaś już wtedy z Tylerem? - zapytał nagle, a ja na niego spojrzałam.
    - Trochę później. Mieszkał z rodzicami niedaleko mnie, chodził do tej samej szkoły, tylko do klasy wyżej. Czasem wracałam z nim po lekcjach,  zaprzyjaźniliśmy się trochę, ale gdy Lola wyjechała, to on mnie wspierał i próbował jakoś ją zastąpić. Później tak wyszło, że staliśmy się parą. Dorzucę jeszcze fakt, że Lola nigdy go nie cierpiała! Miała do niego jakieś uprzedzenie.
    - Co powiedziała, gdy dowiedziała się, że jesteście razem? - zaśmiał się.
    - Najpierw nie wierzyła, później mnie wyśmiała, ale zaakceptowała to. -  odparłam. - Powiedziała, że jeżeli go... - zacięłam się.
    - Go kochasz? - dopowiedział, a ja skinęłam głowa. Dziwnie było mi rozmawiać z nim o moich uczuciach do Tylera, szczególnie teraz, gdy to właśnie on siedzi mi w głowie! Byliśmy już pod moim hotelem. Nawet nie wiem kiedy tutaj doszliśmy.
    - Dzięki, że mnie odprowadziłeś i wysłuchałeś. - szepnęłam.
    - Nie ma sprawy. Zobaczymy się jutro? - zapytał z nadzieją.
    - Myślę, że tak. - skinęłam głową. - Pa. - wspięłam się na palcach i pocałowałam go w policzek.
    - Pa. I pamiętaj, zatroszcz się też o swoje szczęście, nie tylko innych. - szepnął, a ja się odwróciłam i ruszyłam w stronę wejścia. Miał trochę racji. Nie miałam dużo czasu dla siebie. W Maladze zawsze pomagałam rodzicom, troszczę się o nasze mieszkanie i o Tylera. Rzadko kiedy mam czas by gdzieś sama wyjść czy nawet posiedzieć i w spokoju pomyśleć. Przy samych drzwiach się odwróciłam i spojrzałam na niego. Nadal tam stał. Ani drgnął. Pomachałam mu, a on się uśmiechnął i zrobił to samo. Weszłam do środka. Wyjechałam windą na piętro i znalazłam nasz pokój. Lola już w nim była. Siedziała na łóżku i wpychała w siebie czekoladki, które wcześniej przyniósł Thiago.
    -  Nic nie mów. - warknęła, nawet na mnie nie patrząc. Weszłam od razu do łazienki i rozebrałam się. Weszłam do kabiny i odkręciłam wodę. To miały być idealne i beztroskie wakacje, a wyszło całkiem odwrotnie. Kłótnia Isco i Loli plus to, że ciągle myślę o Alcantarze, zamiast o Tylorze. Idealnie.


***

Tu Monika! Wróciłam z pracy i dodaje rozdział, który.. Nie jest moim ulubionym :D


UMIERAM

5 komentarzy:

  1. No nie !!! Oni muszą być razem !! Isco co za zadrośnik przez niego i przez głupotę Loli ten związek się rozpadł ;c Fajnie by było gdyby pomiędzy Cris a Thiago coś zaszło ! Marc mnie rozczula tak się przejęł Lolą i Isco ;* Mam nadzieję że wrócą do siebie ;) Czekam z niecierpliwością na nowy ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Isco zareagował trochę za ostro ale posunięcie Loli było bezmyślnie ! Nie lubie tego Noela, podejrzany z niego typek ... Cos czuje ze nieźle im namiesza w życiu. A chłopcy jak chłopcy stuknieci jak zawsze xd czekam na kolejny !
    Nataleczkaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, ale nie mogę powiedzieć że ja również nie umieram. Gdy zobaczyłam ostatnio to zdj na fejsie, myślałam, że będą mnie zbierać z podłogi. Jest na nim mój Ramos no i Isco. Coś w stylu: Teraz mogę już umrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no! Jak tak mozna bylo Lole i Isco rozdzielic! Nie bawie sie tak!! Maja wrocic do siebie!
    Czekam na nowosc ;*
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za spam, ale zapraszam na mój profil, można tam znaleźć mam nadzieję, ciekawe opowiadanie: blanaaa.blogspot.com.

    A rozdział świetny, tak jak wszystkie ;)

    OdpowiedzUsuń