LOLA
- Cieszę się, że zrobiłeś mi taką niespodziankę - powiedziałam, całując go czule w policzek. - Tęskniłam.
- Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział i uśmiechnął się szeroko. - Kiedy idziemy na ten mecz?
- Za dwie godzinki.
- Ok - pokiwał głową i przytulił mnie mocno. - Nie wspominałaś, że Isco też tu jest.
- Bo to nie ma żadnego znaczenia - odpowiedziałam pewnie. - Liczymy się tylko my - splotłam nasze dłonie.
- Wiem, ale nie chce, byś przebywała w jego towarzystwie.
- Uwielbiam, gdy jesteś taki zazdrosny - mruknąłem ze śmiechem i uwolniłam się z jego uścisku. - Całe szczęście, że spakowałam koszulkę Manchesteru United!
- Tą, którą przysłał ci znajomy ojca z Anglii?
- Tak - pokiwałam głową. - To Ryan Giggs, bardzo sławny piłkarz.
- Kojarzę go. Pójdę pod prysznic - mruknął i ruszył w stronę łazienki.
Ja w tym czasie uszykowałam sobie strój, w który szybko się przebrałam. Włosy spięłam w długą kitkę i zmyłam makijaż. Przecież i tak się spocę, więc na co mi to?
Przed hotelem spotkaliśmy się z Cristiną oraz Tylerem, by razem pójść w wyznaczone miejsce. Reszta miała postarać się o jakieś boisko do gry.
Po kilku minutach doszliśmy na miejsce. Wszyscy byli już obecni i okazało się, ze czekali tylko na nas.
- Dobra, to możemy wybierać składy! - powiedział zadowolony Bartra, który trzymał w ręce piłkę. - Proponuje, aby kapitanowie wybierali zawodników swojej drużyny.
- Jak w przedszkolu - Tello przewrócił oczami.
- Cicho tam - westchnął Marc i wyznaczył dwójkę kapitanów. Isco oraz Thiago.
- No to teraz wybierajcie swoje drużny! - zawołał Alvaro i usiadł sobie na piasku.
- Proszę bardzo, zaczynaj. - Isco zwrócił się do przyjaciela, a tamten skinął głową.
- Chodź tu kretynie! - spojrzał na Rafaela, który ciągle bajerował laskę od zdjęć.
- Też cię kocham braciszku! - cmoknął w jego stronę i stanął obok niego.
- Dobra, to ja biorę Camacho - uśmiechnął się do przyjaciela i przybił sobie z nim ''piątkę''.
- Wiedziałem, że za mną tęskniłeś - odpowiedział Igancio.
- Martin! - zawołał Brazylijczyk. Montoya podniósł się z ziemi i podreptał obok kumpla, uwieszając się na ramieniu młodszego Alcantary.
- Bartra, chodź tu - mruknął Isco. Barta wstał z szerokim uśmiechem i dołączył do dwójki piłkarzy. Monica zrobiła głupią minę i udawała obrażoną.
- No to może teraz jakaś dziewczyna? - uśmiechnął się Thiago, patrząc w naszą stronę. - Cristina? - widziałam, że ona również lekko się uśmiechnęła i ruszyła w stronę piłkarzy.
- Zabieram moją złośnicę - usłyszałam głos Alarcona, który uśmiechnął się do modliszki.
- Wiedziałam, że o mnie nie zapomnisz, kochanie - zapiszczała i uwiesiła się na jego szyi. To było zdecydowanie za słodkie.
- No to może... - Thiago spojrzał po kolei na każdego i się zamyślił. - Maite.
- Tyler - powiedział Isco i kątem oka spojrzał na swojego przyjaciela. Byłam pewna, że zrobił to specjalnie, aby Cris i Tyler nie byli w jednej drużynie.
- Ej, lovelasie! - zaśmiał się Thiago na widok Cristiana całującego swoją dziewczynę. - Potrzebny mi rasowy napastnik, a ty się miziasz. - Tello tylko pokazał mu język i ruszył w stronę drużny.
- Wbijasz nóż w plecy, wiesz?! - oburzył się Rafael. - Myślałem, że to ja nim tutaj będę! - udawał obrażonego.
- To ty lepiej nie myśl. - zaśmiała się Maite i szturchnęła go ramieniem, ale tamten nadal się boczył.
- Nam też będzie potrzebny napastnik, więc Alvaro - Isco wybrał kolejnego zawodnika. Vazquez wypiął dumnie pierś i podszedł do Bartry, który już się bawił piłką.
- Noel. - powiedział Alcantara i odwrócił głowę do Isco, wymownie na niego patrząc.
- Lola - Francisco uśmiechnął się do mnie szeroko. Dobra, to była krępująca sytuacja, ale skoro mnie wybrał to dołączyłam do nich.
- Żartujesz, prawda?! - krzyknęła Monica.
- Nie, dlaczego? Przecież mamy się bawić. - uśmiechnął się i puścił do mnie oczko, gdy go mijałam.
- Niech będzie - westchnęła i pocałowała go w usta. No tak, musiała mi pokazać, że jest ''jej''.
- Thiago, wybieraj - zwrócił się do niego Marc, który nie mógł się doczekać gry.
- Llorena. - odpowiedział Thiago.
- O! Moja Viola będę grała ze mną! - wyszczerzył się Bartra i mocno uścisnął swoją dziewczynę.
- Marc! - wykrztusiła.
- Tak skarbie?
- Dusisz! - zajęczała, a ten od razu ją puścił z przepraszającym wzrokiem. Ona się tylko zaśmiała i pocałowała go w policzek.
- To jak nazywamy swoje drużyny? - zawołał Noel.
- Nie ma bata, my jesteśmy Manchesterem. - zaśmiał się Alvaro, wskazując na Lolę.
- Okay, kapitan akceptuje. - odezwał się Alarcon. - A wy?
- My będziemy Barceloną! - wyszczerzył się Rafael. - Ej, czekajcie! - pobiegł do swojej torby, leżącej niedaleko.
- Co ty kombinujesz? - zawołał za nim Tello.
- Mam strój dla naszej maskotki! - uśmiechnął się szeroko.
- A kto niby ma nią u nas być? - zapytała Cristina, patrząc na prawdopodobnie, co jej tego życzę, przyszłego szwagra.
- No jak to kto?! Ty! - zawołał i wcisnął jej w ręce kompletny strój Barcelony. - Spójrz na koszulkę! Będziesz w niej godnie reprezentować nasze ukochane barwy! Isco zdrajco! - zmierzył wzrokiem Alarcona.
- Wybacz - roześmiał się głośno i puścił do niego oczko. - Ale nadal jestem Hiszpanem.
- Dobra, to możemy grac! - Marc zatarł ręce.
- Czekajcie sekundę! - zawołała Cris. - Oni tu nalegają, żebym się przebrała!
- Okej - Isco pokiwał głową i ustawiliśmy się w kółko. - Dziewczyny nie muszą nic robić, my sobie damy radę - zwrócił się do piłkarzy.
- Ja mogę być bramkarzem - odezwał się Tyler.
- Jak to nie musimy nic robić?! - uniosła się Maite. - Pomożemy wam im dokopać! - wyszczerzyła się, obejmując Llorenę i Cristinę.
- Jasne, jasne - wyszczerzył się Marc. - Moje dziewczyny są lepsze - pokazał im język.
- Nie! To moje są lepsze! - zawołał Rafael. Walka kogutów?
- Koniec tego! - warką Isco i zaczęliśmy grać.
Na początku piłkarze grali między sobą, ale po jakimś czasie zaczęli podawać również nam. Przyznam, że ani trochę nie umiałam grać, ale dawałam jakoś radę. Mojej przyjaciółce szło o wiele lepiej, ale nie dziwiłam się, bo Thiago posyłał jej bardzo dobre piłki. Jednak to nasza drużyna wygrywała 1:0 po golu Isco. Chyba nie muszę wspominać, jak bardzo się cieszył, kiedy wpakował Noelowi bramkę?
CRIS
Biegłam za piłką w te i wew te. Czasem odbijałam z Tylerem, ale nie byłam zawodową piłkarką, a dziś graliśmy pomieszani z utalentowanymi piłkarzami! Nasza Barcelona przegrywała 1:0, po golu Isco, który był nieźle usatysfakcjonowany, że strzelił gola Noelowi. Czasem dostawałam piłki i próbowałam wygrać z Tylerem, stojącym na bramce, ale łapał piłkę z łatwością i śmiał się ze mnie!
- Ała! - usłyszałam krzyk swojej przyjaciółki, która leżała właśnie na boisku. Trzymała się za nogę i spoglądała wrogo na Monicę.
- Dziewczyny, co się dzieje?! - zawołał Isco i zaraz do nich podbiegł.
- Twoja dziewczyna nie zna zasad piłki i nie wie, że nie fauluje się zawodników swojej drużyny! - warknęła zła Lola, który cały czas trzymała się za nogę. - Bardzo mnie boli - dodała po chwili.
- Pokaż - Isco ściągnął jej buta i zaczął oglądać stopę. Spojrzałam na Noela i modliszkę, którzy nie byli zadowoleni z takiego rozwoju wydarzeń.
- Ja się znam na piłce! To ona jest jakaś niedorobiona! - piała modliszka.
- Ty i piłka nożna? Twoja wiedz na temat piłki zamyka się w kapsułce pod tytułem 'klata Ronaldo'. - zmierzyłam ją wzrokiem i przykucnęłam przy przyjaciółce.
- Mogłaś skręcić kostkę. - mruknął Isco pod nosem.
- Teraz przerzuciła się na klatę Isco - wyszczerzył się Bartra i poklepał przyjaciela po plecach. - Jest aż tak źle? - zapytał go i spojrzał na nogę blondynki. - Rzeczywiście.. Jest skręcona.
- To będziecie musieli sobie poradzić beze mnie - uśmiechnęła się lekko do Isco, który zabrał ją na ręce.
- Ja się nią zajmę. - obok nas pojawił się Noel. Patrzyli na siebie z Francisco jakby mieli się zaraz pozabijać.
- Przecież ci jej nie zabiorę - warknął z pogardą Isco i położył ją na ławce, która stała obok boiska.
- Spokojnie - mruknęła cicho Lola, która na twarzy miała przyklejony grymas bólu.
- Może przestańcie się kłócić, co? - zmierzyłam obu wzrokiem. Wokół ławki, na której siedziała Lola byliśmy już zgromadzeni wszyscy. Czułam jak Tyler kładzie dłoń na moim ramieniu, a Thiago zerka na to kątem oka.
- Jak mam się nie kłócić, kiedy ten dupek dotyka moją kobietę?! - oburzył się Noel i usiadł obok Loli, która od razu się do niego przytuliła.
- Sam jesteś dupkiem - odpowiedział mu Alarcon.
- Przestańcie! - krzyknęła blondynka i posłała mi dziwne spojrzenie.. Chyba chodziło jej o mnie i Tylera, bo wcześniej nie miałyśmy okazji pogadać.
- Lola ma rację, przestańmy. - powiedział cicho Noel, głaszcząc dziewczynę po włosach. - Zabiorę ją do hotelu, a wy możecie grać dalej.
- W końcu was z nami nie będzie - modliszka uśmiechnęła się szeroko i zawisła na ramieniu Isco, który ją kompletnie zlał.
- No to może ja stanę na bramce za Noela, co? - zapytała Maite, a my skinęliśmy głową.
- Zagramy do remisu i kończymy. - powiedział Isco, odprowadzając wzrokiem Lolę i Noela.
- To gramy! - zapiszczał Bartra i wróciliśmy do gry.
Ciągle kopaliśmy tą piłkę między sobą. Stałam praktycznie w miejscu i myślałam o swojej przyjaciółce, czy wszystko jest w porządku. Stałam obok Bartry, który obstawiał obronę. Spojrzałam na to co się dzieje kawałek od nas. Thiago wyrwał piłkę spod nóg Isco i biegł. Obejrzałam się, ale stałam za Marcem. Zaraz... Spalony? Cofnęłam się, a Thiago podał mi wtedy piłkę.
- Ej! - zawołał Bartra, gdy go miałam. Tyler gdzieś był zapatrzony, ale zorientował się, że mam piłkę wtedy, gdy ją już kopnęłam. Strzeliłam do bramki! Carrera stał jak słup i dziwił się, że strzeliłam, a ja zaczęłam piszczeć i skakać jak jakaś głupia. Za mną pojawił się Thiago, a ja bez namysłu uwiesiłam mu się na szyi.
- Gratulacje. Zapamiętałaś wszystko - uśmiechnął się szeroko i mocno mnie przytulił.
Automatycznie się uśmiechnęłam i przymknęłam oczy, by napawać się tą chwilą. Nagle poczułam czyjeś dłonie na swojej talii, które mnie odciągają.
- Kochana! Strzeliłaś mi gola! - zaśmiał się Tyler i zaczął mnie łaskotać.
- Przestań! - śmiałam się.
- To jest kara! - odparł i położył mnie na piasek, nadal łaskocząc.
- Ratunku! Thiago, Rafa, Viola! - wołałam tych, którzy byli najbliżej.
- Będę twoim superbohaterem! - wyszczerzył się Rafa i podbiegł do nas, by mnie ''uratować''. Thiago tylko się nam przyglądał.. Widziałam w jego oczach smutek.
- Koniec dzieciaki! - zawołał Bartra i wszyscy nagle spojrzeliśmy na niego. To brzmiało dziwnie w jego ustach. Nie wyobrażam sobie go w roli ojca! - My tu się bawimy, a nasza biedna Lola cierpi z bólu.
- A niech sobie cierpi. - prychnęła Monica.
- Trzeba zrobić jej jakiś opatrunek albo coś - powiedział Isco, zupełnie ignorując swoją dziewczynę. Wyglądał na bardzo zmartwionego.
- Nic jej nie będzie, bo jest z nią ukochany - dodał Tello.
- Ukochany jak ukochany. - prychnęłam pod nosem, drapiąc się po głowie. Ja już sama mam dość tego wszystkiego. Kłamstw Loli co do swoich uczuć, że wszystko będzie dobrze i kłamstw pomiędzy mną i Tylerem!
- Wszyscy doskonale wiemy, kto jest jej ukochany - powiedział pewnie Ignacio, spoglądając na swojego przyjaciela. Właśnie zaczynał akcję ''Lola i Isco znowu razem''.
- Właśnie! - poparł go Alvaro.
- Isco, co myślisz o tym, by znów nasza Lola była ze swoim prawdziwym ukochanym? - zaproponował roześmiany Martin.
- O, jak fajnie! A kto to? - wyszczerzyła się modliszka.
- Myślę, że to jest nierealne - mruknął smutno i objął modliszkę. - Nikt ważny - zwrócił się do niej i pocałował ją w czoło.
- A ja myślę, że to jest bardzo realne - puścił do niego oczko Ignacio.
- Bardzo, bardzo tylko, że trzeba się kogoś pozbyć. - klasnęłam w dłonie. Widziałam minę Tylera. Przeprosił wczoraj, ale to nie zmieniało faktu, że nadal mu się to nie podoba.
- Ja z wielką chęcią bym pomogła! - Viola uniosła dłoń do góry.
- I my też! - dorzuciły się Maite z Lloreną.
- Ej, to ja też! - solidarna Monica musiała od nas odpapugować. Ryknęliśmy śmiechem. O jaka szkoda, że jeszcze się nie zorientowała, że chodzi właśnie o nią.
- Monica, kochanie.. - jęknął Francisco i spojrzał na nią. - To ja jestem ukochanym Loli - w końcu wyznał jej prawdę!
- Co?! - wrzasnęła, odsuwając się od niego. - Od zawsze wiedziałam, że byłeś w kimś zakochany, ale że w niej?!
- Isco, jesteś moim bohaterem! - zaśmiałam się. Był moim bohaterem, bo miał odwagę by się przyznać!
- A ja cię kochałam - zajęczała Monica i zauważyłam, że zaczęła płakać.
- Monica, przestań - powiedział Isco i szybko ją przytulił. - Pomiędzy mną, a Lolą nic już nie ma.
- Jasne - prychnął Alvaro.
- No, nie martw się. Pomiędzy nimi jest tylko miłość. - wyszczerzyła się Lorena i przybiła piątkę z Cristianem.
- Przestańcie - warknął Isco i posłał nam gniewne spojrzenie. - Sprawdźcie co z Lolą, a my wracamy do siebie.
- Widzisz, nawet się o nią martwi! - palnął Marc, a tamta schowała twarz w ramieniu Isco. Odeszli.
- Myślę, że prędzej czy później ona tu z nami sfiksuje. - Rafinha wzruszył ramionami.
- Trochę mi jej szkoda, bo musi patrzeć jak Isco spogląda na inną - mruknął smutno Thiago. Byłam pewna, że to również tyczyło się nas.
- Musimy się jej pozbyć - westchnął Ignacio. - I Noela też.
- Dla dobra Loli i Isco. - szepnęłam i spojrzałam na Thiago. Spuścił wzrok i bawił się swoimi palcami.
- Co powiecie na wieczór z butelką? - zaproponował Martin. - Tak jak wtedy na plaży? Może uda nam się coś jeszcze wskórać?
- Dobra. To będzie ich ostatnia szansa - zgodziłam się.
LOLA
Umówiliśmy się w tym samym miejscu co w zeszłym roku. Zaopatrzyliśmy się w alkohol, jakieś przekąski i wodę, dużo wody. Uczymy się na swoich błędach sprzed roku. Byliśmy już wszyscy, gdy dołączyli do nas w końcu Noel i Lola. Ściemniło się, a my usiedliśmy w okręgu. Po swojej jednej stronie miałam Tylera, a po drugiej Violę. Tym razem Thiago siedział centralnie naprzeciw mnie, bym mogła bez problemu wpatrywać się w jego cudowne oczęta.
- Martin zaczyna, bo on wpadł na taki pomysł. - zakomunikował Bartra i podał koledze pustą butelkę.
- Dobra! - zatarł ręce i zakręcił tak, że padło na Lolę!
- Historia lubi się powtarzać, co? - uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Isco. - Pytanie - zwróciła się do Montoyi.
- No to dobra, czy jeżeli mogłabyś cofnąć czas i zrobiłabyś to, zmieniłabyś coś? - poruszył brwiami.
- Myślę, że tak, ale to zależałoby od różnych czynników - odpowiedziała. Byłam pewna, że większość z nas dokładnie wiedziała, co miała na myśli blondynka. - Mogę kręcić?
- Jasne! - zawołał Bartra. Lola zakręciła i padło na mnie.
- Mam się bać? - zaśmiałam się. - Również pytanie.
- Mnie? Nigdy - pokazała mi język i uśmiechnęła się szeroko. - Kochałaś kiedyś dwóch facetów jednocześnie?
- Tatę i dziadka? Oczywiście! - wymyśliłam na poczekaniu, żeby tylko się nie zacząć jąkać i czerwienić. - To kręcę, tak? - lekko się zmieszałam, gdy poczułam na sobie wzrok chyba wszystkich facetów tu zgromadzonych.
- Ale wybrnęła z tego pytania. Jak mistrz - wyszczerzył się Bartra. I to właśnie na nim zatrzymała się butelka. - O, ja!
- Drogi Marcu, pytanie czy zadanie? - uśmiechnęłam się do niego.
- Jak zwykle, będę odważy i zabiorę zadanie.
- Znowu chcesz całować butelkę? - zaśmiał się Isco.
- Nie! Teraz już mam kogo całować! - wyszczerzył się i spojrzał na Violę.
- Co ja mam mu zadać? - zaśmiałam się, patrząc kolejno na każdego.
- Niech pocałuje Viole i załatwione! - podsunął mi Vazquez. Marc nie czekając na mnie chwycił w ramiona swoją dziewczynę i namiętnie ją pocałował.
- Dobra, wystarczy - Rafa próbował go od niej odsunąć.
- Jak dla mnie za krótko! - jęknął.
- Bartra, tobie wiecznie mało! - skarciła go Viola.
- Dawać to, ja kręcę. - naburmuszył się Marc. - O, na Tylera!
- Niech będzie pytanie - uśmiechnął się lekko.
- Hm.. Czy Cristina to twoja pierwsza dziewczyna? - zapytał Bartra.
- Nie. Przed nią miałem jeszcze dziewczyny i ona o tym wie. - nachylił się i pocałował moje czoło. No właśnie, on był ze mną szczery! Chwycił za butelkę i zakręcił. - Pytanie czy zadanie? - zwrócił się do Thiago. To było dziwne, że właśnie na niego musiał trafić.
- Pytanie.
- Czyli tylko ja byłem odważny i wziąłem zadanie? Jestem cudowny! - Bartra wypiął dumnie pierś.
- E, nie pozwalaj sobie na za dużo! - wtrącił Raf.
- Cicho siedź! - powiedział Marc i przytulił się do swojej dziewczyny.
- Więc.. Która dziewczyna z tych tutaj obecnych, podoba ci się najbardziej? - zapytał, a mnie zrobiło się gorąco. Marzyłam o tym, by Thiago jakoś z tego wybrnął!
- Wszystkie są czarujące. - odparł praktycznie od razu.
- Mój kuzyn zapytał o jedną. - wtrąciła modliszka.
- Mój brat nie sprecyzował dokładnie odpowiedzi i zapomniał dodać, że istnieje jedyny wyjątek. - Rafinha zjechał ją wzrokiem.
- Proszę, przestańcie. Nie chce się znowu kłócić - wtrącił się Isco, który najwidoczniej nie miał ochoty na kolejną kłótnie. Chyba nikt nie miał.
- To kręcę - uśmiechnął się Thiago.
- Dlaczego znowu ja?! - zawołałam. - Marc, nadal będziesz jedyny odważny. - spojrzałam na obrońcę. - Pytanie. - spojrzałam Thiago w oczy.
- Jesteś szczęśliwa? - zapytał, a cała reszta zamilkła.
- Jestem, ale... - przygryzłam dolną wargę. - Chciałabym być jeszcze bardziej szczęśliwsza. - w tym momencie poczułam, że Tyler ściska moją dłoń i lekko się do mnie uśmiecha. Odpowiedziałam mu tym samym, ale po chwili zerknęłam na Alcantarę. Gdy nikt nie widział, puścił do mnie oczko. Czyli będzie dobrze.
- Ale nudna ta gra - jęknęła Monica.
- Przestań narzekać - warknął Isco, który cały czas obserwował Lolę i Noela.
- Uwaga, kręcę! - przerwałam im i zakręciłam tak, że padło właśnie na chłopaka mojej przyjaciółki. - Pytanie czy zadanie?
- Pytanie!
- Noel... W zeszłym roku, gdyby Lola faktycznie była z Isco to w Nowym Jorku byś do niej zarywał? - zapytałam. Byłam ciekawa, czy zrobiłby to za wszelką cenę.
- Gdyby z nim była, to zapewne byśmy się już nie spotkali. Ale uwierz mi, że nie było łatwo - odpowiedział pewnie i zakręcił butelką. Pech chciał, że trafił właśnie na Alarcona, który uśmiechnął się bezczelnie.
- Poproszę pytanie, mój drogi przyjacielu.
- Odpieprzysz się w końcu od mojej dziewczyny? - zapytał, a Isco zamilkł. Wszyscy spoglądali w jego stronę.
- I co ja mam ci odpowiedzieć, co? - zaśmiał się cwaniacko i spojrzał najpierw na niego, a później na Lolę.
- No, że się odwalisz. - podpowiadała mu Monica.
- On nie potrzebuje adwokata! - zawołał Rafa i upił łyk piwa.
- Może zostawmy to pytanie bez odpowiedzi - Lola próbowała ratować sytuację.
- Ale dlaczego? Chętnie odpowiem - odpowiedział Isco, spoglądając w jej stronę.
- Isco, proszę, daj spokój - jęknęła.
- Robię to tylko dla ciebie.
- No to teraz kręć Isco. - odezwał się Tyler, a chłopak zakręcił. Padło na blondynkę. Spojrzała na niego spode łba.
- Zadanie. - mruknęła bez zastanowienia.
- No wiesz Lola?! Myślałem, że będę jedyny! - Marc założył ręce.
- Wybacz, kochany - uśmiechnęła się do niego i spojrzała na Isco.
- Przeczytaj ostatniego sms'a, którego dostałaś - mruknął, a Lola wzięła do ręki swój telefon. Minęła chwila zanim go poszukała.
- ''Było cudownie.. Musimy to powtórzyć? Twoja S.'' - zapytała sama siebie.
***
Nie skomentuje rozdziału, tylko jedną rzecz..
Ludzie, ja pracuje i mam swoje życie prywatne. I to jest dla mnie najważniejsze, więc po prostu czasem to zrozumcie.
Jaka S, tylko ja jestem takim nieogarem i nie wiem o co kaman?
OdpowiedzUsuńP.S. Rozdział zajebisty :)
wszystko się wyjaśni, spokojnie :D
UsuńUuu tajemniczo się zrobiło...Super xD . Marc i Rafa jak zwykle rozwalają system :D. Rozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Zajebiiście :D
OdpowiedzUsuńBartra geniusz <3
Informujcie mnie na tt :)
@barcelona2730 :*
Rozdział świetny, w sumie tak jak każdy.. :D I czy tylko ja myślę, że Lola pomyliła telefony i przeczytała wiadomość z telefonu Noela? Tak, pewnie tylko ja, ale co tam! ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco! :D
kocham tego blogaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTeż myśle, że to był telefon Noela. Co do Marca i Rafy to faktycznie są najlepsi ;d Szkoda mi Loli :c
OdpowiedzUsuń