niedziela, 8 czerwca 2014

Czterdziesty piąty: A możemy spać z Marią w jednym łóżeczku?

CRISTINA

   Siedzieliśmy wszyscy przed domkiem. Thiago i Raf bawili się w piasku z sześciolatkami, a ja i Katina na tarasie. Alvaro grzecznie bawił się w swoim przenośnym kojcu, a Francisca leżała na moich rękach.
   - Takim to dobrze. Podrzucą dzieci i idą się zabawić. - zaśmiała się Katina.
   - Tobie nie jest dobrze? - zapytałam ją. - Siedzisz sobie wygodnie i tylko patrzysz czy Alvaro nie robi sobie krzywdy. - zaśmiałam się.
   - No tak, ale oni pewnie dobrze się bawią - puściła mi oczko.
   - A ty będziesz się dobrze bawić jutro! - usłyszeliśmy głos Rafinhy.
   - Może coś kombinujesz? - zaśmiała się do niego.
   - A niespodzianka. - zawołał i zaczął coś szeptać do Thiago.
   - No, no - poruszyłam zabawnie brwiami i spojrzałam na moich bliźniaków oraz Marię, którzy właśnie do nas podeszli.
   - Ciociu, a wiesz, że mama i tata poszli się całować i będę miała brata? - wypaliła córka Alarconów.
   - Słucham? - mrugnęłam powiekami, bo trochę zaskoczyły mnie słowa chrześnicy.
   - No mamusia znowu będzie miała duży brzuszek! - zawołała wesoło.
   - A skąd ci to przyszło do głowy? - tuż obok pojawił się Thiago z Rafą.
   - No bo wyszli bez nas.
   - A nie wystarcza ci taka mała Francisca? - uśmiechnęłam się i spojrzałam na maleństwo, które trzymałam na rękach.
   - Mnie tak, ale rodzicom nie - wzruszyła ramionami i wróciła do zabawy.
   - Myślicie, że Lola znów wróci z tego... - zaciął się Rafa i pokazał w powietrzu zaokrąglony brzuch.
   - Dajcie spokój - machnęłam ręką. - Lola jest odpowiedzialna i nie dopuści do tego. Dopiero co zaczęła kręcić film.
   - No właśnie - poparła mnie Katina.     
   - No, ale Francisca też była zaskoczeniem. - zaśmiał się Thiago i usiadł na krześle obok mnie.
   - Życzycie im tego? - zaśmiałam się cicho.
   - Isco zawsze się śmiał, że chce mieć drużynę piłkarską. - mruknął Rafael i usiadł przy Katinie.
   - Może się dorobią - mruknął cicho Thiago.
   - Ostatnio jak z tatą rozmawiałem, to ten palnął, że chce mieć właśnie podstawową jedenastkę z wnuków, a i rezerwowymi nie pogardzi. - wyszczerzył się Raf.
   - No to my już zaczęliśmy ją tworzyć, czas jeszcze na Thaisę. - zaśmiała się Katina.
   - Niech ona jeszcze z tym poczeka - wtrącił się Thiago.
   - Mamusiu! - usłyszałam głos swojego synka.
   - Słucham cię skarbie. - spojrzałam na niego.
   - No, bo Maria zostaje u nas na noc, tak? - zapytał niepewnie. 
   - No tak - skinęłam głową.
   - Coś ty znowu wykombinował? - zapytał go jego chrzestny.    
   - A możemy spać w jednym łóżeczku? - wyszczerzył się.
   - Jak tak dalej pójdzie to nasz tatuś doczeka się rychło nawet i prawnuków. - Rafinha otworzył szeroko oczy.
   - Kochanie, ale Maria będzie spała z Rosario - pogłaskałam go po głowie.
   - Ale dlaczego? - zapytał uparcie. - Obiecuję, że nie zabiorę jej w nocy kołdry!
   - Możecie spać w trójkę - powiedział Thiago i uśmiechnął się do niego szeroko.
   - No nie wiem... - udał bardzo zamyślonego.
   - Thiago, on w tym wieku jest gorszy niż my razem wzięci. - zaśmiał się Raf.
   - Ciekawe czyja to sprawka - zmierzył go wzrokiem i zaśmiał się cicho. - Śpicie w trójkę albo każde osobno - zadecydował.
   - No przecież nie moja. - zaśmiał się. - Tyś go zmajstrował.
   - No dobrze. - powiedział po chwili nasz syn. - Możemy spać z Rosario.
   - To super - mruknęłam i posłałam Thiago lekki uśmiech.
   - Chyba twój telefon dzwoni. - powiedziała po chwili Katina i wskazała na dom.
   - Dzięki. - mruknęłam i wstałam, a nie wiedziałam co zrobić z Fran.
   - Daj ją. - Thiago od razu zareagował i wstał, a ja delikatnie mu ją oddałam. Weszłam do domu i dorwałam dzwoniący telefon. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam go sobie do ucha.
   - On jeszcze ze mną nie skończył - usłyszałam kobiecy głos.
   - Halo? - zdziwiłam się. - Kto mówi? - zapytałam, ale odpowiedziała mi cisza.  
   - Jeszcze się spotkamy - powiedziała i rozłączyła się. Spojrzałam zdziwiona na telefon i usiadłam przy blacie.
   - Kto dzwonił? - nagle do środka wszedł Thiago, trzymając na ramieniu Franciscę. Stanął obok i patrzył na mnie.   
   - Nie wiem. Jakaś kobieta - wzruszyłam ramionami.
   - Mówiła czego chce? - usiadł obok.
   - Nie, myślę, że to mogła być pomyłka. - wysiliłam się na lekki uśmiech. Zastanawiało mnie co ona mogła mieć na myśli. O co jej chodziło, mówiąc, że z kimś jeszcze nie skończyła? - Chyba muszę sprzedać Loli patent na to, żeby Francisca szybko zasypiała. - zaśmiałam się i wskazałam na nią. Gdy miałam ją na rękach, ciągle miała otwarte oczka, a teraz drzemała. 
   - Położysz ją ze mną? - zapytał, a ja skinęłam głową na znak, że się zgadzam.
   - Położymy ją chyba na razie u nas, a później przeniesie się ją do wózka, nie? - zapytałam. 
   - To dobry pomysł - uśmiechnął się lekko i ruszyliśmy w stronę naszej sypialni. Thiago położył Fran na środku łóżka, a ta automatycznie się rozbudziła, uśmiechając się do nas.
   - A ktoś tu miał spać. - uśmiechnęłam się i położyłam obok niej.  
   - A może damy jej mleka? - Thiago podrapał się po głowie. - Kurcze, już zapomniałem jak to jest z małymi dziećmi. 
   - Przecież dopiero co jadła. - spojrzałam na niego. - Zostań z nią może, a ja pójdę po herbatkę. 
Weszłam do kuchni i sięgnęłam po butelkę małej. Wsypałam do niej jej herbatki i zalałam ciepłą wodą. Sprawdziłam jej temperaturę i jeszcze zerknęłam na taras. Katina z Rafą o czymś rozmawiali, Alvaro bawił się w kojcu, a bliźniaki z Marią bawili się w piasku. Wyszłam po woli do sypialni.
   - Przyniosłam... - urwałam na sam ten widok automatycznie się uśmiechnęłam. Francisca spała, a obok niej leżał Thiago no i oczywiście też już śpiący. Wzięłam mały kocyk i przykryłam Fran, a większym okryłam męża. Pochyliłam się nad małą i pogłaskałam po główce. Spojrzałam też i na Alcantarę. Oddychał miarowo, a ja po prostu pocałowałam go w policzek. Wyszłam z pokoju i wróciłam na zewnątrz.
   - Gdzie zgubiłaś męża i małą podopieczną? - zaśmiała się Katina.    
   - Śpią jak aniołki - zaśmiałam się cicho.
   - A może Thiago przypadłby się jeszcze taki mały bobas, co? - zaśmiała się, a mnie od razu przypomniał mój spóźniający się okres.
   - Na razie wystarczy jedna ciężarna w rodzinie. - uśmiechnęłam się lekko do niej. 
   - Ja na twoim miejscu już dawno bym się o to postarała - pokazała mi język.
   - Oj tam, babcia Valeria zwariowałaby chyba na wieść o kolejnym malutkim członku rodziny. - uśmiechnęłam się. 
   - Bankowo - pokiwał głową mój szwagier. - Zbieramy dzieciaki i do spania, co?   
   - Alvaro na pewno. - wskazałam na chłopca. - Ja go wezmę, a ty mi przeniesiesz ten kojec do domu, dobra? 
   - Nie ma sprawy! - zawołał. Po chwili kojec Alvaro stał też w naszej sypialni, a on w nim spał. Kat i Rafa poszli do siebie, a ja położyłam pozostałą trójkę, która też po krótkim czasie zasnęła. Wróciłam do sypialni i przebrałam się. Położyłam się po drugiej stronie Francisci i wbiłam wzrok w śpiącego męża, który jakby lekko się uśmiechał. Pewnie śni mu się coś przyjemnego. Po chwili ja sama przymknęłam powieki i zasnęłam.

LOLA

  Zjedliśmy wspólną kolację i rozkoszowaliśmy się swoim towarzystwem. Cieszyliśmy się czasem wolnym, bo przeważnie każdy wieczór spędzaliśmy z dziećmi. Jednak nigdy nie narzekaliśmy, bo dzieci są najważniejszymi osobami w naszym życiu. Wyszliśmy na zewnątrz z kieliszkami czerwonego wina i obserwowaliśmy piękne widoki z jachtu.
   - To już siedem lat. Aż nie mogę w to uwierzyć - uśmiechnęłam się do niego lekko.
   - Uwierz, bo przed nami jeszcze wiele wspólnych lat. - zaśmiał się.  
   - I to mnie cieszy najbardziej - puściłam do niego oczko, przybliżając się. 
   - Mnie też, bardzo, ale to bardzo. - uśmiechnął się szeroko i objął mnie w pasie. 
   - Tylko sobie teraz nie znajdź jakieś młodej siksy, gdy mnie w domu nie będzie - pogroziłam mu palcem.
   - Phii! Jak ja bym mógł? - uniósł się. 
   - Isco, przecież ja cię znam. Nie wytrzymasz długo bez kobiety - spojrzałam na niego.
   - Nie wytrzymam długo bez ciebie, a inne kobiety się nie liczą! 
   - Powiedzmy, że ci wierze - wyszeptałam mu do ucha i złożyłam na jego ustach lekki pocałunek. Od razu uśmiechnął się szeroko.
   - Skarbie ty moje, nie masz innej opcji. - mruknął i mocno mnie przytulił, przejeżdżając dłonią po moim kręgosłupie. 
   - Uwierz, że mam, ale wole o niej nie myśleć - uśmiechnęłam się cwaniacko i chwyciłam jego dłoń. Skierowałam się w stronę wejścia pod pokład.
   - No i bardzo dobrze, bo w tym momencie możemy myśleć o całkiem innych rzeczach, o wiele przyjemniejszych. 
   - Chyba wiem co masz na myśli - przygryzłam dolna wargę.
   - Cieszę się, że się rozumiemy. - wyszczerzył się i sam usiadł na rogu łóżka, przyciągając mnie do siebie. 
   - Hej, kolego, nie tak szybko - pogroziłam mu palcem.
   - Ale jak to? - zrobił bardzo smutną minkę i spojrzał mi w oczy. 
   - Bo ty wszystko byś chciał od razu, a na takie rzeczy trzeba zapracować - usiadłam mu na kolanach.
   - A nie zasługuję? - mruknął i wpakował dłoń na moje udo i po woli przesuwał je ku górze, pod materiał sukienki. 
   - Musiałabym się zastanowić - zachichotałam cicho i zaczęłam rozpinać guziczki od jego koszuli.
   - Teraz też? - mruknął zmysłowo, odgarniając moje włosy i całując moją skórę na szyi. 
   - Yhym - wyjęczałam i pozbyłam się jego koszuli. Delikatnie przejechałam opuszkami palców po jego klatce piersiowej.        
   - A teraz? - pytał, odsuwając zamek mojej sukienki, a pocałunkami zjeżdżał wzdłuż obojczyka. 
   - I tu mnie masz - uśmiechnęłam się szeroko. 
   - Idealnie - wyszczerzył się i położył na łóżku, tak, że zawisnęłam nad nim, a on uśmiechał się i gładził moje włosy. 
   - A może powinniśmy już zabrać dzieci od Cris i wrócić do hotelu? - zapytałam ze śmiechem. Isco szybko pokręcił przecząco głową i położył swoje dłonie na moich udach.
   - Uwielbiam kiedy nosisz pończochy - wyszeptał.     
   - Więc rozumiem, że dziś wpadłam ci z ubiorem w gust? - zaśmiałam się. - Może faktycznie powinniśmy wracać?
   - Niee, dzieci na pewno już dawno śpią. - założył mój kosmyk włosów za ucho.
   - I my też powinniśmy - mruknęłam i usiadłam na nim okrakiem. Zniżyłam się i zaczęłam całować jego tors.   
   - Jeszcze nie jestem śpiący, ale może masz na to jakiś sposób? - poruszył zabawnie brwiami.
   - Myślę, że znam - zjechałam ustami niżej aż dotarłam do jego spodni.
   - O, więc oddaję się w twoje ręce. - usłyszałam.
   - Hej, ale ja też jestem śpiąca!
   - Na to też coś zaradzimy. - wyszczerzył się przysunął mnie, by po chwili przeturlać się, by to on był na górze.
   - I to mi się podoba - puściłam do niego oczko, a on pochylił się nade mną. Po woli zsunął ze mnie sukienkę i ciągle całował po szyi oraz obojczyku. Jego jedna ręka powędrowała na moje udo.
   - Kocham cię, Lola - wyszeptał i pozbył się mojego stanika. Delikatnie przejechał po mojej jednej piersi dłonią i uśmiechnął się szeroko.
   - A ja ciebie głupku. - wyszczerzyłam się i położyłam dłoń na jego policzku, patrząc mu w oczy.
   - Nie jestem głupkiem - oburzył się i zaczął całować mój brzuch.
   - Jesteś moim głupkiem. - mruknęłam i wsunęłam dłonie w jego włosy.
   - O niebo lepiej - na chwilę podniósł głowę i spojrzał w moje oczy. - Nie masz nic przeciwko, abym pozbył się dalszej części bielizny? - zapytał z figlarnym uśmiechem na ustach.
   - A co z twoimi ubraniami? - wskazałam na jego spodnie zalotnie się uśmiechając.
   - W każdej chwili mogę się ich pozbyć - mruknął i szybko wstał.
   - Zrobisz mi striptiz? - zaśmiałam się.
   - Hmm, czemu nie? - zamyślił się i zaczął się zabawnie wyginać po woli rozpinając rozporek. 
   - Zapowiada się ciekawie - zachichotałam, nie spuszczając z niego wzroku.
   - Dla ciebie owszem, ja muszę robić z siebie tego twojego głupka. - zaśmiał się i po woli zdejmował spodnie, kręcąc przy tym tyłkiem. Ja tylko się z niego śmiałam. 
   - Mam kontynuować? - zapytał i nagle przestał, szczerząc się. - Ja w każdej chwili mogę przestać. - droczył się. 
   - Taki z ciebie mądrala? - uśmiechnęłam się lekko i wskoczyłam pod kołdrę. - Ja mogę iść spać, widzisz?
   - O nie! - wskoczył od razu do łóżka i wpakował się do mnie pod kołdrę. - Chyba nie sama. - wyszczerzył się i skradł mi całusa, łapiąc moje biodra i przyciągając do siebie. 
   - A zdejmiesz bokserki? - zapytałam, spoglądając na jego zalotnie.
   - Jak sobie życzysz. - mruknął cicho i zsuną je jedną ręką, a moja ręka automatycznie zjechała na jego nagi tyłek. 
   - Grzeczny chłopczyk - wyszeptałam i wpiłam się w jego usta. 
   - Oj, chyba nie aż taki. - wyszczerzył się i jego ręka powędrowała z mojego uda na moje majtki. 
   - Isco, ja już dłużej nie wytrzymam, więc możesz być już niegrzeczny - wymamrotałam, a on pozbył się moich majtek.
   - Ale ja lubię się z tobą droczyć. - mruknął mi wprost do ucha.  
   - Isco! - jęknęłam i przywaliłam mu w ramię. - Najpierw rozpalasz mnie do czerwoności, a później co?!
   - A później droczę się ze swoją piękną żoną. - pogłaskał mnie do głowie. 
   - Mam cię teraz błagać? - spojrzałam na niego.
   - Ej, to wcale nie jest taki zły pomysł. - rozmarzył się, kładąc na plecach i podkładając ręce za głowę. 
   - Żartujesz sobie, co? - zakpiłam i zakryłam się szczelnie kołdrą. - Pff, co za mąż! - powiedziałam sama do siebie i odwróciłam się do niego bokiem.
   - Kochanie. - mruknął i mnie przytulił, a ja próbowałam nie reagować na niego. Ten zaczął całować moje ramię. - Wiesz, że ja tak tylko na żarty. 
   - Spadaj - mruknęłam.
   - No, ale ja wiem, że nie potrafisz mi się oprzeć. - przyparł do mnie całym swoim ciałem, próbując ręką rozpiąć pasy przy pończochach.
   - Zostaw to - powiedziałam, próbując być zła, jednak wcale mi to nie wychodziło. 
   - Ale ja wcale nie mam zamiary tego zostawiać. - przygryzł płatek mojego ucha. 
   - Powinieneś to zostawić - mruknęłam i złapałam jego dłoń.
   - Lola. słońce! - szepnął mi do ucha, ale ja i tak nie reagowałam. - Lola, no! - odwrócił mnie do siebie i zawisnął nade mną. - Wybacz, ale i tak wiem, że nie jesteś na mnie zła - wyszczerzył się. 
   - Jestem! - udałam poważną, ale po chwili się roześmiałam. 
   - Mówiłem! - zawołał. - A teraz odbiorę to co powinienem. - dodał i wpił się w moje usta. 
   - Co odbierzesz? - zachichotałam. - Nie wiem czy wiesz, ale już od dawna nie jestem dziewicą.
   - Phii, jakbym nie wiedział. - uniósł się. - Jakbym ci tego nie odebrał już dawno. - mruknął seksownie wprost do mojego ucha. - A dziś chcę odebrać przyjemność i obecność swojej żony. 
   - No to na co czekasz? - zapytałam, spoglądając w jego oczy i rozchylając lekko nogi.
   - I to mi się podoba. - cmoknął i zaczął całować moją szyję, a w tym samym momencie poczułam jak we mnie wchodzi. Najpierw poruszał się we mnie delikatnie, ale po chwili przyśpieszył. Z moich ust wydobywały się ciche jęki.
     
CRISTINA

  Gdy otworzyłam oczy, obok mnie już nikogo nie było. Usłyszałam tylko ciche 'ciocia' i zobaczyłam stojącego w kojcu Alvaro. Uśmiechnęłam się do niego i podniosłam. Wzięłam go na ręce i spojrzałam w lustro. 
   - Tak, twoja ciocia wygląda jak upiór. - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. - Idziemy szukać reszty? - zapytałam i wyszłam z nim do kuchni, gdzie Francisca leżała w swoim wózku, a Thiago stał oparty i blat i pił swoją kawę. - Hej. - uśmiechnęłam się lekko do Thiago, a on zrobił to samo.
   - Upiór! - zawołał mały Alarcon, a ja spojrzałam na niego roześmiana.  
   - Ale cię ładnie nazywa - zaśmiał się mój mąż.
   - Mała papuga! - zaczęłam go łaskotać po brzuszku, a ten głośno się śmiał. 
   - Raczej mały Isco - zaśmiał się i wyciągnął kubek, do którego nalał mi kawy.
   - Taki mu się rodzynek udał. - uśmiechnęłam się. 
   - Myślisz, że Isco poprzestanie na jednym synku?
   - Wątpię żeby Lola znowu chciała być w ciąży. - pokręciłam głową i napiłam się kawy. 
   - Nie zapominaj, że ona nigdy nie chce w niej być, a jest - pokazał mi język.
   - No sorry, Alvaro akurat był planowany. - pokręciłam głową z uśmiechem. 
   - Ale Maria i Fran nie, prawda? - zapytał.
   - Sam pamiętasz jak to było. Maria zaraz na samym początku, wtedy jak się pokłócili...
   - My też tak jakby się wtedy pokłóciliśmy. - wtrącił. 
   - Czyli to jest przepis na dziecko? - zaśmiałam się i właśnie w tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
   - Nasze dzieci były akurat stworzone w zgodzie. - pokręcił głową, a ja puściłam Alvaro na dywan, poszłam by otworzyć drzwi. 
   - Cześć! - usłyszałam po chwili Lolę, która weszła do środka. Tuż za nią kroczył Isco. - Jak dzieci? - dodała po chwili.
   - Maria jeszcze śpi z bliźniakami, ale reszta urzęduje już w kuchni. - uśmiechnęłam się i we trójkę tam ruszyliśmy. 
   - Zuch dzieciaki - Isco wypiął dumnie pierś i najpierw uścisnął się z Thiago, a następnie podszedł do Alvaro oraz Fran i skradł im całusy.
   - W końcu nasze, nie? - wyszczerzyła się Lola.  
   - Tak, tylko one grzecznie spały w nocy, a wy pewnie nie - pokręciłam głową i spojrzałam znacząco na dwójkę przyjaciół.
   - Oj, noo! - mruknęła Lola i wtuliła się w ramię męża. 
   - Nie przejmuj się nimi - zwrócił się do niej i pocałował ją w głowę. - Ej, Thiago, pogłośnij to - wskazał głową na dużą plazmę, która wisiała na ścianie.   
  - Spoko. - mruknął i wziął pilota do ręki. - To chyba o tym twoim filmie, co Lola? - zwrócił się do niej. 
   - Tak. Niedawno kręciliśmy krótkie promo - odpowiedziała i przeniosła swój wzrok na telewizor. - To mój filmowy partner - zaśmiała się na widok jednego z aktorów.
   - Ej, przystojny! - wyszczerzyłam się i szturchnęłam ją w ramię. 
   - Wiem - zaśmiała się cicho. - Ma na imię Robert i jest Amerykaninem - dodała, a ja nasi mężowie przypatrywali się nam dziwnie.
   - Noel też był Amerykaninem. - mruknął Isco. 
   - Tylko w połowie, bo jego matka była rodowitą Hiszpanką - uśmiechnęła się lekko. - Robert dopiero zaczyna, ale świetnie się z nim gra. Jest bardzo utalentowany - chwaliła go blondynka.
   - A tak dokładniej to co ty tam z nim robisz w tym filmie? - zapytał nagle Alarcon. 
   - Gram - wyszczerzyła się i zabrała na ręce Alvaro. - Casas jest moim mężem alkoholikiem i Robert mi we wszystkim pomaga. Jest moją odskocznią - odpowiedziała mu.      
   - Odskocznią?
   - Isco, jakbyś już był zazdrosny! - zaśmiałam się, kręcąc głową i oparłam się o blat obok Thiago. 
   - Właśnie widzę - prychnął zły i skinął głową na plazmę. - To ma być promo? To chyba raczej porno!
   - Zaczynasz odstawiać sceny zazdrości?! Odpuściłbyś sobie przynajmniej przy naszych przyjaciołach. - Lola wskazała na nas. 
   - To może mam stać i nic nie mówić, kiedy nasi przyjaciele oglądają jak się miziasz z innym facetem? - zapytał, spoglądając na swoją żonę. Może miał trochę racji, bo Lola rzeczywiście była blisko z tym aktorem, ale przecież to tylko film.   
   - Isco to moja praca! - powiedziała spokojnie, przytulając do siebie Alvaro, którego miała na rękach. - Lepiej, abyś ją zmieniła - syknął.
   - Tylko, że sam niedawno mi pozwoliłeś zagrać, tak? Nie miałeś nic przeciwko. 
   - Bo nie wiedziałem, że będziesz robiła takie rzeczy! - wydarł się, a mały Alvaro zasłonił rączkami twarz i zaczął płakać.
   - Widzisz co narobiłeś? - Lola posłała mu groźne spojrzenie i zaczęła uspokajać synka.    
   - Daj go, a wy porozmawiajcie. Tylko, że dzieci dalej śpią. - podeszłam do niej i wzięłam Alvaro, przytulając go. 
   - Chyba widzisz, że z nim nie da się rozmawiać - prychnęła zła. - Nie mam już na ciebie sił, Isco. Ja zabieram dzieci i wracam do Barcelony, a ty rób, co chcesz.
   - Mama, tata! - nagle z pokoju dzieci wypadła Maria, a za nią zaspani Rafael i Ros.     
   - Cześć, dzieciaki! - blondynka uklękła i wyciągnęła ręce w stronę swojej córeczki, która po chwili w nie wpadła. - Dobrze, że wstałaś, bo zaraz wyjeżdżamy - poinformowała ją.  
   - Już? - zapytała smutno. - A chciałam się jeszcze pobawić z Rosario i Rafem! 
   - Tak. Musimy już wracać - pogłaskała ją po głowie - Pobawicie się, kiedy ciocia i wujek wrócą z wakacji.
   - Eee, no dobrze. - mruknęła. - A tata leci z nami? - zapytała po chwili. 
   - Nie, tata zostaje - odpowiedziała sucho i wstała. - Pożegnaj się z nim.
Patrzyłam po prostu jak Isco żegna się z dziećmi, a Thiago poszedł do sypialni po składane łóżeczko, w którym spał Alvaro.
   - Dziękuje, że się nimi zajęliście - powiedziała Lola i pożegnała się ze mną oraz Thiago. Pchnęła wózek z Franciscą, a Maria trzymała Alvaro za dłoń i całą czwórką skierowali się do wyjścia.
   - A ty byś czasem pomyślał. - mruknęłam do Isco. 
   - Mam pozwolić robić z siebie głupka? Nigdy! - odpowiedział od razu.
   - Ale zauważ, że to jest jej praca. Sam przecież o tym wiesz. - odezwał się Thiago i podążył wzrokiem za bliźniakami, które pobiegły bawić się na zewnątrz, na taras. 
   - To niech z niej zrezygnuje. Stać mnie, by nie pracowała - mruknął cicho.     
   - Ale zrozum, że to taka jej odskocznia od szarej rzeczywistości. Ty też w końcu zwariowałbyś, gdybyś ciągle siedział w domu, zajmował się trójką dzieci, prał, gotował i sprzątał! - warknęłam na niego. 
   - Jak jest jej tak źle to niech znajdzie sobie nowego faceta - prychnął wściekły. 
   - I ja pewnie na jej miejscu właśnie to bym zrobiła, ale ona cie kocha! Zrozum to! - byłam wściekła. 
   - To chyba ma pecha - powiedział i przejechał dłonią po twarzy.
   - Ty chyba naprawdę masz coś z głową! - krzyknęłam.
   - Cris, uspokój się. - poczułam na ramieniu dłoń Thiago.
   - Jak ja mam się uspokoić jeżeli jestem świadkiem czegoś takiego, no odpowiedz!
   - Ale to są ich sprawy. Niech sami się tym martwią - przygarnął mnie do siebie. - A ty lepiej biegnij za żoną i błagaj o wybaczenie.
   - I niby co to da?! - prychnął Isco. 
   - Ona w końcu tego nie wytrzyma i odejdzie od ciebie. Tego chcesz? - zapytał go mój mąż.
   - Ja jej nie trzymam! - warknął. 
   - Ty jesteś nienormalny! Mam nadzieje, że Lola cię zostawi! - gdyby Thiago mnie nie trzymał to pewnie bym go dopadła i przywaliła mu porządnie.
   - Niech robi co chce. - dodał i wyszedł z naszego domku, trzaskając drzwiami. 
   - Lola tylko przez niego cierpi. Wkurza mnie to - mruknęłam i wtuliłam się w ramię Thiago.
   - Ale to oni powinni w końcu coś z tym zrobić, zdecydować i jakoś się dogadać. Mają w końcu trójkę dzieci.
   - I ich mi jest najbardziej szkoda.
   - Dadzą radę. - mruknął i mocno mnie przytulił, a ja poczułam się jak dawniej, gdy był ciągle przy mnie.
   - Thiago - wyszeptałam, a on na mnie spojrzał. - Nie chce się już kłócić. Zapomnijmy o wszystkim.
   - Cristina - uśmiechnął się szeroko. - Mówisz poważnie? 
   - Tak - pokiwałam twierdząco głową i objęłam go za szyję. Wspięłam się na palcach i delikatnie musnęłam jego wargi, czułam jak się uśmiecha i mocno obejmuje mnie w pasie.
   - Fuuuuj! - usłyszeliśmy głos bliźniaków, stojących w progu. Przerwałam pocałunek i oparłam głowę o tors męża. 
   - Ja wam dam fuj! - zaśmiał się Thiago i ruszył w ich stronę, a bliźniaki w popłochu i roześmiane uciekły na zewnątrz. Thiago jeszcze stanął w progu i z ruchu jego warg wyczytałam ciche "kocham cię". Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam mu tym samym. Nie chciałam już żadnych kłótni, szczególnie po tym jak zobaczyłam scenę z Isco i Lolą. Chciałam żeby wszystko było jak dawniej.

1 komentarz:

  1. Boże, jak Isco mnie wkurza..-.- A Cris to świetna przyjaciółka ;)
    Coś czuje, że ten telefon to początek zemsty tej kochanki..

    OdpowiedzUsuń