ISCO
Wczoraj wylecieliśmy z Madrytu do
Warszawy, stolicy Polski, gdzie spędzimy najbliższe dni. Hotel i
cały ośrodek treningowy, w którym się zatrzymaliśmy, był na
naprawdę dobrym poziomie. Każdy z nas mógł sobie wybrać czy chce
mieć pokój sam czy może z kimś. Ja wybrałem tą drugą opcję,
bo w dwójkę zawsze raźniej. Treningi były bardzo męczące, więc
wczoraj od razu po kolacji poszedłem pod prysznic i położyłem się
spać. Nie miałem nawet siły na telefon do Loli i dzieci.
Akurat teraz mieliśmy trochę wolnego
czasu przed obiadem i siedzieliśmy w pokojach grając w przeróżne
gry. Ja, Thiago, Marc, Cristian oraz Vazquez graliśmy w karty.
Oczywiście na pieniądze.
- Kurde, przegrałem już tyle siana.
Lisa mnie zabije - zarechotał Alvaro i rzucił kilka banknotów na
stolik.
- Ja to już zarobiłem na chrzciny
Daniela - wyszczerzył się Bartra.
- Głupi ma zawsze szczęście, nie? -
zaśmiał się Tello.
- Ty sobie uważaj - Marc pogroził mu
palcem i zgarnął całą kase. - Znowu wygrałem. To się już robi
nudne - westchnął teatralnie.
- Zgarnął wszystko co mógł i teraz
stęka, że mu nudno. - powiedział roześmiany Thiago.
- To nie jest zabawne, bo ja już tutaj
trochę przegrałem - wyszczerzyłem się.
- Sami chcieliście grać na pieniądze,
to teraz macie! - Marc przeliczał kupkę z pieniędzmi.
- Będę musiał gdzieś schować
wyciągi z kart kredytowych - mruknąłem i zebrałem karty. - Gramy
jeszcze? - zapytałem.
- Pewnie! - odpowiedział ochoczo Tello.
- Pewnie! - odpowiedział ochoczo Tello.
- Myślicie, że się odegracie? - Marc
kręcił głową.
- Tak! I obskubiemy cię do samych gaci! - wyszczerzył się Vazquez.
- Tak! I obskubiemy cię do samych gaci! - wyszczerzył się Vazquez.
- Marzenia - zaśmiał się Bartra, a
ja rozdałem nowe karty.
- O! Teraz coś czuję, że będzie
lepiej. - uśmiechał się Vazquez, patrząc się w swoją
mini-talię. - O czym teraz gadamy?
- Tylko o nie dzieciach, proszę! -
spojrzałem na nich.
- Czemu? Ty ich masz właśnie
najwięcej! - Alvaro na mnie spojrzał.
- I chyba właśnie dlatego -
uśmiechnął się lekko. - Kocham moje dzieci, ale lubię czasem od
nich odpocząć.
- To teraz będziesz miał chwilę
wytchnienia. - Cristian wyłożył swoje karty.
- Ja tam za swoimi tęsknie. - powiedział Thiago.
- Ja tam za swoimi tęsknie. - powiedział Thiago.
- Bo nie płaczą w nocy - pokazałem
mu język.
- Grzecznie śpią. Mój Dani też jest
grzeczny, choć jest jeszcze maleńki!
- Francisca też jest grzeczna, ale
Alvaro - przewróciłem oczami. - To chyba przez to imię - dodałem
i dostałem za to w łeb od Vazqueza.
- Cicho siedź! Gdy byłem mały, byłem
bardzo grzecznym dzieckiem! To Raul dawał rodzicom w kość! I
myślę, że w przyszłości moje pociechy będą miały to po mnie.
- A no właśnie! Co z waszymi pociechami? Alvaro, Cristian? - Thiago na nich wskazał.
- Może coś jest nie tak z ich sprzętem? - wypalił nagle Marc.
- A no właśnie! Co z waszymi pociechami? Alvaro, Cristian? - Thiago na nich wskazał.
- Może coś jest nie tak z ich sprzętem? - wypalił nagle Marc.
- Twój sprzęt też za późno
zadziałał! - zaśmiałem się głośno. - No ale chłopaki, czas na
was! Bierzcie się do roboty.
- Miałem od razu brać przykład z
was? - spojrzał na mnie i na Alcantarę.
- A na nas przyjdzie pora, nie Cristian? - Alvaro szturchnął kolegę.
- A na nas przyjdzie pora, nie Cristian? - Alvaro szturchnął kolegę.
- No pewnie. Najważniejsze, że
próbujemy - wyszczerzył się Tello.
- Macie dobrze. Seks z gumką to nie seks - jęknąłem.
- Macie dobrze. Seks z gumką to nie seks - jęknąłem.
- No wiesz, jeżeli chcesz mieć domowe
przedszkole to kochaj się bez niej. - zaśmiał się Thiago.
- Moja kobieta mi nie pozwala! Pilnuje
tego.
- I się jej nie dziwię. Trójka
dzieci i na dodatek dwójka z nich, jedno za drugim.
- Ja tego nie planowałem -
wyszczerzyłem się. - Znaczy się Alvaro tak.
- Tak, córek nie planowałeś, ale
syna tak. - wyszczerzył się Bartra.
- Wyszło.
- Thiago się udało, że za jednym razem ma to i to. - uśmiechnął się Vazquez.
- Wyszło.
- Thiago się udało, że za jednym razem ma to i to. - uśmiechnął się Vazquez.
- I to był najlepszy strzał w moim
życiu - zaśmiał się cicho.
- A może czas na kolejny? - spojrzałem na niego.
- A może czas na kolejny? - spojrzałem na niego.
- Zacznijmy od tego, że nie wiemy czy
Cristina chciałaby trzecie dziecko.
- O to zawsze można zapytać -
zauważył Marc.
- Raf i Ros są już duzi, więc czemu
nie? - zaśmiał się Cristian.
- Ej! - oburzył się Vazquez. - Nie
miało być o dzieciach a wy ciągle o nich. Może pogadamy o naszych
wspaniałych żonkach? - wyszczerzył się.
- Czemu nie? Ale nie uważasz, że te
tematy się wiążą? - zapytałem.
- No chyba, że Alvaro ma całkiem inny
pomysł na ten temat o naszych kobietach. - wyszczerzył się Cris.
- A niby to ja ciągle o tym myślę!
- A kto tak mówi? Lola? - zapytał
Bartra, a ja skinąłem głową na znak potwierdzenia.
- Jeżeli tak mówi to znaczy, że ma
niewyżytego męża. - wyszczerzył się Alvaro.
- Nie, wcale nie! - próbowałem się
bronić. - Po prostu ona tak na mnie działa.
- A która z naszych kobiet tak na nas
nie działa?! - zapytał głośno Marc.
- Właśnie! - pokiwał głową Alvaro.
- Wiecie co - podrapałem się po
głowie. - Ja muszę zadzwonić do mojej mniejszej kobietki -
uśmiechnąłem się szeroko i sięgnąłem po komórkę.
- Ja chyba też powinienem zadzwonić
do swoich. - odezwał się Thiago. - Chociaż nie wiem czy już
wylądowali.
- Gdzie? - zapytałem, szukając numeru
w swoim telefonie.
- Rafa z Katiną zabrali ich do
Brazylii.
- No to fajnie. Odpoczną sobie trochę
- uśmiechnąłem się szeroko. - Lola chciała zostać w domu.
- Ale przyleci pokibicować? - zapytał
Marc.
- Oczywiście - uśmiechnąłem się
szeroko. - Razem z moją wspaniałą trójką.
- A chciałeś od nich odpocząć! -
zaśmiał się Tello.
- Dobra, dzwonię do nich. -
uśmiechnąłem się i wybrałem numer Loli.
- Teraz będzie udawał kochającego
męża i ojca - usłyszałem jeszcze śmiech Bartry.
- Daj mu już spokój. - odparł
Thiago.
- Słucham? - usłyszałem w słuchawce
głos żony.
- Cześć, kochanie. Co u was? -
zapytałem i rozłożyłem się na łóżku.
- W porządku. - miałam przed oczami
obraz jak się uśmiecha.
- Tata! Tata! - słyszałem w tle głos starszej córki.
- Masz Marię, bo już nie mogła się doczekać na rozmowę z tobą!
- Tata! Tata! - słyszałem w tle głos starszej córki.
- Masz Marię, bo już nie mogła się doczekać na rozmowę z tobą!
- Dobra, daj mi ją - uśmiechnąłem
się szeroko.
- Cześć, tatusiu! - po chwili usłyszałem jej krzyk.
- No cześć. Co robisz szkrabie? -zapytałem.
- Cześć, tatusiu! - po chwili usłyszałem jej krzyk.
- No cześć. Co robisz szkrabie? -zapytałem.
- Bawiłam się lalkami i czekałam
kiedy zadzwonisz! - zawołała.
- Już się za mną stęskniłaś? -
zaśmiałem się cicho.
- Bardzo!
- Bardzo!
- Z którą swoją kobietą tak
słodzisz? - usłyszałem śmiech Alvaro.
- Z najpiękniejszą - pokazałem im
język.
- A to dużo zdradziłeś. - Cristian
pokręcił głową.
- Tato, co robią wujkowie? - zapytała
Maria.
- Pytają się o ciebie -
odpowiedziałem jej i palcem narysowałem literkę M.
- A to pozdrów ją od nas! - zaśmiał
się Marc.
- I pozdrawiają cię - przekazałem. -
A co robi mamusia?
- Pakuje nas!
- Pakuje nas!
- Tak? A gdzie jedziecie?
- Do dziadków! - zawołała głośno.
- Do dziadków! - zawołała głośno.
- Do Nowego Jorku? - zmarszczyłem
brwi.
- Nie, do Malagi.
- A możesz mi dać już mamusie? - zapytałem.
- Dobrze. - odparła. - Mamo!
- A możesz mi dać już mamusie? - zapytałem.
- Dobrze. - odparła. - Mamo!
- No już idę - usłyszałem jej głos.
- Halo?
- Czemu nic nie mówiłaś, że lecisz
do Hiszpanii?
- A dlaczego miałabym mówić? To źle?
- zapytała zdziwiona.
- Nie no, to dobrze. Rodzice się
ucieszą na spotkanie z maluchami.
- A ja sobie trochę odpocznę. Przyda
mi się - zaśmiała się cicho. - A ty nie trenujesz?
- Aktualnie siedzimy sobie w pokoju i
gramy w karty z chłopakami.
- No to grajcie. Ja muszę kończyć.
- Lola? - zapytałem cicho.
- Tak?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - zachichotała. - Zadzwoń wieczorem. Prześlij chłopakom całusy!
- Lola? - zapytałem cicho.
- Tak?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - zachichotała. - Zadzwoń wieczorem. Prześlij chłopakom całusy!
- Jasne. Pa! - odparłam i rozłączyłem
się.
- Lola! Kocham cię! - zawołał Marc i zaczął tulić się do Cristiana.
- Isco, ja ciebie też! - Tello udał damski głos i się wyszczerzył.
- Lola! Kocham cię! - zawołał Marc i zaczął tulić się do Cristiana.
- Isco, ja ciebie też! - Tello udał damski głos i się wyszczerzył.
- Dzieci - skwitowałem i wstałem z
łóżka. - Chciałbym usłyszeć waszą rozmowę z żonami.
- W szczególności Marca i Violi! -
zaśmiał się Thiago.
- Dokładnie! - poparłem go.
- Wierzcie, że nie chcielibyście - odezwał się Alvaro, który dzielił z nim pokój.
- Wierzcie, że nie chcielibyście - odezwał się Alvaro, który dzielił z nim pokój.
- Cicho siedź Vazquez! - oburzył się
obrońca.
- No co? Pochwal się co mówisz żonie!
- Mówię żonie to co powinienem i
chcę mówić! - prychnął.
- Dobrze, że obywa się bez seks
telefonu - zaśmiałem się i wróciłem do gry.
- No tak... - zakaszlał Alvaro, a Marc
chyba miał zamiar zabić go tym wzrokiem.
- A jednak - Thiago zaczął się
śmiać, a cała reszta do niego dołączyła.
- No kurde, wy też macie swoje żony i
tylko i wyłącznie one, prawda? - Marc po nas spojrzał.
- Oczywiście - pokiwałem głową. -
Ale nie miewamy takich rozmów!
- My potrafimy czekać. - wyszczerzył
się Tello.
- Ale to jest fajna zabawa! Musicie
spróbować - wyszczerzył się Bartra.
- Widać, że już doświadczony! -
wybuchnąłem śmiechem.
- Trzeba sobie jakoś radzić.
- I to wcale nie jest taki głupi pomysł - odpowiedział mu Tello.
- I to wcale nie jest taki głupi pomysł - odpowiedział mu Tello.
- Chyba trzeba ostrzec Martina na
dzisiejszy wieczór. - wyszczerzył się Thiago.
- Zawsze ty możesz iść do Montoyi, a ja mogę zająć twój pojedynczy pokój. - Cristian pokazał mu język.
- Zawsze ty możesz iść do Montoyi, a ja mogę zająć twój pojedynczy pokój. - Cristian pokazał mu język.
- Ale macie plany - zarechotałem
głośno i spojrzałem na telefon. Chyba też będę musiał
spróbować!
- Głupku, to jest zaraźliwe! - śmiał
się Alcantara.
- Dobra, widzę, że wszyscy mamy plany
na wieczór - wyszczerzyłem się. - Ale wracamy do gry! - klasnąłem
w dłonie.
CRISTINA
I tak można odpoczywać, nie
martwiąc się niczym! Razem z Katiną leżymy sobie na leżaczkach
na tarasie i opalamy się, a Rafael sam zaproponował, że popilnuje
moje dzieci. Kilka godzin temu wylądowaliśmy i od razu
zadomowiliśmy się w piątkę w dużym domu, którego właścicielem
jest mój teść.
- Rafa będzie genialnym ojcem. -
zaśmiała się Kat.
- Będzie, ale nie pozwól, żeby wasze
pociechy nie wchodziły sobie mu tak na głowę. - odparłam jej,
wskazując na tamtych. Mój szwagier leżał na trawniku, a Raf i Ros
dosłownie na nim siedzieli!
- Ale co ty od nich chcesz? Wyglądają
słodko!
- Racja. Tylko mi tu do całkowitego
szczęścia brakuje męża.
- Mąż teraz zarabia pieniądze -
wyszczerzyła się.
- Jak to stwierdził, na zachcianki
swojej żony. - zaśmiałam się.
- Tak ci powiedział? A to dopiero zły
mąż!
- Ja tam nie narzekam. - wyciągnęłam
się mocno. - Jak wrócą to musimy się wybrać na jakieś porządne
wakacje.
- Na Ibizę? - zachichotała cicho.
- Tak! - zapiszczała wesoło Ros.
- Tak! - zapiszczała wesoło Ros.
- A za jakieś piętnaście lat pojadą
tam moje dzieci i wtedy poznają swoje drugie połówki. -
wyszczerzyłam się i usiadłam na rogu. - Co wy tak męczycie tego
wujka?
- Wujek nam pozwala! - krzyknął
mniejszy Rafael, który właśnie ciągnął za włosy tego
starszego.
- Rafinha, nie dawaj się. Przecież
tak nie można! Rafa, przestań! - wstałam i do nich podeszłam, a
mały wtedy przestał, słodko się do mnie szczerząc.
- Przecież to jeszcze dzieci - zaśmiał
się brat mojego męża.
- Ale za chwilę Raf będzie tak
ciągnął za włosy dzieci w szkole, a tak nie można. - pokręciłam
głową i usiadłam po turecku obok nich.
- Szczególnie dziewczynki! - wyszczerzył się napastnik.
- Szczególnie dziewczynki! - wyszczerzył się napastnik.
- Ja już mam dziewczynę - powiedział
mój pały psotnik.
- CO?! Jak to masz dziewczynę? - spojrzałam na niego.
- Marię - zaśmiała się cicho Rosario.
- CO?! Jak to masz dziewczynę? - spojrzałam na niego.
- Marię - zaśmiała się cicho Rosario.
- A no to będziesz miał spoko
teściów. - śmiała się Katina, która do nas podeszła.
- Ja za to nie wiem co z niego wyrośnie. - pokręciłam głową.
- Ja za to nie wiem co z niego wyrośnie. - pokręciłam głową.
- Będzie podrywaczem po wujku - Rafa
puścił do niego oczko.
- Nie! Ja kocham tylko Marię!
- Nie! Ja kocham tylko Marię!
- No to będzie mały lovelas. -
zaśmiałam się. - Może ja już zadzwonię do taty żeby zaczął
organizować wesele z wujkiem Isco, co?
- Tak! - odpowiedział radośnie, a my
zaczęliśmy się śmiać.
- Mamo, a Raf już pocałował Marię i będą mieli dziecko! - zakomunikowała mi moja córka.
- Mamo, a Raf już pocałował Marię i będą mieli dziecko! - zakomunikowała mi moja córka.
- Moje dzieci mnie czasem przerażają.
- westchnęłam i najpierw spojrzałam na Kat, Rafinhe i później na
małego Rafe. - O! Czyli będę babcią. - przyciągnęłam synka do
siebie. - A chcesz już wstawać w nocy do takich bardzo śmierdzących
pieluszek? - zatkałam sobie nos.
- Mamo, ja jestem jeszcze za mały! -
oburzył się.
- Kiedyś i na to przyjdzie pora. -
zaśmiał się Raf.
- Za niedługo będziemy wujka uczyć zmieniać pieluszki, więc ty też możesz się załapać. - pocałowałam syna w czubek głowy.
- Za niedługo będziemy wujka uczyć zmieniać pieluszki, więc ty też możesz się załapać. - pocałowałam syna w czubek głowy.
- Ale ja pocałowałem Marię w rączkę,
więc chyba nie jest w ciąży - spojrzał na mnie przerażony.
Widocznie nie spodobało mu się wstawanie w nocy.
- Nie jest, ale proszę! Na razie nic
więcej nie kombinuj, co? - mocno go przytuliłam i wtedy rozległ
się dzwonek mojego telefonu.
- Ja przyniosę! - zerwała się Rosario i pobiegła w stronę leżaków. Po chwili wróciła i podała mi moją komórkę.
- Tatuś dzwoni - poinformowałam ich i odebrałam. - Halo? - przyłożyłam sobie telefon do ucha.
- Ja przyniosę! - zerwała się Rosario i pobiegła w stronę leżaków. Po chwili wróciła i podała mi moją komórkę.
- Tatuś dzwoni - poinformowałam ich i odebrałam. - Halo? - przyłożyłam sobie telefon do ucha.
- Cześć skarbie. Już jesteście na
miejscu?
- Tak. I właśnie się dowiedziałam,
że nasz syn ma dziewczynę - zaśmiałam się.
- Dziewczynę? Matko! Mam się bać?
- Szybki jest, co? Możesz razem z Isco
zbierać pieniądze na ślub!
- Jasne! - zaśmiał się. - Chyba
bardziej w przyszłości będą mnie martwili chłopcy naszej córki!
- Tym nie musisz się martwić przez
jeszcze jakieś 10 lat - spojrzałam na Rosario. Byłam pewna, że
będzie miała wielu adoratorów, bo już jest najpiękniejszą
dziewczyną na świecie.
- To nie zmienia faktu, że będę
sprawdzał jej kochasiów.
- Typowy ojciec - westchnęłam.
- Kochający nad życie swoją rodzinę.
- powiedział. - Co tam porabiacie?
- Dzieci maltretują ci brata. - zaśmiałam się.
- Dzieci maltretują ci brata. - zaśmiałam się.
- A to nic nowego! Niech się
przygotowuje do nowej roli.
- Mamo! Mogę porozmawiać z tatą? -
zawołał Raf.
- Jasne. Proszę. - podałam mu telefon.
- Tato, chcę cię zapytać o coś bardzo ważnego!
- Jasne. Proszę. - podałam mu telefon.
- Tato, chcę cię zapytać o coś bardzo ważnego!
- Tak? O co?
- Jak się zostaje tatą? Bo
pocałowałem Marię w rączkę i się boję! - zapytał całkiem
poważny. Nastała cisza. I w słuchawce i pomiędzy nami, ale po
chwili Thiago zaczął się śmiać.
- Nie martw się, Raf. Nie zostaniesz
tatusiem w najbliższym czasie - powiedział po chwili.
- No to dobrze. - westchnął ciężko.
- Ale pytałem też jak ty zostałeś tatusiem!
- Mama ci odpowie na to pytanie -
zaśmiał się.
- Mamo, tata powiedział, że mi
powiesz jak się zostaje tatusiem! - zawołał i od razu podał
telefon Rosario.
- Tatuś żartował - powiedziałam ze
śmiechem.
- No to kto mi powie? - posmutniał i
oparł główkę na ramieniu, siadając obok wujka.
- Tata chce teraz rozmawiać z tobą. - córeczka podała mi komórkę.
- Tata chce teraz rozmawiać z tobą. - córeczka podała mi komórkę.
- Thiago, co ty sobie myślisz?! To ty
powinieneś wytłumaczyć takie rzeczy synowi! - powiedziałam ze
śmiechem.
- A nie uważasz, że jest za wcześnie
na historyjkę o pszczółkach i kwiatkach? - zaśmiał się, a ja
pokręciłam głową. Wstałam i odeszłam w stronę domu.
- Ale coś musimy powiedzieć!
- Moja ukochana żona coś wymyśli. -
na pewno się teraz wyszczerzył!
- Ale wiesz, że musimy na nich uważać?
Nasz syn ma 6 lat i dziewczynę! - pokręciłam głową.
- I uważasz to za zagrożenie
niechcianą ciążą w wieku sześciu lat? - śmiał się.
- Nie, ale co będzie dalej?!
- Mamy jeszcze kilka lat zanim
zaczniemy ich uświadamiać. Na przykład taka antykoncepcja...
- Tylko żeby nie rozmawiali o tym z Isco, broń Boże!
- Tylko żeby nie rozmawiali o tym z Isco, broń Boże!
- Dlaczego? - zaśmiał się wesoło.
- Dość szybko zmajstrował Franciscę
po Alvaro. - usiadłam na kanapie w salonie.
- Ale Alvaro był planowany! Sam dziś
nam o tym mówił.
- Nasze też były planowane, nie?
Pamiętam jak pierwszy raz zagadałeś o dziecku! - uśmiechnęłam
się.
- No wiesz - zaczął kręcić. - Coś
mi się wtedy stało z gumką.
- Oj tam, ale się cieszymy, prawda? To
był taki prezent na święta!
- Pewnie, że się cieszymy! Ty i
dzieci jesteście dla mnie najważniejsze.
- I ja też tak uważam. - westchnęłam
i położyłam się na kanapie. - A jak tam treningi?
- Jest bardzo ciężko. Jak wracamy to
marzymy jedynie o śnie - odpowiedział.
- Moje biedaczysko bardzo zmęczone?
- Bardzo! I nie ma mnie kto wymasować
- powiedział smutno.
- No wiesz, ja mam tylko nadzieję, że
w tym hotelu są same brzydkie pokojówki! - zaśmiałam się.
- Polki to podobno najpiękniejsze
kobiety na świecie - również się zaśmiał.
- Podobno? I teraz się nie zgrywaj, bo
i tak wiem, że widziałeś już ich masę! Przyznaj się, ile już
autografów na piersiach złożyłeś? - uwielbiałam się z nim
droczyć.
- Trochę - odparł. - Ale ja z nimi
nie flirtuje tak jak reszta!
- Ej, ale i tak jestem zazdrosna! -
zawołałam. - No to świętoszku, pilnuj ich tam!
- Ale nie mów nic Loli, bo się
zdenerwuje - zarechotał.
- No to w szczególności jego tam
pilnuj!
- Da się zrobić. Robiłem za strażnika na jego wieczorze kawalerskim i się udało.
- Da się zrobić. Robiłem za strażnika na jego wieczorze kawalerskim i się udało.
- Nadal nie wiemy co się tam działo,
ej!
- A my po tylu latach nie wiemy co się
działo u was!
- Bo nie działo się nic szczególnego
- zachichotałam, przypominając sobie przystojnego striptizera.
- Aha... - mruknął. - Gdybym tam
teraz był, to na pewno bym to z ciebie wyciągnął!
- Tak, tak!
- Cris, a co masz na sobie? - zapytał seksowym tonem.
- Cris, a co masz na sobie? - zapytał seksowym tonem.
- A co cię tak nagle zebrało? -
wybuchnęłam śmiechem.
- No tak pytam - mruknął.
- Hmm? Co mam na sobie? A co byś
chciał żebym miała? - mruknęłam roześmiana. - Stanik od stroju
kąpielowego i spodenki.
- Bardzo miły widok!
- A ty zapewne leżysz sobie na
łóżeczku w samych bokserkach, zgadłam?
- Jestem bez nich, bo mam sam pokój.
- Cholera, a mnie tak nie ma! -
jęknęłam.
- Też nad tym ubolewam. Nawet bardzo -
powiedział smutno.
- Podobno masz tam pełno pięknych
Polek, a ja za to mam tu sporo przystojnych Brazylijczyków! -
wyszczerzyłam się.
- No wiesz ty co?!
- No nie wiem. Powiedz mi. - zaśmiałam
się i przewróciłam na brzuch.
- Ja tu umieram z tęsknoty a ty mi o
Brazylijczykasz mówisz! - prychnął.
- Ty jesteś moim ukochanym
Brazylijczykiem głupku!
- Mam taką nadzieję - zaśmiał się.
- Thiago! Tak mi samotnie tu bez
ciebie!
- To przyleć!
- Dopiero przylecieliśmy tutaj, a
dzieci są zachwycone. Od razu zadomowiły się, a ogród już znają jak własną kieszeń.
- Dzieci możesz zostawić i przylecieć
sama - powiedział poważnie. - Pomiędzy treningami mamy czas wolny
i możemy spotykać się z rodziną.
- No nie wiem. Tak dziwnie mi zostawić
dzieci i lecieć... Przylecimy wszyscy za kilka dni, gdy nam się tu
znudzi. - uśmiechnęłam się.
- Będę odliczał minuty.
- Mój romantyk! - zaśmiałam się.
- Tylko twój - wyszeptał. - Poczekaj,
bo chłopaki się do mnie dobijają - dodał.
- Jasne i mów czego chcą. I pozdrów
ich ode mnie, bo całować już ci nie każę.
- Czego znowu? - zapytał ich i po
chwili usłyszałam krzyki kilku facetów.
- Idziemy na miasto! Na lachonki! - usłyszałam głos Bartry.
- Idziemy na miasto! Na lachonki! - usłyszałam głos Bartry.
- Wolny czas macie na spędzanie z
rodziną? - wybuchnęłam śmiechem.
- I ja właśnie go wykorzystuję
rozmawiając z tobą! - próbował się tłumaczyć.
- No przestań już romansować z Cris. Ile można? - tym razem odezwał się Isco.
- No przestań już romansować z Cris. Ile można? - tym razem odezwał się Isco.
- Dobra, nie będę ci przeszkadzać.
Idź poznawaj te Polki, a ja też może zaraz się wyrwę na jakiś
spacer. - powiedziałam. Miało być spokojnie, ale i tak jestem
zazdrosna o niego! Nie pierwszy raz słyszę to powiedzenie o
pięknych Polkach!
- Cris, no daj spokój. No przecież z
nimi nie pójdę!
- Pójdzie! - usłyszałam głos
Vazqueza.
- Jeżeli nie sam, to siłą! - dorzucił się Bartra.
- Jeżeli nie sam, to siłą! - dorzucił się Bartra.
- No widzisz. Chyba jednak nie masz
wyboru - powiedziałam.
- Mam wybór. - odparł.
- Znając chłopaków? Nie, nie masz. Idź i baw się dobrze. - uśmiechnęłam się. - Ale grzecznie! - dodałam.
- Znając chłopaków? Nie, nie masz. Idź i baw się dobrze. - uśmiechnęłam się. - Ale grzecznie! - dodałam.
- Koniec tej rozmowy - usłyszałam
głos Isco, który najwidoczniej przejął jego telefon. - Wybacz,
ale mam dość oglądania jego sprzętu! Niech się chłopak
ubierze.
- Ja mu się rozbierać nie kazałam. -
zaśmiałam się.
- No nie wiem. Nie chce wiedzieć o
czym rozmawialiście!
- Oj Isco, Isco... Rozmawialiśmy o
tym, że Rafael i Maria w przyszłości się pobiorą.
- CO?! - krzyknął.
- Mój syn zakochał się w twojej
córce, ot co! Ale wy tam sobie już o tym na spokojnie
porozmawiajcie, a ja wracam do ogrodu do reszty. - wstałam i
ruszyłam do tarasowych drzwi.
- Ale wy mi to musicie wytłumaczyć!
Maria jest moją małą córeczką!
- Umówcie się na piwo i po męsku
porozmawiajcie. Ja już będę kończyć. - wyszczerzyłam się.
- Dobra. Do usłyszenia! - powiedział
i się rozłączył.
Wróciłam do grupki, która w tym
momencie uwzięła się na wujka Rafaela i biegli za nim wężem
ogrodowym. Czyli to normalne, że Rafinha to ofiara moich bliźniaków!
Rozdział rozwala mój system! ;)
OdpowiedzUsuńThiago i Cris są tacy słodcy! Awww:*
No Lola i Isco też ;)
Czekam na nowość! ;***
hah świetne :)
OdpowiedzUsuńThiago <3
tworzą świetną parę z Cristiną, ta ich rozmowa mnie rozwaliła :)
chłopaki niech tam nie podrywają Polek, w końcu już mają swoje partnerki :)
Marc rozwala system :)
czekam na następny :*
Jaki slodki rozdzial hahahah! Ja sie obawiam ze Isco pojdzie w tango!xd czekam ba nowosc;*
OdpowiedzUsuńInszaaaa
Ja już chce Mundial! <3
OdpowiedzUsuńMaria i Raf jako para :D i te pytania o ciąże :d Te męskie rozmowy to już w ogóle mnie powaliły ;)