sobota, 7 czerwca 2014

Trzydziesty czwarty: Jak się zostaje tatą?

 ISCO

  Wczoraj wylecieliśmy z Madrytu do Warszawy, stolicy Polski, gdzie spędzimy najbliższe dni. Hotel i cały ośrodek treningowy, w którym się zatrzymaliśmy, był na naprawdę dobrym poziomie. Każdy z nas mógł sobie wybrać czy chce mieć pokój sam czy może z kimś. Ja wybrałem tą drugą opcję, bo w dwójkę zawsze raźniej. Treningi były bardzo męczące, więc wczoraj od razu po kolacji poszedłem pod prysznic i położyłem się spać. Nie miałem nawet siły na telefon do Loli i dzieci.
Akurat teraz mieliśmy trochę wolnego czasu przed obiadem i siedzieliśmy w pokojach grając w przeróżne gry. Ja, Thiago, Marc, Cristian oraz Vazquez graliśmy w karty. Oczywiście na pieniądze.
   - Kurde, przegrałem już tyle siana. Lisa mnie zabije - zarechotał Alvaro i rzucił kilka banknotów na stolik.
   - Ja to już zarobiłem na chrzciny Daniela - wyszczerzył się Bartra.
   - Głupi ma zawsze szczęście, nie? - zaśmiał się Tello.
   - Ty sobie uważaj - Marc pogroził mu palcem i zgarnął całą kase. - Znowu wygrałem. To się już robi nudne - westchnął teatralnie. 
   - Zgarnął wszystko co mógł i teraz stęka, że mu nudno. - powiedział roześmiany Thiago. 
   - To nie jest zabawne, bo ja już tutaj trochę przegrałem - wyszczerzyłem się.
   - Sami chcieliście grać na pieniądze, to teraz macie! - Marc przeliczał kupkę z pieniędzmi. 
   - Będę musiał gdzieś schować wyciągi z kart kredytowych - mruknąłem i zebrałem karty. - Gramy jeszcze? - zapytałem.
   - Pewnie! - odpowiedział ochoczo Tello.
   - Myślicie, że się odegracie? - Marc kręcił głową.
   - Tak! I obskubiemy cię do samych gaci! - wyszczerzył się Vazquez. 
   - Marzenia - zaśmiał się Bartra, a ja rozdałem nowe karty.       
   - O! Teraz coś czuję, że będzie lepiej. - uśmiechał się Vazquez, patrząc się w swoją mini-talię. - O czym teraz gadamy? 
   - Tylko o nie dzieciach, proszę! - spojrzałem na nich.
   - Czemu? Ty ich masz właśnie najwięcej! - Alvaro na mnie spojrzał.
   - I chyba właśnie dlatego - uśmiechnął się lekko. - Kocham moje dzieci, ale lubię czasem od nich odpocząć.
   - To teraz będziesz miał chwilę wytchnienia. - Cristian wyłożył swoje karty.
   - Ja tam za swoimi tęsknie. - powiedział Thiago. 
   - Bo nie płaczą w nocy - pokazałem mu język.
   - Grzecznie śpią. Mój Dani też jest grzeczny, choć jest jeszcze maleńki! 
   - Francisca też jest grzeczna, ale Alvaro - przewróciłem oczami. - To chyba przez to imię - dodałem i dostałem za to w łeb od Vazqueza.
   - Cicho siedź! Gdy byłem mały, byłem bardzo grzecznym dzieckiem! To Raul dawał rodzicom w kość! I myślę, że w przyszłości moje pociechy będą miały to po mnie.
   - A no właśnie! Co z waszymi pociechami? Alvaro, Cristian? - Thiago na nich wskazał.
   - Może coś jest nie tak z ich sprzętem? - wypalił nagle Marc. 
   - Twój sprzęt też za późno zadziałał! - zaśmiałem się głośno. - No ale chłopaki, czas na was! Bierzcie się do roboty.
   - Miałem od razu brać przykład z was? - spojrzał na mnie i na Alcantarę.
   - A na nas przyjdzie pora, nie Cristian? - Alvaro szturchnął kolegę. 
   - No pewnie. Najważniejsze, że próbujemy - wyszczerzył się Tello.
   - Macie dobrze. Seks z gumką to nie seks - jęknąłem.
   - No wiesz, jeżeli chcesz mieć domowe przedszkole to kochaj się bez niej. - zaśmiał się Thiago. 
   - Moja kobieta mi nie pozwala! Pilnuje tego.
   - I się jej nie dziwię. Trójka dzieci i na dodatek dwójka z nich, jedno za drugim. 
   - Ja tego nie planowałem - wyszczerzyłem się. - Znaczy się Alvaro tak.
   - Tak, córek nie planowałeś, ale syna tak. - wyszczerzył się Bartra.
   - Wyszło.
   - Thiago się udało, że za jednym razem ma to i to. - uśmiechnął się Vazquez. 
   - I to był najlepszy strzał w moim życiu - zaśmiał się cicho.
   - A może czas na kolejny? - spojrzałem na niego.
   - Zacznijmy od tego, że nie wiemy czy Cristina chciałaby trzecie dziecko. 
   - O to zawsze można zapytać - zauważył Marc.          
   - Raf i Ros są już duzi, więc czemu nie? - zaśmiał się Cristian. 
   - Ej! - oburzył się Vazquez. - Nie miało być o dzieciach a wy ciągle o nich. Może pogadamy o naszych wspaniałych żonkach? - wyszczerzył się.
   - Czemu nie? Ale nie uważasz, że te tematy się wiążą? - zapytałem.
   - No chyba, że Alvaro ma całkiem inny pomysł na ten temat o naszych kobietach. - wyszczerzył się Cris. 
   - A niby to ja ciągle o tym myślę!
   - A kto tak mówi? Lola? - zapytał Bartra, a ja skinąłem głową na znak potwierdzenia.
   - Jeżeli tak mówi to znaczy, że ma niewyżytego męża. - wyszczerzył się Alvaro. 
   - Nie, wcale nie! - próbowałem się bronić. - Po prostu ona tak na mnie działa.
   - A która z naszych kobiet tak na nas nie działa?! - zapytał głośno Marc.  
   - Właśnie! - pokiwał głową Alvaro.
   - Wiecie co - podrapałem się po głowie. - Ja muszę zadzwonić do mojej mniejszej kobietki - uśmiechnąłem się szeroko i sięgnąłem po komórkę.
   - Ja chyba też powinienem zadzwonić do swoich. - odezwał się Thiago. - Chociaż nie wiem czy już wylądowali.
   - Gdzie? - zapytałem, szukając numeru w swoim telefonie.
   - Rafa z Katiną zabrali ich do Brazylii. 
   - No to fajnie. Odpoczną sobie trochę - uśmiechnąłem się szeroko. - Lola chciała zostać w domu.
   - Ale przyleci pokibicować? - zapytał Marc. 
   - Oczywiście - uśmiechnąłem się szeroko. - Razem z moją wspaniałą trójką.
   - A chciałeś od nich odpocząć! - zaśmiał się Tello.
   - Dobra, dzwonię do nich. - uśmiechnąłem się i wybrałem numer Loli.
   - Teraz będzie udawał kochającego męża i ojca - usłyszałem jeszcze śmiech Bartry.  
   - Daj mu już spokój. - odparł Thiago.
   - Słucham? - usłyszałem w słuchawce głos żony. 
   - Cześć, kochanie. Co u was? - zapytałem i rozłożyłem się na łóżku.
   - W porządku. - miałam przed oczami obraz jak się uśmiecha.
   - Tata! Tata! - słyszałem w tle głos starszej córki.
   - Masz Marię, bo już nie mogła się doczekać na rozmowę z tobą! 
   - Dobra, daj mi ją - uśmiechnąłem się szeroko.
   - Cześć, tatusiu! - po chwili usłyszałem jej krzyk.
   - No cześć. Co robisz szkrabie? -zapytałem.
   - Bawiłam się lalkami i czekałam kiedy zadzwonisz! - zawołała. 
   - Już się za mną stęskniłaś? - zaśmiałem się cicho.
   - Bardzo!
   - Z którą swoją kobietą tak słodzisz? - usłyszałem śmiech Alvaro. 
   - Z najpiękniejszą - pokazałem im język.
   - A to dużo zdradziłeś. - Cristian pokręcił głową. 
   - Tato, co robią wujkowie? - zapytała Maria. 
   - Pytają się o ciebie - odpowiedziałem jej i palcem narysowałem literkę M.
   - A to pozdrów ją od nas! - zaśmiał się Marc. 
   - I pozdrawiają cię - przekazałem. - A co robi mamusia?
   - Pakuje nas!
   - Tak? A gdzie jedziecie?
   - Do dziadków! - zawołała głośno. 
   - Do Nowego Jorku? - zmarszczyłem brwi.
   - Nie, do Malagi.
   - A możesz mi dać już mamusie? - zapytałem.
   - Dobrze. - odparła. - Mamo!
   - No już idę - usłyszałem jej głos. - Halo?
   - Czemu nic nie mówiłaś, że lecisz do Hiszpanii? 
   - A dlaczego miałabym mówić? To źle? - zapytała zdziwiona.
   - Nie no, to dobrze. Rodzice się ucieszą na spotkanie z maluchami. 
   - A ja sobie trochę odpocznę. Przyda mi się - zaśmiała się cicho. - A ty nie trenujesz?
   - Aktualnie siedzimy sobie w pokoju i gramy w karty z chłopakami. 
   - No to grajcie. Ja muszę kończyć.
   - Lola? - zapytałem cicho.
   - Tak?
   - Kocham cię.
   - Ja ciebie też - zachichotała. - Zadzwoń wieczorem. Prześlij chłopakom całusy!                         
   - Jasne. Pa! - odparłam i rozłączyłem się.
   - Lola! Kocham cię! - zawołał Marc i zaczął tulić się do Cristiana.
   - Isco, ja ciebie też! - Tello udał damski głos i się wyszczerzył. 
   - Dzieci - skwitowałem i wstałem z łóżka. - Chciałbym usłyszeć waszą rozmowę z żonami.
   - W szczególności Marca i Violi! - zaśmiał się Thiago. 
   - Dokładnie! - poparłem go.
   - Wierzcie, że nie chcielibyście - odezwał się Alvaro, który dzielił z nim pokój.
   - Cicho siedź Vazquez! - oburzył się obrońca. 
   - No co? Pochwal się co mówisz żonie!
   - Mówię żonie to co powinienem i chcę mówić! - prychnął. 
   - Dobrze, że obywa się bez seks telefonu - zaśmiałem się i wróciłem do gry.
   - No tak... - zakaszlał Alvaro, a Marc chyba miał zamiar zabić go tym wzrokiem. 
   - A jednak - Thiago zaczął się śmiać, a cała reszta do niego dołączyła.
   - No kurde, wy też macie swoje żony i tylko i wyłącznie one, prawda? - Marc po nas spojrzał. 
   - Oczywiście - pokiwałem głową. - Ale nie miewamy takich rozmów!
   - My potrafimy czekać. - wyszczerzył się Tello. 
   - Ale to jest fajna zabawa! Musicie spróbować - wyszczerzył się Bartra.
   - Widać, że już doświadczony! - wybuchnąłem śmiechem.
   - Trzeba sobie jakoś radzić.
   - I to wcale nie jest taki głupi pomysł - odpowiedział mu Tello.
   - Chyba trzeba ostrzec Martina na dzisiejszy wieczór. - wyszczerzył się Thiago.
   - Zawsze ty możesz iść do Montoyi, a ja mogę zająć twój pojedynczy pokój. - Cristian pokazał mu język. 
   - Ale macie plany - zarechotałem głośno i spojrzałem na telefon. Chyba też będę musiał spróbować!            
   - Głupku, to jest zaraźliwe! - śmiał się Alcantara. 
   - Dobra, widzę, że wszyscy mamy plany na wieczór - wyszczerzyłem się. - Ale wracamy do gry! - klasnąłem w dłonie.
                    
 CRISTINA

  I tak można odpoczywać, nie martwiąc się niczym! Razem z Katiną leżymy sobie na leżaczkach na tarasie i opalamy się, a Rafael sam zaproponował, że popilnuje moje dzieci. Kilka godzin temu wylądowaliśmy i od razu zadomowiliśmy się w piątkę w dużym domu, którego właścicielem jest mój teść.
   - Rafa będzie genialnym ojcem. - zaśmiała się Kat. 
   - Będzie, ale nie pozwól, żeby wasze pociechy nie wchodziły sobie mu tak na głowę. - odparłam jej, wskazując na tamtych. Mój szwagier leżał na trawniku, a Raf i Ros dosłownie na nim siedzieli!
   - Ale co ty od nich chcesz? Wyglądają słodko!
   - Racja. Tylko mi tu do całkowitego szczęścia brakuje męża.  
   - Mąż teraz zarabia pieniądze - wyszczerzyła się.
   - Jak to stwierdził, na zachcianki swojej żony. - zaśmiałam się. 
   - Tak ci powiedział? A to dopiero zły mąż!
   - Ja tam nie narzekam. - wyciągnęłam się mocno. - Jak wrócą to musimy się wybrać na jakieś porządne wakacje. 
   - Na Ibizę? - zachichotała cicho.
   - Tak! - zapiszczała wesoło Ros.
   - A za jakieś piętnaście lat pojadą tam moje dzieci i wtedy poznają swoje drugie połówki. - wyszczerzyłam się i usiadłam na rogu. - Co wy tak męczycie tego wujka? 
   - Wujek nam pozwala! - krzyknął mniejszy Rafael, który właśnie ciągnął za włosy tego starszego.
   - Rafinha, nie dawaj się. Przecież tak nie można! Rafa, przestań! - wstałam i do nich podeszłam, a mały wtedy przestał, słodko się do mnie szczerząc. 
   - Przecież to jeszcze dzieci - zaśmiał się brat mojego męża.
   - Ale za chwilę Raf będzie tak ciągnął za włosy dzieci w szkole, a tak nie można. - pokręciłam głową i usiadłam po turecku obok nich.
   - Szczególnie dziewczynki! - wyszczerzył się napastnik. 
   - Ja już mam dziewczynę - powiedział mój pały psotnik.
   - CO?! Jak to masz dziewczynę? - spojrzałam na niego.
   - Marię - zaśmiała się cicho Rosario.
   - A no to będziesz miał spoko teściów. - śmiała się Katina, która do nas podeszła.
   - Ja za to nie wiem co z niego wyrośnie. - pokręciłam głową.  
   - Będzie podrywaczem po wujku - Rafa puścił do niego oczko.
   - Nie! Ja kocham tylko Marię! 
   - No to będzie mały lovelas. - zaśmiałam się. - Może ja już zadzwonię do taty żeby zaczął organizować wesele z wujkiem Isco, co? 
   - Tak! - odpowiedział radośnie, a my zaczęliśmy się śmiać.
   - Mamo, a Raf już pocałował Marię i będą mieli dziecko! - zakomunikowała mi moja córka.
   - Moje dzieci mnie czasem przerażają. - westchnęłam i najpierw spojrzałam na Kat, Rafinhe i później na małego Rafe. - O! Czyli będę babcią. - przyciągnęłam synka do siebie. - A chcesz już wstawać w nocy do takich bardzo śmierdzących pieluszek? - zatkałam sobie nos. 
   - Mamo, ja jestem jeszcze za mały! - oburzył się.
   - Kiedyś i na to przyjdzie pora. - zaśmiał się Raf.
   - Za niedługo będziemy wujka uczyć zmieniać pieluszki, więc ty też możesz się załapać. - pocałowałam syna w czubek głowy. 
   - Ale ja pocałowałem Marię w rączkę, więc chyba nie jest w ciąży - spojrzał na mnie przerażony. Widocznie nie spodobało mu się wstawanie w nocy.
   - Nie jest, ale proszę! Na razie nic więcej nie kombinuj, co? - mocno go przytuliłam i wtedy rozległ się dzwonek mojego telefonu.
   - Ja przyniosę! - zerwała się Rosario i pobiegła w stronę leżaków. Po chwili wróciła i podała mi moją komórkę.
   - Tatuś dzwoni - poinformowałam ich i odebrałam. - Halo? - przyłożyłam sobie telefon do ucha.
   - Cześć skarbie. Już jesteście na miejscu? 
   - Tak. I właśnie się dowiedziałam, że nasz syn ma dziewczynę - zaśmiałam się.
   - Dziewczynę? Matko! Mam się bać? 
   - Szybki jest, co? Możesz razem z Isco zbierać pieniądze na ślub!
   - Jasne! - zaśmiał się. - Chyba bardziej w przyszłości będą mnie martwili chłopcy naszej córki!
   - Tym nie musisz się martwić przez jeszcze jakieś 10 lat - spojrzałam na Rosario. Byłam pewna, że będzie miała wielu adoratorów, bo już jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie.      
   - To nie zmienia faktu, że będę sprawdzał jej kochasiów. 
   - Typowy ojciec - westchnęłam.
   - Kochający nad życie swoją rodzinę. - powiedział. - Co tam porabiacie?
-    Dzieci maltretują ci brata. - zaśmiałam się.  
   - A to nic nowego! Niech się przygotowuje do nowej roli.
   - Mamo! Mogę porozmawiać z tatą? - zawołał Raf.
   - Jasne. Proszę. - podałam mu telefon.
   - Tato, chcę cię zapytać o coś bardzo ważnego! 
   - Tak? O co?
   - Jak się zostaje tatą? Bo pocałowałem Marię w rączkę i się boję! - zapytał całkiem poważny. Nastała cisza. I w słuchawce i pomiędzy nami, ale po chwili Thiago zaczął się śmiać. 
   - Nie martw się, Raf. Nie zostaniesz tatusiem w najbliższym czasie - powiedział po chwili.
   - No to dobrze. - westchnął ciężko. - Ale pytałem też jak ty zostałeś tatusiem! 
   - Mama ci odpowie na to pytanie - zaśmiał się.
   - Mamo, tata powiedział, że mi powiesz jak się zostaje tatusiem! - zawołał i od razu podał telefon Rosario. 
   - Tatuś żartował - powiedziałam ze śmiechem.
   - No to kto mi powie? - posmutniał i oparł główkę na ramieniu, siadając obok wujka.
   - Tata chce teraz rozmawiać z tobą. - córeczka podała mi komórkę. 
   - Thiago, co ty sobie myślisz?! To ty powinieneś wytłumaczyć takie rzeczy synowi! - powiedziałam ze śmiechem.           
   - A nie uważasz, że jest za wcześnie na historyjkę o pszczółkach i kwiatkach? - zaśmiał się, a ja pokręciłam głową. Wstałam i odeszłam w stronę domu. 
   - Ale coś musimy powiedzieć! 
   - Moja ukochana żona coś wymyśli. - na pewno się teraz wyszczerzył! 
   - Ale wiesz, że musimy na nich uważać? Nasz syn ma 6 lat i dziewczynę! - pokręciłam głową.    
   - I uważasz to za zagrożenie niechcianą ciążą w wieku sześciu lat? - śmiał się.  
   - Nie, ale co będzie dalej?! 
   - Mamy jeszcze kilka lat zanim zaczniemy ich uświadamiać. Na przykład taka antykoncepcja...
   - Tylko żeby nie rozmawiali o tym z Isco, broń Boże! 
   - Dlaczego? - zaśmiał się wesoło.
   - Dość szybko zmajstrował Franciscę po Alvaro. - usiadłam na kanapie w salonie. 
   - Ale Alvaro był planowany! Sam dziś nam o tym mówił.
   - Nasze też były planowane, nie? Pamiętam jak pierwszy raz zagadałeś o dziecku! - uśmiechnęłam się. 
   - No wiesz - zaczął kręcić. - Coś mi się wtedy stało z gumką.
   - Oj tam, ale się cieszymy, prawda? To był taki prezent na święta!  
   - Pewnie, że się cieszymy! Ty i dzieci jesteście dla mnie najważniejsze. 
   - I ja też tak uważam. - westchnęłam i położyłam się na kanapie. - A jak tam treningi? 
   - Jest bardzo ciężko. Jak wracamy to marzymy jedynie o śnie - odpowiedział.
   - Moje biedaczysko bardzo zmęczone? 
   - Bardzo! I nie ma mnie kto wymasować - powiedział smutno.
   - No wiesz, ja mam tylko nadzieję, że w tym hotelu są same brzydkie pokojówki! - zaśmiałam się. 
   - Polki to podobno najpiękniejsze kobiety na świecie - również się zaśmiał.
   - Podobno? I teraz się nie zgrywaj, bo i tak wiem, że widziałeś już ich masę! Przyznaj się, ile już autografów na piersiach złożyłeś? - uwielbiałam się z nim droczyć.        
   - Trochę - odparł. - Ale ja z nimi nie flirtuje tak jak reszta!
   - Ej, ale i tak jestem zazdrosna! - zawołałam. - No to świętoszku, pilnuj ich tam!
   - Ale nie mów nic Loli, bo się zdenerwuje - zarechotał.
   - No to w szczególności jego tam pilnuj!
   - Da się zrobić. Robiłem za strażnika na jego wieczorze kawalerskim i się udało. 
   - Nadal nie wiemy co się tam działo, ej! 
   - A my po tylu latach nie wiemy co się działo u was! 
   - Bo nie działo się nic szczególnego - zachichotałam, przypominając sobie przystojnego striptizera.
   - Aha... - mruknął. - Gdybym tam teraz był, to na pewno bym to z ciebie wyciągnął! 
   - Tak, tak!
   - Cris, a co masz na sobie? - zapytał seksowym tonem.    
   - A co cię tak nagle zebrało? - wybuchnęłam śmiechem. 
   - No tak pytam - mruknął.
   - Hmm? Co mam na sobie? A co byś chciał żebym miała? - mruknęłam roześmiana. - Stanik od stroju kąpielowego i spodenki. 
   - Bardzo miły widok!
   - A ty zapewne leżysz sobie na łóżeczku w samych bokserkach, zgadłam? 
   - Jestem bez nich, bo mam sam pokój.
   - Cholera, a mnie tak nie ma! - jęknęłam. 
   - Też nad tym ubolewam. Nawet bardzo - powiedział smutno.
   - Podobno masz tam pełno pięknych Polek, a ja za to mam tu sporo przystojnych Brazylijczyków! - wyszczerzyłam się. 
   - No wiesz ty co?!
   - No nie wiem. Powiedz mi. - zaśmiałam się i przewróciłam na brzuch. 
   - Ja tu umieram z tęsknoty a ty mi o Brazylijczykasz mówisz! - prychnął.
   - Ty jesteś moim ukochanym Brazylijczykiem głupku! 
   - Mam taką nadzieję - zaśmiał się. 
   - Thiago! Tak mi samotnie tu bez ciebie! 
   - To przyleć!
   - Dopiero przylecieliśmy tutaj, a dzieci są zachwycone. Od razu zadomowiły się, a ogród już znają jak własną kieszeń. 
   - Dzieci możesz zostawić i przylecieć sama - powiedział poważnie. - Pomiędzy treningami mamy czas wolny i możemy spotykać się z rodziną.
   - No nie wiem. Tak dziwnie mi zostawić dzieci i lecieć... Przylecimy wszyscy za kilka dni, gdy nam się tu znudzi. - uśmiechnęłam się. 
   - Będę odliczał minuty.
   - Mój romantyk! - zaśmiałam się. 
   - Tylko twój - wyszeptał. - Poczekaj, bo chłopaki się do mnie dobijają - dodał.
   - Jasne i mów czego chcą. I pozdrów ich ode mnie, bo całować już ci nie każę. 
   - Czego znowu? - zapytał ich i po chwili usłyszałam krzyki kilku facetów.
   - Idziemy na miasto! Na lachonki! - usłyszałam głos Bartry.         
   - Wolny czas macie na spędzanie z rodziną? - wybuchnęłam śmiechem. 
   - I ja właśnie go wykorzystuję rozmawiając z tobą! - próbował się tłumaczyć.
   - No przestań już romansować z Cris. Ile można? - tym razem odezwał się Isco.
   - Dobra, nie będę ci przeszkadzać. Idź poznawaj te Polki, a ja też może zaraz się wyrwę na jakiś spacer. - powiedziałam. Miało być spokojnie, ale i tak jestem zazdrosna o niego! Nie pierwszy raz słyszę to powiedzenie o pięknych Polkach! 
   - Cris, no daj spokój. No przecież z nimi nie pójdę!          
   - Pójdzie! - usłyszałam głos Vazqueza.
   - Jeżeli nie sam, to siłą! - dorzucił się Bartra. 
   - No widzisz. Chyba jednak nie masz wyboru - powiedziałam.
   - Mam wybór. - odparł.
   - Znając chłopaków? Nie, nie masz. Idź i baw się dobrze. - uśmiechnęłam się. - Ale grzecznie! - dodałam.           
   - Koniec tej rozmowy - usłyszałam głos Isco, który najwidoczniej przejął jego telefon. - Wybacz, ale mam dość oglądania jego sprzętu! Niech się chłopak ubierze.     
   - Ja mu się rozbierać nie kazałam. - zaśmiałam się. 
   - No nie wiem. Nie chce wiedzieć o czym rozmawialiście!
   - Oj Isco, Isco... Rozmawialiśmy o tym, że Rafael i Maria w przyszłości się pobiorą. 
   - CO?! - krzyknął.
   - Mój syn zakochał się w twojej córce, ot co! Ale wy tam sobie już o tym na spokojnie porozmawiajcie, a ja wracam do ogrodu do reszty. - wstałam i ruszyłam do tarasowych drzwi. 
   - Ale wy mi to musicie wytłumaczyć! Maria jest moją małą córeczką!
   - Umówcie się na piwo i po męsku porozmawiajcie. Ja już będę kończyć. - wyszczerzyłam się. 
   - Dobra. Do usłyszenia! - powiedział i się rozłączył.
 Wróciłam do grupki, która w tym momencie uwzięła się na wujka Rafaela i biegli za nim wężem ogrodowym. Czyli to normalne, że Rafinha to ofiara moich bliźniaków!                    
            
***
Kto też nie może się doczekać początku Mundialu? ;)

4 komentarze:

  1. Rozdział rozwala mój system! ;)
    Thiago i Cris są tacy słodcy! Awww:*
    No Lola i Isco też ;)
    Czekam na nowość! ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. hah świetne :)
    Thiago <3
    tworzą świetną parę z Cristiną, ta ich rozmowa mnie rozwaliła :)
    chłopaki niech tam nie podrywają Polek, w końcu już mają swoje partnerki :)
    Marc rozwala system :)
    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki slodki rozdzial hahahah! Ja sie obawiam ze Isco pojdzie w tango!xd czekam ba nowosc;*
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już chce Mundial! <3
    Maria i Raf jako para :D i te pytania o ciąże :d Te męskie rozmowy to już w ogóle mnie powaliły ;)

    OdpowiedzUsuń